• Witaj na forum erotycznym SexForum.pl Forum przeznaczone jest wyłącznie dla dorosłych. Jeżeli nie jesteś pełnoletni, lub nie chcesz oglądać treści erotycznych koniecznie opuść tą stronę.
  • Cytuj tylko wtedy, gdy to konieczne. Aby odpowiedzieć użytkownikowi, użyj @nazwa_użytkownika.

Nie kocham żony

Mężczyzna

Sex&Orgasm

Biegły Uwodziciel
Spokojnie,każdy ma swoje racje , fakt jest że jeżeli naprawdę uczucie umiera to szkoda marnować komuś i sobie życie. I wtedy należałoby się rozejść.

Ale ja w dużej części zgadzam się LA , bo tutaj wydaje się że ,facet nie udźwignął ciężaru bycia rodziną i od razu widać się poddaję, a przecież nie o to w życiu chodzi.
Nie wiem ile z was ma dzieci ,ale myślę że każdy wie ,jak zmienia się życie i ile będzie ciężkich momentów które trzeba wspólnie przetrwać,bo na tym to polega. Wiadomo że w ciężkich chwilach może być tak że uczucie słabnie bo zaczynają nami władać złe emocje, ale przecież skoro wcześniej kochałeś i świata poza tą drugą osobą nie widziałeś, to walcz stary .
A nie od razu ogon podkulony i uciekam .

Co do atrakcyjności to chyba wiadomo że ciąża mocno daje się we znaki kobietom i ciało nie wygląda już jak przed, ale daj czas i odpoczynek a kobieta dbająca o siebie powróci do formy prędzej czy później.
 
Mężczyzna

Kratos

Podrywacz
Witam,
Nie wiem czy moje rady są cokolwiek warte ale sie wypowiem.
Ja na Twoim miejscu zrobiłbym bardzo dużo żeby sie nie rozwodzić i dopiero jak wyczerpią się wczystkie inne opcje zaczął to rozważać.
Przede wszystkim zastanowiłbym się czy naprawde nic nie czujesz do żony czy może to wypadkowa innych rzeczy w Twoim życiu, np wszystko CIe wkurwia a ona jest najbliżej i przez to łatwo sie na niej wyładować. Po drugie jeśli jej teraz kochasz to zastanów się za co ją kochałeś wczesniej. Może jest jakiś sposób żeby to przywrócić. A jak nic nie wypali to rozwód to nie koniec świata. I jeśli do niego dojdzie to zachowaj sie jak facet weź to na klate pomóż jej ile możesz.
 

Zenob

Cichy Podglądacz
Czyli przed dzieckiem było wszystko super,a po narodzinach dziecka już żony nie kochasz?
Bo tak jakoś wnioskuję że od kilkunastu miesięcy,straciłeś uczucie co pasuje do wielu córeczki.
Dla mnie wygląda na nie udźwignięcie bycia rodzicem i zmiany życia która się z tym wiąże .
I jeżeli mam rację,to słabo ,bardzo słabo.
W twoim wpisie od razu już włączyłeś że chcesz się widywać z córką a nie że chciałbyś ją mieć u siebie.(Wiem że pewnie prawo do opieki dostanie mama) Ale już twoje założenie,pokazuje że nie chcesz mieć ciężaru, chcesz być znowu kawalerem.

Obym się mylił,bo szkoda kobiety która cię pokochała , zaufała i obdarowała córką, a której ty masz zamiar złamać serce.

Nie, to nie dziecko jest problemem. Dzielimy się opieką, radzimy sobie z dzieckiem, nie ma z tym najmniejszego problemu. Napisałem, ze chce się widywać z córką i być dobrym ojcem, bo nie chce zabierać jej wszystkiego. Wiesz jaki to byłby cios gdybym wziął rozwód i zabrał córkę? Nie chce jej tego robić. Ponadto nawet ustaliliśmy jakby wyglądała opieka nad córką i nie ograniczałaby się tylko do widywania ze mną, a oczywiście również by pomieszkiwała ze mną. U nas w związku zaczęło się już psuć przed narodzinami córki, nie po. Z moją żoną znam się kilkanaście lat. Zaczynałem z nią być jak byłem młody szczyl, może to też jest problem? Nie wiem. Wiem tylko, że czuję się z nią jak ze współlokatorem, a nie żona w jednym domu. Czuję do niej obojętność, nie jestem zazdrosny w żadnej sposób, a to raczej nie są dobre emocje.

Trudno żeby się nic nie zmieniło po tylu wspólnych latach. Ludzie i związki przechodzą rozwój (lub regres 😝). Ale ciekawa jestem co autor powie.

