• Witaj na forum erotycznym SexForum.pl Forum przeznaczone jest wyłącznie dla dorosłych. Jeżeli nie jesteś pełnoletni, lub nie chcesz oglądać treści erotycznych koniecznie opuść tą stronę.
  • Cytuj tylko wtedy, gdy to konieczne. Aby odpowiedzieć użytkownikowi, użyj @nazwa_użytkownika.

Nie kocham żony

Zenob

Cichy Podglądacz
Cześć,

Nie myślałem, że kiedykolwiek będę tutaj pisać o takich rzeczach ale już po prostu sobie nie radzę. Mam 31 lat, żonę i córkę (1.5 roku). Od kilkunastu miesięcy dochodzę do wniosku, że nie kocham swojej żony. Nie żywię do niej żadnego uczucia, nie podnieca mnie, nie sprawia radości.. Mam wrażenie, że dużo lepiej jakbym był po prostu sam. Uważam, że jestem super mężem a jeszcze lepszym tatą, ale mam dość uszczęśliwiania innych kiedy sam jestem mega nieszczęśliwą osobą. Psychologowie nie pomagają, cały czas mam w głowie rozwód i zaczęcie wszystkiego od zera. Od razu mówię, że chce utrzymywać kontakt z córką, chce być najlepszym dla niej tatą. Co o tym wszystkim sądzicie? Czy jestem potworem, że przestałem kochać? Co byście mi doradzili.. Rozmawiałem o tym z żoną, miało się poprawić? Niestety wróciliśmy na stare tory..
 

Zenob

Cichy Podglądacz
Miłość to decyzja, a nie uczucie.
A najlepszym ojcem dla córki będziesz, gdy będziesz kochał żonę, niezależnie jak między wami TERAZ jest. Przed wami może jeszcze 50 lat fajnego życia.

A jeśli sam siebie uważasz za "super męża i jeszcze lepszego tatę", to potrzebny psychiatra, a nie psycholog.
No dobrze, twierdzisz, że będę najlepszym ojcem gdy będę kochać żonę. Ale co jeżeli tego nie potrafię? Z tym super mężem może rzeczywiście przesadziłem, ale tata staram się być najlepszym
 
Kobieta

Lady Agatha

Podrywacz
No dobrze, twierdzisz, że będę najlepszym ojcem gdy będę kochać żonę. Ale co jeżeli tego nie potrafię? Z tym super mężem może rzeczywiście przesadziłem, ale tata staram się być najlepszym

Córka nigdy nie miałaby normalnej rodziny. Może to modne dla postępowców, ale niestety nie działa, może potem odbić się wieloma problemami w jej życiu. Wyjdź na miasto i popatrz na te wydziarane nastolatki na prochach - potencjalnie to chcesz fundować córce?

Pisałam miłość to decyzja. Zaciskasz zęby i kochasz, czyli szukasz dobra dla żony i córki. I czuj się w tym jak wygrany. Szukaj pomocy, poradni, terapii itd. Jak popsuje Ci się auto, to będziesz jeździł od mechanika do mechanika. Z małżeństwem jest to samo. Mi też się wydawało w dniu ślubu, że będzie tylko jak w bajce, a potem życie sporo pomieszało.

A że czujesz się źle, to tak bywa i tak będzie nie raz, bo takie jest życie. Za 15 lat nie będziesz mógł się dogadać z córką, pewnie tygodniami się do Ciebie nie odezwie, a za 25 będziecie najlepszymi kumplami na świecie.

Jak macie 1,5 roczne dziecko, to na pewno żona jest zarobiona, zmęczona i zdołowana. Zmień to, bądź facetem, a nie fają.
 
Kobieta

Lady Agatha

Podrywacz
Nie żywię do niej żadnego uczucia, nie podnieca mnie, nie sprawia radości.. Mam wrażenie, że dużo lepiej jakbym był po prostu sam. .........cały czas mam w głowie rozwód i zaczęcie wszystkiego od zera.

Od starożytności nazywa się to acedia, i da się z tego wyjść, bo na kryzys wieku średniego masz jeszcze kilka lat.

Takich co ulegali fatamorganie "zaczynania wszystkiego od zera" było wielu, ale mało kto wyciąga z tego wnioski.

imgnu1hx1-79eddc4.jpg
 
Kobieta

Aya

Podrywacz
Miłość to decyzja, a nie uczucie.
A najlepszym ojcem dla córki będziesz, gdy będziesz kochał żonę, niezależnie jak między wami TERAZ jest. Przed wami może jeszcze 50 lat fajnego życia.

A jeśli sam siebie uważasz za "super męża i jeszcze lepszego tatę", to potrzebny psychiatra, a nie psycholog.
Co? Ta decyzja to trwanie w nieszczęściu. Nieszczęśliwy rodzic to nieszczęśliwe dziecko, a bycie ze sobą na sile dla dzieci wcale nie pomaga. Lepiej by im było mając dwóch rodziców szczęśliwych, nawet jeśli oddzielnie. Akurat wiem co mówię. To z doświadczenia.
 

