Temat jest bardzo ciekawy.
Właśnie w odpowiedzi na pytanie, napisałem dość obszerny wywód. Ponieważ dotyczyć to może każdego, a na odpowiedzią się napracowałem, to może to być też niezła zajawka na rozpoczęcie szerszej dyskusji oraz wyrażenie jak ja to właściwie widzę. Pozwolę sobie więc zacytować jedynie swoją własną wypowiedź w tamtej dyskusji. Zapraszam też do merytorycznej dyskusji na formu:
Dla mnie, miłość i pragnienia seksualne to dwie różne sfery naszego życia, które niekoniecznie muszą być w konflikcie. W rzeczywistości, zdrowy związek często zakłada akceptację i zrozumienie dla pragnień i fantazji partnera lub partnerki. Miłość w związku oznacza nie tylko zaakceptowanie dobrej strony drugiej osoby, ale również jej słabszych i bardziej intymnych aspektów. Przecież wiele osób ma wyuzdane fantazje lub specyficzne pragnienia seksualne, które niekoniecznie odzwierciedlają ich uczucia miłosne ani nie wpływają na relację partnerską. Dla niektórych ludzi seks jest oddzieloną sferą od miłości i emocji.
Moim zdaniem zaangażowanie się w cuckold, to właśnie dowód głębokiego zaufania i miłości. Dla mnie dodatkowy facet to z jednej strony narzędzie do dawania przyjemności. To wewnętrzne jest pragnienie, które we mnie drzemie, jest jak nieodłączna część mojej duszy, nieodłączny element mojej psychiki. Jest tak samo naturalne i głęboko zakorzenione jak orientacja seksualna. Z mojego punktu widzenia, w takiej sytuacji ten dodatkowy facet w sypialni jest jak dildo, ale z przyczepionym człowiekiem z drugiej strony. To jakby autonomiczny wibrator z bogatym zestawem funkcji i ustawień. Dzięki swej autonomii oraz temu, że to prawdziwy, żywy człowiek, może dać o wiele więcej przyjemności. Zwłaszcza, jeżeli ten człowiek wzbudza w żonie jakieś silne emocje. Ale nadal jest to tylko fizyczny akt, nie ma nic wspólnego z miłością, która jest ponad to. To jak tlen, podsycający ogień moich uczuć. Pragnę by mój żona zaznała jak najwięcej przyjemności, pragnę to oglądać i widzieć jak wije się w orgazmach z innym gościem a może to być 2 lub 3 w tym samym czasie. Pragnienie tego, dawania żonie takiej dawki przyjemności jest niewyobrażalne. Chcę być tego świadkiem, uczestniczyć w tym, napawać się tym.
Jak sobie wyobrażam ją w takiej sytuacji, to też czuję zazdrość i wściekłość. Przez moją głowę przechodzi tysiące myśli i emocji, aż mnie rozsadzają. To taka dualność uczuć. Zazdrość miesza się z podnieceniem. A wszystko razem zmienia się w jeszcze coś, coś zupełnie innego... w coś o wiele mocniejszego. Dającego niesamowitego kopa.
Jeżeli Twój mąż tak by to widział... Jako narzędzie do dawania Tobie przyjemności i to na takim poziomie, na jakim nigdy sam by nie zdołał. Jakby zaufał, że to jest coś rozdzielnego od normalnego życia. Na 90% jak sobie wyobraża Ciebie wijącą się w orgazmach z innym, to pałka mu staje. Po prostu nie chce, boi się do tego przyznać. Obawia się, że zostanie posądzony o to, że traktuje Cię jedynie fizycznie, uprzedmiotawia. Albo boi się, że okaże się gorszym kochankiem.
Ja osobiście wolałbym, by jeżeli coś takiego się stało, to właśnie z bardzo utalentowanym, bardzo dobrze zbudowanym i wyposażonym gościem, który dokładnie wie co robi, i by robił to jak najlepiej. Po jaką cholerę miałaby się oddawać w ręce i władanie jakiegoś partacza. Jak szaleć - to na całego. Bez limitów i niepotrzebnego ograniczania przyjemności.