Wiesz, problem jest taki, że zaczęły mnie doprowadzać do furii mikro rzeczy które robi. Np. Kąpiemy córkę, a ona po drodze do wanienki zrobi jeszcze 5 dodatkowych krótkich czynności które opóźniają kąpiel np. O 5 minut i to mnie już na maksa irytuje. Nie potrafię iść z nią i córką na spacer, bo po prostu się wkurzam, że muszę z nią spędzić czas (w sensie z żoną, nie córka). Jak wieczorami coś oglądamy, to ja wolę pracować w pokoju obok niż siedzieć z nią bo po prostu mi się nie chce.

Ktoś tam wyżej jeszcze pisał, że mam walczyć, okej, ale ja już bardzo długo walczę i kompletnie nic się nie zmienia. Byłem sam na terapiach, byłem z nią na terapii, żadnych zmian nie ma. Codziennie jest to samo, popołudniu chce „uciec” z córką na spacer byleby w domu nie siedzieć, bo po prostu nie chce z żoną siedzieć w domu.

Mam po prostu wrażenie, że marnuje swoje życie będąc nieszczęśliwym z kimś kogo po prostu nie kocham i chce to zmienić zanim będzie za późno. Ja wiem, że będzie to boleć, ale w obu przypadkach będzie boleć.

Słuchajcie naprawdę ciężko mi o tym tutaj pisać i nie wiem czego od Was oczekuje, ale dziękuję za taką aktywność.
 
Mężczyzna

Jedenon

Erotoman
Nie, to nie dziecko jest problemem. Dzielimy się opieką, radzimy sobie z dzieckiem, nie ma z tym najmniejszego problemu. Napisałem, ze chce się widywać z córką i być dobrym ojcem, bo nie chce zabierać jej wszystkiego. Wiesz jaki to byłby cios gdybym wziął rozwód i zabrał córkę? Nie chce jej tego robić. Ponadto nawet ustaliliśmy jakby wyglądała opieka nad córką i nie ograniczałaby się tylko do widywania ze mną, a oczywiście również by pomieszkiwała ze mną. U nas w związku zaczęło się już psuć przed narodzinami córki, nie po. Z moją żoną znam się kilkanaście lat. Zaczynałem z nią być jak byłem młody szczyl, może to też jest problem? Nie wiem. Wiem tylko, że czuję się z nią jak ze współlokatorem, a nie żona w jednym domu. Czuję do niej obojętność, nie jestem zazdrosny w żadnej sposób, a to raczej nie są dobre emocje.



Wiesz, problem jest taki, że zaczęły mnie doprowadzać do furii mikro rzeczy które robi. Np. Kąpiemy córkę, a ona po drodze do wanienki zrobi jeszcze 5 dodatkowych krótkich czynności które opóźniają kąpiel np. O 5 minut i to mnie już na maksa irytuje. Nie potrafię iść z nią i córką na spacer, bo po prostu się wkurzam, że muszę z nią spędzić czas (w sensie z żoną, nie córka). Jak wieczorami coś oglądamy, to ja wolę pracować w pokoju obok niż siedzieć z nią bo po prostu mi się nie chce.

Ktoś tam wyżej jeszcze pisał, że mam walczyć, okej, ale ja już bardzo długo walczę i kompletnie nic się nie zmienia. Byłem sam na terapiach, byłem z nią na terapii, żadnych zmian nie ma. Codziennie jest to samo, popołudniu chce „uciec” z córką na spacer byleby w domu nie siedzieć, bo po prostu nie chce z żoną siedzieć w domu.

Mam po prostu wrażenie, że marnuje swoje życie będąc nieszczęśliwym z kimś kogo po prostu nie kocham i chce to zmienić zanim będzie za późno. Ja wiem, że będzie to boleć, ale w obu przypadkach będzie boleć.

Słuchajcie naprawdę ciężko mi o tym tutaj pisać i nie wiem czego od Was oczekuje, ale dziękuję za taką aktywność.
Czemu wlasnie ją wybrałeś? Co w niej takiego było że jestes z nią?
 

Zenob

Cichy Podglądacz
Czemu wlasnie ją wybrałeś? Co w niej takiego było że jestes z nią?
Czułem, że będzie dobra żoną, po prostu tak myślałem, biorąc ślub właśnie z takim przekonaniem go brałem, że będzie dobrą żoną, ogarniającą wszystko i tak jest. Ale niestety moje uczucie zaczęło po prostu wygasać. Zaczęło mi coraz więcej rzeczy w niej przeszkadzać, po czasie doszedłem do wniosku, że ona tak naprawdę nawet nie jest w moim typie, myślałem, że z czasem będę mógł niektóre rzeczy zmienić, niestety nie da rady.
 
