Dobrze, że w innych krajach małżeństwa/związki to krainy mlekiem i miodem płynące
Ostatnio rozmawiałem sobie z koleżanką po czterdziestce. Jest Holenderką, size XXL, wychowuje dwie córki(jedna jest w Japonii aktualnie, druga ma 13 lat i jeszcze mieszka z nimi). Jej mąż jest szczupły jak tyczka. Ona na przykład uwielbia jeździć motocyklem, a jej mąż niezbyt. Kiedy ona bierze urlop i umawia się z koleżankami na przejażdżkę, jej mąż daje jej wychodne bez problemu. I życzy świetnej zabawy, a sam korzysta z życia w swój sposób.
I tu dla porównania mam Polaków - moja mama dostała zaproszenie dla niej i osoby towarzyszącej, na imprezę "choinkową" w szkole. Ojciec nie chciał z nią iść. Namówiliśmy mamę, żeby poszła sama i zaplanowała już wyjście, koleżanka miała ją zabrać autem. Wszystko pięknie ładnie, tylko tatuś był chorobliwie zazdrosny i zabronił jej gdziekolwiek iść... Z resztą znam sporo takich akcji wśród innych ludzi...
.
Kolejny przykład to moja kumpela lesbijka. Aktualnie jej partnerka mieszka 200km od niej i widują się raz lub dwa w miesiącu. Czekają na przeminięcie covida żeby wrócić razem do pracy w muzeum. A do tego czasu rozważnie zdecydowały się zamieszkać osobno - bo są dorosłe, hajs się musi zgadzać.
I tu dla porównania też mam przykład polskiej rodzinki, gdzie mój ojciec nie mial i nie szukał pracy. Matka wreszcie się wkurzyła i znalazła mu robotę 500km od domu. To powiedział, że nie pojedzie bo nie chce rodziny porzucić - to nic, że byliśmy tak biedni, że matka brała paczki jedzenia z pomocy społecznej(najgorsze produkty jakie w życiu jadłem, Pedigree lepiej smakuje, wiem bo normalnie nieraz próbowałem różnej psiej karmy). Tak, tego potrzebowałem wtedy najbardziej. Jeść gówniane żarcie i patrzeć na ojca co ma wylane na nas - ale przecież to dla nas chciał zostać, żeby się o nas troszczyć...
.
Oczywiście wiele mogę przytoczyć podobnych rzeczy, ale po co mam opowiadać o innych skoro sam mam wachlarz doświadczeń i obserwacji z polskich małżeństw.
.
Dla przykładu moja kuzynka w Niemczech żyje zupełnie inaczej. Ona nie chciała ślubu, ale jej partner się jej oświadczył. Kochała go i zgodziła się dla niego. On organizował wesele. Ona nie wierzy w Boga ani nic. Dla niego płaci obecnie podatek kościelny(no bo musiała się zapisać do społeczności). Ale ona i on chcą swojego szczęścia, więc zamiast sobie dokładać to się wspierają i realizują razem marzenia, mimo, że często są to marzenia tylko jednej ze stron.
.
A Polacy muszą nawet w związku udowadniać sobie czyja racja jest bardziej racją... Czyj sposób życia i marzenia są ważniejsze w realizacji. Jedna strona narzuca drugiej sposób bycia. Jak dominuje facet to baba będzie kurą domową. Jak dominuje kobieta to facet pantofel... i tak w kółko. Ciągle zazdrość i kwas.
.
Nie mówię, że wszyscy tu tak mają i wierzę, że istnieje grupa normalnych ludzi - ale nawet po sondażach i wybranej władzy widać, gdzie intelektualnie znajduje się większość Polaków #pis