Zdrada i co dalej [problem użytkownika]

[radek15]

Zdarzyła mi się taka historia z którą za bardzo nie mogę sobie poradzić. Ale po kolei. Zdarzyło mi się ze spędziłem kilka intymnych chwil z zona najbliższego przyjaciela. Z przyjacielem znam się od przedszkola potem podstawówka, liceum, uczelnia. Razem chodziliśmy na pierwsze dziewczyny w liceum, a potem na studiach. Znamy się około 40 lat. Zony mamy od prawie 20 lat. Dzieci maja po kilkanaście lat i dla jednego jestem nawet ojcem chrzestnym. Przyjaciel ma prace ze często jest zagranica. Czasami bywałem u niego w domu aby pomoc przy dzieciakach. Ale w ciągu prawie 20 lat jego i mojego małżeństwa nie zdarzyła się jakakolwiek sytuacja, której musiałbym się wstydzić. Jednak na ostatniej imprezie gdzie byłem bez zony, przyjaciel wypił za dużo i poszedł spać. Ja zacząłem rozmawiać z jego zona i od słowa do słowa przeszliśmy na klimaty mocno intymne. Tak, ze następnego dnia spotkaliśmy się w hotelu. Seks był krótki i bez rewelacji. Potem aż do teraz mam olbrzymiego kaca i bardzo żałuję tego najgłupszego w moim życiu kroku. Nie wiem co zrobić. Czy się przyznać a mam olbrzymie wyrzuty sumienia, czy tez o niczym nie mówić. Czy za kilkadziesiąt lat o tym powiedzieć? Ale z drugiej strony mój przyjaciel ma prawo do prawdy i rozpoczęcia nowego życia lub wybaczenia nam wszystkim. Prośba o poradę komu taka sytuacja niestety się zdarzyła. Ja po prostu nie radze sobie z tym.

 

[Latika]

Fantazja 1: rzeczywistość 0

Jaki pożytek będzie z Twojego się przyznania? Twoja żona, przyjaciel będą musieli się mierzyć z tym co zrobiłeś, poczucie winy częściowo zniknie, może ukoisz je w karze awantur, może dojdzie do rozwodów, chociaż pewnie nie.
Twoje poczucie winy to kara, co więcej adekwatna.

 

[lickoneg]

Milcz. Prawdziwy mężczyzna jest dyskretny.
Po prostu tego nie rżnij więcej żony przyjaciela.

 

[radek15]

Milcz. Prawdziwy mężczyzna jest dyskretny.
Po prostu tego nie rżnij więcej żony przyjaciela.

Latwo powiedziec. Ale ja to przerobiłem ma własnej skórze. A sumienie mnie dopadło i sobie nie radze. Ale będę wdzięczny, gdy ktos poradzi, kto temat również przerobił, co doradzi jak przez to przejść.

 

[lickoneg]

Bzyknąłem kiedyś żonę kolegi... W zasadzie to był przyjaciel mojej żony, a mój tylko znajomy, ale oni czasem bywali/nocowali u nas, a my bywaliśmy/nocowaliśmy u nich.. a jeszcze wcześniej byliśmy na ich weselu.
Może to nie do końca to samo, ale coś w tym guście.

Zaufaj mi - czego oczy nie widzą tego sercu nie żal.
Masz wyrzuty sumienia - to dobrze - znaczy, że jesteś lepszym człowiekiem niż ja.
Tym niemniej powiem to tak:
Najbardziej prawdopodobny scenariusz będzie taki, że oni się rozwiodą (ze wszelkimi konsekwencjami), a Ty stracisz przyjaciela. Jesteś na to gotowy? Czy wtedy będziesz miał czyste sumienie?

 

[Anika]

Z przyjacielem znam się od przedszkola potem podstawówka, liceum, uczelnia. Razem chodziliśmy na pierwsze dziewczyny w liceum, a potem na studiach. Znamy się około 40 lat. Zony mamy od prawie 20 lat.

I mimo wszystko c*****a odebrała Ci zdolność racjonalnego myślenia, żeby przyjacielowi zrobić takie świństwo?

Ogólnie co się stało, to się nie odstanie. Gryź się z tym sam, nie próbuj pozbyć się ciężaru i przerzucić go na przyjaciela. A chętna żonka niech się sama głowi i szuka pomysłu jak dalej żyć w tym małżeństwie.

 

[wolfin]

W życiu bym czegoś takiego najlepszemu kumplowi nie zrobił... Umiałeś zamoczyć w nie swoją dziurę to teraz miej jaja jak na faceta przystało i się do tego przyznaj... ponieś konsekwencje.

 

[Konik121]

Nie lada dylemat.

Z jednej strony męczą Cię wyrzuty sumia, ciężko Ci samemu się z tym uporać i chciałbyś zrzucić z siebie choć część tego ciężaru (choć nie mam pewności czy przyznanie się sprawi, że poczujesz się lepiej).
Z drugiej strony jak się przyznasz to zapewne rozbijesz dwa małżeństwa, nie wiesz jak zareagują dzieci, być może Cię znienawidzą (dzieci kolegi nawet napewno).

