Co sądzicie o facetach, którzy dają się zaciągnąć do łózka na pierwszej randce?
Mam nieodparte wrażenie, że wielu facetów nie tylko nie odmawia seksu, ale też każdy uśmiech, spojrzenie w ich stronę traktuje jak zaproszenie do łózka, wystarczy chwila flirtu i są gotowi się kochać, często zapominając, że mają partnerkę/żonę. Dość szybko tracą głowę.
Czy każdy facet jest łatwy? Jakie Wasze zdanie drogie koleżanki i jak Wy na to patrzycie panowie?
Może są tacy, którzy żeby doszło do seksu potrzebują się lepiej poznać, nawiązać relację? Jak to jest z Wami panowie, trzeba z Wami pochodzić, czy można od razu kopulować?
To chyba jest mocno osobniczo-zmienne. Wszyscy jesteśmy inni.
Kolejnym aspektem jest sposób umówienia się na spotkanie. Są przecież portale tematyczne które dość jasno wskazują na charakter relacji jaką się na nim nawiązuje. A koniec końców dopiero na spotkaniu okazuje się czy jest chemia i czy może ono owocować czymś więcej niż pogawędką.
Ale fakt jest faktem że dochodzi tu jeszcze do głosu biologia i to że już z samego założenia, my faceci, zostaliśmy zaprogramowani do jak najszerszego rozpowszechniania naszego DNA, w celu przedłużenia naszej linii. Dlatego chyba mężczyźni znacznie łatwiej decydują się na seks z nawet przypadkowo poznaną kobietą.
Moje osobiste doświadczenia są różnorakie.
Były zarówno spotkania które już z założenia (nie tylko mojego) miały konkretny wymiar, ale nie wszystkie kończyły się w łóżku. Jeśli nie poczułem flow, starałem się w miarę szybko aczkolwiek taktownie zakończyć spotkanie face to face.
W jednym przypadku po pierwszym spotkaniu (z założenia bardzo konkretnie na seks) wydawało mi się że nie będę chciał kontynuować tej znajomości a spotykaliśmy się kilka lat.
Natomiast przy nawiązywaniu relacji z parami - po jednym doświadczeniu - starałem się je ciut lepiej poznać żeby się zorientować czy z ich motywacją i psychiką wszystko jest ok. Dzięki temu mimo że relacje seksualne ustały, nadal jesteśmy świetnymi znajomymi.