Mam do was ważne dla mnie pytanie, ale najpierw na spokojnie postaram się opisać o co chodzi.
Otóż od dłuższego czasu zacząłem się bardzo zastanawiać co się dzieje z moim związkiem i dokąd on zmierza. Bardzo kocham swoją Ukochaną, ale czuję w jakiś sposób, że się ona oddala ode mnie. Jesteśmy razem nieco ponad 2 lata razem. Do tej pory zawsze robiłem wszystko dla swojej Ukochanej, co tylko chciała, byłem na każde skinienie jej palcem. Chciałem jej wynagrodzić, to że na początku naszego bycia razem zacząłem jeszcze z jedną dziewczyną kręcić. Moja Ukochana się o tym dowiedziała i swoją cierpliwością i miłością sprawiła, że zrozumiałem co do niej tak naprawdę czuję i jesteśmy ze sobą szcześliwi aż do czasu... Najpierw zaczęło się trochę psuć w naszej sferze intymnej. Było coraz mniej seksu oralnego (bo nie sypiamy jeszcze ze sobą), potem jednak, znaczy po 2-3 miesiącach wszystko wróciło do normy, pieściliśmy się mniej więcej tak z raz na tydzień, aż znowu zacząłem słyszeć od niej słowo "nie" a wytłumaczeniem na to było, że za dużo gadam o sekie i jej rada było to abym tyle nie gadał a więcej działał.
Znowu zaczęło być ok, aż nadszedł Sylwester. Mieliśmy mieć wtedy nasz pierwszy raz (jak to moja Ukochana mówiła od kilku miesięcy: "bardzo Cię pragnę i chcę się z Tobą kochać, tylko jestem niepoprawną romantyczką i dlatego chcę to zrobić w nocy, kiedy będę wiedziała, że mogę zasnąć przy Tobie"). Więc zaplanowałem dokładnie cały Sylwester. Było zabezpieczenie, byliśmy sami aż do późnego rana, nastrój, świece kolacja i usłyszałem znowu nie, bo nie jestem gotowa. Rozumiem to i nie mam o to pretensji, choć trochę się zawiodłem.
Od tamtego czasu moja Ukochana znowu się ode mnie oddala, zniknęły nasze wspólne pieszczoty, o rozebraniu jej nawet nie mam co myśleć. Nawet jak chcę ją gdzieś dotknąć, pocałować w uszko, to potrafi mnie odsunąć od siebie, mówiąc "nie", a kiedy zapytam o co chodzi to mówi "bo po prostu nie". Zastanawiam się o co chodzi. Myślałem, że może ma kogoś, może mnie nie kocha, ale twierdzi, że dalej mnie kocha i nikogo nie ma. Więc dałem spokój na trzy tygodnie i nie wspominałem nic o pieszczotach ani nic podobnym. Wkońcu nie wytrzymałem i dziś się lekko chciałem przypomnieć, że mam ochotę na trochę pieszczot z nią i zgadnijcie co usłyszałem znowu "nie".
Więc poszedłem dziś w zaparte i chciałem dociec co może być tego przyczyną, zaznaczyłem w rozmowie, że na początku znaczy w pierwszym roku naszego bycia razem nie słyszałem tyle "nie" co teraz, a w zamian usłyszałem, że na początku pieściła się ona ze mną dlatego chyba, żeby mnie zatrzymać przy sobie, po prostu opadła mi kopara
Sam już nie wiem co mam myśleć o całej sytuacji. Wiem, że seks nie jest w związku najważniejszy, ale ja mam bardzo ognisty temperament i dlatego chciałbym od czasu do czasu.
Czy ktoś z was miał już podobną sytuację?? Co wtedy zrobiliście, a może to stres przed sesją?? Ale już od początku grudnia?? A może to ze mną jest coś nie tak i za dużo wymagam od swojej Ukochanej?? Pytam o was o to wszystko, bo bardzo mi na niej zależy ale już sam nie wiem co robić Zawsze robiłem to o co poprosiła mnie moja Ukochana, jak mówiła, że za dużo mówię o seksie, to przestałem. To też potem było źle, jak mówiła że chce się ze mną kochać, to też potem nic z tego nie było. Sama sobie czasem zaprzecza. Mówi, że się czuje niepewnie jak są rodzice w domu, dlatego nici z pieszczot, a jak jesteśmy sami na kilka godzin, to też słyszę "nie".
Co ja mam zrobić?? Bardzo mi na niej zależy i bardzo ją kocham. Ona też twierdzi, że mnie kocha i nikogo innego nie ma. A ja już sam nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć
Byłbym wdzięczny za wszelkie rady, a może za bardzo chciałem być jak najlepszy dla swojej Ukochanej i moim błędem było to, że byłem na każde skinienie jej palca i poczuła się teraz za bardzo pewnie lub coś.
