Owszem, nie znam Twojego partnera i odnoszę się tylko do tego, co tutaj o nim piszesz, więc nic dziwnego, że tak to odbierasz. Jasne, BDSM to nie rzadkość, tyle że BDSM z założenia ma być SSC (Safe, Sane & Consensual), czyli bezpieczne, zdrowe psychicznie i za zgodą. I właśnie zgoda i możliwość przerwania praktyki w dowolnej chwili jest tym, co różni BDSM od przemocy. Obie strony mają się czuć komfortowo. A z tego co napisałaś i co przedtem zacytowałem, wywnioskowałem, że on podczas takich "sesji" raczej nie przejmował się tym, czy czułaś się komfortowo, czy nie (fragment o "zaciskaniu zębów", a później o "poświęcaniu się" i o praktycznym zmuszaniu się do pewnych rzeczy itd.). Dlatego stwierdziłem, że to sygnał ostrzegawczy.
Nikt nie ma prawa wymagać od Ciebie, żebyś dla niego cierpiała.
Zetknąłem się już z wieloma relacjami kobiet skrzywdzonych przez partnerów, więc teraz sugeruję ostrożność, gdy widzę relację o tym, że partner ma właśnie takie podejście i upodobania.