• Witaj na forum erotycznym SexForum.pl

    Forum przeznaczone jest wyłącznie dla dorosłych. Jeżeli nie jesteś pełnoletni, lub nie chcesz oglądać treści erotycznych koniecznie opuść tą stronę.

Prorokini

Kobieta

natipa

Cichy Podglądacz
„Tak, nie mogę się uporać ze swoją nieczystością” - tak skończyłam swoje wyznanie przed Prorokinią. Opowiadałam Jej o moim związku z Wojtkiem, o tym, jak bardzo coś nas do siebie przyciąga, jak często nie potrafimy zapanować nad swoimi rękami, jak często całujemy się z wielką namiętnością, jak nasze ciała wydają się płonąć. I jak bardzo to wszystko lubię…

Prorokini to kobieta, która wcale nie jest dużo ode mnie starsza. Ma może 30 lat. Czarne włosy. Jest wysoka. I te jej oczy. Ogień, Duch Boży, wielka siła. Jest ładna, ma regularne rysy, a Jej ruchy są zdecydowane, sprężyste. Uwielbiam na Nią patrzeć. Przyciąga zresztą wszystkich. Mój chłopak przyprowadził mnie do niej. On wcześniej zafascynował się Jej osobowością. Wcześniej działała z duszpasterstwie dominikanów, ale chyba nie mogli znieść Jej charyzmy. W naturalny sposób była religijną przywódczynią. Jak Bóg, albo jak słońce, przyciągała kobiety i mężczyzn.

„Nie martw się, jesteś w dobrych rękach, jakoś sobie z tym poradzimy” – Jej cichy głos niósł ukojenie. Byliśmy na parodniowym wiosennym wyjeździe. Można powiedzieć – grupa przyjaciół, ale nie – to raczej grupa wyznawców. Ludzi o wielkiej wierze, a także ludzi, którzy chcieli iść drogą razem z Prorokinią. Być może nie wyobrażali sobie innej drogi. Jak mój chłopak.

Oprócz Prorokini, mnie i Wojtka, było jeszcze dwóch facetów, także studentów z pierwszych lat studiów, oraz dwie dziewczyny, jedna nieco starsza, a druga młodsza, jeszcze przed maturą. Oprócz nas nikt oficjalnie parą nie był, chociaż wszyscy znaliśmy się z naszych regularnych spotkań z Prorokinią w większych grupach. Wędrowaliśmy przez lasy blisko granicy niemieckiej, pośrodku niczego, wśród już pięknie zielonych lasów i małych jeziorek. Słońce potrafiło już pięknie przyświecić, ale bywało jeszcze chłodno. Niewielki wypożyczony od znajomych domek był naszym celem, ale postawiliśmy dotrzeć całodzienną wędrówką. Obudzona przyroda prowokowała do różnych żartów, Wojtek objął mnie czule a jego ręka zatrzymała się na moich pośladkach. Na szczęście szliśmy z tyłu. Prorokini szła przed nami zamyślona i jakby smutna. Miałam wyrzuty sumienia, że to może moje wyznanie tak bardzo Ją zasmuciło, zmusiło do prowadzenia jakiejś potężnej duchowej walki w moim i Wojtka imieniu.

Po południu, odpoczywaliśmy nad niewielkim jeziorkiem, a Prorokini poprosiła o ciszę. Chwilę trwaliśmy niepokoju. „Tak nie może być. Czuję, że musimy coś z tym zrobić.” Prorokini powiedziała cicho. Wszyscy słuchaliśmy w napięciu. „Jest w nas tyle brudu, tyle nieporządku. To niestety głównie wasza sprawka”. Wskazała głową na facetów. Oni także wpatrywali się w Nią jak w obrazek. Mi zrobiło się zimno. Przeraziłam się. „Trudno, musimy to zrobić, musimy to z was wyrzucić” – Prorokini kontynuowała cichym głosem. „Rozbierzcie się” – zwróciła się do nich. Popatrzyli się na siebie z niepewnością. Wojtek spojrzał na mnie z paniką w oczach. Ja spuściłam wzrok. Patrzyłam na czubki swoich butów. „Słyszeliście? Rozbierzcie się do naga, tutaj, szybko”. Usłyszałam tylko, jak wstali i zaczęli się rozbierać. Odważyłam się spojrzeć, gdy ściągali ostatnie rzeczy. Po chwili stało przed nami trzech mężczyzn, zupełne nagich i zasłaniających rękami przyrodzenia. Wyglądało to dziwnie i komicznie. Siedziałyśmy skulone. Prorokini stanęła przed nimi i krótko rozkazała. „Ręce do tyłu”. Teraz widziałyśmy już wszystko. Patrzyłam tylko na Wojtka. Był czerwony na twarzy, a jego członek wyraźnie podrygiwał. Uświadomiłam sobie, że nigdy nie widzieliśmy się nago. Moja ręka czasami zagłębiała się w jego spodnie, nieraz wyczuwałam tam coś twardego, ale tym razem widziałam wszystko wyraźnie. Jego członek podniósł się i ku mojemu zdziwieniu wydawał się teraz bardzo duży, skierowany całkiem do góry. Spojrzałam oczywiście na dwóch innych golasów – to samo, wszystkim stało, podręcznikowo jak na rysunkach z anatomii.
 
Kobieta

natipa

Cichy Podglądacz
Prorokini mówiła tym swoim cichym, nieznoszącym sprzeciwu głosem. „Co wy sobie wyobrażacie? Czy jesteście ludźmi Boga, czy jakimiś pogańskimi satyrami, którzy te swoje dzidy prezentują na własne potępienie i potępienie nas, kobiet. Co to w ogóle jest? Chcecie nas zgwałcić?” Nakręcała się swoimi słowami. Stali z puszczonymi głowami, ich penisy były jakby trochę niżej. „Widzicie te pokrzywy? Przejdźcie nimi aż do tamtego drzewa.” Wskazała drzewo oddalone jakieś 20 metrów. „Tam i z powrotem. Co jest?” Jeden z chłopaków powiedział cicho: „Boję się kleszczy”. Prorokini podniosła głos: „A potępienia wiecznego się nie boisz? Wskakuj w pokrzywy, nie chcę cię tu widzieć”. Szybko wbiegli w krzaki, Wojtek jako pierwszy. Bardzo było mi ich żal. Z drugiej strony uważałam, że faktycznie zasłużyli. Jak mogli się tak napalać w obecności Prorokini? To było obrzydliwe. Zresztą chyba to stanie przed nami było dla nich gorsze niż przedzieranie się przez pokrzywy. Po chwili byli z powrotem, pocierali czerwone ramiona, nogi. Wyglądało to komicznie. Chyba im pomogło, bo już nic im nie stało. „Stańcie tu raz jeszcze. Prosto. Ręce z tyłu”. Prorokini ustawiła ich w linii. „Asiu” – Prorokini zwróciła się do najmłodszej w naszej grupie. „Chodź tutaj i rozbierz się, proszę”. Asia wstała szybko, spojrzała na nas z przerażeniem. „Chodź, nic ci się nie stanie”. Powiedziała raz jeszcze Prorokini. Asia podeszła do niej, bardzo szybko rozebrała się do naga. Widziałam jej chude pośladki, stała, ale jakby była cała skulona w sobie. Mężczyźni stojący przed nią wpatrywali się w nią z niedowierzaniem. Prorokini podeszła do Asi. Widziałam to z tyłu jak objęła ją, podniosła jej ręce ponad głowę. Asia miała długie włosy, Prorokini zaczęła je głaskać. „Zobaczcie to wspaniałe stworzenie Boże. Popatrzcie na to delikatne ciało. Jest młodziutka. 19 lat. Zobaczcie na te piersiątka, niewielkie, ale twarde. Popatrzcie na te włoski na dole, czarniutkie, nastroszone.” Jej ręka musiała musnąć wzgórek łonowy Asi. „A wy co? Nie musicie nic mówić. Widzę już po waszych ciałach. Chcecie ją zbezcześcić. Chcecie ją przelecieć, zgwałcić. Jak zwierzęta. Nie wstyd wam?” Wojtek także prezentował właśnie swoją erekcję. Byłam oburzona i załamana, że napala się na Asię. Strasznie mi było przykro. Wzbierał we mnie gniew. „A wy co sądzicie?” Prorokini zwróciła się nagle do mnie i do Moniki, tej nieco starszej od mnie dziewczyny. Nie byłam w stanie powiedzieć niczego. Monika rzuciła szybko: „Kara. Proponuję porządną chłostę. To tradycyjny sposób. Skuteczny.” Prorokini się uśmiechnęła. „Dobrze, ale najpierw damy wam jeszcze jedną szansę. Do jeziora. Szybko.” Do Asi zaś powiedziała: „A ty się ubierz, kochana, dziękuję ci, że dzięki tobie oni mogli zobaczyć swoją prawdziwą naturę”.
Faceci rzucili się do jeziora. Prorokini podeszła do brzegu, poprosiła i nas, abyśmy stanęły obok. „Wychodzić po kolei”. Pierwszy wyszedł Adam, Prorokini kazała zaprezentować mu się bez żadnego zasłaniania się. Kolejny, Paweł, ,a na końcu mój Wojtek wyszli na brzeg z zimniej wody. Ich członki ciągle wyglądały na nieco pobudzone. „Co sądzicie? Już nie są groźni?” Zwróciła się do nas. Tym razem odezwała się Asia, która przed chwilą jeszcze cierpiała upokorzenie, gdy jej nagie ciało wydane było nieczystym spojrzeniom mężczyzn. „Nie, widać, że za chwilę będą gotowi, aby mnie krzywdzić. Nienawidzę tych ich kutasów”. To słowo było bardzo mocne, wzdrygnęłam się patrząc na penisa Wojtka, który do tej pory wydawał mi się tak sympatyczną i interesującą częścią jego ciała. „No trudno. Trzeba będzie się jednak dalej wami zająć” Powiedziała smutnym głosem Prorokini.
 
