Witam wszystkich Panów na forum jest to mój pierwszy post.
Jak po temacie widać. Wszyscy znający temat wiedzą że to dla faceta ciężka sprawa, ale postanowiłem się was poradzić bo mój związek się sypie.
Zaczynając od początku. Jestem z narzeczoną prawie od 3 lat. Jest to moja pierwsza partnerka seksualna. Nasz pierwszy raz nie był idealny, speszyłem się i nic z tego nie wyszło, jednak po kilkunastu minutach już wszystko było jak trzeba. Moja narzeczona bardzo lubiała seks i stosunek 1-3 razy w tygodniu po kilka razy w nocy był dla nas normalnością. Uprawialiśmy seks z prezerwatywami. Niestety coś się zmieniło. Nazwę to tak że gdzieś od półtora roku wszystko się zmieniło. Narzeczona zaczęła brać tabletki antykoncepcyjne a ja przestałem się kontrolować. Raz nasz stosunek potrafi trwać kilka/kilkanaście minut a drugim razem po dosłownie minucie już jest po wszystkim. Wynikiem tych sytuacji jest to, że narzeczona powoli traci ochotę na seks (teraz uprawiamy go około raz na miesiąc), a ja jestem zdołowany gdyż bardzo chcę ją zadowolić a nie potrafię. Gra wstępna oraz inicjacja z jej strony przestała istnieć. W mojej głowie jest tylko myśl żeby jak najdłużej wytrzymać żeby jej było jak najlepiej oraz to że jest to jedyna szansa w miesiącu którą muszę wykorzystać. Czasem wiem, że Ona ma ochotę na ostry seks po którym będzie wyczerpana a ja nic nie mogę.
Dodam że od czasu do czasu po imprezie znajomymi gdy jesteśmy pod wpływem procentów ona nabiera ochoty i inicjuje seks. Wtedy stosunek trwa bardzo długo i jest intensywny.
Bardzo poważnie zastanawiam się nad wizytą u seksuologa, aby ratować nasz związek.
Co byście poradzili w takiej sytuacji? A może ktoś spotkał się z podobnym problemem i podzieli się doświadczeniami? Będę wdzięczny za każdą odpowiedź.
Jak po temacie widać. Wszyscy znający temat wiedzą że to dla faceta ciężka sprawa, ale postanowiłem się was poradzić bo mój związek się sypie.
Zaczynając od początku. Jestem z narzeczoną prawie od 3 lat. Jest to moja pierwsza partnerka seksualna. Nasz pierwszy raz nie był idealny, speszyłem się i nic z tego nie wyszło, jednak po kilkunastu minutach już wszystko było jak trzeba. Moja narzeczona bardzo lubiała seks i stosunek 1-3 razy w tygodniu po kilka razy w nocy był dla nas normalnością. Uprawialiśmy seks z prezerwatywami. Niestety coś się zmieniło. Nazwę to tak że gdzieś od półtora roku wszystko się zmieniło. Narzeczona zaczęła brać tabletki antykoncepcyjne a ja przestałem się kontrolować. Raz nasz stosunek potrafi trwać kilka/kilkanaście minut a drugim razem po dosłownie minucie już jest po wszystkim. Wynikiem tych sytuacji jest to, że narzeczona powoli traci ochotę na seks (teraz uprawiamy go około raz na miesiąc), a ja jestem zdołowany gdyż bardzo chcę ją zadowolić a nie potrafię. Gra wstępna oraz inicjacja z jej strony przestała istnieć. W mojej głowie jest tylko myśl żeby jak najdłużej wytrzymać żeby jej było jak najlepiej oraz to że jest to jedyna szansa w miesiącu którą muszę wykorzystać. Czasem wiem, że Ona ma ochotę na ostry seks po którym będzie wyczerpana a ja nic nie mogę.
Dodam że od czasu do czasu po imprezie znajomymi gdy jesteśmy pod wpływem procentów ona nabiera ochoty i inicjuje seks. Wtedy stosunek trwa bardzo długo i jest intensywny.
Bardzo poważnie zastanawiam się nad wizytą u seksuologa, aby ratować nasz związek.
Co byście poradzili w takiej sytuacji? A może ktoś spotkał się z podobnym problemem i podzieli się doświadczeniami? Będę wdzięczny za każdą odpowiedź.