W związku z tym, że jutro rusza nowy rok akademicki, podzielcie się sposobami na zaspokajanie potrzeb w akademiku. Historie również wskazane, więc pytanie kieruję też do absolwentów
Zgrabnie i ciekawie napisane. Od samego czytania się nakręciłem.W akademiku nigdy nie mieszkałam, za to 4 lata szkoły średniej spędziłam w internacie, więc chyba też się liczy.
Zasadniczo to w technikum byłam raczej z tych nieśmiałych, nie robiłam makijażu, a moja garderoba składała się głównie z golfów i spódnic do kostek, więc nigdy nie byłam ofiarą jakiś zmasowanych ataków płci przeciwnej, co innego moje dwie współlokatorki, które jeszcze zanim zdążyły się na dobre rozpakować to już straciły dziewictwo. Rzecz jasna uprzejmi kawalerowie odwiedzający co niedzielę dwa sąsiednie łóżka, wyrażali regularne zainteresowanie zaspokojeniem moich potrzeb, jednak w wyniku surowego wychowania przez mamusię przez pierwszy rok zmagałam się z traumą wywołaną widokiem członka w stanie wzwodu i myślą, że coś takiego miałoby niby kiedyś znaleźć się wewnątrz mnie.
Obserwując koleżanki, które w sztuce ars amandi robiły błyskawiczne postępy, również ja sama zaczęłam najpierw od dotykania, oczywiście pod kołdrą, w całkowitej samotności, z drzwiami zamkniętymi na 8 zamków i zastawionymi szafą, tak aby nikt mnie nie nakrył, by skończyć w sytuacji gdzie w zasadzie już nie musiałam dotykać się sama, bo zawsze był ktoś, kto mnie wyręczył, w dosłownym znaczeniu.
Tak więc internat, był dla mnie prawdziwą szkołą życia, jeśli chodzi o sprawy związane nawet nie tyle z samym seksem, ale ogólnie z poznawaniem swojego ciała, swojej kobiecości, swoich potrzeb. Myślę, że gdybym tam nie trafiła moje życie erotyczne mogłoby wyglądać teraz całkiem inaczej, ale z drugiej strony cieszę się też że startowałam z takiego, a nie innego pułapu i nie poszłam od razu na całość.
Aż muszę zapytać - czy poznałaś w tamtym czasie przyjemność, jaką daje kobiecie wibrator?W akademiku nigdy nie mieszkałam, za to 4 lata szkoły średniej spędziłam w internacie, więc chyba też się liczy.
Zasadniczo to w technikum byłam raczej z tych nieśmiałych, nie robiłam makijażu, a moja garderoba składała się głównie z golfów i spódnic do kostek, więc nigdy nie byłam ofiarą jakiś zmasowanych ataków płci przeciwnej, co innego moje dwie współlokatorki, które jeszcze zanim zdążyły się na dobre rozpakować to już straciły dziewictwo. Rzecz jasna uprzejmi kawalerowie odwiedzający co niedzielę dwa sąsiednie łóżka, wyrażali regularne zainteresowanie zaspokojeniem moich potrzeb, jednak w wyniku surowego wychowania przez mamusię przez pierwszy rok zmagałam się z traumą wywołaną widokiem członka w stanie wzwodu i myślą, że coś takiego miałoby niby kiedyś znaleźć się wewnątrz mnie.
Obserwując koleżanki, które w sztuce ars amandi robiły błyskawiczne postępy, również ja sama zaczęłam najpierw od dotykania, oczywiście pod kołdrą, w całkowitej samotności, z drzwiami zamkniętymi na 8 zamków i zastawionymi szafą, tak aby nikt mnie nie nakrył, by skończyć w sytuacji gdzie w zasadzie już nie musiałam dotykać się sama, bo zawsze był ktoś, kto mnie wyręczył, w dosłownym znaczeniu.
Tak więc internat, był dla mnie prawdziwą szkołą życia, jeśli chodzi o sprawy związane nawet nie tyle z samym seksem, ale ogólnie z poznawaniem swojego ciała, swojej kobiecości, swoich potrzeb. Myślę, że gdybym tam nie trafiła moje życie erotyczne mogłoby wyglądać teraz całkiem inaczej, ale z drugiej strony cieszę się też że startowałam z takiego, a nie innego pułapu i nie poszłam od razu na całość.
Dziekuję. Bardzo mi miło Może powinnam coś skrobnąć do działu opowiadań, skoro zwykle posty tworzą tak pozytywne reakcjeZgrabnie i ciekawie napisane. Od samego czytania się nakręciłem.
Aż muszę zapytać - czy poznałaś w tamtym czasie przyjemność, jaką daje kobiecie wibrator?