Kobieta

natipa

Cichy Podglądacz
Dajcie znać, czy chcecie dalszego ciągu "Prorokini" - wiem, że to specyficzny klimat, ale może będzie miał swoje fanki i fanów :)
 
Mężczyzna

Indragor

Podrywacz
No, no. Masz wyobraźnię i potrafisz ładnie stylistycznie pisać, co ostatnio jest niezbyt częstym zjawiskiem. Opowieść z pewnością zaciekawia, przynajmniej mnie. Tylko że… Nie potrafisz pisać opowiadań zgodnie z zasadami. Jeśli chcesz pisać poprawnie opowiadania, wyślij mi prywatną wiadomość i napisz jakich narzędzi używasz do pisania. Sam robiłem na początku te same błędy, co Ty teraz, i nadal różne popełniam, ale trochę mogę pomóc. Jeśli poprawisz mankamenty, na pewno warto kontynuować historię.
 
Kobieta

natipa

Cichy Podglądacz
Dziękuję za miłe słowa, za krytyczne uwagi również - proszę o więcej. Jak widać, historia rozwija się powoli, więc można jakieś swoje uwagi, pomysły i życzenia co do poszczególnych postaci podrzucać. Dalszy ciąg jest już jako tako przemyślany, ale zawsze można coś zmienić.
 
Kobieta

natipa

Cichy Podglądacz
„Teraz jednak wytrzyjcie się i ubierzcie. Nikt nie chce, abyście się przeziębili”. Chłopacy szybko pobiegli do swoich ubrań i plecaków. Jeszcze przez chwilę miałam okazję popatrzeć na ich nagie pośladki. Niejako wbrew sobie musiałam przyznać, że podobało mi się to. „Chodźmy stąd. Trzeba to wszystko przemyśleć i przemodlić”. Ruszyliśmy wiec w drogę, ale atmosfera nie była dobra. Trzymałam się z dala od Wojtka, w ogóle wszyscy byli jakoś skwaszeni.

Gdy dotarliśmy o domku, trzeba było się zatroszczyć o sprawy bytowe. Rąbanie drzewa, rozpalenie w kuchni-kominku, coś do jedzenia. Kilkaset metrów od domku było jezioro. Trzeba było przynieść wodę, trochę się po podróży umyć. Ogólnie sporo pracy. Była duża izba wspólna będąca równocześnie kuchnią, a do tego trzy małe pokoje. Jeden pokój zajęła Prorokini. Drugi przypadł dla dziewczyn, trzeci dla chłopaków. Zrobiło się trochę weselej. Po posiłku Prorokini zarządziła wspólna modlitwę. Siedzieliśmy w kręgu. Nie trzymaliśmy się za ręce, jak robiliśmy to zwykle. Trochę ciszy, trochę modlitwy spontanicznej. Następnie każda i każdy z nas szedł do pokoju Prorokini i tam z nią rozmawiał. Poszłam i ja, jako ostatnia.

„Natalio” – takie jest moje imię – „Mów śmiało, co cię gryzie. Jak to dzisiaj przeżyłaś?” Prorokini siedziała naprzeciwko mnie, pochyliła się, patrzyła mi w oczy, ciepło, z wielkim zainteresowaniem i zaangażowaniem. „To było wszystko trochę straszne. Najpierw mi było chłopców żal, Wojtka oczywiście najbardziej. Nie podobało mi się, że i Asia, i Magda, i nawet Ty, możesz tak go oglądać. Było mi głupio za niego i się za niego wstydziłam. W każdym sensie. Potem to z Asią. Tak mi było jej żal. Nie wyobrażam sobie, jaki musiała przeżyć wstyd. Ale, jest jeszcze coś, co muszę wyznać. Nie wiem, jak to powiedzieć..” Zawahałam się. Prorokini uśmiechnęła się łagodnie. „Spokojnie, nic nie musisz mówić”. „Ale chcę… A więc tak naprawdę, to mi się to podobało. Wszystko. I oni wszyscy. Tak, podobały mi się ciała całej trójki. I Wojtka, i tych innych. Podobało mi się ich poddanie. Ich upokorzenie. Ciągle myślę o ich nogach, o ramionach, brzuchach. Byli ładni w tym lesie. I te ich członki też. Że tak stały. I Asia mi się podobała, tak naga przed nimi. I to, co o niej mówiłaś. O jej piersiach, o jej włosach na dole… Naprawdę sobie wyobraziłam, że oni się na Asię kładą i to robią… Nie chciałam tego, ale podobała mi się ta myśl. I to, co powiedziała Magda o tej chłoście. To straszne, ale chyba liczyłam na to, że zobaczę, jak się ich po tych gołych tyłkach leje... To okropne. Przepraszam.” Prorokini trzymała mnie za ręce. Patrzyła na mnie, a w jej spojrzeniu widziałam ocean akceptacji i zrozumienia. Kochałam ją. „To wszystko normalne. Grzeszne i nieczyste, ale normalne. Powiem ci, Natalio, że i ci chłopcy nie są tacy źli. To też dla nich normalne. Nie bądź zła na Wojtka. Oni się na nas napalają, a i my na to reagujemy.” Przez chwilę pomyślałam, czy Prorokini też miała nieczyste myśli patrząc na nagich mężczyzn. Oczywiście nie zapytałam Jej o to. Chwilę popatrzyłyśmy sobie w oczy, przytuliła mnie. Była dosyć wysoka, pewnie jakieś 180, zawsze w dosyć powłóczystych szatach, nawet gdy, jak teraz, były to lniane spodnie i kolorowa koszula. Trochę tak hipiska z lat 70-tych. Gdy Ją przytulałam, poczułam Jej ciepłe ciało pod ubraniem. To było bardzo miłe. Wyszłam od Niej o wiele lżejsza. Uśmiechnęłam się do Wojtka i przy nim usiadłam, a jego ręka znalazła moją rękę i uścisnęliśmy się z czułością.

