Dopiero dzisiaj trafiłem na to faje forum.
Na początku zaznaczę, że jestem grubo po 50-tce i to jest mój pierwszy wpis.
Chcę Wam pokazać zupełnie inne spojrzenie na męski pas cnoty.
Pas cnoty noszę dokładnie od 13 maja 2015 roku. Oczywiście nie non-stop. Od tej daty jestem pod całkowitą kontrolą żony. To znaczy, że od ponad 6 lat nie miałem orgazmu, bez zezwolenia żony.
Żona, też nie wyżywa się na mnie. Zdarza, a raczej zdarzało się, że miewałem po 4-5 orgazmów dziennie, ale za każdym razem żona wydawała zgodę.
Powody do założenia pasa były dwa.
Pierwszy, to moja choroba, czyli uzależnienie od masturbacji. Potrafiłem to robić nawet podczas mycia zębów. Specjalnie wychodziłem do piwnicy, a tam miałem nawet specjalny ręczniczek do wycierania się.
Drugi, to z żoną jesteśmy parą, która od wielu lat żyje w związku femdom (24/h na dobę). W tych tematach jesteśmy bardzo otwarci i bardzo doświadczeni. Dodam, że nawet dwie najbliższe przyczółki żony wiedzą o nas niemalże wszystko, a ja miałem „przyjemność” prezentowania im pasa cnoty, a wielu naszych znajomych wie o naszych upodobaniach. A kiedy w roku 2014 nasze dzieci wyfrunęły z domu, my szleje na całego. Ale nie o femdom jest ten temat.
Od ponad 6 lat, kiedy NIE jestem z żoną, zawsze jestem w pasie cnoty. W obecności żony najczęściej jestem bez pasa cnoty. Np. kiedy oglądamy film, proszę żonę o uwolnienie mnie. Oczywiście odbywa się to w całej naszej fedomowej oprawie. Muszę klęknąć przed moją żoną pocałować stópkę i ładnie poprosić. Żona która nosi kluczyk, najczęściej na łańcuszku przy kostce zawsze zgadza się, bo my kochamy femdom, a nie jesteśmy sadystami czy masochistami. Femdom, to co innego niż sado-macho.
W takim obrazie, pas cnoty jest najpiękniejszym gadżetem jaki „prawdziwy mężczyzna” może mieć. Wiele komentarzy które tutaj przeczytałem brzmią wiarygodnie. Ja, jako praktyk twierdzę tylko, że bicie rekordów i chodzenie w pasie ponad 2-3 dni bez „wietrzenia” nie jest możliwe – przynajmniej w moim przypadku (pojawia się wysypka, itp. problemy).
Kiedyś na femdomowym forum przeczytałem, że podczas ślubu mężczyźni powinni zakładać kobietą obrączki, a kobiety swoim mężom pasy cnoty. I ja z taką propozycją zgadza się w 100%. Nawet żoną planujemy takie symboliczne zaślubiny!
Tak jeszcze dodam. Po pewnym czasie przyzwyczaiłem się do pasa cnoty i nie przeszkadza mi w żadnej czynności. Z czasem oswoiłem się z tym i nie ma żadnych problemów.
Zachęcam wszystkie pary do takiej zabawy, a może stylu życia. Nie potrzebujecie rad wszystkiego nauczycie się poprzez własną praktykę.
Na początku zaznaczę, że jestem grubo po 50-tce i to jest mój pierwszy wpis.
Chcę Wam pokazać zupełnie inne spojrzenie na męski pas cnoty.
Pas cnoty noszę dokładnie od 13 maja 2015 roku. Oczywiście nie non-stop. Od tej daty jestem pod całkowitą kontrolą żony. To znaczy, że od ponad 6 lat nie miałem orgazmu, bez zezwolenia żony.
Żona, też nie wyżywa się na mnie. Zdarza, a raczej zdarzało się, że miewałem po 4-5 orgazmów dziennie, ale za każdym razem żona wydawała zgodę.
Powody do założenia pasa były dwa.
Pierwszy, to moja choroba, czyli uzależnienie od masturbacji. Potrafiłem to robić nawet podczas mycia zębów. Specjalnie wychodziłem do piwnicy, a tam miałem nawet specjalny ręczniczek do wycierania się.
Drugi, to z żoną jesteśmy parą, która od wielu lat żyje w związku femdom (24/h na dobę). W tych tematach jesteśmy bardzo otwarci i bardzo doświadczeni. Dodam, że nawet dwie najbliższe przyczółki żony wiedzą o nas niemalże wszystko, a ja miałem „przyjemność” prezentowania im pasa cnoty, a wielu naszych znajomych wie o naszych upodobaniach. A kiedy w roku 2014 nasze dzieci wyfrunęły z domu, my szleje na całego. Ale nie o femdom jest ten temat.
Od ponad 6 lat, kiedy NIE jestem z żoną, zawsze jestem w pasie cnoty. W obecności żony najczęściej jestem bez pasa cnoty. Np. kiedy oglądamy film, proszę żonę o uwolnienie mnie. Oczywiście odbywa się to w całej naszej fedomowej oprawie. Muszę klęknąć przed moją żoną pocałować stópkę i ładnie poprosić. Żona która nosi kluczyk, najczęściej na łańcuszku przy kostce zawsze zgadza się, bo my kochamy femdom, a nie jesteśmy sadystami czy masochistami. Femdom, to co innego niż sado-macho.
W takim obrazie, pas cnoty jest najpiękniejszym gadżetem jaki „prawdziwy mężczyzna” może mieć. Wiele komentarzy które tutaj przeczytałem brzmią wiarygodnie. Ja, jako praktyk twierdzę tylko, że bicie rekordów i chodzenie w pasie ponad 2-3 dni bez „wietrzenia” nie jest możliwe – przynajmniej w moim przypadku (pojawia się wysypka, itp. problemy).
Kiedyś na femdomowym forum przeczytałem, że podczas ślubu mężczyźni powinni zakładać kobietą obrączki, a kobiety swoim mężom pasy cnoty. I ja z taką propozycją zgadza się w 100%. Nawet żoną planujemy takie symboliczne zaślubiny!
Tak jeszcze dodam. Po pewnym czasie przyzwyczaiłem się do pasa cnoty i nie przeszkadza mi w żadnej czynności. Z czasem oswoiłem się z tym i nie ma żadnych problemów.
Zachęcam wszystkie pary do takiej zabawy, a może stylu życia. Nie potrzebujecie rad wszystkiego nauczycie się poprzez własną praktykę.