Zdecydowanie. Widać że masz dryg do pisania. Ale może powiedz coś więcej o swoich doświadczeniach w tamtym czasie?Dziekuję. Bardzo mi miło Może powinnam coś skrobnąć do działu opowiadań, skoro zwykle posty tworzą tak pozytywne reakcje
Nie poznałam w tamtym czasie. Z wibratorem zaprzyjaźniłam się dość późno, bo w zasadzie dopiero kiedy chciałam spróbować podwójnej penetracji, będąc już w obecnym związku. Wcześniej wystarczały mi palce własne lub tego kto tam akurat był pod ręką
Idąc do technikum miałam 15 lat, teraz mam prawie 40. Minęło ćwierć wieku, więc aż tak dużo nie pamiętam. Wiem, że ten pierwszy rok był dość trudny, bo tak naprawdę przeniosłam się ze środowiska gdzie seks był tematem tabu do miejsca gdzie miałam go na wyciągnięcie ręki. Pamiętam, że chciałam nawet prosić o zmianę pokoju, ale generalnie taki luz był tylko w niedzielę, kiedy wszyscy wracali po weekendzie i wychowawcy przymykali oko na pewne sprawy (w sumie na wiele spraw) w tygodniu nie było opcji, żeby jakiś chłopak był na naszym piętrze po 21. Poza tym dziewczyny były naprawdę spoko i można powiedzieć, że z jednej strony byłam zszokowana ich zachowaniem, ale z drugiej podziwiałam, że są tak wyzwolone o ile można tak napisać o 15-latkach.Zdecydowanie. Widać że masz dryg do pisania. Ale może powiedz coś więcej o swoich doświadczeniach w tamtym czasie?
A dogadzalas sobie w łazience czy w łóżku tuż przed spaniem?Idąc do technikum miałam 15 lat, teraz mam prawie 40. Minęło ćwierć wieku, więc aż tak dużo nie pamiętam. Wiem, że ten pierwszy rok był dość trudny, bo tak naprawdę przeniosłam się ze środowiska gdzie seks był tematem tabu do miejsca gdzie miałam go na wyciągnięcie ręki. Pamiętam, że chciałam nawet prosić o zmianę pokoju, ale generalnie taki luz był tylko w niedzielę, kiedy wszyscy wracali po weekendzie i wychowawcy przymykali oko na pewne sprawy (w sumie na wiele spraw) w tygodniu nie było opcji, żeby jakiś chłopak był na naszym piętrze po 21. Poza tym dziewczyny były naprawdę spoko i można powiedzieć, że z jednej strony byłam zszokowana ich zachowaniem, ale z drugiej podziwiałam, że są tak wyzwolone o ile można tak napisać o 15-latkach.
Często rozmawiały między sobą jak to robią, a ja słuchałam i próbowałam to wcielać w życie, oczywiście tylko pod warunkiem, że nikt nie patrzył. Pamiętam, że po powrocie z wakacji, kiedy zaczynałyśmy drugą lub trzecią klasę, one przechwalały się swoimi podbojami, a ja słucham z zazdrością. Pamiętam pierwszy pocałunek, nie pamiętam natomiast, kiedy pierwszy raz pozwoliłam się dotknąć chłopakowi. Tak jak pisałam wcześniej nie byłam "pierwszym wyborem", inne dziewczyny miały zdecydowanie większe branie, ale zawsze ktoś się tam dla mnie trafił. Wszystko szło naprzód stopniowo, w trzeciej lub czwartek klasie robiłyśmy już sobie dobrze z dziewczynami synchronicznie w łóżkach czy pod prysznicami, jednak nie wykazywałyśmy żadnego zainteresowania seksualnego sobą na wzajem, liczyli się tylko chłopacy. Ja nigdy też nie robiłam niczego, z chłopakiem przy nich, za bardzo się krępowałam.
Jeśli chodzi o doświadczenia z chłopakami, z tamtych czasów, to najdalej gdzie dotarłam to wzajemne dotykanie, wszędzie gdzie się dało, ze szczególnym uwzględnieniem miejsc intymnych. Koledzy z mojej ligi nie byli może jakimś totalnymi oblechami czy kujonami, ale byliśmy zbyt wstydliwi i wystraszeni potencjalną ciążą żeby robić coś więcej niż tylko staranne badanie swoich ciał przy pomocy zmysłu dotyku. Nie robiłam może wielkich postępów jakościowych (choć pewne były) natomiast ilościowo zdecydowanie dorównywałam bardziej obytym koleżankom, zmieniając chłopaków praktycznie co tydzień i nie ograniczając się już tylko do internatu. Wszystko się skończyło, kiedy pod koniec 4 klasy poznałam pierwszego chłopaka na poważnie, ale to już nie było w internacie więc to temat na inne opowiadanie, w innym wątku
Oj nie przeczytałeś dokładnie, a ja się tak rozpisałam. Przykro miA dogadzalas sobie w łazience czy w łóżku tuż przed spaniem?