Po chwili Prorokini była już z nami. Siedzieliśmy w kręgu. Z oczu Prorokini popłynęły łzy. Powiedziała, że przeprasza nas bardzo, że to, co się wydarzyło, nie było dobre, że bierze całą winę na siebie. Nasze serca były rozdarte. Wszyscy pospieszyliśmy z zapewnieniami, że jest wprost przeciwnie, że to wszystko nasza wina, że bardzo Jej dziękujemy. Następnie mówiliśmy o naszych odczuciach. Przepraszaliśmy się wzajemnie. Adam powiedział, że zdał sobie sprawę, jak bardzo jest grzeszny, że naprawdę podoba mu się Asia, że wiele razy rozbierał ją wzrokiem i że gdy w końcu, dzisiaj, zobaczył ją nagą, to nie mógł za siebie. Płakał i prosił o przebaczenie. Asia też się rozpłakała, powiedziała o swoim upokorzeniu i wstydzie, ale też i o tym, że ta cała sytuacja coś w niej poruszyła dziwnego i że teraz, gdy o niej myśli, to aż drży, i jest to przyjemne. Biedna. Nie wiedziała, co o tym sądzić. Magda podtrzymywała swoje oburzenie postawą chłopaków. Wojtek powiedział wprost, że bardzo mnie kocha i bardzo mu na mnie zależy. Ja go przytuliłam. Paweł drżącym głosem przyznał, że tak naprawdę to najbardziej podnieca go… Prorokini i że zdał sobie sprawę, że Jej pragnie. Jak mężczyzna kobietę. I jak stał nagi przed nami, to myślał tylko o Niej i wyobrażał sobie, że i on Ją może rozebrać i Jej rozkazywać… Po tym wyznaniu zaległa cisza. Byliśmy przestraszeni, ale Prorokini się uśmiechała. Pewnie usłyszała to już w indywidualnej rozmowie. Powiedziała tylko: „Przebaczam ci. Oczyszczaj się i żyj nie ciałem, lecz duchem”.

Wszystko to trwało bardzo długo. Prorokini skończyła spotkanie długą modlitwą i zapewnieniem z jej strony, że bardzo nas kocha, chociaż tak wiele mamy jeszcze do zrobienia. Byliśmy szczęśliwi i wykończeni. Szybko poszliśmy spać. Bez żadnych nieczystych myśli.
 
Kobieta

natipa

Cichy Podglądacz
Po ciekawym przedpołudniu – długo zbieraliśmy się po śniadaniu, później dobre parę kilometrów spaceru, sporo interesujących rozmów, przygotowania do obiadu i sam obiad – znowu znaleźliśmy się we wspólnej izbie na modlitwie i spotkaniu „u źródeł” – jak to określała Prorokini. Co to tak konkretnie miało oznaczać, to nie wiem, ale było to znowu konfrontowanie się z tym, co w nas trudne, nieposkładane, niepokojące czy złe.

„Wczoraj powiedziano tutaj wiele ważnych rzeczy. Jutro wracamy do domów. Teraz jest więc dobry moment, aby sprawy uporządkować i ewentualnie naprostować.” Wpatrywaliśmy się w Prorokinię. Wiedzieliśmy, że tak właśnie powinno być. Inni pewnie też, ale ja miałam dużo entuzjazmu i chciałam rzeczywiście coś zrobić, aby poczuć, że rzeczywiście jestem na właściwej drodze. Cieszyłam się, że Prorokini nas poprowadzi. „Magdo, możesz przypomnieć o twoim pomyśle?” Magda wyglądała na speszoną tym nagłym zapytaniem. Rozejrzała się niepewnie. „Tak, wspominałam o takim prostym a chyba skutecznym środku jak lanie. Myślę, że przy tych wszystkich problemach z seksem, to może być dobry pomysł. Tak też wynika z tradycji. Stosowało się biczowanie czy samobiczowanie w klasztorach na przykład. Nie wiem, co o tym sądzicie?” Zapytała nas wszystkich, ale tak naprawdę patrzyła tylko na Prorokinię. Ta jednak nie odpowiedziała, ale po chwili ciszy pytała dalej. „Kto twoim zdaniem zasłużył na takie ćwiczenie?” Magda się zawahała. „Nie wiem, nie mnie to oceniać. Po tym, co wczoraj wieczorem powiedział Paweł, to chyba sam widzi, że mu się to przyda”. Magda popatrzyła na Pawła, a on wpatrywał się w podłogę. Magda nabrała pewności siebie. „Myślę też… no, to wszystko, co wczoraj było… to w ogóle facetom by się przydało takie coś. Po prostu ból ciała, aby przywrócić ciału właściwą godność i znaczenie.” Magda była najwyraźniej bardzo zadowolona z tych ostatnich słów. Prorokini pytała dalej: „A jak sobie to wyobrażasz? Jak to ma przebiegać?” Magda się zmieszała. „Nie wiem.” Widząc, że nie ucieknie od tematu, Magda dodała: „Pewnie to musi być porządne lanie, pasem albo może jakąś rózgą. W lesie w końcu łatwo coś znaleźć. Myślę, że chyba najlepiej lać na pośladki. Boli, a nie jest niebezpieczne. No i dochodzi taki element, no, powiedzmy, zawstydzenia. Bo oczywiście na nagie pośladki by się lało. A to wiadomo, jest wstyd, jest zażenowanie. I to chyba też dobrze, że wtedy się to całe myślenie o seksie wybija z tej strefy, która jakby najbardziej jest za te instynkty odpowiedzialna…”. Pomyślałam sobie, że Magda ma ten temat nieźle przemyślany. Zaległa cisza. Także Prorokini zwróciła się do Magdy z uznaniem. „To, co mówisz, jest przekonujące. Kto chce coś powiedzieć? Co was tak zamurowało?”. „To dobry pomysł”, powiedział Adam. Asia także przytakiwała. Wojtek powiedział, że jeśli to konieczne, to on oczywiście jest za. Byłam z niego dumna. Paweł zapytał się Magdy, czy kiedyś widziała na żywo takie lanie. „Nie, nigdy nie widziałam. Czytałam o nim w różnych miejscach”. Paweł kontynuował: „A może wystarczy to samobiczowanie?” Sama Prorokini odpowiedziała na to pytanie: „Nie sądzę. Tutaj jesteśmy razem, robimy wszystko wspólnie, wspólnie się też korygujemy, naprawiamy. Inne pytanie, kto powinien tę chłostę przeprowadzać? Bo myślę, że chyba Magda nadaje się najbardziej na egzekutorkę, jak zresztą już widać.” Słowo „egzekutorka” zabrzmiało w moich uszach strasznie. Pomyślałam, że to będzie okropne. Zapytałam nieśmiało: „A czy wszyscy musieliby na to patrzyć? No nie wiem, są różne wrażliwości…”. Prorokini odrzekła: „Cóż, lepiej wszystko robić otwarcie, ale jakby ktoś nie mógł patrzeć, to zawsze może wyjść.” Zrozumiałam, że sprawa jest już przesądzona. Że naprawdę ta chłosta się zbliża. „Magdo” pytała dalej Prorokini „a jak proponujesz to, że tak powiem, technicznie.” Magda odpowiedziała już całkiem swobodnie: „Albo kładzie się delikwenta na ławę i wtedy na leżąco, a leje się z góry, albo na stojąco, gdzieś na przykład pod ścianą, albo nawet na środku, o tutaj” – wskazała na środek izby. „Zawsze to jednak lepiej kogoś o coś oprzeć, aby nie uciekał. No można też związać…” Prorokini przerwała ten wywód: „Dobrze, już się nie rozpędzajmy. My tu sobie teraz pogadamy, a ciebie już proszę, abyś poszła szybko po jakieś trzy rózgi, albo może trzy rodzaje rózg. Jakieś porządne gałązki, no nie wiem, już sama będziesz wiedziała, co znaleźć.”

