No więc cały piątkowy dzień kobiet miał być świętem mojej żony. Tego dnia miała wolne od pracy, więc zrobiła się na bóstwo, po czym zostawiając mnie pracującego w domu, wyruszyła na noc saunową pt. Ladies Night, czy coś w tym guście. Wyglądała oczywiście jak milion dolarów, więc już odwożąc ją na pociąg byłem mocno podjarany. Nie było to naturalnie jej pierwsze nagie saunowanie, praktykuje tę rozrywkę od wielu lat, zaczynając jeszcze zanim mnie poznała. Od zawsze kręciło ją pokazywanie się nago i uwielbiała być w centrum (męskiej) uwagi. Zawsze jednak jej saunowanie kończyło się najpóźniej około 22-23, nigdy nie spędzała tak całej nocy i nigdy będąc beze mnie nie była tam pod wpływem alkoholu. Tej nocy miała się jednak porządnie zabawić. Na miejsce przybyła około 14, więc dostała kilka godzin ekstra na rozgrzewkę przed właściwą częścią imprezy. Na samym początku odwiedzała sauny suche, żeby zwyczajnie się rozgrzać i móc w dalszej części więcej przebywać w saunach parowych czy jacuzzi (w których oczywiście jest się wyłącznie nago), przez co są one chyba nieco bardziej nacechowane erotycznie, niż te klasyczne fińskie, od których zaczęła. Niemniej nawet tam, można się całkiem nieźle zaprezentować, czy to leżąc na brzuchu eksponując pośladki, czy też na plecach z rozchylonymi nieco nogami, czy wreszcie siedząc i prężąc biust. Od samego początku stała się obiektem nie tylko pożądliwych spojrzeń ale też różnych (grzecznych) zaczepek, które oczywiście miała ignorować do momentu aż pojawi się wreszcie ktoś, kto by spełniał jej oczekiwania. Powoli zapadał zmrok i miało nastąpić otwarcie imprezy. W związku z tym, że była ona dedykowana kobietom (które oczywiście i tak stanowiły zdecydowaną mniejszość klienteli), to jako atrakcja, odbywały się specjalne seanse tylko dla płci pięknej, co oczywiście moja przebiegła małżonka skrzętnie wykorzystała, chodząc w tym czasie na alternatywne seanse, na których poza nią, kobiet właściwie nie było.
Aby dodać sobie nieco śmiałości, wieczór i noc postanowiła spędzić w towarzystwie malibu, sącząc rześkiego drinka ze świeżo wyciśniętą limonką, z którym w końcu poszła do jednego, nieco schowanego jacuzzi. Zazwyczaj miała pewne opory przed wchodzeniem tam, gdyż zawsze po chwili dosiadał się ktoś, z kim niekoniecznie miała ochotę nawiązywać interakcję. Tym razem już jednak jacuzzi było pełne - siedziało tam trzech, trochę młodszych od mojej żony facetów. Bohaterka opowieści powoli weszła do nich, prezentując dumnie swoje ponętne pośladki. Siadła na przeciwko nich w takiej pozycji, żeby cały biust znajdował się na powierzchni wody. Na efekt nie trzeba było długo czekać, młodzieniaszki natychmiast zaczęli zagadywać. Jednak jeden z nich szczególnie wpadł jej w oko, w związku z czym pozostali dwaj szybko się ulotnili. Flirt pośród bąbelków trwał w najlepsze, w pewnym momencie moja żona zaproponowała nowemu koledze seans peelingowy w saunie parowej. Tam po raz pierwszy kontakt wzrokowy zamienił się w kontakt fizyczny, gdy kolega zaoferował się pomóc z peelingiem pleców, na co oczywiście małżonka natychmiast przystała. Po peelingu zaproponowała ponownie jacuzzi, gdzie znowu siedli na przeciwko siebie, wytwarzając bardzo mocne napięcie seksualne. Na takie okazje bierze ze sobą swój własny peeling, aby móc zaproponować komuś nowopoznanemu indywidualną sesję w saunie parowej, podczas gdy wszyscy inni goście byli na głównym seansie. Bez większych problemów udało im się wyhaczyć wolną saunę i w zasadzie bez zbędnych ceregieli podała koledze peeling i kazała smarować sobie plecy. Stał cały czas za nią, masując je dokładnie i delikatnie, przez co szybko zrobiła się bardzo mokra. W pewnym momencie chwyciła jego dłonie i położyła je sobie na piersiach, dając sygnał, aby teraz to nimi się zajął. Kolega na początku nieco nieśmiało, zaczął je delikatnie masować, po chwili jednak mocno się rozkręcił i bezceremonialnie chwytał je i ściskał. Masował i ściskał. Co jakiś czas zjeżdżał też na pośladki. Ona zaczęła jęczeć, aby jeszcze bardziej go zachęcić. W pewnym momencie, trzymając mocno obie piersi, poczuła jego twardniejącego kutasa na swoich pośladkach, a po chwili już pomiędzy nimi. Miała olbrzymią ochotę wypiąć się do niego i kazać mu na chwilę włożyć, niestety w końcu seans się skończył i w okolicy zaczęli się kręcić ludzie. Zaproponowała prysznic, gdzie nie było nikogo i można było się nieco schować. Tam wreszcie mogła swobodnie zrobić to, na co miała ochotę cały wieczór, czyli złapać go za kutasa. Zaczęła go mydlić i masować. Stwardniał błyskawicznie. Nie myśląc wiele, uklęknęła i wzięła go szybko całego do buzi. Facet był mocno zaskoczony, ona zaś tylko się zaśmiała i ulotniła się w mgnieniu oka. Wszakże najbardziej lubi prowokować i podniecać, niekoniecznie dawać się rozładowywać. Pobiegła do szatni i kazała mi się odebrać. Była turbo podniecona po tym wszystkim.