Gdyby tak postawić koło siebie wszystkich moich ex to z wyglądu nie mieliby za dużo cech wspólnych. Różny wzrost, zarost, głos, kolor oczu, włosów, karnacja. Tatuaże, ich brak, więc...
Nigdy nie patrzyłam na wygląd, wzrost, kasę, ani inne głupoty. Dla mnie liczyło się to jak się facet zachowuje, jaki ma głos, jak pachnie, jak sie przy nim czuję. To, że ciągle sie przy nim śmieję, jak na mnie patrzy, jak na mnie działa. To właśnie wpływało na to, czy chciałam z nim przebywać, rozmawiać, czuć jego bliskość, czy się z nim pieprzyć.
Większość moich eksów nie miało albo prawa jazdy/samochodu, pracowali fizycznie, byli średniego wzrostu lub niscy, więc nie każda z kobiet ma aż tak wygórowane wymagania. Przynajmniej ja.