Przeczytałam. Po prostu mi umknęłoOj nie przeczytałeś dokładnie, a ja się tak rozpisałam. Przykro mi
Drugi akapit, dwunasty wiersz.
Wsad w dziurkę był?Ja akurat w akademiku byłem z kolegą gejem poznanym na pierwszym roku. I przez 3 lata byłem z nim w jednym pokoju. Po pierwszym miesiacu już wiedziałem że jest gejem ale strasznie się bał że jestem hetero ja mu nie robiłem problemów. Zawsze szanuje jeśli ktoś robi co lubi a nie co mu karze otoczenie. Kiedyś jak byłem najebany po powrocie z klubu barłem prysznic i zobie pomyślałem a wyjde nago ciekawe co zrobi. Od samych myśli mi stanął kutas i zrobił sie strasznie żylasty. Wyszedłem on powiedział że odpierdalam ale mam fajnego kutasa. Ja mu odparłem czy chce possać i tak miałem najlepszego loda w swoim życiu później tylko sie rozkrecaliśmy jeszcze bardziej i próbowałem z nim coraz to odważniejszych rzeczy. Po studiach kontakt sie urwał ale miło wspominam
Chyba to jasna sprawaWsad w dziurkę był?
Kapitalnie to opisałaśIdąc do technikum miałam 15 lat, teraz mam prawie 40. Minęło ćwierć wieku, więc aż tak dużo nie pamiętam. Wiem, że ten pierwszy rok był dość trudny, bo tak naprawdę przeniosłam się ze środowiska gdzie seks był tematem tabu do miejsca gdzie miałam go na wyciągnięcie ręki. Pamiętam, że chciałam nawet prosić o zmianę pokoju, ale generalnie taki luz był tylko w niedzielę, kiedy wszyscy wracali po weekendzie i wychowawcy przymykali oko na pewne sprawy (w sumie na wiele spraw) w tygodniu nie było opcji, żeby jakiś chłopak był na naszym piętrze po 21. Poza tym dziewczyny były naprawdę spoko i można powiedzieć, że z jednej strony byłam zszokowana ich zachowaniem, ale z drugiej podziwiałam, że są tak wyzwolone o ile można tak napisać o 15-latkach.
Często rozmawiały między sobą jak to robią, a ja słuchałam i próbowałam to wcielać w życie, oczywiście tylko pod warunkiem, że nikt nie patrzył. Pamiętam, że po powrocie z wakacji, kiedy zaczynałyśmy drugą lub trzecią klasę, one przechwalały się swoimi podbojami, a ja słucham z zazdrością. Pamiętam pierwszy pocałunek, nie pamiętam natomiast, kiedy pierwszy raz pozwoliłam się dotknąć chłopakowi. Tak jak pisałam wcześniej nie byłam "pierwszym wyborem", inne dziewczyny miały zdecydowanie większe branie, ale zawsze ktoś się tam dla mnie trafił. Wszystko szło naprzód stopniowo, w trzeciej lub czwartek klasie robiłyśmy już sobie dobrze z dziewczynami synchronicznie w łóżkach czy pod prysznicami, jednak nie wykazywałyśmy żadnego zainteresowania seksualnego sobą na wzajem, liczyli się tylko chłopacy. Ja nigdy też nie robiłam niczego, z chłopakiem przy nich, za bardzo się krępowałam.
Jeśli chodzi o doświadczenia z chłopakami, z tamtych czasów, to najdalej gdzie dotarłam to wzajemne dotykanie, wszędzie gdzie się dało, ze szczególnym uwzględnieniem miejsc intymnych. Koledzy z mojej ligi nie byli może jakimś totalnymi oblechami czy kujonami, ale byliśmy zbyt wstydliwi i wystraszeni potencjalną ciążą żeby robić coś więcej niż tylko staranne badanie swoich ciał przy pomocy zmysłu dotyku. Nie robiłam może wielkich postępów jakościowych (choć pewne były) natomiast ilościowo zdecydowanie dorównywałam bardziej obytym koleżankom, zmieniając chłopaków praktycznie co tydzień i nie ograniczając się już tylko do internatu. Wszystko się skończyło, kiedy pod koniec 4 klasy poznałam pierwszego chłopaka na poważnie, ale to już nie było w internacie więc to temat na inne opowiadanie, w innym wątku