Każde szczere, głębokie wyznanie mężczyzny wobec kobiety, poświadcza o sile jego uczuć i jest należycie przez nią doceniane.Zapewne. Ale lepiej się żyje, gdy się człowiek do głupich błędów przyzna, no nie..?![]()


Każde szczere, głębokie wyznanie mężczyzny wobec kobiety, poświadcza o sile jego uczuć i jest należycie przez nią doceniane.Zapewne. Ale lepiej się żyje, gdy się człowiek do głupich błędów przyzna, no nie..?![]()
Stop orkiestra..!Każde szczere, głębokie wyznanie mężczyzny wobec kobiety, poświadcza o sile jego uczuć i jest należycie przez nią doceniane.
Ze mną też.Stop orkiestra..!
Nie rozpędzaj mi się tu tak, ze mną trzeba chodzić, jak to mówią![]()
No to trzy wspólne rzeczy mamy. Co dalej, zatem...?Ze mną też.
Chodziło o wzrost.Jak się mocno postaram, to przy dobrej erekcji jest do zrobienia. Jakby co to priv.
Nic.No to trzy wspólne rzeczy mamy. Co dalej, zatem...?![]()
wróciłaś....
Tak mało liter, tak wielki i dobitny przekaz...
Tak się zachowują dorośli ludzie.Tak mało liter, tak wielki i dobitny przekaz...
Idealna kompresja bezstratna.
Każdy z nas ma zapewne nieco inne kryteria tej "dorosłości", ponadto zmieniają się one niejako globalnie - w pewnych ramach oczywiście - z biegiem czasu.Tak się zachowują dorośli ludzie.
Nie zwykłam chadzać na kompromisy. Wychodzę z założenia, że albo wszystko albo nic. To moja teoria "dorosłości".Każdy z nas ma zapewne nieco inne kryteria tej "dorosłości", ponadto zmieniają się one niejako globalnie - w pewnych ramach oczywiście - z biegiem czasu.
Zastanawiam się jakie jest optimum "dorosłości" na chwilę obecną...![]()
Życie nas uczy kompromisów. Niestety, bo ja też ich nie znoszę, ale jako osobnik empatyczny i nieraz idący na współpracę - nie umiem ich unikać. Ale staram się minimalizować ich występowanie jak się da. Ha.... Potem oczywiście żałuję, że ustąpiłem, ale rozlanego mleka nie zlejesz, entropii nie cofniesz.Nie zwykłam chadzać na kompromisy. Wychodzę z założenia, że albo wszystko albo nic. To moja teoria "dorosłości".
Zależy jaki dramat. Jak taki nagły, co to jebnie, rozwieje się i zniknie to jeszcze do przyjęciaTe mniej drastyczne kończą sie zazwyczaj dramatami, którymi gardzę.
Mojego związku nie determinowały oczekiwania o charakterze materialnym.Jako facet mógłbym oczywiście coś podobnego napisać o kobietach, ale aktualnie chyba nie rozmawiamy po to, by sobie robić przytyki i złośliwościto już było.
Ale ad rem.
Tak, "monetyzacja" - pojmowana oczywiście nie tylko na sposób finansowy - to taki wrzód obecnych czasów.
Mnie, jako człowiekowi, który wierzy w czystą bezinteresowność, mało - który tą bezinteresowność na co dzień stosuje (ku zdumieniu otoczenia) ciężko jest na to patrzeć bez wyrazu obrzydzenia na twarzy i poczucia zażenowania w duszy.
Czy jednak będąc osobą jak powyżej, nie tracimy swej godności w oczach innych postępując czysto i szlachetnie? Przecież według wielu to właśnie jest zaprzeczenie instynktu samozachowawczego i pozwolenie na to by inni nas krzywdzili?
Czy poczucie własnej wielkiej wartości, które cześć z nas posiada - rekompensuje to, jak nas postrzega tzw "środowisko"?
W związkach to jeszcze nieco inaczej wygląda - i nie zawsze jest tak oczywiste od początku.
Pozornie jesteś aspołeczna. Jednak ostatnie zdanie Twego postu w moich oczach budzi szacunekNie interesuje mnie co ludzie o mnie myślą.
Mój styl życia na pewno odstaje od większości. Ale to ja im współczuję, a nie oni mi. Trzeba robić swoje, bez oglądania się na przeszłość i na zdanie chorego społeczeństwa.
JA tylko i wyłącznie jestem dla siebie autorytetem, to JA żyję własnym życiem.
A na bycie bezinteresowną i szlachetną nie stać mnie za często.
Zgadzam się, podpisuję się pod tym. Jakieś 10 lat temu sam do tego doszedłem. Nie umiem tego stosować w 100% konsekwentnie, jeszcze nie, jeszcze są te kompromisy - co pisałem wyżej - ale przepaść między moim życiem teraz a ponad dekadę temu jest olbrzymia. Na plus.Nie interesuje mnie co ludzie o mnie myślą.
Mój styl życia na pewno odstaje od większości. Ale to ja im współczuję, a nie oni mi. Trzeba robić swoje, bez oglądania się na przeszłość i na zdanie chorego społeczeństwa.
JA tylko i wyłącznie jestem dla siebie autorytetem, to JA żyję własnym życiem.
A na bycie bezinteresowną i szlachetną nie stać mnie za często.
To nie jest aspołeczność... Moim zdaniem nie.Pozornie jesteś aspołeczna. Jednak ostatnie zdanie Twego postu w moich oczach budzi szacunek![]()
Nie róbmy off-aTo nie jest aspołeczność... Moim zdaniem nie.