W ogólniaku, 1-2 klasa, Sylwester, a właściwie to już po sylwestrze, wszyscy spaliśmy w tym samym pokoju, co najmniej 20 osób. Mi i koleżance jakoś tak się zachciało na igraszki... Spaliśmy w łóżku, razem z kolegą. Koleżanka szybciutko była naga, a moje dłonie i usta wędrowały po całym jej ciele, ciszę w pokoju zakłócał tylko jęk. W pewnym momencie wylądowałem pod kołdrą i zacząłem robić minetkę (do dzisiaj mi staje, jak o tym myślę). Po pewnym czasie, gdy widziałem, że koleżanka doszła, wychyliłem i widzę, jak kolega zajmuje się jej cycuszkami, szyją i ustami. Co było robić, wróciłem pod kołderkę i koleżanka tej nocy miała jeszcze kilka szczytowań.
Następnego dnia dowiedziałem się od drugiej koleżanki, która to niestety spadła na podłodze, że na sam dźwięk, zrobiła sobie dobrze dwa razy. Chciała do nas dołączyć ale obok niej spał jej chłopak... I było jej głupio.
Rok później, chyba też na sylwestra, ponownie z tą koleżanką, wylądowaliśmy w klasie (mieliśmy imprezę w szkole) i podczas igraszek, okazało się, że leży tam mocno wstawiona druga koleżanka (tym razem bez chłopaka), sami też nie byliśmy zbyt trzeźwi, więc... zaczęliśmy się do niej dobierać. Robienie minetki dwóm kobietom na zmianę to jest najcudowniejsza rzecz na Ziemi....