Zaproponowałem żonie małą zabawę damsko-męską, byłem trochę zdumiony że żona zaproponowała iż może się ze mną zabawić ale to kosztuje 200 złotych. Za darmo to se mogę palcem w bucie poruszać. Rada nierad wygrzebałem 2 stówy. Nie mówię lodzika zrobiła mi nawet fajnego - profesjonalnie. Przed stosunkiem stanowczo zażądała aby założyć kondona którego choroba wie skąd nagle wzieła. Gdy kochaliśmy się na misjonarza dyskretnie ziewała a nawet raz zerknęła na zegarek. Najgorsze było w pozycji na pieska bo już bez żadnej krępacji oglądała film w telewizji w trakcie reklam zmieniała kanały!!! na koniec zerknęła na zegarek i powiedziała "kończ już misiu twój czas się kończy" Tak się zdekoncentrowałem a zresztą odwykłem już od gumki że nie mogłem dojść! Żona wielkodusznie zaproponowała że za dodatkową 100 może mi dać gratis 15 minut na dokończenie. Jakoś się udało a żona zadowolona podziękowała mi buziakiem mówiąc iż jestem jej najlepszym klientem.
W związku z powyższym pytam:
Czy żona miała fantazję o byciu prostytutką.
Skąd ona nagle wzięła prezerwatywy już od dawna ich nie używamy.
I najważniejsze - jak myślicie czy ona zwróci mi te 300 złotych???
W związku z powyższym pytam:
Czy żona miała fantazję o byciu prostytutką.
Skąd ona nagle wzięła prezerwatywy już od dawna ich nie używamy.
I najważniejsze - jak myślicie czy ona zwróci mi te 300 złotych???