Romantyzm to szerokie pojęcie i nie mylmy go z sentymentalizmem.
Sentymentalizm to np. Laura i Filon. Notabene Karpiński w konwencji swojego XVIII wieku nie mógł napisać całej prawdy, mianowicie że ów sentymentalny dialog jest tylko "grą wstępną". Nie opisał więc, jak po zjedzeniu malin oboje poszli w krzaki, gdzie Laura podwinęła fartuszek i spódniczkę itd. Ale tak czy siak ta scenka jest dla współczesnego człowieka (chyba nie tylko mężczyzny) trochę odstręcza swoim sztucznym nagromadzeniem "ładności". To jak francuska hrabina przebrana za pasterkę i "pasąca" owieczkę, którą (owcę, nie hrabinę!) wcześniej wyszorowano, uperfumowano i zawiązano jej wielką różową kokardę na szyi.
A romantyzm to silne uczucia i silne przeżycia. Również Werter zabijający się z miłości, tak. Zresztą to niezły pomysł na role-playing, oczywiście tylko z atrapą broni: jedno chce się zastrzelić, drugie przekonuje "nie rób tego, kocham cię!" i okazuje to na wszelkie sposoby, jakie tylko odpowiadają obu stronom.
Ale romantyzm to także lord Byron. To Giaur porywający piękną Lailę. Oczywiście dzisiaj nie używamy do tego koni, tylko samochodów, przy czym nie namawiam nikogo do takich działań na serio. Jednak "porwanie" żony (oczywiście własnej!) na weekendową wycieczkę połączoną z figlowaniem w plenerze nie jest złym pomysłem, pod warunkiem, że odpowiada to obojgu.
Romantyzm to Kordian na szczycie Mont Blanc, Mickiewicz włóczący się po Dalekim Wschodzie. Romantyzm to wspólne patrzenie ze szczytu góry - najlepiej mało uczęszczanej, na którą samodzielnie się wcześniej wlazło, a nie wjechało jakąś kolejką.
Romantyzm to bunt, niezgoda na banalną codzienność. Dziewczyna z piosenki The Beatles uciekająca z domu to romantyczka. Bohaterowie amerykańskich road-movies to współcześni romantycy. Romantyzm to wspólna podróż autem przez Polskę (najlepiej bocznymi drogami), rejs żaglówką (niekoniecznie zaraz przez ocean, chyba że oboje uprzednio posiedliście odpowiednie umiejętności).
Romantyzm to powstania, spiski, ryzyko. Wojenna partyzantka i konspiracja była romantyzmem. Wykiwanie UB za komuny to też musiał być rodzaj romantyzmu i wiem, że niejedna para poznała się w takich okolicznościach.
A sentymentalizm również bywa przydatny, byle nie za dużo i nie za często. Od nadmiaru słodyczy może zemdlić. Tak to postrzegam.