sth ma trochę racji. Jak dobrze pozna się swój organizm wtedy można stosować metodę objawowo termiczną, ale do tego potrzeba ponad pół roku regularnych pomiarów i w końcu można stracić cierpliwość, nie mniej sa ludzie którzy taka metode stosuja ze skutkiem właściwym przez kilkadziesiąt lat. Pewnie że jakoś tak człowiek sie bezpieczniej czuje kiedy bierze hormony ale one naprawde maja ogrom skutków ubocznych. Zabezpieczaja przed jednym rakiem ale moga uaktywnic innego, do płodności pełnej wraca się pzry długim stosowaniu nawet kilka lat. Bo firmy farmaceutyczne krzycza ze tabletki sa coraz barzdiej bezpieczne a co jakis czas wychodza rózne kwiatki np. na zeszłorocznej konferencji onkologicznej duzo się mówiło o różnych nowotworach. Poza ty ginekolodzy tak jakos pzrepisuja te tabletki hop siup a potrzeba zrobic do tego badania hormonalne, zeby wiedziec jakie dawki nie zaszkodza jakie może nawet pomogą. Także wszystko ma dobre i złe strony. A metody naturalne polecała nawet położna w szkole rodzenia zaznaczając to wszystko o czym mówiłam że to długotrwałe i w ogóle i że za późno się tym interesujemy, bo dziewczynka od pierwszej miesiączki mogłaby juz wiedzieć kiedy można kiedy nie można czy ma owulację zcy nie, mniej by było wtedy niespodzianek moze.
Ale ja niestety po urodzenie dziecka zdam się chyba na chemię bo to łatwiejsze.