z moim chłopakiem ujrzeliśmy siebie po raz pierwszy 2 września-a 16. już byliśmy razem (pierwszy pocałunek a nie "Czy chcesz ze mną chodzić?") i się zakochałam od pierwszego wejrzenia, a on dopiero później się we mnie zakochał i jeszcze później mnie pokochał. Jesteśmy ze sobą yhm.. prawie 19 miesięcy, czyli sporo czasu. Nasz związek nie miał podbudowy przyjaźni, długiej znajomości- przyjaźń rozwijała się jednocześnie z zauroczeniem, namiętnością, przywiązaniem, miłością... I jest cudownie. Mi sie zdarza powiedzieć słowa "kocham cię" od czasu do czasu- ponieważ jestem dość otwarta i raczej spontaniczna, ale mówię to wtedy z całego serca i szczerze a nie jako pożegnanie, przywitanie czy przerywnik w rozmowie, zaś mój chłopak powiedział te słowa do mnie 5 razy w ciągu całego naszego związku- ale zawsze jak sobie o tym przypomnę, to mam łzy w oczach- pamiętam każdą sytuację. I co- jeśli mi nie mówi tego codziennie, to znaczy, że mnie nie kocha?
Moim zdaniem miłość sie wyraża nie w słowach a w czynach i jeśli ktos nigdy nie użył słowa "kocham" to może kochać 10 000 razy mocniej niż ktoś, kto mówi to codziennie jako zwykły slogan.