Po wyjściu Magdy Wojtek i Adam ustawili na środku izby ławę. Długa i szeroka. Od razu sobie wyobraziłam, że niedługo na tej ławie zobaczę Wojtka. Zrobiło mi się zimno, ale i też pewien rodzaj ciekawości się pojawił. Następnie Prorokini zapytała nas o ilość uderzeń. Nikt nie wiedział, co powiedzieć. Z kłopotu wybawiła nas Magda, która zadziwiająco szybko zjawiła się z całym naręczem rózg. „Mam trzy rodzaje. Te cieniutkie z brzozy, te grubsze z wierzby, a te są chyba z dzikiej jeżyny, najbardziej giętkie, z maleńkimi kolcami, ale chyba niezbyt trwałe.” Prorokini na to: „Magdo, świetnie. Przydziel każdemu z naszych panów jeden rodzaj rózg i od razu połóż się na tę ławę na środku. Oczywiście spodnie i majtki w dół. Nie muszę ci chyba mówić”. Zaległa niesamowita cisza. Magda stała bez ruchu, zrobiła naprawdę wielkie oczy. „Ale jak to?” Prorokini nie odpowiadała. Mnie też zamurowało. Wszyscy patrzyli na Magdę, a ta nagle podeszła do ławy, szybko odpięła pasek, rozpięła spodnie, zsunęła majtki i od razu położyła się na ławę. Ukryła twarz w dłoniach. Długa koszula zakrywała jej pośladki. Prorokini podeszła i delikatnym ruchem podwinęła koszulę. Chyba lekko przesunęła ręką po jej nagich pośladkach. Magda leżała już z całkiem obnażoną dolną częścią ciała. Prawie od połowy pleców do kolan prezentowała bardzo ładny kształt – to musiałam przyznać. Miała piękną, okrągłą dupkę. Widać, że była mocno spięta. Miałam widok z boku, jakoś dziwnie się poczułam, bo cały czas spodziewałam się zobaczyć na ławie mężczyzn – a oto leży dziewczyna, w sumie mogłabym to być przecież też ja. Aż zrobiło mi się gorąco. Prorokini zabrała głos. „Magdo, to konieczne, abyś przeszła tę próbę. Widzimy, że tak ci na tym laniu zależy i nie jestem pewna, czy masz odpowiednio dużo miłości, aby w taki sposób zadawać innym cierpienie. Każdy z chłopców uderzy cię dziesięć razy wybranymi przez ciebie rózgami. Zgadzasz się.” Usłyszeliśmy ciche „Tak”, a Prorokini powiedziała ”Zaczynajcie”. Pierwszego wypchnęli Wojtka, który miał cieniutkie brzozowe gałązki. Wybrał jedną z nich i uderzył w pośladki Magdy. Wydawało się, że lekko, ale Magda aż jęknęła. Asia obok mnie powiedziała cicho: „Ale to musi ostro ciągnąć…”. Nastąpiły kolejne uderzenia, a na pośladkach Magdy pojawiły się cieniutkie pręgi. Magda przesłała zakrywać twarz, opierała się na łokciach, głowę trzymała do dołu, opadające włosy nie pozwalały dostrzec twarzy, za każdym uderzeniem słychać było coraz głośniejszy jęk. Lekko się poruszała, przy dziesiątym uderzeniu prawie spadła z ławy. Prorokini poprosiła mnie i Asię, abyśmy podeszły i przytrzymały Magdę za ręce i nogi. Ja podeszłam do nóg i złapałam ją za kostki. Widziałam, że Asia wzięła ręce Magdy i pociągnęła je do przodu. Teraz jej twarz dotykała ławy. Podszedł Paweł z witkami wierzbowymi. Zamachnął się i uderzył. Magda szarpnęła mocno, musiałam mocniej przytrzymać jej nogi. Na jej pośladkach pojawił się nowy ślad. Paweł się nie spieszył. Wpatrywał się w swoje dzieło z rodzajem satysfakcji. Nastąpiły kolejne uderzenia, Magda pod koniec zaczęła krzyczeć. Bardzo mi było żal bitej dziewczyny, a przecież podobało mi się to wszystko. Ta jej bezsilność, to, że ją trzymałyśmy razem z Asią. To jej upokorzenie. Jej dupka lekko się podnosiła i opadała przed każdym uderzeniem. Widziałam to wyraźnie trzymając ją za kostki. Wydawało mi się, że wyczuwałam jej ból i jej wstyd. W końcu podszedł Adam z zielonymi, dosyć grubymi gałązkami z krzewu jeżyny. Były bardzo elastyczne, pięknie przylegały do krągłości Magdy. Szybko się jednak niszczyły. Po trzech uderzeniach Adam musiał użyć kolejnej rózgi. Brał duży zamach, ale samo uderzenie chyba nie było tak bolesne, jak przy brzozie i wierzbie. Magda w każdym razie pokrzykiwała za każdym razem. Po trzydziestu w sumie uderzeniach jej pośladki wyglądały dosyć strasznie, ale był to widok, który miał w sobie coś przyciągającego – takie różne rodzaje śladów na obnażonej, zgrabnej, okrągłej dupci. Patrzyliśmy na to wszyscy. Ja i Asia odeszłyśmy już od ławy. Magda zapytała płaczliwym głosem: „Czy już? Czy już mogę wstać?” Prorokini stanęła przed ławą, a Magda, leżąc ciągle na ławie, podniosła głowę i raz jeszcze zapytała: „Czy już mogę wstać?”. „A jak myślisz, Magdo? Czy już jesteś zadowolona z chłosty? To od ciebie zależy…” Magda powiedziała cicho: „Tak, chyba już”. Prorokini zapytała raz jeszcze: „Czy na pewno? Może chcesz coś jeszcze?” „Nie, proszę o przebaczenie i dziękuję za to lanie”. Prorokini się uśmiechnęła, podeszła o Magdy, pomogła jej wstać. Magda szybko nasunęła na tyłek majtki i spodnie, co nie odbyło się bez bólu i głośnego syczenia. Prorokini objęła ją i powiedziała niby do jej ucha, ale na tyle głośno, abyśmy wszyscy słyszeli. „To było takie straszne. Biedna Magdo. To okropne, że musiałaś przez to przejść.” Magda schowała swoją twarz we włosach Prorokini i przez dłuższy czas trwała nieruchomo.
 
