• Witaj na forum erotycznym SexForum.pl

    Forum przeznaczone jest wyłącznie dla dorosłych. Jeżeli nie jesteś pełnoletni, lub nie chcesz oglądać treści erotycznych koniecznie opuść tą stronę.

Narkotyki

Mężczyzna

Banisteriopsis2

Erotoman
@Karotka Ja kiedyś miałem skurcze łydek z powodu, jak się okazało, niedoboru magnezu. Ale gdy zacząłem regularnie jeść razowe pieczywo, owsiankę, kaszę gryczaną, orzechy brazylijskie i czarną czekoladę, to skurcze zniknęły.

Odnośnie psychodelików, to wprawdzie istnieje po nich możliwość tzw. bad tripa, czyli złej podróży, czyli nieprzyjemnych i koszmarnych przeżyć, jednak wcale nie musi tak się stać. Bardzo dużo zależy od nastawienia i otoczenia. Jeśli podróżnik będzie się bać, to wtedy jego obawy staną się samospełniającą się przepowiednią.
Przed podróżą najlepiej jest się wyciszyć, odprężyć i być dobrej myśli.
A nawet jeśli część podróży będzie ciężka, to jest szansa, że tylko część taka będzie, a reszta będzie pozytywna i piękna.
Ciężkie potrafią po tym być np. pętle myśli. Jedna myśl kłębiąca się w głowie i powtarzana setki lub tysiące razy - za pierwszym razem można mieć wrażenie, że się z tej pętli nie wyjdzie i że doświadczenie psychodeliczne nigdy się nie skończy. Albo wrażenie, że się oszalało i już się nie wróci do normalności albo że się umiera. W porównaniu z tym, spotkanie swoich lęków nie jest takie straszne.
Z kolei trip o terapeutycznym charakterze jest chyba najlepszym, co może się przydarzyć takiemu podróżnikowi. Tylko trzeba takie doświadczenie zintegrować.
https://terapianowoczesna.pl/set-settings/ - tutaj mały poradnik, jak uniknąć bad tripa. ;)

Czasem terapeutyczny trip wiąże się z całkowitym rozpuszczeniem ego, czyli z najwyższym, piątym poziomem doświadczenia psychodelicznego. Całkowicie inny sposób działania zmysłów, zupełne stopienie się z otoczeniem, życie wewnętrzne spotęgowane do niewyobrażalnych rozmiarów, doznania całkowicie inne od możliwych do opisania, uczucie osiągnięcia nirwany, wrażenie, że jest się poza czasem i przestrzenią, że nie istnieje się jako osobny byt, tylko jest się wszystkim, co istnieje, i jednocześnie częścią całości, że jest się wiecznym i nieśmiertelnym i istotą boską, że zatarte są wszelkie granice między bytami, między zmysłami, między materią a energią - w bardzo dużym przybliżeniu i uproszczeniu tak można to podsumować.

Ogólnie, nie dziwi fakt, że rośliny i grzyby potrafiące umożliwić człowiekowi takie doświadczenia, są przez rdzenne ludy Ameryki Łacińskiej uznawane za święte i umożliwiające kontakt z zaświatami lub z innymi wymiarami rzeczywistości. Ich potencjał jest trudny do przecenienia. Tyle że psychodeliki przez swoją moc są jak ogień, który może zarówno ogrzać, jak i poparzyć, więc trzeba się z nim obchodzić ostrożnie.
 
Mężczyzna

ganymed

Nowicjusz
W ramach trwającego latami zmagania się z depresją i nerwicą, próbowałem ayahuaski, pejotlu i grzybów,

Czyli brałeś różne rzeczy, a wciskasz mi kit, że niby nic? Haha. Toż to co wymieniasz, jest mocniejsze szereg razy od mj.

Alkoholu nigdy nie piłeś w celu rozluźnienia się i poderwania kogoś, ok, niech będzie.
Takie rzeczy jak np. koka lub THC to też natura i też niejeden Indianin czy inny rdzenny kombinator pewnie zażył setki lat przed ich popularnością w świecie.

W pewnych sprawach bym się z Tobą zgodził. Ok, psychodeliki można traktować jak leki. Ale tak samo właściwie każde ćpanko. Nie bez kozery Anglicy mówią zarówno na lekarstwa legalne, jak i na nielegalne: drugs. Po prostu jedne przepisuje Ci lekarz, inne wcinasz na własną rękę, bez kontroli. Przy czym leki legalne też można jeśc bez kontroli i się uzależnić, i zniszczyć sobie zdrowie i psychikę dzięki temu.

