Nie jestem "starym zboczonym babskiem", ale właśnie komisja wojskowa to moja częsta fantazja. To może nietypowe dla kobiety, to rodzaj CFNM, a to podobno głównie fantazja mężczyzn, ale jednak. Wszelkie sceny, zdjęcia czy filmy ze scenami z komisji wojskowych to dla mnie coś bardzo podniecającego. Zaczęło się od tego że obejrzałam krótką scenę w pewnym rosyjskim filmie wojennym o wojnie na Kaukazie, gdy młodzieńcy paradowali przed komisją nago i było tam parę kobiet wśród personelu. Ten temat mocno wszedł mi w głowę i fantazjuję w bardzo różnych wariantach. Że jestem "panią z urzędu" która przegląda papiery i przy okazji widzi dziesiątki mlodych facetów nago, albo jakąś dziewczyną, która tylko na chwilę wchodzi na taką komisję coś podrzucić i ma okazję by rzucić okiem na nagich młodzieńców, pielęgniarką, która się kręci albo coś zapisuje, lekarką, która musiała zastąpić starego lekarza wojskowego. Im bardziej przypadkowa osoba, tym lepiej. Bardzo mnie to kręci, zbieram takie opowieści - czy realne (a takich prawie nie ma), czy fantazje. Wiem, że od początku lat 90 w Polsce na pewno nie było praktyki, aby na komisjach faceci stawali nago. Po wojnie tak, przed wojną też, w okolicach I wojny jak najbardziej. Są czasami takie sceny w filmach, są zdjęcia, są opisy. W latach 70 jeszcze się to zdarzało, a w latach 80 już właściwie nie: mam tylko 2 w miarę wiarygodne świadectwa z tego czasu, a i to w jednym przypadku w komisji żadnej kobiety nie było. "Opowiadania kobiet" o tym, które można znaleźć w sieci, to tak naprawdę zwykle fantazje mężczyzn. Z pewnością jednak jeszcze żyją mężczyźni, którzy takiej komisji doświadczyli. Być może są też jakieś kobiety, które w taki czy inny sposób miały styczność z "nagimi komisjami" jako urzędniczy czy medyczny personel. Tak czy inaczej sprawa jest mocno historyczna, przynajmniej u nas. Niemniej jest to teraz tylko i aż fantazja. Najbardziej podniecający jest dla mnie - paradoksalnie - ten zupełnie aseksualny wymiar komisji. To, że jest to dla mężczyzn tak bardzo upokarzające, że są jak na targu niewolników, że to tak bardzo niekomfortowe dla nich. Oprócz tej fantazji nie mam raczej tendencji do femdom. Czasami wyobrażam sobie taką komisję dla kobiet, ale taka fantazja jest zbyt oderwana od rzeczywistości. Ten rys realności mi się podoba. Gdy mąż proponuje, że możemy się w taką scenkę zabawić (obojętnie w jakiej konfiguracji), to już nie to samo - liczy się więcej osób, duża przestrzeń sali, nie wiem, taki jakiś klimat.