Kobieta

natipa

Cichy Podglądacz
Gdy po tych pełnych emocji wydarzeniach nieco ochłonęliśmy, Prorokini kontynuowała tak zwane oczyszczanie. Jasnym było, że wiele jest jeszcze do zrobienia. „Pawle, ty będziesz następny. Co proponujesz w swojej sprawie?”. Paweł był wyraźnie zmieszany: „Chcę powiedzieć, że już mi trochę przeszło…” Prorokini uśmiechnęła się: „Ach, poradziłeś sobie z problemami? To już nie chcesz mnie poniewierać? Cudownie. Ale trudno w to uwierzyć… Pewnie tylko perspektywa chłosty tak cię nagle uspokoiła. Rozbieraj się do naga!” Paweł zaczął niepewnie się rozglądać jakby szukając pomocy, ale surowy i wprost skazujący wzrok wszystkich obecnych nie dał mu zbyt wiele nadziei na wsparcie. Po chwili stał już nagi przed Prorokinią i wszyscy mogliśmy wpatrywać się w jego nagość. Prorokini uśmiechała się. „Nie, zamiast lania chcę, abyś klęknął przede mną wobec wszystkich i mnie przeprosił”. Paweł klęknął. Powiedział: „Przepraszam”. „Za co?” – ciągle z uśmiechem dopytywała się Prorokini. „Że miałem nieczyste myśli o tobie”. „Ach tak... To podnieś ręce. Widzę, że ciągle te myśli masz. Co jest? Wszyscy widzą przecież.” – Prorokini przestała się uśmiechać. Stałam trochę z boku i faktycznie widziałam, gdy Paweł podniósł ręce, że jego członek był duży i wyprężony. „Przepraszam, przepraszam.” – Paweł mamrotał cicho. „Opowiedz o swoich nieczystych myślach” – Prorokini zachęcająco spojrzała na Pawła i na nas. Paweł cicho mówił: „Nie chciałem nic złego zrobić… Nawet w marzeniach i fantazjach. Naprawdę. Chciałem cię tylko rozebrać, chciałem zobaczyć twoje piersi, może chciałem zobaczyć, jak ktoś się z tobą kocha… Jak namiętnie całujesz, nawet niekoniecznie mnie…” Prorokini uśmiechała się znowu. „Pięknie, to wszystko?” Po dłuższej chwili Paweł kontynuował. „Nie… chciałem zobaczyć cię także w sytuacji, gdy ktoś nad tobą dominuje, jak musisz komuś służyć, jak… ktoś się cię traktuje źle… jak niewolnicę, jak jesteś związana…” Paweł mówił jak w transie, a na mnie zaczęło to dziwnie działać. Zrobiło mi się gorąco. Chyba zaczęłam myśleć, że te fantazje mógłby przecież kierować także do mnie. Trudno mi było to przyznać, ale chyba mi się to podobało. Prorokini przerwała po chwili. „Pawle, ja ci przebaczam, ale żebyś odczuł karę, pochyl się proszę tu bliżej i zobacz – oto moje buty. Trochę brudne, pół dnia chodzenia po lesie. Nie każę ci ich czyścić. Nie. Zdejmij mi je ostrożnie, zdejmij skarpetki, delikatnie podwiń spodnie tak do pół łydki – czy nie mojego ciała pragnąłeś? – no to masz szczęście, pozwolę ci dokładnie wylizać moje stopy.” Prorokini zwróciła się do nas: „Tak właśnie trzeba poskromić złego ducha. Tym, przez co nas kusi. Chciał mnie upokorzyć, to teraz nagi, przy was wszystkich, będzie lizał moje stopy. Tak długo, aż mu opadnie to, co stoi.” Znacząca popatrzyła na przyrodzenie Pawła, a ten po chwili zabrał się do swojego zadania. Patrzyłam z ciekawością to na Pawła, to na Prorokinię. Prorokini, gdy Paweł zaczął rzeczywiście dotykać językiem jej stopy, oparła się głębiej na krześle, wyprostowała. Tak jakby nie chcąc, aby panowała niezręczna cisza i jej osoba znalazła się w centrum zainteresowania, powiedziała: „To możemy zaprosić ciebie, Adamie, i chyba nie ma tutaj nic do gadania. Zdejmuj spodnie i kładź się na ławę, a ciebie, Magdo, proszę, abyś wybrała odpowiednie rózgi”. Wszystko potoczyło się szybko. Adam znalazł się na ławie, tak, jak poprzednio Magda, z obnażonymi pośladkami. Magda stanęła szybko nad nim dzierżąc w ręku gałązki z krzewu jeżyny. Magda jakby uśmiechała się na myśl, że zrewanżuje się Adamowi tym samym narzędziem. Czekała, aż Prorokini da znać. „Ile razów?” Zapytała Prorokini Adama. Adam leżał na ławie, lekko unosił się na łokciach. Był chyba nieco zdezorientowany pytaniem. „Dziesięć?” – zapytał cicho. Magda odpowiedziała od razu. „Chyba żartujesz!” Prorokini, u której stóp nieustanie uwijał się jej nagi niewolnik Paweł, powiedziała surowo: „Przynajmniej trzydzieści. Tyle musiała wycierpieć biedna Magda. Zaczynaj Magdo”. Ja, Wojtek i Asia patrzyliśmy na całą scenę, a rózgi Magdy zaczęły z cichym świstem opadać na pośladki Adama. Adam dostał rozkaz liczenia razów i słyszeliśmy teraz tylko jego odliczanie: „trzy… osiem… jedenaście... osiemnaście” – każdą liczbę poprzedzało cichsze lub głośniejsze jęknięcie. Unosił się na łokciach, przesuwał się lekko za każdym razem, gdy rózgi opadały. Nagle, przy dwudziestym którymś uderzeniu, zaczął głośno krzyczeć i energicznie rzucił się na ławce. „Co jest?” – zapytała Magda. Adam opadł na ławkę i leżał poruszając się lekko. „Wstań” – rozkazała Prorokini. Okazało się, że ławka była dosłownie zalana białym płynem. Mokry był dół koszuli Adama. Adam trzymał się za członek. Był przerażony. Prorokini popatrzyła z politowaniem. „No proszę, a to pięknie lanie zadziałało. Można powiedzieć, że zgwałciłeś ławeczkę. Wybiła ci Magda głupoty z głowy, albo raczej wycisnęła rózgami coś, co normalnie ci mózg zalewało.” Asia powiedziała głośno. „Ale się ochlapał!” Magda dodała rzeczowo: „Zostały jeszcze trzy uderzenia, chociaż chyba widać, że to dla niego nie kara, a nagroda… to co robimy?” Zwróciła się z pytaniem do Prorokini. Adamie, zabierz te ręce i niech Magda ci tak na stojąco te trzy razy w to twoje narzędzie grzechu rózgą uderzy. Członek Adama był jeszcze sztywny, podrygiwał śmiesznie. Magda z satysfakcją przymierzyła, zamachnęła się lekko i końcówką rózgi uderzyła w członek Adama. Krzyknął głośno i zasłonił się instynktownie. „Jeszcze dwa razy” – Magda popatrzyła mu w oczy i wyraźnie gestem pokazała, aby zabrał ręce. Tak też się stało. „A teraz idź się umyj i przebierz, i wracaj tu szybko, aby nam ławeczkę ładnie umyć….” Prorokini patrzyła jakby z rozbawieniem, jak Adam zbiera się w panice, aby opuścić pomieszczenie. Zwróciła się do ciągle klęczącego przed nią Pawła. „Wstań i odwróć się do wszystkich”. Paweł stał teraz twarzą do nas, całkiem nagi, jego członek zwisał swobodnie. „Widzicie, przeszło mu – jednym słowem lizanie nóg okazało się dobrym lekarstwem” – po tych słowach powiedziała do Pawła – „Tam pod ścianą są moje czyste skarpety i sandały - załóż mi je ładnie, a potem idź, ubierz się, zostałeś oczyszczony i uzdrowiony”. Paweł podszedł szybko do swoich ubrań i zaczął się ubierać. Prorokini spojrzała na Wojtka i na mnie: „Cóż, to został nam jeszcze Wojtek, ale przecież nie sam, bo będziemy musieli potraktować go razem z Natalią, to chyba jasne…”. Zrobiło mi się gorącą i przez chwilę chciałam uciec.
 
Kobieta

Tynka

Podrywacz
Wiesz co autorko ?
Jeśli masz zamiar pisać jeden rozdział na miesiąc, to ja tobie serdecznie dziękuję.
Straciłam zainteresowanie. 😾
 
Kobieta

natipa

Cichy Podglądacz
Ojej, przepraszam, byłam nieobecna wiele dni - prawie bez możliwości bycia online... Już nadrabiam. Teraz odcinek, a następny za najwyżej trzy-cztery dni. A przy okazji, Tynka, bardzo lubię Twoje opowiadania - najbardziej to o ruinach zamku :)
 
