Nie wiem czy pasuje to do tematu, ale tuż przed ostatnimi świętami Wielkiej Nocy zaliczyliśmy z Żoną dość duży remont. Malowanie, przemeblowanie, przerabianie instalacji elektrycznej itp. Innymi słowy cyrk na kółkach, zważywszy że cała "impreza" miała być u Nas.
Kiedy ten ambaras praktycznie się skończył, Wielki Piątek. Ja brudny, umordowany, otwieram w końcu piwo, odpalam komputer z nadzieją że choć trochę posunę do przodu moją kampanie w FarCry i słyszę:
„Krzysiek słuchaj, ta lampa z dużego pokoju lepiej by wyglądała w kuchni, a ta z kuchni w pokoju. Proszę weź to przełóż, jutro przyjeżdża twoja siostra, wiesz jak mi działa na nerwy, chce żeby wszystko było idealnie. „
W tym momencie przez moją łepetynę przemknęło parę scenariuszy ale bez większego namysłu palnąłem:
„jak mi obciągniesz.”
Co ja Sobie wtedy myślałem, nie wiem. Pewnie liczyłem że się obrazi, tudzież da w pysk. W każdym razie oczami wyobraźni widziałem piwo i komputer!.
Jednak nie, finał był z goła inny. ... … Koniec końcu, musiałem iść po drabinę i śrubokręty.
Napiszę nawet więcej, to był jedne z lepszych „lodzików” w moim życiu. .. Oczywiście potem chciałem się odwdzięczyć, według mnie spisałem się na medal. Było wszystko gra wstępna, minetka. Beata powiedziała że byłem cudowny.
.. Do dnia dzisiejszego nie wiem o co jej chodziło, czy o lampę czy o seks.
To pisałem ja, Krzysztof - 7 lat po ślubie