To nie jest dokładnie tak jak piszesz. Przeczytaj jeszcze raz ten artykuł. Jest tam mowa o skuteczności w "osobo-latach" (ang. person-years), czyli do ilu transmisji doszło u par współżyjących regularnie przez rok czasu. Wyszło 0,9 na 100 par, czyli poniżej 1%. Te 87% o którym piszesz, wynika z zestawienia tego wyniku, z ilościami transmisji u par nigdy nie stosujących prezerwatywy, gdzie do zarażenia przez rok czasu doszło u 6,8 par na 100.
Tak w ogóle, to tego typu badania są bardzo nieprecyzyjne, bo przecież nikt z tymi parami nie siedzi i nie sprawdza czy rzeczywiście zawsze stosują gumki, czy zawsze prawidłowo, itp. To są dane deklaratywne.
Innymi słowy, w tym akurat artykule podają, że regularnie współżyjąc przez rok czasu z osobą HIV pozytywną, stosując prezerwatywę, jest 0,9% ryzyka że się zarazisz.
Ale tu jest baaardzo dużo zmiennych, których w tym artykule nie podano. Po pierwsze, co to znaczy regularnie współżyjąc...raz na tydzień, raz na miesiąc, co drugi dzień..
Po drugie, zaraźliwość zależy od wiremii, czyli poziomu wirusa we krwi. A ja się spotkałem z artykułami, że osoba HIV pozytywna, prawidłowo stosująca kurację, może mieć wiremię poniżej wykrywalności w testach. Spotkałem się z artykułem, gdzie wyciągano wniosek, że osoba HIV pozytywna stosująca terapię, może współżyć bez zabezpieczenia, bez ryzyka zarażenia partnera - to stanowisko było akurat szeroko krytykowane.
Spotkałem się też z danymi, że ryzyko zarażenia się przy stosunku waginalnym bez zabezpieczenia z osobą HIV-pozytywną, wynosi 0,5-2%, przy czym kobiety od mężczyzn zarażają się 4 razy łatwiej, niż mężczyźni od kobiet. Znacznie większa liczba wirusa w spermie niż w wydzielinie z pochwy, znacznie większa powierzchnia błon śluzowych u kobiety niż u mężczyzny, dłuższa ekspozycja na materiał zakaźny u kobiety niż u mężczyzny.
Zatem nie zaklinam rzeczywistości, tylko czytam takie artykuły ze zrozumieniem. Prezerwatywa jest najskuteczniejszą metodą zapobiegania przenoszenia chorób wenerycznych. Z uwagi na niedokładności badań, niekiedy przyjmuje się, że prawidłowo stosowana prezerwatywa chroni przez zarażeniem się HIV nawet do 100%, a wykazana zaraźliwość wynikła właśnie z błędów stosowania, stosowania z inną regularnością niż deklarowana lub innych przyczyn np. pęknięcia prezerwatywy.
My w tym wszystkim staramy się ograniczyć wszelkie ryzyko do minimum. Z założenia kasujemy możliwość spotkania się z kimś, kto w rozmowie przyzna że w ogóle bierze pod uwagę możliwość seksu bez gumki. Przez całe to nasze cuckoldowe życie ona uprawiała seks z trzema facetami, ale nigdy nie było wytrysku w cipce pomimo stosowania gumki - tak chcieliśmy. A w międzyczasie już kilkukrotnie badaliśmy się m.in. na HIV, WZW-C i inne syfki - wszystko minusiki
Tak więc na logikę, nawet biorąc dane z tego artykułu - jeśli na 100 par gdzie jedna osoba jest HIV+ (nie wiadomo jakiej wiremii), które regularnie współżyły stosując prezerwatywy (dane jedynie deklaratywne) przez rok czasu to transmisji doszło u 0,9 par, to jakie jest ryzyko przy jednorazowym stosunku, przy całkowicie prawidłowo stosowanym kondomie? Aha i żeby w ogóle istniało jakiekolwiek ryzyko, to taki partner w ogóle musiałby być zarażony, a na kogoś takiego też wcale nie łatwo trafić - zwłaszcza jak selekcjonujesz partnerów do takich, którzy wiedzą po co są gumki.