Kobieta

natipa

Cichy Podglądacz
Prorokini zaczęła bardzo wprost. „Wojtku i Natalio, wiadomo, jaki jest wasz problem. Rozbierzcie się proszę, bo wasze ciała muszą ukazać się w całej prawdzie.” Czułam, że to nastąpi. W mojej głowie zapanowała pustka. Automatycznie rozebrałam się na środku sali. Nie patrzyłam na nikogo. Spuściłam głowę, zasłoniłam się rękami. Nie patrzyłam na Wojtka, ale czułam, że stanął przy mnie. Zaległa cisza. Czułam się okropnie. Jeden z chłopaków przyniósł ławkę i postawił na środku. Zrozumiałam, że za chwilę mnie na niej rozciągną i na moją pupę spadną razy. Bałam się okropnie, ale też chciałam mieć to już za sobą. Okazało się jednak, że Prorokini miała inny plan naszego oczyszczania. „Nie, tutaj lanie nic nie da… Jeszcze bardziej się na siebie napalą.” Prorokini uśmiechnęła się w dziwny sposób. Wojtku, uklęknij przed Natalką. W tej chwili poczułam, że Prorokini podeszła do mnie z tyłu i wzięła mnie za rękę. Drugą rękę przytrzymywała Magda. Złapały mnie mocniej, odsunęły ręce do tyłu i tak, całkowicie odkryta, zostałam podprowadzona te dwa kroki do Wojtka. Jego twarz była na wysokości moich ciemnych włosków tam na dole. Odruchowo chciałam się cofnąć, ale poczułam czyjąś rękę na pupie wyraźnie popychającą moje biodra ku przodowi, jeszcze bliżej twarzy Wojtka. Prorokini powiedziała do Wojtka: „No, całuj to miejsce, to prawdziwa świątynia życia i musisz umieć oddawać jej hołd….” Poczułam, że coś zaczyna się przy mojej cipeczce ruszać, zamknęłam oczy, znowu próbował się odsunąć, ale się nie dało ze względu na mocne podparcie z tyłu. Słyszałam tylko głos Prorokini i jej w miarę ciche słowa skierowane do Wojtka: „No śmiało, wejdź, poczuj, śmiało językiem, badaj delikatnie, ale i zdecydowanie, nie tylko góra i dół, wtulaj się, dokop się do wilgoci….” Byłam bardzo sztywna, stałam na palcach, ale mimowolnie zaczęłam się poruszać, współpracować ze wzbierającą we mnie falą, przypływającą i odpływającą, ale za każdym razem mocniejszą. Ciągle miałam w głowie, że jestem na środku sali, że jestem naga, wszyscy na mnie patrzą, że nie mogę pozwolić, aby oddać się fali całkowicie. Jednak po paru chwilach nie mogłam się już powstrzymać, to stało się za mocne. Przestałam już zwracać uwagę na okoliczności, na ludzi. Zaczęłam się poruszać mocniej, a zarazem, gdyby nie podtrzymujące mnie ręce, upadłabym z pewnością. Czułam, jakby mnie niosły, nogi się całkowicie pode mną ugięły. W głowie miałam nagle już tylko to, że oddaję się cała i to publicznie, że to takie okropne, czułam, że po udzie coś mi cieknie, w głowie widziałam te wszystkie napięte kutaski, które widziałam w te dni, te tyłeczki, na które spadały rózgi, czułam, jakby brali mnie wszyscy, że jestem prawdziwą niewolnicą ich wszystkich, że jestem – nie wiem, skąd mi się to wzięło – dziwką… „Jestem dziwką” – zaczęłam powtarzać bezwiednie, coraz głośniej, coraz wyraźniej. Jeszcze usłyszałam Asię komentującą głośno – „Ale ładny finisz…”, i już całkowicie odrzuciłam swoje ciało ku przodowi i pozwoliłam, aby kolejna, tym razem już potężna fala rozkoszy, zalała mnie całkowicie. Czułam, jakbym straciła przytomność, jakbym umarła. Chyba przez moment przestałam oddychać, ale za chwilę oddychałam już głęboko i szybko. Zaczęłam się rzucać, ale Prorokini i Magda ciągle mocno mnie trzymały. Pozwoliły, abym opadła na kolana. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Prorokini mówiła do mnie, co słyszałam jakby głos zza ściany: „Proszę, do jakich pokazów jesteś zdolna, słusznie się przyznałaś w momencie prawdy, że daleko ci do świętości. Otwieraj teraz usta i bierz go.” Wszystko działo się tak szybko. Po chwili w moich ustach poczułam wielkiego, sztywnego członka. Nie, nie w ustach, wszedł tak jakoś głęboko, przestraszyłam się, dotykał aż mojego podniebienia. Nie mogłam przełknąć śliny. Nie było to miłe. Chciałam cofnąć głowę, ale nie mogłam. Ktoś podtrzymywał ją od tyłu. Czułam, jak to coś w moich ustach pulsowało, rozpychało się, jakby rosło. Bardzo szybko zrobiło się tego nagle bardzo dużo. Zaczęłam się topić, z całych sił odrzuciłam głowę; zaczęłam kasłać i pluć białym, mętnym płynem… Chciałam zwymiotować… Usłyszałam, jak Prorokini zarządziła „Weźcie ją do łazienki”… W łazience Asia pomagała mi doprowadzić się do porządku. Przyniosła też moje ubranie. Nie wiem, ile czasu tam spędziłam. Gdy powróciłam z Asią do sali, na środku klęczał ciągle nagi Wojtek. Ja, już ubrana, klęknęłam przy nim, a Prorokini zwróciła się do wszystkich: „Widzieliście, do czego zdolna jest rządza, która włada dwojgiem ludzi. Wojtek i Natalia chcieli zgrzeszyć i właśnie publicznie zgrzeszyli, to trochę rozbroiło ich nieczystość, bo wydobyło na jaw to, co ukryte. Cóż, ulegli pokusie, która zżerała ich od środka. Myślę, że są dostatecznie upokorzeni i ukarani – ukarali się sami, na naszych oczach…” Słuchałam tego w spokoju, wydawało mi się to rozsądne, jasne i prawdziwe. Tego wieczoru odprowadzono mnie do łóżka, nie mogłam zasnąć i zaczęła we mnie wzbierać nienawiść do Prorokini. Czułam, że zniszczyła między mną i Wojtkiem coś bardzo ważnego. Nie wyobrażałam sobie, abyśmy po tym, co zrobiliśmy przy Prorokini i innych, mogli się jeszcze kochać. Czułam się okropnie, zrozumiałam, że tak naprawdę zostałam zgwałcona i zaczęłam obmyślać zemstę. Wstałam przed wszystkimi, szybko się zebrałam i samotnie powróciłam do miasta. Po tej okropnej nocy zrozumiałam, jak bardzo Prorokini nami manipulowała i zrozumiałam, że nie mogę tego tak zostawić, nie mogę pozwolić, aby niszczyła innych.
 
Mężczyzna

Zimorodek

Nowicjusz
A mnie zaintrygowała pozycja Natalii - biodra wypchnięte ku przodowi, ugięte nogi, stanie na palcach.
Pomyślałem, że to bardzo kuszący widok. Wyznam, że jestem wielbicielem kobiecego piękna i oglądam mnóstwo aktów. Kobiety wypinają najczęściej pupę a "wypinka" do przodu jest rzadkością. Aby się upewnić dobrą godzinę oglądałem zdjęcia kobiet na mojej ulubionej erotycznej stronce. Udało mi się znaleźć tylko jedno, na którym modelka lekko wypychała biodra do przodu. Wyglądała pięknie.
Tak mi się to spodobało, że na namówiłem moją znajomą, aby mi pozowała do zdjęć . Nie było to trudne, bo kilka sesji mamy już za sobą.
Od razu dodam, że jest ona wysportowana. Biega, chodzi na basen i siłownię.
Zaczęliśmy od pozycji z biodrami lekko wypchniętymi do przodu, w niewielkim rozkroku. Potem kolejno doszło stanie na palcach, ugięcie nóg i silniejsze wypięcie brzuszka i cipki ku przodowi. Za moment moja modelka wymiękła, bo w tej pozycji bolały ją mięśnie nóg i kręgosłup. Okazało się, że ta pozycja przeznaczona jest chyba dla dziewczyn, które trenują gimnastykę artystyczną albo jogę. Kilka niezłych zdjęć zdążyłem jednak zrobić.
Autorka opowiadania trafnie napisała, że gdyby nie ręce podtrzymujące Natalię, to pewnie by ona upadła.
Z przeprowadzonych badań empirycznych miałem dużo frajdy, bo zakończyły się niezłym seksem :)

Buziaki dla autorki opowiadania ! 😗
Pomysłów ci nie brakuje i opowiadanie działa na wyobraźnię .... przynajmniej moją.
 
Ostatnia edycja:
Kobieta

natipa

Cichy Podglądacz
A mnie zaintrygowała pozycja Natalii - biodra wypchnięte ku przodowi, ugięte nogi, stanie na palcach.
Pomyślałem, że to bardzo kuszący widok. Wyznam, że jestem wielbicielem kobiecego piękna i oglądam mnóstwo aktów. Kobiety wypinają najczęściej pupę a "wypinka" do przodu jest rzadkością. Aby się upewnić dobrą godzinę oglądałem zdjęcia kobiet na mojej ulubionej erotycznej stronce. Udało mi się znaleźć tylko jedno, na którym modelka lekko wypychała biodra do przodu. Wyglądała pięknie.
Tak mi się to spodobało, że na namówiłem moją znajomą, aby mi pozowała do zdjęć . Nie było to trudne, bo kilka sesji mamy już za sobą.
Od razu dodam, że jest ona wysportowana. Biega, chodzi na basen i siłownię.
Zaczęliśmy od pozycji z biodrami lekko wypchniętymi do przodu, w niewielkim rozkroku. Potem kolejno doszło stanie na palcach, ugięcie nóg i silniejsze wypięcie brzuszka i cipki ku przodowi. Za moment moja modelka wymiękła, bo w tej pozycji bolały ją mięśnie nóg i kręgosłup. Okazało się, że ta pozycja przeznaczona jest chyba dla dziewczyn, które trenują gimnastykę artystyczną albo jogę. Kilka niezłych zdjęć zdążyłem jednak zrobić.
Autorka opowiadania trafnie napisała, że gdyby nie ręce podtrzymujące Natalię, to pewnie by ona upadła.
Z przeprowadzonych badań empirycznych miałem dużo frajdy, bo zakończyły się niezłym seksem :)