Kto nie rozumie magii działania THC, niech się po prostu o nim oceniająco nie wypowiada. Sam byłem latami wręcz przeciwnikiem palenia THC, sam też wiem, że się myliłem xD Oczywiście nie wszystko jest dla każdego i znam z bliska dosyć przypadki, gdzie ktoś po niewinnym skręcie się wykołował psychicznie na szereg lat. Jednak prędzej komuś zaszkodzi chlanie wódy. I jak ktoś ma predyspozycje do choroby psychicznej, to prędzej czy pozniej się objawi u takiej osoby, narkotyki tylko przyspieszą proces. Może i lepiej...?

Karotka napisał:
"A" czy "k" czy coś innego?

Te też, głównie widzę jednak tego diabełka w bardzo modnym ostatnio znowu hobby na drony.
 
Mężczyzna

Szar

Podrywacz
Z tego co wiem, to o ile na psychikę ayahuasca, pejotl i grzyby działają znacznie potężniej niż konopie, to dla organizmu są ogólnie lżejsze.
Toż to co wymieniasz, jest mocniejsze szereg razy od mj.
Najczęściej, choć nawet i po konopiach można doznać stanu transcendencji (i to wcale nie małego poziomu), ale nie jest to łatwe i tu wcale nie chodzi o ilość.

Czasem terapeutyczny trip wiąże się z całkowitym rozpuszczeniem ego, czyli z najwyższym, piątym poziomem doświadczenia psychodelicznego.
Czasami wystarczy pierwszy poziom, np. żeby przestać używać alkoholu 😅 . Piątka może być tak skomplikowana, że potrzeba bywa czwórki, po dłuższym czasie, do "przetłumaczenia" w celu zapamiętania dla ja.

Ok, psychodeliki można traktować jak leki. Ale tak samo właściwie każde ćpanko.
Nie do końca się z tym zgadzam. Jednak są powody dla których niektóre niegdyś leki, jak np. amfetamina, heroina, zostały zastąpione mniej szkodliwymi odpowiednikami, a np. inne, w tym właśnie psychodeliki i szczególnie konopie, w ostatnim czasie oddemonizowuje się. Wiadomo, do tego jeszcze dochodzi biznes, czy nawet i religia, ale przynajmniej czuć jakiś powiew. O alkoholu też już mówi się bez ogródek, że to po prostu trucizna i dzisiaj w ogóle nie rozumiem po co w ogóle kiedykolwiek piłem, tak naprawdę nigdy nie lubiłem tego stanu :ROFLMAO:
 
Ostatnia edycja:
Mężczyzna

ganymed

Nowicjusz
Kto zastąpił, ten zastąpił. Każda potwora ma swojego amatora. Nie słyszałem za dużo o herze spożywanej dla rozwoju sytuacji seksualnych, ale skądinąd wiem, że bywa tak, oj bywa.

Grzyby lżejsze? Umknęło mi to. Guzik prawda, zależy od człowieka. Ja po nie wiem jak dużej ilości mj jestem rano jak nowo narodzony, nawet nie muszę dużo spać. Chociaż znam takich, co odchorowują, sam też pewnie jak mniej kopciłem, odnosiłem więcej obrażeń ;D
Po grzybach za to, o ile dobrze nie wyważę ilości (jestem bardzo średnio w tym zaawansowany), czuję się nieswojo, rano nie mogę zwlec się z łóżka, do tego pojawiają się przejściowe sensacje w układziku trawiennym.

Mnie teraz najbardziej ciekawi chyba reakcja po kwasie i jak to wpływa na pożycie. Ponoć cudownie, ale jakoś mało kto się odważył w moim otoczeniu xD Do grzybów też byliśmy jak pies do jeża, ale popróbowaliśmy i cóż, żyjemy.

Oczywiście, przypomnę i przytaknę, można najróżniejsze doświadczenia seksualne doznawać i eksplorować na trzeźwo, tylko dragi po coś dla ryzykantów są i po prostu pewne procesy przyspieszą xD hihi
 
Mężczyzna

ganymed

Nowicjusz
O, zapamiętam o tym połączeniu. No to zostało znaleźć jedno i drugie oraz odpowiednią połówkę xD Bo przestrzegam, jak weźmie ktoś pierwszy lepszy drag zwłaszcza stymulant i pojdzie na łowy, to może skończyć w łóżku z kimś zupełnie nie w swoim typie charakteru i wyglądu, a przez chwilę działania specyfiku w głowie zrodzi się obraz, że oto ten jedyny/ ta jedyna xD i jeszcze zrobicie z nimi rzeczy, o jakich się nie śniło wam xDDDD
 
