• Witaj na forum erotycznym SexForum.pl

    Forum przeznaczone jest wyłącznie dla dorosłych. Jeżeli nie jesteś pełnoletni, lub nie chcesz oglądać treści erotycznych koniecznie opuść tą stronę.

Moje życie seksualne osiągnęło dno

Mężczyzna

Godosz

Cichy Podglądacz
Witajcie!

Jestem żonaty od dwóch lat, a w związku z moją żoną około 9. Jesteśmy jeszcze przed trzydziestką. Nasz związek jest pełen miłości i pasji. Mamy wspólne zainteresowania i kochamy wspólnie spędzać czas. Mam jeden problem. Mianowicie nasze życie seksualne nie leży i kwiczy. Moja żona od zawsze miała niskie libido. Nigdy się nie masturbowała. Masturbację uważa za dziwną. Jej potrzeby seksualne są na minimalnym poziomie. Pierwszy seks mieliśmy dopiero po 3 latach związku, bo nie była gotowa. Wiadomo, widziały gały, co brały. Miłość okazała się silniejsza. Seks uprawiamy raz na miesiąc, czasem częściej. Zawsze w jednej i tej samej pozycji. Seks od 6 lat wygląda praktycznie tak samo. Łóżko, masaż, gra wstępna, pozycja na misjonarza. Proponowałem inne pozycje, zawsze kończy się tak samo. "Niewygodnie", "nie fajnie", "wolę na dole" czy "następnym razem", zawsze jest jakaś wymówka. Próbowaliśmy razem coś zmienić, jednak zawsze kończyło się na planach i obietnicach, Nawet seksuolog nic nie zdziałał. Moja druga połówka ma naprawdę niskie potrzeby seksualne. Nie jest to jej wina. Nie ma też problemów z hormonami czy chorobami. Jej wystarczy tylko tyle. Dbałem o siebie. Udało mi się nawet lekko wyrzeźbić kaloryfer. Organizowałem randki, robiłem wszystko aby była szczęśliwa. Prócz większej ilości buziaków i przytulasów, efektów nie było. Na początku było mi bardzo ciężko. Byłem wiecznie sfrustrowany, ale kisiłem to w sobie. Miałem mnóstwo fantazji i marzeń seksualnych. Żadnej z nich nie mogłem zrealizować. Z roku na rok było łatwiej, przyzwyczaiłem się do tego. Porno stało się codziennością i dzięki porno miałem więcej pozytywnej energii. Co prawda porno nie dawało mi tego co prawdziwy seks. Co by nie mówić na bezrybiu i rak ryba. Tylko raz próbowałem spełnić swoje fantazje. Mam ogromny fetysz na seksowną bieliznę. Kupiliśmy w porozumieniu kilka kompletów. Niestety założyła je dwa razy. Potem zostały zapominane, aż w końcu pozbyłem się ich. Porno, stres w pracy, kiepski seks powoli wysysały moje seksualne ja. Fetysze, które mnie jarały stały się dla mnie obojętne. Seks po tylu latach wręcz mnie zniechęca. Ten jeden raz w miesiącu stał się dla mnie przykrym obowiązkiem, żeby mojej najważniejszej kobiecie nie było przykro. Ostatnie pół roku było dla łatwe, bo przez natłok obowiązków zapomniałem o seksie. Niestety, znowu sobie o nim przypominam.

To nie jest tak, że moja żona jest zła. Nie tu jej winy, bo ona nie ma takich potrzeb jak ja. Ona nie rozumie moich potrzeb, a jak próbowałem ją uświadomić, reagowała prawdziwym smutkiem. Za każdym razem obwiniała sama siebie, że mnie nie zaspokaja. Moje próby urozmaicenia życia seksualnego, kończyły się jej obwinianiem samej siebie. Zbyt bardzo ją kocham by na to patrzeć. I tak żyje sobie, obserwując jak moje życie seksualne szoruje po dnie. Nie próbuję nic zmienić , bo nie chce by była z mojego powodu smutna. Teraz staram się jej pokazywać, że jestem zaspokojony i, że mi to wystarcza. Zależy mi na tym, żeby chociaż ona była zadowolona z naszego życia seksualnego. Najgorsze są sprzeczne uczucia, które są we mnie. Z jednej strony mam ochotę na seks, z drugiej go nie chcę. Czuję się bardzo głupio pisząc post w internacie. Czuję, że nie powinienem tego wywlekać nawet anonimowo. I proszę was, nie oceniajcie źle mojej żony, bo ona wspaniałą, ciepłą i kochaną osobą. To nie jest jej wina, że nie ma potrzeb jak ja. Napisałem to po to by po wielu latach przestać kisić to w sobie.
 