Buziaki dla autorki opowiadania ! 😗
Pomysłów ci nie brakuje i opowiadanie działa na wyobraźnię .... przynajmniej moją.
Miło mi to czytać, dziękuję. Przygotuj modelkę na nowe wyzwania :)
 
Kobieta

natipa

Cichy Podglądacz
Minęło ponad tydzień, ochłonęłam nieco i zastanawiałam się, z kim o tym porozmawiać, kto mógłby być moim sojusznikiem. Z Wojtkiem nie kontaktowałam się od czasu wyprawy do lasu. Co mogłam zrobić? Przecież nie pójdę na policję i nie powiem, że mnie zgwałcono, bo przecież to był w końcu mój chłopak i w ogóle sytuacja nie była tak oczywista. Na Prorokini poznali się niektórzy duchowni, wiedziałam, że wyrzucili ją z liderowania jakimś grupom. Pomyślałam, że może któryś z księży mi pomoże. Mój wybór padł na księdza Mateusza, wikariusza z pobliskiej parafii, takiego trochę grubaska wzbudzającego zaufanie miłym uśmiechem. Umówiłam się na rozmowę i dosyć szczegółowo opowiedziałam, co działo się na wycieczce z Prorokinią. Ksiądz Mateusz słuchał mnie uważnie, może nawet zbyt mocno dopytywał się o niektóre intymne sprawy – ale cóż, powiedziałam mu, że chociaż nie jestem dziewicą – parę lat temu, jeszcze jako nastolatka, miałam szybki i krótki związek, który gdzieś tam niezbyt udanym seksem się rozpoczął i zakończył, to jednak teraz, gdy mam już ponad 20 lat, jestem studentką na technicznej uczelni, no i najważniejsze – nawróciłam się na prawdziwe życie duchowe, to chciałam z Wojtkiem inaczej budować nasz związek, piękniej i czyściej… Teraz jednak wszystko legło w gruzach. Dotychczas nigdy nie uprawiałam seksu oralnego, a tutaj nagle publicznie zrobiłam rzeczy, które widziałam tylko w filmach (bo tak, czasami jednak takie filmy zdarzało mi się oglądać, również po nawróceniu niestety). Ksiądz Mateusz pod koniec rozmowy był wyraźnie zafrasowany: „Cóż, Prorokinię znają tu w naszym mieście chyba wszyscy – czy to katolicy, czy protestanci, charyzmatycy wszelkiego rodzaju… wielu ludzi jakoś swoją wiarę dzięki niej odkryło. Sprawa jest delikatna. Z jednej strony twoje świadectwo jest mocne i coś zrobić trzeba, z drugiej strony potrzeba dyskrecji i delikatności, aby te jej ekscesy ukrócić i może w ogóle konsekwentnie odsuwać ją od liderowania grupom wierzącej młodzieży… Poza tym Prorokini mocno się uniezależniła od Kościoła. Nie można zabronić jej gromadzić wokół siebie ludzi, a gdy się ogłosi publicznie, że jest to osoba toksyczna, to wyleje się dziecko z kąpielą, a i ona się zradykalizuje… Naprawdę nie wiem co zrobić… Słuchaj, Natalio, skontaktuję się z kurią biskupią, porozmawiam o tej sprawie, za parę dni dam znać i może spotkamy się raz jeszcze, aby coś przedsięwziąć, dobrze?” Tak, ta propozycja wydała mi się bardzo rozsądna, trudno było coś zarzucić rozumowaniu księdza, chociaż trochę mnie wkurzyła ta ostrożność. To jednak chyba klasyczne dla tej instytucji – wszystko po cichu, a najlepiej pod dywan zamieść…

Po paru dniach ksiądz Mateusz zadzwonił. Umówiliśmy się na sobotnie przedpołudnie, ja miałam wolne, a on właśnie z jakimś specjalnym wysłannikiem do trudnych spraw chciał mnie skontaktować i gdzieś na neutralnym gruncie zaaranżować spotkania z samą Prorokinią lub kiś z jej bliskiego otoczenia. Pojechałam z nim na przedmieścia, do sąsiedniej parafii, ale nie zatrzymaliśmy się pod budynkiem plebanii, ale przed sporym domkiem z ogrodem. Ksiądz Mateusz czuł się bardzo swobodnie i ze śmiechem przyznawał, że jak się przyjrzeć, to spora część nieruchomości w mieście na tej czy innej zasadzie należy do Kościoła. Krótka alejka, ksiądz puścił mnie pierwszą przez drzwi. Słońce ostro świecące na zewnątrz spowodowało, że korytarz wydał się mi całkowicie ciemny. Zanim jednak przyzwyczaiłam oczy ktoś bardzo zdecydowanie pchnął mnie do przodu, oparłam się o jakiś mebel, a gdy się odwracałam, ktoś inny wykręcił moje ręce. W panice zaczęłam wierzgać nogami, ale nagle bardzo mocno je podcięto. Nie krzyczałam, ale ktoś mocno przyłożył mi rękę do twarzy, że już nie mogłam krzyknąć i z trudem oddychałam. Nie jestem niska – mam dobrze ponad 170 cm, ale przy tym dosyć drobną budowę ciała, jestem raczej szczupła i lekka. Poczułam, że przeciągnięto mnie dalej, bardzo szybko związano ręce. Zupełnie nie przygotowałam się na taki atak, zaskoczenie było pełne. Zaczęłam się szarpać bardziej zdecydowanie, ale teraz było to już o wiele trudniejsze – znalazłam się w jakimś większym pomieszczeniu, w pełni zaciemnionym, nie wiedziałam nawet, ile osób jest wokół mnie. Ręce związane liną po chwili mocno pociągnięto do góry. Chyba przerzucono linę przez coś, a ja uniosłam się do góry na tyle wysoko, że straciłam grunt pod nogami. Wisiałam teraz zawieszona za ręce, ale z całych sił kopałam nogami w ciemność. Miałam nadzieję, że trafię któregoś z agresorów. Nic z tego. Wokół mnie była pustka i ciemność. Moje wierzganie straciło sens, a przede wszystkim powodowało ogromny ból nadgarstków. Zwisałam nieruchomo i nagle usłyszałam głos, ten głos, głos Prorokini: „Niech trochę powisi, to jej dobrze zrobi”. Otwarto gdzieś drzwi, chyba wszyscy wyszli. Ręce bolały mnie straszliwie. Nie wiem ile wisiałam. Może 5, a może 15 minut. Ale dla mnie jakby wieczność. W końcu poczułam na sobie czyjeś ręce. Moje wyostrzone zmysły odgadły, z której strony stoi ten ktoś. Z całych sił machnęłam na oślep nogą. Trafiłam gnoja. Głośny jęk i przekleństwo dały mi odrobinę satysfakcji. „Niezdaro, okręć jej czymś te nogi i rozbierz szybciutko….”. To oczywiście znowu głos Prorokini. Nie mogłam pozwolić, aby znowu robiono ze mną to, co ona wymyśli. Jednak po chwili moje nogi zostały unieruchomione, a i do pomieszczenia zaczęło wchodzić światło. Prorokini przechadzała się od okna do okna, odsuwała ciężkie zasłony i podnosiła masywne rolety. Nie mogłam nic zrobić, gdy szybkie, pulchne ręce mnie rozbierały. Byłam ubrana wiosennie, było ciepło. Nie było wiele do zdejmowania. Dżinsy, majtki – to wszystko zsunięto do kostek i potem nagłym ruchem zerwano do końca razem ze skarpetkami i butami. Poczułam, jakby urwano mi ręce. Zaczęłam krzyczeć, ale Prorokini stanęła jakieś trzy metry przede mną, tylko się uśmiechała i w końcu powiedziała. „Oszczędź sobie i nam tych doznań. Jeszcze będziesz miała okazję i powód, aby pokrzyczeć.” Koszulkę mi rozcięto, poczułam i usłyszałam nożyczki. Z biustonoszem nie było już żadnych problemów.
 
