• Witaj na forum erotycznym SexForum.pl Forum przeznaczone jest wyłącznie dla dorosłych. Jeżeli nie jesteś pełnoletni, lub nie chcesz oglądać treści erotycznych koniecznie opuść tą stronę.
  • Cytuj tylko wtedy, gdy to konieczne. Aby odpowiedzieć użytkownikowi, użyj @nazwa_użytkownika.

Oczekiwania kobiet wobec mężczyzn

Kobieta

saymyname

Erotoman
Każdy z nas ma zapewne nieco inne kryteria tej "dorosłości", ponadto zmieniają się one niejako globalnie - w pewnych ramach oczywiście - z biegiem czasu.
Zastanawiam się jakie jest optimum "dorosłości" na chwilę obecną...🤔
Nie zwykłam chadzać na kompromisy. Wychodzę z założenia, że albo wszystko albo nic. To moja teoria "dorosłości".
Te mniej drastyczne kończą sie zazwyczaj dramatami, którymi gardzę.
 
Mężczyzna

PrzemoHarp

Podrywacz
Nie zwykłam chadzać na kompromisy. Wychodzę z założenia, że albo wszystko albo nic. To moja teoria "dorosłości".
Życie nas uczy kompromisów. Niestety, bo ja też ich nie znoszę, ale jako osobnik empatyczny i nieraz idący na współpracę - nie umiem ich unikać. Ale staram się minimalizować ich występowanie jak się da. Ha.... Potem oczywiście żałuję, że ustąpiłem, ale rozlanego mleka nie zlejesz, entropii nie cofniesz.

Wszystko albo nic - jest fajnym i niespotykanym w obecnym, oportunistycznym świecie "jechaniem po bandzie" ale często prowadzi do dwóch rozwiązań - dostajemy wszystko i jesteśmy jak to się mówi "hepi" (mniej prawdopodobny scenariusz) albo nie dostaniemy nic (bardziej prawdopodobny scenariusz).


Te mniej drastyczne kończą sie zazwyczaj dramatami, którymi gardzę.
Zależy jaki dramat. Jak taki nagły, co to jebnie, rozwieje się i zniknie to jeszcze do przyjęcia
Gorzej jak taki podskórny, powoli rozrastający się i toczący nas jak rak.
 
Kobieta

saymyname

Erotoman
Dla mnie scenariusz "nie mieć nic" jest najbardziej komfortowy. Żyję na własny rachunek, wg własnych zasad.
Gardzę mężczyznami i kobietami, co to w imię korzyści materialnych, fizycznych, znoszą siebie nawzajem. Są to jednostki mocno upośledzone intelektualnie, często nieświadome jak wybrakowane są, tworzą fałszywy obraz, a nawet nie mają o czym ze sobą rozmawiać, ale finalnie jest się z kim rozmnożyć, z kim iść do łóżka, z kim zjeść etc. Faceci to prymitywne stworzenia, chcą za rękę potrzymać, mieć żonę, kochankę, bez pardonu mówią wprost, że to musi kosztować, że każda relacja, związek to monetyzacja.
I dlatego gardzę facetami i ich dramatami.

Można mieć empatię, ale również instynkt samozachowawczy i nie dawać się krzywdzić. I godność, bo nawet najpiękniejsze bez rozumu będą poniewierane.
 
Mężczyzna

PrzemoHarp

Podrywacz
Jako facet mógłbym oczywiście coś podobnego napisać o kobietach, ale aktualnie chyba nie rozmawiamy po to, by sobie robić przytyki i złośliwości 😉 to już było.
Ale ad rem.

Tak, "monetyzacja" - pojmowana oczywiście nie tylko na sposób finansowy - to taki wrzód obecnych czasów.

Mnie, jako człowiekowi, który wierzy w czystą bezinteresowność, mało - który tą bezinteresowność na co dzień stosuje (ku zdumieniu otoczenia) ciężko jest na to patrzeć bez wyrazu obrzydzenia na twarzy i poczucia zażenowania w duszy.

Czy jednak będąc osobą jak powyżej, nie tracimy swej godności w oczach innych postępując czysto i szlachetnie? Przecież według wielu to właśnie jest zaprzeczenie instynktu samozachowawczego i pozwolenie na to by inni nas krzywdzili?
Czy poczucie własnej wielkiej wartości, które cześć z nas posiada - rekompensuje to, jak nas postrzega tzw "środowisko"?