Mężczyzna

GoraceCiacho69

Cichy Podglądacz
Haha, spoko, ja piję do tego, co ziomek od peyotla i ajahujaśki napisał był xD
po jednym i po drugim bym nie ruchal peyot to za mocne a ajahuaska jak dobrze zrobiona to bedziesz nie przytomny przez pewien czas potem nie bedzie ci sie chcialo bo inaczej bedziesz patrzec na wszystko przez kilka dni, polecam wycieczki do chille
 
Mężczyzna

Banisteriopsis2

Erotoman
Czyli brałeś różne rzeczy, a wciskasz mi kit, że niby nic? Haha. Toż to co wymieniasz, jest mocniejsze szereg razy od mj.
Zdaje się, że kryterium tego, czy różne środki są uznawane za lekkie, czy ciężkie, jest przede wszystkim ich wpływ na organizm, szkodliwość i potencjał uzależniający, a nie siła działania na procesy poznawcze.
Gdy mówi się o "miękkich narkotykach", zwykle mowa o konopiach i może czasem MDMA, a gdy o "twardych", to o proszkach z laboratorium i czasem ogólnie opioidach.
A psychodeliki się chyba w ogóle pomija w takim zestawieniu. Często mają bardzo silne działanie na procesy poznawcze, jednak przy tym są lekkie dla organizmu i nie uzależniają.
Ogólnie, gdy mówi się o tym, co jest lżejsze, a co mocniejsze, to warto sprecyzować, co ma się na myśli. Bo potem wynikają z tego nieporozumienia takie jak właśnie to.
Dobrze by też było, gdyby każdy, kto używa terminu "narkotyki", na wstępie podawał swoją definicję tego słowa. Bo ten termin jest tak nieprecyzyjny, że trudno znaleźć wspólny mianownik u wszystkich ludzi, którzy go używają.
Alkoholu nigdy nie piłeś w celu rozluźnienia się i poderwania kogoś, ok, niech będzie.
Prawie wszystkie sytuacje, w których miałem alkohol w ustach, były na zagranicznych wyjazdach. Można to policzyć na palcach.
Takie rzeczy jak np. koka lub THC to też natura i też niejeden Indianin czy inny rdzenny kombinator pewnie zażył setki lat przed ich popularnością w świecie.
Liście krasnodrzewu pospolitego żute podczas wypraw górskich to inna bajka niż biały proszek będący chlorowodorkiem kokainy z dodatkiem różnych tzw. wypełniaczy, wciągany nosem. Podobnie np. trudno porównywać sok z maku do diacetylomorfiny zwanej "heroiną", fentanylu czy karfentanylu. A co do THC, to specjalnie uprawiane "popędzane" konopie mające wyśrubowaną ilość THC też trudno porównywać do roślin używanych np. przez Hindusów.
To mniej więcej tak, jakby porównywać owoce, które w naturalny sposób sfermentowały po opadnięciu z drzewa, do wódki czy rumu.
Przy czym leki legalne też można jeśc bez kontroli i się uzależnić, i zniszczyć sobie zdrowie i psychikę dzięki temu.
Dobrze o tym wiem - afera z oksykodonem (OxyContinem) w USA wymownie o tym świadczy. Lekarze przepisywali to pacjentom będącym lekomanami i narkomanami w jednym za sprawą tego środka.
Czasami wystarczy pierwszy poziom, np. żeby przestać używać alkoholu 😅 .
Jeśli takie coś się zdarza, to świetnie. Tylko potwierdza terapeutyczny potencjał psychodelików.
Piątka może być tak skomplikowana, że potrzeba bywa czwórki, po dłuższym czasie, do "przetłumaczenia" w celu zapamiętania dla ja.
U mnie akurat wszelkie przemyślenia na psychodelikach przychodziły na innym etapie niż kulminacyjny - choć masz rację, że po doświadczeniu trzeba to zintegrować i umieć oddzielić rzeczywiście wartościowe rozkminy od psychodelicznego bełkotu, jaki również się wtedy pojawia.
Przykład psychodelicznego bełkotu mamy chociażby w tekście piosenki "Come together" Beatlesów. Podobnie z "I am the walrus". Beatlesi ogólnie sporo piosenek napisali na kwasie.
A sam piąty poziom jest po prostu cudownym, transcendentnym doświadczeniem, gdzie nie ma już przemyśleń, odbierania lekcji itd., tylko po prostu doświadczanie nieskończoności i "śmierci ego".

Odnośnie grzybów, to jedyną niedogodnością, jaką po nich doświadczyłem, było ich moczopędne działanie (w sumie to samo co po herbacie, czyli pikuś). Żadnych niestrawności ani uczucia osłabienia. Plusem jest też to, że jeśli ogólnie ma się przewlekłą bezsenność, to po zjedzeniu grzybów ok. południa, wieczorem zaśnie się jak dziecko i będzie się miało głęboki, regenerujący sen.
ajahuaska jak dobrze zrobiona to bedziesz nie przytomny przez pewien czas
??? Jak to nieprzytomny?
Nie znam przypadku, by po ayi ktokolwiek stracił przytomność - a rozmawiałem z naprawdę wieloma osobami, które jej próbowały, i zapoznałem się z wieloma relacjami z podróży.
 
