"Doktorze" - tjaaaaaDoktorze, właśnie opisałeś mnie jako idealnego kandydata dla ciebie
"Doktorze" - tjaaaaaDoktorze, właśnie opisałeś mnie jako idealnego kandydata dla ciebie
no dobra - vice"Doktorze" - tjaaaaa
Wypływałas piekna pelna charakterystyke swego idealnego, gratulacje.Kurcze no, wchodząc w związek kompletnie się nie zastanawiałam nad tym, czy to mój ideał czy nie i czy ma takie, śmakie, owakie cechy. Po prostu zaskoczyło, ale z perspektywy czasu, jestem w stanie wymienić te kilka rzeczy, które wydaje mi się, że wówczas przeważyły i sprawiły, że facet awansował z pozycji znajomego na pozycję kumpla, a potem kolejno na chłopaka, narzeczonego i męża.
Przede wszystkim miał pomysł na siebie, był ambitny i pruł do przodu, napędzając również i mnie. Ciągnął mnie w górę, dopingował we wszystkim, za co się zabierałam, ale gdy trzeba było, to miał jaja i nie bał się mi powiedzieć, że Ada, Ziemia wzywa. Dawał mi też wolność, szanował moją autonomię i nie ograniczał, co w poprzednim związku kompletnie leżało. Mieliśmy wspólne zainteresowania i w sumie od tego się zaczęło, bo jeździliśmy razem na obozy, on trenował koszykówkę, a ja gimnastykę sportową. Jest trochę starszy ode mnie i może z tego powodu miał do powiedzenia znacznie więcej niż moi rówieśnicy. Był opiekuńczy i trochę romantyczny, ale nie tak aż do przesłodzenia. Z mega poczuciem humoru, łagodny, ale potrafił też na mnie warknąć, gdy zaczynało mi odbijać. Miał trochę buntowniczy charakter, szedł pod prąd i często bywało tak, że mi się stawiał, co było super, bo ileż można słuchać wyłącznie potakiwania na wszystko, co tylko mi przyjdzie do głowy. Absolutnie nie było nudy. Stawiał mi wyzwania, ale też sam w sobie był i jest dla mnie wyzwaniem. Różnice charakteru są fajne, bo ożywiają związek, ale też momentami są uciążliwe. I wychodzi też potem taka sinusoida, raz jest super i nie daje mi najmniejszych podstaw, bym mogła się do czegoś przyczepić, a nieraz jest też źle, mam ochotę się rozwieźć albo go zamordować i zakopać gdzieś w lesie, ale pod tym względem, chyba nie odbiegamy od ogólnie panujących w społeczeństwie norm
A co do wyglądu, to zawsze podobali mi się faceci niewiele wyżsi ode mnie, max kilka cm, zatem mojego męża początkowo trochę olałam jako potencjalnego partnera do czegokolwiek więcej niż przyjaźń, ponieważ dzieliło nas ponad 30 cm i uznałam, że będziemy wyglądać razem co najmniej śmiesznie. Ale zawsze też zwracałam uwagę na oczy. A mój mąż tak, jak ja, ma heterochromię, urodził się z piwno-zielonymi oczami. Im dłużej w nie patrzyłam, tym różnica wzrostu między nami traciła na znaczeniu, a teraz jest nawet na korzyść, bo mogę latać w każdych szpilkach, a i tak zawsze będę niższa
(Ale popłynęłam )
Witam w klubie. A mój mąż tak, jak ja, ma heterochromię, urodził się z piwno-zielonymi oczami.
Ale to się przyjemnie czytałoKurcze no, wchodząc w związek kompletnie się nie zastanawiałam nad tym, czy to mój ideał czy nie i czy ma takie, śmakie, owakie cechy. Po prostu zaskoczyło, ale z perspektywy czasu, jestem w stanie wymienić te kilka rzeczy, które wydaje mi się, że wówczas przeważyły i sprawiły, że facet awansował z pozycji znajomego na pozycję kumpla, a potem kolejno na chłopaka, narzeczonego i męża.