Mężczyzna

drilll

Cichy Podglądacz
Witajcie!

Jestem żonaty od dwóch lat, a w związku z moją żoną około 9. Jesteśmy jeszcze przed trzydziestką. Nasz związek jest pełen miłości i pasji. Mamy wspólne zainteresowania i kochamy wspólnie spędzać czas. Mam jeden problem. Mianowicie nasze życie seksualne nie leży i kwiczy. Moja żona od zawsze miała niskie libido. Nigdy się nie masturbowała. Masturbację uważa za dziwną. Jej potrzeby seksualne są na minimalnym poziomie. Pierwszy seks mieliśmy dopiero po 3 latach związku, bo nie była gotowa. Wiadomo, widziały gały, co brały. Miłość okazała się silniejsza. Seks uprawiamy raz na miesiąc, czasem częściej. Zawsze w jednej i tej samej pozycji. Seks od 6 lat wygląda praktycznie tak samo. Łóżko, masaż, gra wstępna, pozycja na misjonarza. Proponowałem inne pozycje, zawsze kończy się tak samo. "Niewygodnie", "nie fajnie", "wolę na dole" czy "następnym razem", zawsze jest jakaś wymówka. Próbowaliśmy razem coś zmienić, jednak zawsze kończyło się na planach i obietnicach, Nawet seksuolog nic nie zdziałał. Moja druga połówka ma naprawdę niskie potrzeby seksualne. Nie jest to jej wina. Nie ma też problemów z hormonami czy chorobami. Jej wystarczy tylko tyle. Dbałem o siebie. Udało mi się nawet lekko wyrzeźbić kaloryfer. Organizowałem randki, robiłem wszystko aby była szczęśliwa. Prócz większej ilości buziaków i przytulasów, efektów nie było. Na początku było mi bardzo ciężko. Byłem wiecznie sfrustrowany, ale kisiłem to w sobie. Miałem mnóstwo fantazji i marzeń seksualnych. Żadnej z nich nie mogłem zrealizować. Z roku na rok było łatwiej, przyzwyczaiłem się do tego. Porno stało się codziennością i dzięki porno miałem więcej pozytywnej energii. Co prawda porno nie dawało mi tego co prawdziwy seks. Co by nie mówić na bezrybiu i rak ryba. Tylko raz próbowałem spełnić swoje fantazje. Mam ogromny fetysz na seksowną bieliznę. Kupiliśmy w porozumieniu kilka kompletów. Niestety założyła je dwa razy. Potem zostały zapominane, aż w końcu pozbyłem się ich. Porno, stres w pracy, kiepski seks powoli wysysały moje seksualne ja. Fetysze, które mnie jarały stały się dla mnie obojętne. Seks po tylu latach wręcz mnie zniechęca. Ten jeden raz w miesiącu stał się dla mnie przykrym obowiązkiem, żeby mojej najważniejszej kobiecie nie było przykro. Ostatnie pół roku było dla łatwe, bo przez natłok obowiązków zapomniałem o seksie. Niestety, znowu sobie o nim przypominam.

To nie jest tak, że moja żona jest zła. Nie tu jej winy, bo ona nie ma takich potrzeb jak ja. Ona nie rozumie moich potrzeb, a jak próbowałem ją uświadomić, reagowała prawdziwym smutkiem. Za każdym razem obwiniała sama siebie, że mnie nie zaspokaja. Moje próby urozmaicenia życia seksualnego, kończyły się jej obwinianiem samej siebie. Zbyt bardzo ją kocham by na to patrzeć. I tak żyje sobie, obserwując jak moje życie seksualne szoruje po dnie. Nie próbuję nic zmienić , bo nie chce by była z mojego powodu smutna. Teraz staram się jej pokazywać, że jestem zaspokojony i, że mi to wystarcza. Zależy mi na tym, żeby chociaż ona była zadowolona z naszego życia seksualnego. Najgorsze są sprzeczne uczucia, które są we mnie. Z jednej strony mam ochotę na seks, z drugiej go nie chcę. Czuję się bardzo głupio pisząc post w internacie. Czuję, że nie powinienem tego wywlekać nawet anonimowo. I proszę was, nie oceniajcie źle mojej żony, bo ona wspaniałą, ciepłą i kochaną osobą. To nie jest jej wina, że nie ma potrzeb jak ja. Napisałem to po to by po wielu latach przestać kisić to w sobie.
Warto spróbować u innego seksuologa, najlepiej uznanego
 