Otóż od dłuższego czasu zacząłem się bardzo zastanawiać co się dzieje z moim związkiem i dokąd on zmierza. Bardzo kocham swoją Ukochaną, ale czuję w jakiś sposób, że się ona oddala ode mnie. Jesteśmy razem nieco ponad 2 lata razem. Do tej pory zawsze robiłem wszystko dla swojej Ukochanej, co tylko chciała, byłem na każde skinienie jej palcem. Chciałem jej wynagrodzić, to że na początku naszego bycia razem zacząłem jeszcze z jedną dziewczyną kręcić. Moja Ukochana się o tym dowiedziała i swoją cierpliwością i miłością sprawiła, że zrozumiałem co do niej tak naprawdę czuję i jesteśmy ze sobą szcześliwi aż do czasu... Najpierw zaczęło się trochę psuć w naszej sferze intymnej. Było coraz mniej seksu oralnego (bo nie sypiamy jeszcze ze sobą), potem jednak, znaczy po 2-3 miesiącach wszystko wróciło do normy, pieściliśmy się mniej więcej tak z raz na tydzień, aż znowu zacząłem słyszeć od niej słowo "nie" a wytłumaczeniem na to było, że za dużo gadam o sekie i jej rada było to abym tyle nie gadał a więcej działał.
Znowu zaczęło być ok, aż nadszedł Sylwester. Mieliśmy mieć wtedy nasz pierwszy raz (jak to moja Ukochana mówiła od kilku miesięcy: "bardzo Cię pragnę i chcę się z Tobą kochać, tylko jestem niepoprawną romantyczką i dlatego chcę to zrobić w nocy, kiedy będę wiedziała, że mogę zasnąć przy Tobie"). Więc zaplanowałem dokładnie cały Sylwester. Było zabezpieczenie, byliśmy sami aż do późnego rana, nastrój, świece kolacja i usłyszałem znowu nie, bo nie jestem gotowa. Rozumiem to i nie mam o to pretensji, choć trochę się zawiodłem.
Od tamtego czasu moja Ukochana znowu się ode mnie oddala, zniknęły nasze wspólne pieszczoty, o rozebraniu jej nawet nie mam co myśleć. Nawet jak chcę ją gdzieś dotknąć, pocałować w uszko, to potrafi mnie odsunąć od siebie, mówiąc "nie", a kiedy zapytam o co chodzi to mówi "bo po prostu nie". Zastanawiam się o co chodzi. Myślałem, że może ma kogoś, może mnie nie kocha, ale twierdzi, że dalej mnie kocha i nikogo nie ma. Więc dałem spokój na trzy tygodnie i nie wspominałem nic o pieszczotach ani nic podobnym. Wkońcu nie wytrzymałem i dziś się lekko chciałem przypomnieć, że mam ochotę na trochę pieszczot z nią i zgadnijcie co usłyszałem znowu "nie".
Więc poszedłem dziś w zaparte i chciałem dociec co może być tego przyczyną, zaznaczyłem w rozmowie, że na początku znaczy w pierwszym roku naszego bycia razem nie słyszałem tyle "nie" co teraz, a w zamian usłyszałem, że na początku pieściła się ona ze mną dlatego chyba, żeby mnie zatrzymać przy sobie, po prostu opadła mi kopara
Sam już nie wiem co mam myśleć o całej sytuacji. Wiem, że seks nie jest w związku najważniejszy, ale ja mam bardzo ognisty temperament i dlatego chciałbym od czasu do czasu.
Czy ktoś z was miał już podobną sytuację?? Co wtedy zrobiliście, a może to stres przed sesją?? Ale już od początku grudnia?? A może to ze mną jest coś nie tak i za dużo wymagam od swojej Ukochanej?? Pytam o was o to wszystko, bo bardzo mi na niej zależy ale już sam nie wiem co robić Zawsze robiłem to o co poprosiła mnie moja Ukochana, jak mówiła, że za dużo mówię o seksie, to przestałem. To też potem było źle, jak mówiła że chce się ze mną kochać, to też potem nic z tego nie było. Sama sobie czasem zaprzecza. Mówi, że się czuje niepewnie jak są rodzice w domu, dlatego nici z pieszczot, a jak jesteśmy sami na kilka godzin, to też słyszę "nie".
Co ja mam zrobić?? Bardzo mi na niej zależy i bardzo ją kocham. Ona też twierdzi, że mnie kocha i nikogo innego nie ma. A ja już sam nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć
Byłbym wdzięczny za wszelkie rady, a może za bardzo chciałem być jak najlepszy dla swojej Ukochanej i moim błędem było to, że byłem na każde skinienie jej palca i poczuła się teraz za bardzo pewnie lub coś.