Moja partnerka od dłuższego czasu przejawiała dziwne zainteresowanie moim tyłkiem i bardzo długo się przed tym broniłem, bo wiadomo jak to jest, JESTEM FACETEM, NIGDY NIE DAM DOTYKAC SWOJEJ DUPY. No ale przyszedł dzień, że postanowiłem że dam jej choć namiastkę, niech spróbuje, mi się nie spodoba i przestanie mi truć, ale no nie będzie, że nie chciałem czegoś spróbować na co ona ma ochotę i będę miał argument na przeforsowanie swojej fantazji
więc ogoliłem się tu i ówdzie, dwa shoty łychy na odwagę i niech się dzieje. Co prawda zastrzegłam, że nie ma wkładania palców, ale okolice odbytu może sobie spróbować pomasowac czy polizać. I teraz szczerze - żałuję że nie dałem się namówić wcześniej. Nie wiem czy to punkt g czy nie, zapewne jego okolice, ale uczucie kiedy lizała mnie tam jednocześnie bawiąc się penisem było chyba jednym z najprzyjemniejszych w moim życiu. Na drugi dzień już sam chciałem jeszcze raz
także ja osobiście polecam, może kiedyś się przełamie do palca, ale to jeszcze się muszę przyzwyczaić że wgl coś tam się dzieje