Mężczyzna

jamesoon

Biegły Uwodziciel
Masz rację widziały gały... Tego nie zmienisz, ona też nie bo jak widzisz były próby. Jeśli coś się poprawi to na krótko. Jeśli się kochacie jak piszesz pozostanie ci kilka wyjść. Odejść i żyć jak chcesz, dogadać się z żoną i spełniać się na boku za jej zgodą, nie mówić jej nic i spełniać się na boku. Tyle ode mnie.
 
Mężczyzna

mephisto

Cichy Podglądacz
Ze swojego doświadczenia podpowiem, że nic się nie zmieni. Przerabiałem to, a wierz mi, że byłem bardzo cierpliwy i wierzyłem, że miłość wszystko załata - nie załata. Mój 10 letni związek wyglądał tak, że seksu zawsze było mało, ale był, za to ostatnie 3 lata widziałem całkowicie nagą partnerkę z 5 razy. Cycka dotknąłem z 10 razy. Seksu nie było wcale. Ale to tak totalnie zero. Przez te 3 lata tylko kilka razy mnie ręką zaspokoiła, ale czułem się w tym poniżony, tak jakby to było z łaski. Przerabialiśmy razem seksuologów, wszystkie rady które nam dawali. Jeśli wiesz już, że nie dasz rady bez seksu, to myślę, że czekają was albo bolesne lata razem - bo zaczną się kłótnie, odrzucenia... bliskość tego typu, a raczej jej brak, wpływa na codzienność. My zaczęliśmy nawet w osobnych pokojach spać. Generalnie podejrzewam, żę nawet jak cię zapewnia inaczej, to z jej perspektywy to ty jestes problematyczny, bo fajnie sobie żyjecie, a ty chcesz czegoś co nie jest (dla niej) do niczego potrzebne. Zresztą podejrzewam, że nawet jakby to robiła dla ciebie specjalnie, zmuszając się, to po jakimś czasie w ogole byś się z tego nie cieszył. Niektórzy (pewnie w większości laski, ale faceci tez tacy się zdarzają) po prostu nie potrzebują seksu i drażni ich to jak partner go oczekuje. A i jeszcze jedno... nie wmawiaj sobie, że dasz radę bez seksu. Jak czujesz się facetem i masz ochote na kobiete, to coś z tym koniecznie zrób. Brak decyzji to najgorsza decyzja. Na twoim miejscu bym się nad rozstaniem zastanowił jeśli nie macie jeszcze dzieci. Jestes mlody wiec mozesz znaleźć partnerkę podobną charakterem do twojej z tym, że kochającą seks - serio. Przez to też przechodziłem, wydawało mi się, że nigdzie nie znajde takiego diamentu, ze co tam seks, ale no... To nie prawda. Ja po tych latach posuchy zostałem jakby wykastrowany. Naprawdę źle się ze sobą teraz w tym temacie czuje, a postępowało to cały czas, więc w koncu trzeba to było przerwać. Sorki za chaotyczny post, ale podszedłem do tematu emocjonalnie - obudzily sie troche moje rany.
 