W związkach to jeszcze nieco inaczej wygląda - i nie zawsze jest tak oczywiste od początku.
 
Kobieta

saymyname

Erotoman
Nie interesuje mnie co ludzie o mnie myślą.
Mój styl życia na pewno odstaje od większości. Ale to ja im współczuję, a nie oni mi. Trzeba robić swoje, bez oglądania się na przeszłość i na zdanie chorego społeczeństwa.
JA tylko i wyłącznie jestem dla siebie autorytetem, to JA żyję własnym życiem.
A na bycie bezinteresowną i szlachetną nie stać mnie za często.
 
Mężczyzna

Greg...

Dominujący
Jako facet mógłbym oczywiście coś podobnego napisać o kobietach, ale aktualnie chyba nie rozmawiamy po to, by sobie robić przytyki i złośliwości 😉 to już było.
Ale ad rem.

Tak, "monetyzacja" - pojmowana oczywiście nie tylko na sposób finansowy - to taki wrzód obecnych czasów.

Mnie, jako człowiekowi, który wierzy w czystą bezinteresowność, mało - który tą bezinteresowność na co dzień stosuje (ku zdumieniu otoczenia) ciężko jest na to patrzeć bez wyrazu obrzydzenia na twarzy i poczucia zażenowania w duszy.

Czy jednak będąc osobą jak powyżej, nie tracimy swej godności w oczach innych postępując czysto i szlachetnie? Przecież według wielu to właśnie jest zaprzeczenie instynktu samozachowawczego i pozwolenie na to by inni nas krzywdzili?
Czy poczucie własnej wielkiej wartości, które cześć z nas posiada - rekompensuje to, jak nas postrzega tzw "środowisko"?

W związkach to jeszcze nieco inaczej wygląda - i nie zawsze jest tak oczywiste od początku.
Mojego związku nie determinowały oczekiwania o charakterze materialnym.
Może właśnie dlatego trwa wiele lat:)
Widocznie nie oczekiwała tego co można kupić lub sprzedać;)😊
 
Mężczyzna

Greg...

Dominujący
Nie interesuje mnie co ludzie o mnie myślą.
Mój styl życia na pewno odstaje od większości. Ale to ja im współczuję, a nie oni mi. Trzeba robić swoje, bez oglądania się na przeszłość i na zdanie chorego społeczeństwa.
JA tylko i wyłącznie jestem dla siebie autorytetem, to JA żyję własnym życiem.
A na bycie bezinteresowną i szlachetną nie stać mnie za często.
Pozornie jesteś aspołeczna. Jednak ostatnie zdanie Twego postu w moich oczach budzi szacunek:)
 
Mężczyzna

PrzemoHarp

Podrywacz
Nie interesuje mnie co ludzie o mnie myślą.
Mój styl życia na pewno odstaje od większości. Ale to ja im współczuję, a nie oni mi. Trzeba robić swoje, bez oglądania się na przeszłość i na zdanie chorego społeczeństwa.
JA tylko i wyłącznie jestem dla siebie autorytetem, to JA żyję własnym życiem.
A na bycie bezinteresowną i szlachetną nie stać mnie za często.
Zgadzam się, podpisuję się pod tym. Jakieś 10 lat temu sam do tego doszedłem. Nie umiem tego stosować w 100% konsekwentnie, jeszcze nie, jeszcze są te kompromisy - co pisałem wyżej - ale przepaść między moim życiem teraz a ponad dekadę temu jest olbrzymia. Na plus.

Nie tworzył bym muzyki, nie byłbym kimś któremu wielu zazdrości i poważa, nie miałbym zespołu, nie byłbym osobą wyróżniającą się talentem, intelektem i stylem - a jakimś otyłym, cichutkim zakłamanym "randomem" który musi się dostosowywać i ukrywać że swoimi marzeniami i pasjami bo inaczej to "wstyd".

Gdybym właśnie nie odrzucił tego "co ludzie powiedzą".

Za wyjątkiem tego bycia bezinteresownym. To jednak u mnie zostanie. Nie w 100% ma się rozumieć - ale jednak jest.
 

Podobne tematy

Prywatne rozmowy
Pomoc Użytkownicy
    Nie dołączyłeś do żadnego pokoju.
    Do góry