Nie zgodzę się z kimś z początku wątku, kto pisał, że facet zawsze dochodzi i na wytrysk.
Ja nieraz nie mam, kilka razy tak mi się zdarzyło, w sumie mały %. Ale tak było i nie widzę w tym problemu. Byłem zmęczony, środek nocy. Długo starałem się nie dojść, by zona doszła, a przynajmniej się bawiła, i na koniec mi flaczał mały i już mi się chciało spać a nie kochać.
Moje najlepsze czasy co do liczby wytrysków i utrzymania erekcji już minęły. Ale chyba nawet na studiach więcej niż 3 wytrysków nie miewałem w serii, zazwyczaj po 1-2godzinach i dojściu obojga zasypialismy na przynajmniej pół godziny, a potem faktycznie można było zaczynać poprawiny.
Niemniej cały czas nam się marzy mieć czas i chatę bez dzieci, aby się od rana do południa kochać z przerwami na jedzenie i drzemki, ale przy posiadaniu dzieci ciężko o taki bezstresowy czas.