Kiedyś miałem kolegę, który czasem podsyłał mi zdjęcia swojej żony. Zazwyczaj normalne, z czasem jednak poszedł dalej i przysyłał mi jej zdjęcia w bieliźnie, soft negliżu aż do nagich ale nadal wysmakowanych ujęć i za każdym razem pytał, co sądzę o zdjęciu. Zawsze szczerze mu odpisywałem, co moim zdaniem było dobre, co mogli by poprawić. Po dłuższym czasie jego żona zaprosiła mnie, żebym zrobił jej zdjęcia dla niego. Zgodziłem się i kolega był bardzo zadowolony. Zaznaczam, że była to tylko sesja zdjęciowa, nic więcej. Z czasem ich związek rozpadł się z przyczyn niezależnych ode mnie. Znajomość z kolegą pozostała.
Mi za to pozostał fetysz podziwiania cudzych żon.
Mi za to pozostał fetysz podziwiania cudzych żon.