Maleńka kawiarenka w parku nad stawem, zapragnąłem napić sie kawy po spacerze w strefie dopuszczonej dla facetow .W zwiazku z realizacja ustaw o dominacji kobiet, oczywiście mając na uwadze ich bezpieczeństwo w strefach publicznych ustanowiono tzw. bezkolizyjne ciagi komunikacyjne. Krótko mówiąc są np. 2 rownoległe chodniki, dolnym przemieszczaja sie męzczyzni a gornym usytuowanym w ten sposob, ze głowa męzczyzn znajduje się na wysokości kobiecych pośladków, kobiety, kastraci i chłopcy do 14 roku zycia. Sa tez strefy dopuszczajace męzczyzn. W takiej strefie się własnie znalazłem. Przed wejsciem sprawdziłem oznakowanie na drzwiach, znak penisa nie był przekreślony, więc wchodzę.Wita mnie z uśmiechem nadzorująca i zaprasza do wnętrza. Zapach kawy, lekki półmrok- no cudo. Usiadłem przy stoliku, podziękowałem za kawe i..........oczom nie wierzę, kilka stolików dalej siedzi dziewczyna około 19 lat, zajeta lektura , natoliku filiżanka z kawą.śiedzi w modnej pozycji młodych kobiet, czyli jedna noga oparta na siedziku krzesła w lekkim rozkroku i jest oczywiście bez majteczek , jak wszystkie młode damy.Bardzo sie przestraszyłem. Droga do strefy po tych czhodnikach była dla mnie jak iinych mężczyzn torturą psychiczną.Praktycznie idziesz wśród wspaniałych obnazonych ud, pośladków, wystarczy podnieść lekko wzrok i widzisz nieosiagalne niebo.Masz świadomość co ci grozi jeżęli się nie powstrzymasz. Pani Burmisztrzyni mając na uwadze gwałtowny wzrosy postepowań kastracyjnych wyznaczyła tzw. różowe place gdzie mężczyzni moga się onanizować tylko w obecności kobiet ale miejsc tych jest za mało, kolejki sa potworne dochodzi do kłótni i bójek. Mnie sie nie udało. Wyobrażcie sobie mój stan psychiczny-trauma max.
Postanowiłem siedzieć cicho spuścic łeb i wiać. W pewnym momencie usłyszłem cichy głos dziewczyny: -
hej! podejdż do mnie,
Ok. pomyślałem. Stało się. Podszedłem na około metr,ukląkłem, podała mi stope na przywitanie, ująłem ja w lewą dłoni i złożyłem delikatny pocałunek. Całując jej stopę nie mogłem powstrzymać się od zerknięcia na jej piękna muszelke. Zauważyła to i zasmiała się: Usiadz przy mnie i bez obaw, możesz patrzeć, nie jestem z suk. Podszedłem nieco bliżej usiadłem przed nia po turecku zgodnie z zasadami i czekałem co dalej. Spytała czyj jestem? co robię? jak mam na imię. W pewnym momencie pani nzdzorująca stwierdziła, że miął czas bezpieczeństwa rozmowy i muszę wyeksponowac swego penisa.
dziewczyna , jak się okazało miała na imię Anna przeprosiła a ja z trudem wyciągnałem sztywnego jak pret nieszczęśnika.
O! nie masz klatki stwierdziła zdziwiona Anna, czyli jesteś wolny niekastrowany? Potwierdziłem, że jestem jeszcze w ewidencji zasobów rezerwowych. To sie świetnie składa, jeden z moich trzech facetów jest przewidziany do kastracji,jak otrzymam postanowienie śiagne cie do siebie i limit będzie zachowany, pasuje ci . Nawet bardzo Anno, dzięki. i tak mój traumatyczny spacer skończył sie happy endem, czego i Wam życze.