Na co dzień jestem normalnym facetem, już po 40, dość krnąbrnym i nie lubiącym by ktoś miał nade mną kontrolę, w łóżku z kobietą tak samo, ale od czasu do czasu odzywa się biseksualna część mojej natury która spotkać się chce z facetem. Wtedy moje potrzeby się zmieniają, podnieca mnie kiedy partner przejmuję kontrolę. Zaznaczę że biseksualizm w moim przypadku ogranicza się tylko do seksu. Nie wyobrażam sobie budowania romantycznego związku z mężczyzną, całkiem nie mój temat. Od ponad dwudziestu lat nic z facetem nie robiłem, ale za młodu przez kilka miesięcy byłem w dyskretnym, stałym układzie z dużo starszym żonatym facetem, spotkaliśmy się łącznie kilkanaście razy. Zaczęło się spokojnie od wspólnego walenia, potem oral w obie strony, a na późniejszych spotkaniach zauważyłem że maksymalnie kręci mnie uleganie partnerowi i chętni spróbował bym więcej. Pogadaliśmy o tym i zrobiliśmy razem badania na choroby weneryczne.
Potem już było z górki, facet na następne spotkanie zabrał bieliznę żonki i mnie przebrał w długie rękawice do łokci i pończochy kabaretki. Spotkania od tej pory trwały już zawsze całą noc i uwielbiałem mu ulegać, strasznie kręciło mnie gdy przebrany w damską bieliznę wypełniałem jego polecenia np. kazał mi uklęknąć przed sobą jak siedział na łóżku albo na kanapie i zająć się jego pokaźną pałą. Na początku ssałem i lizałem swobodnie od moszny po końcówkę żołędzia, potem zawsze brał sprawy w swoje ręce i ustalał rytm trzymając mnie za kark lub głowę. Od czasu badań finisz często był w ustach z połykiem, albo na twarz. Spróbowaliśmy analu w moją stronę, najpierw długo pieścił moją dziurkę językiem, potem w ruch poszedł palec, aż w końcu wszedł we mnie. Na początku trochę bolało i zaczynaliśmy powoli, ale szybko się rozluźniłem i zacząłem uwielbiać seks analny, zwłaszcza od tyłu na pieska, kiedy mogłem porządnie się wypiąć i czuć mocne pchnięcia, trzymanie za biodra, klapsy, trzymanie za kark, głowę, włosy. Podniecenie sięgało takich poziomów że jęczałem i mruczałem z rozkoszy różne świństewka, co go bardzo kręciło. W tamtych czasach zaliczyłem kilka orgazmów analnych, zdecydowanie najpotężniejszych w moim życiu, potrafiło mnie w spazmach rozkoszy skręcać przez dobre dwie minuty, strzelałem nasieniem nawet nie dotykając swego ptaka.