To żadne rozwiązanie, mnie by nie zadowoliło i mocno wątpię aby to pomogło jakiemukolwiek facetowi na dłuższą metę.
Poza tym 2, 3 raz pod rząd to już nie jest to samo, nie ma tak silnego pożądania, tej tykającej bomby w środku, która intensyfikuje doznania. Kluczem jest znalezienie sposobu na rozładowywanie pożądania tak, aby się nie rozładować całkowicie orgazmem
.
Dlatego od zawsze zdecydowanie bardziej wolę w ogóle nie dojść, a kochać się długo. W zasadzie powyżej ok. 20 minut samej penetracji, to orgazm przestaje mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie, liczy się sam akt i czerpanie z niego satysfakcji.