Tak się składa, że wśród grupy moich znajomych pojawi się za pięć miesięcy dzidziuś. Klasyczna wpadka: burza uczuć, trochę alkoholu... W takich chwilach można zapomnieć o zabezpieczeniu. Ale nie w tym rzecz...
Znam zarówno przyszłą mamusię jak i tatusia. Problem w tym, że parą już nie są, a facet nie poczuwa się do odpowiedzialności za dziecko. W jego mniemaniu ojcem jest ten, kto chce być ojcem, a nie ten, kto dziecko spłodził. Koleś sprawia wrażenie, jakby udawał sam przed sobą, że wszystko jest OK, a cała sytuacja go nie dotyczy. Cóż... Jako facet mam prawo go szczerze nienawidzić i nim pogardzać... Szczególnie, że mamą będzie moja przyjaciółka (w której się kiedyś nawet podkochiwałem ).
Chciałbym pomóc i jej i jemu. O ile z przyszłą mamusią rozmawia mi się dobrze, to jak sami rozumiecie do faceta mam zdecydowanie negatywny stosunek. Koleś się niestety rozpił i zamknął w sobie. Z tego co wiem, to ma nieciekawą sytuację w rodzinie. Jego rodzice zaplanowali już jego życie małżeńskie, a wiadomość w stylu "mamo, tato, będę ojcem" skończyłaby się zapewne wygnaniem z domu...
Tak więc czy sądzicie, że da się w jakiś sposób pomóc? Naprawdę nie chciałbym, żeby dzieciaczek dorastał w takich warunkach, szczególnie, że zostałem już mianowany przyszywanym wujkiem . Przyszłej mamie też należy się spokój, tym bardziej, że dochodzą tu jeszcze problemy ze zdrowiem...
Znam zarówno przyszłą mamusię jak i tatusia. Problem w tym, że parą już nie są, a facet nie poczuwa się do odpowiedzialności za dziecko. W jego mniemaniu ojcem jest ten, kto chce być ojcem, a nie ten, kto dziecko spłodził. Koleś sprawia wrażenie, jakby udawał sam przed sobą, że wszystko jest OK, a cała sytuacja go nie dotyczy. Cóż... Jako facet mam prawo go szczerze nienawidzić i nim pogardzać... Szczególnie, że mamą będzie moja przyjaciółka (w której się kiedyś nawet podkochiwałem ).
Chciałbym pomóc i jej i jemu. O ile z przyszłą mamusią rozmawia mi się dobrze, to jak sami rozumiecie do faceta mam zdecydowanie negatywny stosunek. Koleś się niestety rozpił i zamknął w sobie. Z tego co wiem, to ma nieciekawą sytuację w rodzinie. Jego rodzice zaplanowali już jego życie małżeńskie, a wiadomość w stylu "mamo, tato, będę ojcem" skończyłaby się zapewne wygnaniem z domu...
Tak więc czy sądzicie, że da się w jakiś sposób pomóc? Naprawdę nie chciałbym, żeby dzieciaczek dorastał w takich warunkach, szczególnie, że zostałem już mianowany przyszywanym wujkiem . Przyszłej mamie też należy się spokój, tym bardziej, że dochodzą tu jeszcze problemy ze zdrowiem...