Zenob

Cichy Podglądacz
Co? Ta decyzja to trwanie w nieszczęściu. Nieszczęśliwy rodzic to nieszczęśliwe dziecko, a bycie ze sobą na sile dla dzieci wcale nie pomaga. Lepiej by im było mając dwóch rodziców szczęśliwych, nawet jeśli oddzielnie. Akurat wiem co mówię. To z doświadczenia.
Dziękuję, właśnie tak jest, nic tylko się kłócimy a dziecko to wszystko słyszy. Więc nie rozumiem, dlaczego mam być z kimś na siłę skoro tej osoby nie kocham. I też mam rodziców po rozwodzie i twierdzę, że rozwód to jedna z lepszych rzeczy którą ich i mnie spotkała
 
Mężczyzna

DruhBoruch

Biegły Uwodziciel
Od starożytności nazywa się to acedia, i da się z tego wyjść, bo na kryzys wieku średniego masz jeszcze kilka lat.

Takich co ulegali fatamorganie "zaczynania wszystkiego od zera" było wielu, ale mało kto wyciąga z tego wnioski.

imgnu1hx1-79eddc4.jpg
Jak mam zły dzień to zawsze myślę o Kaziu, tym jak zmarnował sobie życie i od razu humor lepszy.
 

Zenob

Cichy Podglądacz
No moim zdaniem lepiej się rozwieść niż prowadzić sztuczną rodzinę i udawanie, że się siebie kocha nawzajem. Chciałbym być w końcu szczęśliwy, a nie potrafię być z nią szczęśliwy.
 
Kobieta

Saanvi

Dominujący
Zgadzam się z @Aya i jak zwykle, nie zgadzam się z @Lady Agatha.

Życie masz jedno, można nadal być niesamowitym i zaangażowanym rodzicem będąc osobno, a i patchworkowe rodziny też działają. Skazując się na bycie nieszczęśliwym będzie coraz gorzej i gorzej i pewnie odbije się to w końcu też na dziecku. Widok rodziców, którzy się nie kochają raczej nie daje dobrych wzorców na przyszłość.
Nie jestem za tym aby przy pierwszych problemach się poddawać i rozstawać, ale mówiłeś nawet o psychologach, próbowałeś. Sądzę, że wiesz co będziesz musiał zrobić.
A do miłości się nie zmusisz.
 

Zenob

Cichy Podglądacz
Zgadzam się z @Aya i jak zwykle, nie zgadzam się z @Lady Agatha.

Życie masz jedno, można nadal być niesamowitym i zaangażowanym rodzicem będąc osobno, a i patchworkowe rodziny też działają. Skazując się na bycie nieszczęśliwym będzie coraz gorzej i gorzej i pewnie odbije się to w końcu też na dziecku. Widok rodziców, którzy się nie kochają raczej nie daje dobrych wzorców na przyszłość.
Nie jestem za tym aby przy pierwszych problemach się poddawać i rozstawać, ale mówiłeś nawet o psychologach, próbowałeś. Sądzę, że wiesz co będziesz musiał zrobić.
A do miłości się nie zmusisz.
Tak, psychologów próbowałem, myślałem, że to coś ze mną jest po prostu nie tak, ale z drugiej strony jak ma być miłość skoro ja niczego nie czuję? To nie są „pierwsze problemy”, moja żona doskonale wie, co do niej czuje (a właściwie czego nie czuje), próbowaliśmy pracować nad tym, ale no niestety mam wrażenie, że to po prostu „przedłużanie śmierci związku”. chyba rzeczywiście muszę podjąć ten najtrudniejszy krok.
 
Kobieta

Saanvi

Dominujący
Tak, psychologów próbowałem, myślałem, że to coś ze mną jest po prostu nie tak, ale z drugiej strony jak ma być miłość skoro ja niczego nie czuję? To nie są „pierwsze problemy”, moja żona doskonale wie, co do niej czuje (a właściwie czego nie czuje), próbowaliśmy pracować nad tym, ale no niestety mam wrażenie, że to po prostu „przedłużanie śmierci związku”. chyba rzeczywiście muszę podjąć ten najtrudniejszy krok.
Też tak sądzę, że w sumie wiesz sam co musisz zrobić, tylko trudno zrobić ten krok. Ale lepiej teraz niż jak dziecko będzie miało 10 lat, a sytuacja będzie tylko eskalowała. I tak będziecie w swoim życiu, ale może szczęśliwsi osobno lub w innych związkach. Znam wiele osób z rozwiedzionymi rodzicami, najlepiej to działa tam gdzie nadal zostali w przyjacielskich relacjach.
 

Zenob

Cichy Podglądacz
Nie unieszczęśliwiaj żony i siebie byciem z nią bez miłości. Ludzie mylą miłość z zaangażowaniem (nagminnie!), tutaj poczytasz więcej na ten temat:
Post w temacie 'Miłość, seks, związki - wątek dla niedzisiejszych' https://sexforum.pl/threads/milosc-seks-zwiazki-watek-dla-niedzisiejszych.19426/post-524612
Tylko wiesz, najgorsze jest to, że ona mnie naprawdę kocha i mam po prostu problem z tym, że to ją zrani. Z drugiej strony będąc z nią i jej nie kochając też ją będę ranić
 
Prywatne rozmowy
Pomoc Użytkownicy
    Nie dołączyłeś do żadnego pokoju.
    Do góry