Ostatnia edycja:
Mężczyzna

pelele

Cichy Podglądacz
Zgodzę się ze kolega napisał właściwie prawie wszystko. I od siebie niewiele więcej mogę dodać. Znalazłem się już w podobnej sytuacji. W związku kilkanaście lat. Przez około 4 lat nie pozwalała się nawet dotknąć. Nie mówiąc o seksie. A wszystko stopniowo zaczęło się sypać. Dwojka dzieci... przed ślubem i pierwszym dzieckiem wszystko super. Potem coraz rzadziej i coraz gorzej było... a po drugim dziecku prawie wszystko ustało i doszło do tego że całkiem ustało nasze pożycie seksualne. Nie pomoże żaden seksuolog. Miłość też nie pomoże zaleczyć ran... miłość stopniowo będzie wygasać i z powodu życia seksualnego i w związku z codziennymi problemami.... na tej powłoce uczuć która nazwać można miłością i fascynacja druga osoba pojawiać się będą rysy i pęknięcia. Coraz większe aż w końcu coś pęknie. Pojawiać się będą kłótnie i swary... docinki ,dąsy , ciche dni itd.... I miłość się kończy. Nie zdradziłem żony nigdy co może ciekawe ale myślałem już o tym często. I możliwe że w końcu dojdzie do tego. Okaże się że straciłem tylko czas bo już nie będzie lepiej tylko gorzej. Kolega już napisał żebyś poszukał odpowiedniej osoby póki dzieci nie ma i jesteś młody. Zgadzam się również z tym. Seksuolog nie pomoże powtarzam chyba że jakaś terapia hormonalna dla niej czy jakieś leki itp. No ale to też tak jakby taki seks z przymusu. Nie będziesz czul się spełniony zabraknie czegoś.... Może namiętności np która pozwala pielęgnować również miłość.... Szkoda czasu po prostu
 
Mężczyzna

Saline_Lover

Cichy Podglądacz
Szanuję kolegę za podejście i szacunek do drugiej osoby. Nie krzywdzić.
Sam znam pary, które w ogóle nie uznają fizyczności za jakąś wartość. Ale to mniejszość.
Ogólnie temat trudny, bo jeśli ją zostawisz to kogo poznasz? Jak mas psychologiczną barierę to już w ogóle dramat. Ale zawsze możesz Poznać miłość życia
 
Mężczyzna

Godosz

Cichy Podglądacz
Dziękuję za odpowiedzi. Zdaję sobie sprawy, że nie zmieni się na lepsze. To już dawno sobie uświadomiłem. Nie zamierzam od niej odejść. To byłoby złe i płytkie. Przysięgałem być z nią na dobre i na złe, przysięgi nie zamierzam złamać. Problem powoli i tak będzie słabnąć. Z czasem pojawią się dzieci. a człowiek z wiekiem traci libido. Nie napisałem tego postu w nadziei na poradę. To taka forma mojego oczyszczenia się z tego co siedzi mi w głowie. I nawet trochę pomogło. Miło jest czasem coś wyrzucić z siebie
 
Mężczyzna

mephisto

Cichy Podglądacz
Szanuję podejście. Przysięga ważna rzecz. Nie mam zamiaru nikogo oceniać. Chociaż moim zdaniem problem zacznie rosnąć, a nie słabnąć. Wiek i dzieci nie mają tutaj nic do rzeczy. Z wiekiem wcale się tak nie traci tego libido jakby się mogło wydawać, za to niezaspokojony aptetyt tylko się wzmaga. Popytaj starszych kolegów chociażby z forum tutaj :p Dzieci wręcz to jeszcze mogą pogorszyć, bo nie dość, że nie będziesz mieć kobiety jak mężczyzna, to ona będzie poświęcona już prawie w pełni dzieciom, bo tak to działa. Wtedy ani seksu, ani innego rodzaju bliskości. Jak masz silną psyche to dasz radę. Podobno kobiety przy +- 50-ce przeżywają drugą seksualną młodość, więc może coś się podzieje jeszcze dobrego dla was w tym temacie. W każdym razie życzę powodzenia i trzymam za was kciuki.
 
Mężczyzna

bubblebubblehumble

Cichy Podglądacz
Witajcie!

