Kiedyś miałem trochę poczucie że nie powinienem bo przecież seks mamy fajny. Oczywiście mógłby być trochę częściej. Mój umysł dojrzał do rozwiązania zagadki dla czego. Po prostu jest to dla mnie uzupełnienie, ale też zaspokojenie moich fantazji i fetyszy, które w jakimś stopniu nie są nie były możliwe do realizacji z żoną. Np. używanie zabawek analnych, przebieranki, breathplay, masaż prostaty. Kilka lat temu( po 20 latach krycia się) wyjaśniliśmy sobie te kwestie i teraz część moich fantazji jest zrealizowana z żoną, część robię dalej sam ale robię to w jej towarzystwie. Jeszcze są takie, które robię gdy jej niema w domu. Po prostu inne formy zaspokojenia. Trochę mi żal, że nie chce mi zrobić masażu prostaty ale rozumiem ją bo ma psychiczny uraz związany z tym, że ma bolesne stolce i na tym tle boi się włożyć cokolwiek do tyłka swojego ale też mojego. Więc są żeczy których nie zrobimy we dwoje, stąd konieczność masturbacji