Witam wszystkich. Mam swego rodzaju problem duchowy heh otoz dziewczyna powiedziala mi ze mozemy zostac przyjaciolmi... Wczesniej wszystko bylo na dobrej drodze, zapewniala ze jej na mnie zalezy i ze do siebie pasujemy heh. Zakochalem sie w niej strasznie. Przestalem lazic po knajpach co bylo moim nawykiem, rzucilem palenie...Teraz mam takiego dola ze uuu. Powiedziala mi to dzisiaj o 2 w nocy. Od 4 rano do 7 siedzialem na balkonie i myslalem czy to wszystko ma jakis sens... Tak cholernie mi na niej zalezy... Najgorsze jest to ze nie dala zednego argumentu poprostu powiedziala ze nic z tego... ze moze kiedy indziej mi powie dlaczego...
Chcialem wiec zapytac was czy jest sens probowac to jakos ciagnac, czy jest szansa na cos wiecej niz przyjazn, czy moze ktos zna sposob aby to jakos nawrocic na dobra droge???