Przede wszystkim miał pomysł na siebie, był ambitny i pruł do przodu, napędzając również i mnie. Ciągnął mnie w górę, dopingował we wszystkim, za co się zabierałam, ale gdy trzeba było, to miał jaja i nie bał się mi powiedzieć, że Ada, Ziemia wzywa. Dawał mi też wolność, szanował moją autonomię i nie ograniczał, co w poprzednim związku kompletnie leżało. Mieliśmy wspólne zainteresowania i w sumie od tego się zaczęło, bo jeździliśmy razem na obozy, on trenował koszykówkę, a ja gimnastykę sportową. Jest trochę starszy ode mnie i może z tego powodu miał do powiedzenia znacznie więcej niż moi rówieśnicy. Był opiekuńczy i trochę romantyczny, ale nie tak aż do przesłodzenia. Z mega poczuciem humoru, łagodny, ale potrafił też na mnie warknąć, gdy zaczynało mi odbijać. Miał trochę buntowniczy charakter, szedł pod prąd i często bywało tak, że mi się stawiał, co było super, bo ileż można słuchać wyłącznie potakiwania na wszystko, co tylko mi przyjdzie do głowy. Absolutnie nie było nudy. Stawiał mi wyzwania, ale też sam w sobie był i jest dla mnie wyzwaniem. Różnice charakteru są fajne, bo ożywiają związek, ale też momentami są uciążliwe. I wychodzi też potem taka sinusoida, raz jest super i nie daje mi najmniejszych podstaw, bym mogła się do czegoś przyczepić, a nieraz jest też źle, mam ochotę się rozwieźć albo go zamordować i zakopać gdzieś w lesie, ale pod tym względem, chyba nie odbiegamy od ogólnie panujących w społeczeństwie norm
A co do wyglądu, to zawsze podobali mi się faceci niewiele wyżsi ode mnie, max kilka cm, zatem mojego męża początkowo trochę olałam jako potencjalnego partnera do czegokolwiek więcej niż przyjaźń, ponieważ dzieliło nas ponad 30 cm i uznałam, że będziemy wyglądać razem co najmniej śmiesznie. Ale zawsze też zwracałam uwagę na oczy. A mój mąż tak, jak ja, ma heterochromię, urodził się z piwno-zielonymi oczami. Im dłużej w nie patrzyłam, tym różnica wzrostu między nami traciła na znaczeniu, a teraz jest nawet na korzyść, bo mogę latać w każdych szpilkach, a i tak zawsze będę niższa
(Ale popłynęłam )
Nie dałem rady- "skrzynka pełna"Czytałam kiedyś książkę zatytułowaną “Projekt Rosie„. Główny bohater, bardzo chciał się ożenić z kobietą idealną i w związku z tym, stworzył kilkunastostronicowy kwestionariusz, zestawienie cech, jakie ta jedna jedyna mieć powinna. Szukał jej, aż w końcu zakochał się w Rosie-kobiecie, której niewiele cech pokrywało się z tymi z kwestionariusza.
Wszystko w temacie.
Idealny partner to tylko projekcja naszych wyobrażeń i fantazji. Szukanie ideału to strata czasu, żmudne oczekiwanie na kogoś, kto nie istnieje.
No dobra .....moja projekcja to przystojny, wysoki brunet o brązowych oczach. Piekielnie inteligentny, błyskotliwy i oczytany. Czuły, odpowiedzialny, pewny siebie i stanowczy z ogromnym poczuciem humoru. Dojrzały i zrównoważony emocjonalnie. Empatyczny i wyrozumiały. Muszę się przy nim czuć bezpiecznie. Zaradny życiowo, przedsiębiorczy i mający czas na swoje pasje i zainteresowania. Musi kochać seks i mieć w łóżku fantazję .
Ten jeden jedyny, spełniający wszystkie kryteria proszony jest o kontakt PW .
Szybka rezygnacja bez walki=niespełnienie kryteriów kwestionariusza .Nie dałem rady- "skrzynka pełna"
Przedsiedbiorczy nie oznacza waleczny. A ostrozność i przewidywalność to cechy dobrego dowódcy. Wiele straciłaśSzybka rezygnacja bez walki=niespełnienie kryteriów kwestionariusza .