Ja wiem, że pewnie nie jedna kobieta zakładała już taki temat, ale zaczyna mnie pewna rzecz coraz bardziej martwić i nie wiem jak sobie poradzić. Może jest na to jakiś sposób.
Współżyję z moim mężczyzną w sumie od niedawna (jakieś 3 miesiące) i mimo, że bardzo go kocham to nie raz go okłamałam. Mianowicie, za każdym razem udaję orgazm. Jeszcze nie udało mu się sprawić mi tej największej przyjemności. Z facetami jest lepiej, nie ma takiego problemu, ale co mogę zrobić aby w końcu mieć swój upragniony orgazm. Jest nam z sobą dobrze, nie mamy żadnych zachamowań, ale nie chcę mu mówić o tym, że on nie potrafi mnie zadowolić.
Jestem raczej altruistką i najbardziej dla mnie liczy się sprawienie mu jak największej przyjemności, ale chciałabym też zobaczyć radość na jego twarzy gdy on doprowadzi mnie do orgazmu, wiedząc, że nie musiałam udawać.
W czym tkwi problem? Podczas seksu staram się nie myśleć o orgaźmie, tylko o tym jak jest nam dobrze.
Współżyję z moim mężczyzną w sumie od niedawna (jakieś 3 miesiące) i mimo, że bardzo go kocham to nie raz go okłamałam. Mianowicie, za każdym razem udaję orgazm. Jeszcze nie udało mu się sprawić mi tej największej przyjemności. Z facetami jest lepiej, nie ma takiego problemu, ale co mogę zrobić aby w końcu mieć swój upragniony orgazm. Jest nam z sobą dobrze, nie mamy żadnych zachamowań, ale nie chcę mu mówić o tym, że on nie potrafi mnie zadowolić.
Jestem raczej altruistką i najbardziej dla mnie liczy się sprawienie mu jak największej przyjemności, ale chciałabym też zobaczyć radość na jego twarzy gdy on doprowadzi mnie do orgazmu, wiedząc, że nie musiałam udawać.
W czym tkwi problem? Podczas seksu staram się nie myśleć o orgaźmie, tylko o tym jak jest nam dobrze.