Mężczyzna

GoraceCiacho69

Cichy Podglądacz
Zdaje się, że kryterium tego, czy różne środki są uznawane za lekkie, czy ciężkie, jest przede wszystkim ich wpływ na organizm, szkodliwość i potencjał uzależniający, a nie siła działania na procesy poznawcze.
Gdy mówi się o "miękkich narkotykach", zwykle mowa o konopiach i może czasem MDMA, a gdy o "twardych", to o proszkach z laboratorium i czasem ogólnie opioidach.
A psychodeliki się chyba w ogóle pomija w takim zestawieniu. Często mają bardzo silne działanie na procesy poznawcze, jednak przy tym są lekkie dla organizmu i nie uzależniają.
Ogólnie, gdy mówi się o tym, co jest lżejsze, a co mocniejsze, to warto sprecyzować, co ma się na myśli. Bo potem wynikają z tego nieporozumienia takie jak właśnie to.
Dobrze by też było, gdyby każdy, kto używa terminu "narkotyki", na wstępie podawał swoją definicję tego słowa. Bo ten termin jest tak nieprecyzyjny, że trudno znaleźć wspólny mianownik u wszystkich ludzi, którzy go używają.

Prawie wszystkie sytuacje, w których miałem alkohol w ustach, były na zagranicznych wyjazdach. Można to policzyć na palcach.

Liście krasnodrzewu pospolitego żute podczas wypraw górskich to inna bajka niż biały proszek będący chlorowodorkiem kokainy z dodatkiem różnych tzw. wypełniaczy, wciągany nosem. Podobnie np. trudno porównywać sok z maku do diacetylomorfiny zwanej "heroiną", fentanylu czy karfentanylu. A co do THC, to specjalnie uprawiane "popędzane" konopie mające wyśrubowaną ilość THC też trudno porównywać do roślin używanych np. przez Hindusów.
To mniej więcej tak, jakby porównywać owoce, które w naturalny sposób sfermentowały po opadnięciu z drzewa, do wódki czy rumu.

Dobrze o tym wiem - afera z oksykodonem (OxyContinem) w USA wymownie o tym świadczy. Lekarze przepisywali to pacjentom będącym lekomanami i narkomanami w jednym za sprawą tego środka.

Jeśli takie coś się zdarza, to świetnie. Tylko potwierdza terapeutyczny potencjał psychodelików.

U mnie akurat wszelkie przemyślenia na psychodelikach przychodziły na innym etapie niż kulminacyjny - choć masz rację, że po doświadczeniu trzeba to zintegrować i umieć oddzielić rzeczywiście wartościowe rozkminy od psychodelicznego bełkotu, jaki również się wtedy pojawia.
Przykład psychodelicznego bełkotu mamy chociażby w tekście piosenki "Come together" Beatlesów. Podobnie z "I am the walrus". Beatlesi ogólnie sporo piosenek napisali na kwasie.
A sam piąty poziom jest po prostu cudownym, transcendentnym doświadczeniem, gdzie nie ma już przemyśleń, odbierania lekcji itd., tylko po prostu doświadczanie nieskończoności i "śmierci ego".

Odnośnie grzybów, to jedyną niedogodnością, jaką po nich doświadczyłem, było ich moczopędne działanie (w sumie to samo co po herbacie, czyli pikuś). Żadnych niestrawności ani uczucia osłabienia. Plusem jest też to, że jeśli ogólnie ma się przewlekłą bezsenność, to po zjedzeniu grzybów ok. południa, wieczorem zaśnie się jak dziecko i będzie się miało głęboki, regenerujący sen.

??? Jak to nieprzytomny?
Nie znam przypadku, by po ayi ktokolwiek stracił przytomność - a rozmawiałem z naprawdę wieloma osobami, które jej próbowały, i zapoznałem się z wieloma relacjami z podróży.
Tak po europejskich rytułałach to moze i tak, pojedz do szamana ktory bedzie mial chatke nad amazonka w dzungli to zobaczysz jak to dziala.
 
Podobne tematy
Rozpoczęty przez Tytuł Forum Odp Data
Michal29 Narkotyki Seks 4

Podobne tematy


Stripchat
Prywatne rozmowy
Pomoc Użytkownicy
    Nie dołączyłeś do żadnego pokoju.
    Do góry