Mężczyzna

Jedenon

Erotoman
Czułem, że będzie dobra żoną, po prostu tak myślałem, biorąc ślub właśnie z takim przekonaniem go brałem, że będzie dobrą żoną, ogarniającą wszystko i tak jest. Ale niestety moje uczucie zaczęło po prostu wygasać. Zaczęło mi coraz więcej rzeczy w niej przeszkadzać, po czasie doszedłem do wniosku, że ona tak naprawdę nawet nie jest w moim typie, myślałem, że z czasem będę mógł niektóre rzeczy zmienić, niestety nie da rady.
Czy razem byliscie u psychologa? Jakas wspolna terapia?
 

Zenob

Cichy Podglądacz
Czy razem byliscie u psychologa? Jakas wspolna terapia?
Pisałem o tym tutaj:
[…] Byłem sam na terapiach, byłem z nią na terapii, żadnych zmian nie ma. Codziennie jest to samo, popołudniu chce „uciec” z córką na spacer byleby w domu nie siedzieć, bo po prostu nie chce z żoną siedzieć w domu.
W pierwszym poście pisał, że psychologowie (liczba mnoga) nie pomagają. Dlatego założyłam, że jesteśmy już za etapem ratowania związku.
No właśnie, długo starałem się ratować ten związek, przez kilka dni było nawet okej (ale to dalej nie to), by potem znów wszystko wróciło na standardowe tory. Także tak, jesteśmy za etapem ratowania związku. Ja jestem w momencie kiedy przestałem się starać i nie wiem co dalej mam zrobić. Z jednej strony ja już sobie kreuje „swój świat” bez niej i zawsze jak o tym myślę, to czuje, że to chyba to, z drugiej strony nie chce jej ranić wręczając jej pozew rozwodowy, ale wiem, że na dłuższą metę i tak ja będę ranić jeżeli jej nie kocham.
 
Mężczyzna

banita.

Erotoman
Pisałem o tym tutaj:


No właśnie, długo starałem się ratować ten związek, przez kilka dni było nawet okej (ale to dalej nie to), by potem znów wszystko wróciło na standardowe tory. Także tak, jesteśmy za etapem ratowania związku. Ja jestem w momencie kiedy przestałem się starać i nie wiem co dalej mam zrobić. Z jednej strony ja już sobie kreuje „swój świat” bez niej i zawsze jak o tym myślę, to czuje, że to chyba to, z drugiej strony nie chce jej ranić wręczając jej pozew rozwodowy, ale wiem, że na dłuższą metę i tak ja będę ranić jeżeli jej nie kocham.
Jakie będzie uzasadnienie pozwu?
 

Zenob

Cichy Podglądacz
Jakie będzie uzasadnienie pozwu?
Znaczy, pozwu, rozejdziemy się raczej na przyjacielskich warunkach, już to ustalaliśmy.

Oczywiście, że nie chcesz jej ranić. Dobrze byłoby ją uprzedzić zanim jej włączysz ten pozew. Sama to przerabiałam ;)

Jasne, jak już się zdecyduje to będzie wiedziała o wszystkim odpowiednio wcześniej. Aktualnie wie o wszystkim o czym tutaj rozmawiamy, to nie jest tak, że ona nic nie wie. Sama zresztą zaproponowała, że dla dobra córki żebyśmy mieli kontakt „przyjacielski”, cokolwiek to oznacza.


Najczęściej niezgodność charakterów i rozpad pożycia.

No z tym pożyciem to też jest średnio, więc pewnie coś w tym stylu będzie.
 
Mężczyzna

banita.

Erotoman
Znaczy, pozwu, rozejdziemy się raczej na przyjacielskich warunkach, już to ustalaliśmy.



Jasne, jak już się zdecyduje to będzie wiedziała o wszystkim odpowiednio wcześniej. Aktualnie wie o wszystkim o czym tutaj rozmawiamy, to nie jest tak, że ona nic nie wie. Sama zresztą zaproponowała, że dla dobra córki żebyśmy mieli kontakt „przyjacielski”, cokolwiek to oznacza.




No z tym pożyciem to też jest średnio, więc pewnie coś w tym stylu będzie.
Dziękuje.
 
Prywatne rozmowy
Pomoc Użytkownicy
    Nie dołączyłeś do żadnego pokoju.
    Do góry