Jestem żonaty od dwóch lat, a w związku z moją żoną około 9. Jesteśmy jeszcze przed trzydziestką. Nasz związek jest pełen miłości i pasji. Mamy wspólne zainteresowania i kochamy wspólnie spędzać czas. Mam jeden problem. Mianowicie nasze życie seksualne nie leży i kwiczy. Moja żona od zawsze miała niskie libido. Nigdy się nie masturbowała. Masturbację uważa za dziwną. Jej potrzeby seksualne są na minimalnym poziomie. Pierwszy seks mieliśmy dopiero po 3 latach związku, bo nie była gotowa. Wiadomo, widziały gały, co brały. Miłość okazała się silniejsza. Seks uprawiamy raz na miesiąc, czasem częściej. Zawsze w jednej i tej samej pozycji. Seks od 6 lat wygląda praktycznie tak samo. Łóżko, masaż, gra wstępna, pozycja na misjonarza. Proponowałem inne pozycje, zawsze kończy się tak samo. "Niewygodnie", "nie fajnie", "wolę na dole" czy "następnym razem", zawsze jest jakaś wymówka. Próbowaliśmy razem coś zmienić, jednak zawsze kończyło się na planach i obietnicach, Nawet seksuolog nic nie zdziałał. Moja druga połówka ma naprawdę niskie potrzeby seksualne. Nie jest to jej wina. Nie ma też problemów z hormonami czy chorobami. Jej wystarczy tylko tyle. Dbałem o siebie. Udało mi się nawet lekko wyrzeźbić kaloryfer. Organizowałem randki, robiłem wszystko aby była szczęśliwa. Prócz większej ilości buziaków i przytulasów, efektów nie było. Na początku było mi bardzo ciężko. Byłem wiecznie sfrustrowany, ale kisiłem to w sobie. Miałem mnóstwo fantazji i marzeń seksualnych. Żadnej z nich nie mogłem zrealizować. Z roku na rok było łatwiej, przyzwyczaiłem się do tego. Porno stało się codziennością i dzięki porno miałem więcej pozytywnej energii. Co prawda porno nie dawało mi tego co prawdziwy seks. Co by nie mówić na bezrybiu i rak ryba. Tylko raz próbowałem spełnić swoje fantazje. Mam ogromny fetysz na seksowną bieliznę. Kupiliśmy w porozumieniu kilka kompletów. Niestety założyła je dwa razy. Potem zostały zapominane, aż w końcu pozbyłem się ich. Porno, stres w pracy, kiepski seks powoli wysysały moje seksualne ja. Fetysze, które mnie jarały stały się dla mnie obojętne. Seks po tylu latach wręcz mnie zniechęca. Ten jeden raz w miesiącu stał się dla mnie przykrym obowiązkiem, żeby mojej najważniejszej kobiecie nie było przykro. Ostatnie pół roku było dla łatwe, bo przez natłok obowiązków zapomniałem o seksie. Niestety, znowu sobie o nim przypominam.

To nie jest tak, że moja żona jest zła. Nie tu jej winy, bo ona nie ma takich potrzeb jak ja. Ona nie rozumie moich potrzeb, a jak próbowałem ją uświadomić, reagowała prawdziwym smutkiem. Za każdym razem obwiniała sama siebie, że mnie nie zaspokaja. Moje próby urozmaicenia życia seksualnego, kończyły się jej obwinianiem samej siebie. Zbyt bardzo ją kocham by na to patrzeć. I tak żyje sobie, obserwując jak moje życie seksualne szoruje po dnie. Nie próbuję nic zmienić , bo nie chce by była z mojego powodu smutna. Teraz staram się jej pokazywać, że jestem zaspokojony i, że mi to wystarcza. Zależy mi na tym, żeby chociaż ona była zadowolona z naszego życia seksualnego. Najgorsze są sprzeczne uczucia, które są we mnie. Z jednej strony mam ochotę na seks, z drugiej go nie chcę. Czuję się bardzo głupio pisząc post w internacie. Czuję, że nie powinienem tego wywlekać nawet anonimowo. I proszę was, nie oceniajcie źle mojej żony, bo ona wspaniałą, ciepłą i kochaną osobą. To nie jest jej wina, że nie ma potrzeb jak ja. Napisałem to po to by po wielu latach przestać kisić to w sobie.
napisane o 23 30 coś byś zbroił przed snem ale błądzisz po forum i szukasz lekarstwa lub ulgi. Tak poważnie to współczuję i przechodzę przez podobny problem, co zrobisz trzeba żyć nadzieją ze coś tam w końcu przeskoczy. wszystko w temacie zostalo napisane. Jesli nie macie dzieci, a nie chcesz zdradzać partnerki to warto sie zastanowic..., nigdy nie wiesz czy nie pojawi sie ktos, gdy bedziesz mial chwile słabości albo jak pisał kolegą wyżej, czekać do pięćdziesiątki 😀
 

Podobne tematy

Prywatne rozmowy
Pomoc Użytkownicy
    Nie dołączyłeś do żadnego pokoju.
    Do góry