Fraszko! Nie wiesz co mówisz. Tu nie ma mowy o kimś innym, tutaj jest pytanie - jak wogóle żyć, o co biega, jak , gdzie, ... My tutaj mówimy o czlowieku, który tak sie zawiódł, który doznaje takiego cierpienia, niedożecznej wręcz sprzeczności uczuć. Nawet nie ma mowy o innej osobie, która usmierzy ból. Ja sobie zadawałem pytania o sens egzystencji, porównywałem się do Wertera. To jest jak by zawalił sie na Ciebie dom, a ty bys myślała jak go odbudować (ja roczej myślałbym - myślałem - jak się wydostać spod gruzów). W moim przypadku spod gruzów wyszedł wyprany z uczuć "terminator", ale silny i gotów juz znów stać się człowiekiem.