Kobieta

natipa

Cichy Podglądacz
W pomieszczeniu było teraz bardzo jasno. Było obszerne, przede mną żadnych mebli, drewniana podłoga i drewniane belki na górze, przez które właśnie przerzucono linę. Prorokini podeszła do ściany, gdzie przywiązana była lina, poluzowała ją i spowodowała, że opadłam nieco niżej – koniuszkami palców mogłam dotknąć podłogi, ale nie mogłam w pełni stanąć, nawet na palcach. Byłam maksymalnie wyciągnięta. „Zmiataj, chcę być z nią sama”. Prorokini zwróciła się do swojego pomocnika, który był gdzieś za mną, a po chwili podeszła do mnie bardzo blisko. Nie miałam siły na kolejne kopnięcie. Cały wysiłek mojego ciała skupiał się na łapaniu kontaktu z podłogą. „Piękna jesteś, gdy cię dobrze zaprezentować.” Prorokini gładziła swoją ręką po moim boku – od bioder po pachę – przekrzywiałam się, aby uniknąć jej dotyku, ale było to bezcelowe. Przeszła na drugą stronę i poczułam jej rękę na moim kręgosłupie – od szyi aż do samego dołu – delikatnie ścisnęła mnie za pośladki. „Piękna, a taka niewrażliwa na rozkosz…. Czy źle ci było tam w lesie?” „Źle” – rzuciłam krótko. „Czy to był ksiądz Mateusz?” – zapytałam wprost, chociaż nie miałam wątpliwości, że to on mnie zdradził. „Och, tak, oczywiście. Co myślałaś w swojej naiwności? Jak mi powiedział, że zwróciłaś się do niego, to bardzo mnie to rozbawiło. Wiesz, to mój człowiek. Nawet więcej – to mój niewolnik . Od czasu do czasu pozwalam mu przeżywać w pełni to, co go najbardziej kręci. Wiesz, ma bardzo małego ptaszka. To był jego kompleks, a teraz to źródło rozkoszy. Raz na tydzień trochę się z niego pośmieję, pozwolę mu się zabawić w mojej obecności, pobłogosławię go i odpuszczę mu grzechy…” „To obrzydliwe!” „Oj, nie, kochana, natura ludzka, jeśli nie obmyje jej łaska, bywa bardziej obrzydliwa – to jest całkiem niewinne”. „Czego chcesz ode mnie?” „Od ciebie póki co nie chcę nic, ale zastanów się, co chcę zrobić z tobą”. Mówiąc te słowa Prorokini wiązała moje włosy w kok. „Nie masz bardzo długich włosów, ale chcę odsłonić szyję, aby mieć cię całą – już ci mówiłam, że jesteś piękna, jak tak wisisz? Nie bolą cię ręce?” Nie odpowiedziałam. Byłam wściekła. „Wiesz, znam wielu ludzi, którzy takie piękne ciała młodych kobiet lubią na przykład chłostać... Inni lubią tylko popatrzeć – nawet takie twoje wiszenie tutaj mogłoby dać im radość, a jeszcze gdy piękna kobieta, oczywiście dobrowolnie, poddaje się karze za swoje cielesne przewinienia. Niektórzy lubią patrzeć na żywo, inni lubią filmiki, które zawsze – na przykład teraz – można nakręcić, prawda? To wiszenie jest pewnie niewygodne, ale mam tu inne możliwości. Stanie przy pręgierzu i proszenie się o piękne pręgi na dupci, a może dyby z mocno wypiętym tyłeczkiem – to wszystko bywa ekscytujące, zwłaszcza, gdy publiczność dopisze. Można ich tu zaprosić, przyjdą w maskach, nie będziesz wiedzieć, czy to prokurator, czy sędzia, czy ksiądz, czy policjant, może wykładowca od ciebie ze szkoły… Mogą przyjść kobiety, które zobaczą w tobie obraz swojej rywalki, a może kochanki męża, może jakiś swój kompleks lub niespełnienie – potrafią być wtedy bardzo pobudzone, a ich wyobraźnia idzie daleko. Trzeba je nieco temperować, ale jeśli ich emocje znajdą choć trochę ujścia, to w końcu dobrze. A że ciebie będzie bolało, to chyba drugie dobrze – w końcu jesteś niegrzeczną dziewczynką, prawda? Jak to było? Dziwką, prawda? Masz szczęście, że jestem tu tylko ja – póki co, oczywiście… ”.
Nagle coś dosyć głośno świsnęło i na mojej pupie poczułam straszliwe, piekące uderzenie. Kolejne świśnięcie i to samo okropne pieczenie poczułam na nogach tyłu. Krzyknęłam głośno. „O widzisz, to będzie piękna walka duchowa. To taki cieniutki rzemyk, a jak potrafi robić dobrze, prawda?” Prorokini stała gdzieś za mną i za chwilę posypały się kolejne razy. To coś trzymane przez Prorokinię w ręku za każdym razem uderzało w moje uda, w moje biodra lekko jej oplatając…. Przestałam krzyczeć, z oczu płynęły mi łzy, nadgarstki przestały boleć, bo cały ból skoncentrował się na moich pośladkach, biodrach, udach. „Język tego twojego faceta był przyjemniejszy, prawda? To dlaczego tak się na mnie obraziłaś?” – Prorokini mówiąc robiła pauzę w biciu. Nie liczyłam razów. Gdy podeszła do mnie z przodu, powiedziałam tylko cicho: „Proszę”. „A o co prosisz?” „Proszę, przestań”. „To nie jest dobra prośba. Nie mogę przestać, bo robię coś ważnego, uczę cię posłuszeństwa, miłości, świadomości własnego ciała, otwarcia na doznania… robię z ciebie doskonałą ofiarę, ofiarę w sensie teologicznym oczywiście… Cóż, takie mam powołanie, więc muszę… ale dobrze, zrobimy przerwę…” Prorokini podeszła do ściany i zluzowała linę na tyle, abym mogła opaść na kolana. Klęczałam tak z pochylona głową. Prorokini gładziła mnie po głowie. Miałam w sobie pustkę. Prorokini mówiła cicho: „A poza tym podoba mi się to, co robię. Jesteś piękna. Przypominam sobie, jak wtedy, w domku w lesie, dochodziłaś. To lanie tutaj jest tym samym. Chociaż tutaj mam cię tylko dla siebie. Zrób więc to dla mnie i przyjmij to, co ci daję”. Po chwili znowu byłam wyciągnięta jak struna. Wydana jej spojrzeniu i jej rzemykowi. Znowu czułam ból, ale też bycie chłostaną spowodowało u mnie taką samą rezygnację jak wówczas, tuż przed orgazmem. Rzemyk straszliwie bolał, ale był jak rozpalony pocałunek, który Prorokini składała na moim nagim ciele. Tu jednak ta rezygnacja, to oddanie pozostawało niesfinalizowane. Ciągle trwało. „A co prosisz?” – zapytała raz jeszcze Prorokini. Szukałam w głowie tego, co powinnam powiedzieć, tego, o co mogło jej chodzić. „Proszę, abyś robiła ze mną co chcesz. Kocham cię” – płacząc wyszeptałam patrząc jej w oczy. Prorokini pocałowała mnie w usta, pociągnęła za włosy odchylając moją głowę do tyłu i dotknęła delikatnie moich piersi sprawdzając otwartą dłonią, na ile sutki są twarde, jej ręka powędrowała do włosów łonowych, które tylko przeczesała palcami i w końcu szybko podeszła do ściany, aby zluzować linę. Znowu mogłam uklęknąć.
Prorokini wyszła, a za to w pomieszczeniu koło mnie znalazła się młoda dziewczyna, mniej więcej w moim wieku. Pomogła mi oswobodzić się z więzów i ubrać (przyniosła mi parę koszulek, z których miałam sobie coś wybrać). Wyprowadziła mnie do ogrodu, gdzie było bardzo pięknie, piłyśmy sok i jadłyśmy ciastka…. W zasadzie z nią nie rozmawiałam. O nic nie pytałam. Czułam się jak we śnie. Potem odwiozła mnie do centrum. Dopiero na drugi dzień mogłam spokojnie przemyśleć, co się stało i jak Prorokini ujarzmiła mój bunt. Zrozumiałam, że w jakiś sposób do niej należę, i że aby się jej przeciwstawić i ją pokonać, muszę przejść o wiele dłuższą drogę. Ślady po rzemyku utrzymały się przez parę dni, a te na przegubach rąk musiałam maskować o wiele dłużej.
 
Prywatne rozmowy
Pomoc Użytkownicy
    Nie dołączyłeś do żadnego pokoju.
    Do góry