Rozmawiałaś z żoną kolegi po tym zajściu? Jak ona się z tym czuję?

 

[Anika]

Umiałeś zamoczyć w nie swoją dziurę to teraz miej jaja jak na faceta przystało i się do tego przyznaj... ponieś konsekwencje.

Przyzna się, że zamoczył bo mial chwilę słabości, powie "sorry stary, tak wyszło" i wyjdzie, pewnie poczuje się z tym lepiej. A przyjaciel? Zostanie ze szczeną na podłodze i bajzlem w głowie, bo właśnie najlepszy kumpel spuścił bombę na jego poukładane życie i rozpieprzył wszystko w drobny mak. Słabo... Zresztą w tej sytuacji chyba nie ma lepszego i gorszego wyjscia, każde jest c***owe, niektóre może tylko odrobinę mniej.

 

[wolfin]

Przyzna się, że zamoczył bo mial chwilę słabości, powie "sorry stary, tak wyszło" i wyjdzie, pewnie poczuje się z tym lepiej. A przyjaciel? Zostanie ze szczeną na podłodze i bajzlem w głowie, bo właśnie najlepszy kumpel spuścił bombę na jego poukładane życie i rozpieprzył wszystko w drobny mak. Słabo... Zresztą w tej sytuacji chyba nie ma lepszego i gorszego wyjscia, każde jest c***owe, niektóre może tylko odrobinę mniej.

To wyjdzie, prędzej czy później, a z czasem może być gorzej. Przyjaźń też już się skończyła...

 

[Anika]

Może wyjdzie, a moze nie. Są przypadki, że zdrada ślizga się bez konsekwencji przez cały okres malzeństwa albo wysypuje się z szafy np. po dwudziestu latach. Autor chce zrzucić z siebie ciężar, uspokoić sumienie ale jakim kosztem? Czasu sie nie cofnie, co się bzyknęło to juz na zawsze bzyknięte. Poza tym sam się ze sobą nie bzykał, żona wiedziała co robi i skoro umiała pociupciać ze starym znajomym to niech umie też stanąc z mężem twarzą w twarz i powiedzieć, że zsunęły sie jej majtaski.

 

[wolfin]

Bzykania nie cofniesz, fakt. Do tańca trzeba dwojga, fakt. Autor napisał, że seks był bez rewelacji, a co byłoby gdyby był rewelacyjny? Pewnie sumienie byłoby zagłuszone przez chęć powtórki?

 

[Anika]

Gdyby był rewelacyjny to pewnie mialaby miejsce niejedna powtórka, takie standardowe fikanie w hotelowej pościeli aż do znudzenia się sobą. Dopiero potem może pojawiłby się jakiś wyrzut sumienia albo i nie. Fajnie trzymac dwie sroki za ogon, z jednej strony dreszczyk podniecenia, miłe wspomnienia z baraszkowania a z drugiej dalsze pielęgnowanie przyjaźni miedzy rodzinami. Najgorzej mają jelenie które o rogach dowiadują się dopiero gdy same zahaczą o sufit i poczują, że boli.

 

[wolfin]

Do tego zmierzam, że to bardziej wygląda jak rozczarowanie, że seks nie był taki jak sobie wyobrażano, bez rewelacji, a został jedynie ogromny kac.

 

[Konik121]

Z tej sytuacji nie ma dobrego wyjścia. Jedno jest złe, a drugie gorsze, tylko które to które?

Ja skłaniam się ku myśli Maii: co bzyknięte to bzykniętym już pozostanie. Przyznanie się nie uspokoi sumienia autora.

 

[lickoneg]

I dobrze, że seks był bez rewelacji bo gdyby nie był to chcieliby powtarzać aż do momentu nakrycia przez partnerów bądź do momentu pojawienia się chęci rozstania z nimi.

A tym, którzy pomyślą, że moralizuje uprzejmie wyjaśniam, że mi cholernie daleko do świętości i obyczajności (i bardzo to sobie chwalę).

 

[wolfin]

I dobrze, że seks był bez rewelacji bo gdyby nie był to chcieliby powtarzać aż do momentu nakrycia przez partnerów bądź do momentu pojawienia się chęci rozstania z nimi.

A tym, którzy pomyślą, że moralizuje uprzejmie wyjaśniam, że mi cholernie daleko do świętości i obyczajności (i bardzo to sobie chwalę).

Mówisz, że zaliczyłbyś żonę najlepszego kumpla?

 

[Halred]

Nie jesteś pierwszy i nie ostatni, męża nie ma to innego bolca znajdzie. Jak na nią doniesiesz i się wyda że jest kobietą to rozbijesz rodzinę albo i dwie.

 

[Inka]

Jak na nią doniesiesz i się wyda że jest kobietą to rozbijesz rodzinę albo i dwie.

A dotąd to sie nie wydało? Och kurczę, ten mąż to gej...?
Hm, sprawa się komplikuje.

 

[Halred]

Są tacy co kupują 15-letni samochód i wmawiają sobie że ma mniej niż 200000km, to są też tacy co myślą że kobieta nie jest kobietą i nie zdradza