Innymi słowy, przy incydentalnych relacjach seksualnych z innymi partnerami i prawidłowym stosowaniu prezerwatyw, większe masz ryzyko że dwa razy z rzędu wygrasz w totka, niż że się czymś zarazisz. A jak chcesz uniknąć wszelkich ryzyk, to sugeruję nie wychodzić z łóżka.
Tak w ogóle, to tego typu badania są bardzo nieprecyzyjne, bo przecież nikt z tymi parami nie siedzi i nie sprawdza czy rzeczywiście zawsze stosują gumki, czy zawsze prawidłowo, itp. To są dane deklaratywne.
Innymi słowy, w tym akurat artykule podają, że regularnie współżyjąc przez rok czasu z osobą HIV pozytywną, stosując prezerwatywę, jest 0,9% ryzyka że się zarazisz.
Ale tu jest baaardzo dużo zmiennych, których w tym artykule nie podano. Po pierwsze, co to znaczy regularnie współżyjąc...raz na tydzień, raz na miesiąc, co drugi dzień..
Po drugie, zaraźliwość zależy od wiremii, czyli poziomu wirusa we krwi. A ja się spotkałem z artykułami, że osoba HIV pozytywna, prawidłowo stosująca kurację, może mieć wiremię poniżej wykrywalności w testach. Spotkałem się z artykułem, gdzie wyciągano wniosek, że osoba HIV pozytywna stosująca terapię, może współżyć bez zabezpieczenia, bez ryzyka zarażenia partnera - to stanowisko było akurat szeroko krytykowane.
Spotkałem się też z danymi, że ryzyko zarażenia się przy stosunku waginalnym bez zabezpieczenia z osobą HIV-pozytywną, wynosi 0,5-2%, przy czym kobiety od mężczyzn zarażają się 4 razy łatwiej, niż mężczyźni od kobiet. Znacznie większa liczba wirusa w spermie niż w wydzielinie z pochwy, znacznie większa powierzchnia błon śluzowych u kobiety niż u mężczyzny, dłuższa ekspozycja na materiał zakaźny u kobiety niż u mężczyzny.
Zatem nie zaklinam rzeczywistości, tylko czytam takie artykuły ze zrozumieniem. Prezerwatywa jest najskuteczniejszą metodą zapobiegania przenoszenia chorób wenerycznych. Z uwagi na niedokładności badań, niekiedy przyjmuje się, że prawidłowo stosowana prezerwatywa chroni przez zarażeniem się HIV nawet do 100%, a wykazana zaraźliwość wynikła właśnie z błędów stosowania, stosowania z inną regularnością niż deklarowana lub innych przyczyn np. pęknięcia prezerwatywy.
My w tym wszystkim staramy się ograniczyć wszelkie ryzyko do minimum. Z założenia kasujemy możliwość spotkania się z kimś, kto w rozmowie przyzna że w ogóle bierze pod uwagę możliwość seksu bez gumki. Przez całe to nasze cuckoldowe życie ona uprawiała seks z trzema facetami, ale nigdy nie było wytrysku w cipce pomimo stosowania gumki - tak chcieliśmy. A w międzyczasie już kilkukrotnie badaliśmy się m.in. na HIV, WZW-C i inne syfki - wszystko minusiki
Tak więc na logikę, nawet biorąc dane z tego artykułu - jeśli na 100 par gdzie jedna osoba jest HIV+ (nie wiadomo jakiej wiremii), które regularnie współżyły stosując prezerwatywy (dane jedynie deklaratywne) przez rok czasu to transmisji doszło u 0,9 par, to jakie jest ryzyko przy jednorazowym stosunku, przy całkowicie prawidłowo stosowanym kondomie? Aha i żeby w ogóle istniało jakiekolwiek ryzyko, to taki partner w ogóle musiałby być zarażony, a na kogoś takiego też wcale nie łatwo trafić - zwłaszcza jak selekcjonujesz partnerów do takich, którzy wiedzą po co są gumki.
Innymi słowy, przy incydentalnych relacjach seksualnych z innymi partnerami i prawidłowym stosowaniu prezerwatyw, większe masz ryzyko że dwa razy z rzędu wygrasz w totka, niż że się czymś zarazisz. A jak chcesz uniknąć wszelkich ryzyk, to sugeruję nie wychodzić z łóżka.