Miałam taki okres w życiu (1 liceum), że nie owijając w bawełnę, malowałam się jak pani spod latarni... :/ Oczywiście nikt mi tego nigdy nie powiedział, nikt nie zrobił głupiej uwagi. Sama się opamiętałam po jakimś czasie, na szczęście dość krótkim. Teraz się zastanawiam, jak mogłam się tak oszpecać... Kiedy patrzę na zdjęcia, widzę, że wyglądałam poprostu tragicznie.
Teraz cenię przede wszystkim naturalność, delikatność i tylko lekkie podkreślenie atutów i małe zatuszowanie niedoskonałości.
Czasem, jak patrzę na te wymalowane dziewczynki z gimnazjum, które robią z siebie tzw. "stare malutkie" to czuję litość do nich. Nie wiem, jak można się tak oszpecać, chociaż sama tak kiedyś robiłam. No, ale w końcu człowiek mądrzeje z wiekiem
