A teraz? Jakieś podchody, zasady, żeby nie odpisywać za szybko, bo facet wyczuje, że mi zależy. Najlepiej w ogóle się pierwsza nie odzywać tylko czekać na jego krok. Nie okazywać uczuć i trzymać na dystans.
Mając kontakt z taką kobietą, od razu traci się zapał by choćby podtrzymywać rozmowę.
Faceci kombinują, żeby nie zabierać kobiet na randki, bo od razu twierdzą, że one szukają tylko bankomatów, a nie relacji i związku. Na każdym kroku jacyś związkowi eksperci wciskają swoje porady facetom jak być twardzielem i nie dać się zmanipulować tym złym i strasznym kreaturom, jakimi są kobiety.
Na polaryzacji społeczeństwa najlepiej im się zarabia. Będąc obiektywnym tak samo mężczyźni jak i kobiety nagrywają takie materiały. Wszędzie podziały - PiS/PO, Kobiety/Mężczyźni, Czarni/Biali, Kielecki/Winiary.
Mężczyźni zamiast znaleźć jedną, fajną, normalną dziewczynę i postarać się ją poznać, to wolą walić jakieś oklepane teksty przygotowane przez chat GPT do setek lasek, a później się żalą na wykopie w tagu #przegryw, że im julki nie odpisują na wiadomości. Robią jakieś eksperymenty z fake kont i sprawdzają na jakie teksty idzie wyrwać laskę. Udają w internecie kogoś kim nie są, przyjmują jakieś strategie podrywu, że musisz się zachowywać tak i siak, bo laski lubią to i tamto.
Nie pochwalam, choć po trochu rozumiem tych facetów. Nie raz poświęcałem 10-15 min, by napisać coś sensownego do dziewczyny na portalu randkowym, która miała jedno zdjęcie na tle ściany, zero opisu, zero tagów, a i tak żadnej odpowiedzi czy choćby "spierdalaj" nie odpisała. Oczywiście dla sprawiedliwości przyznam, że są kobiety, które mają fajnie napisane opisy do których można się odnieść lub zahaczyć w wiadomości o wspólne zainteresowania. Swoją drogą "znaleźć jedną fajną" która aktualnie pisze z 3 innymi i jutro jest umówiona na 2 inne randki
Wiecie co my lubimy? Szczerość. I prawdę. Nie szukamy gigachadów 10/10 z wielkimi kutasami, którzy nas będą ruchać jak Łysy z brazzers - a na pewno nie do związku i życia. Może na jednorazowy, nic nie znaczący numerek i żegnam. Chcemy faceta, który nam okaże żywe zainteresowanie, będzie nas słuchał. Zapamięta, że herbatę piję tylko w czerwonym kubku, a kawę w białym. Który będzie się po prostu cieszył, że jesteśmy razem. To naprawdę jest tak niewiele, a tak wiele.
W dużej mierze kobiety które faktycznie chcą i mają takiego dobrego mężczyznę to te, które poznały go w liceum, a potem był i jest ich pierwszym. Choć znam i takie, które po latach zaczęły narzekać na nudę i czasem zdarzy im się "skolioza" związkowa, mężczyzn też by być uczciwym. Niestety i tak dupek wyzwala w kobietach więcej emocji czego szczery i godny zaufania partner często nie dostarczy w takiej ilości.
Dlaczego jak teraz poznaję kogoś przez internet (ale w realu też) to muszę się zastanawiać, czy on pisze tylko ze mną, czy jesteśmy FWB czy Situationship czy inne gówno. Że sam fakt, że idziemy na randkę, drugą i trzecią, a nawet do łóżka nie oznacza wcale, że on ma wobec mnie jakieś poważne zamiary - bo przecież nic takiego nie ustaliliśmy. Nie chcę takich czasów. Gdzie faceci traktują dziewczyny i podrywanie ich trochę jak sport, a później wzajemnie sprzedają sobie tipy jak poprawić technikę. Albo wymieniają się informacjami, z którą już spali i czy jest fajna czy nie.
Kilka pierwszych randek to zwykłe poznawanie się, żadne z Was do niczego nie powinno się na tym etapie obligować. Może być miło, przyjemnie, ale bez planów. Druga połówka też może planować, a później "tory rozjeżdżają się o 3 metry w pionie i 2 w poziomie", dlatego od początku dużo prościej jest wyłożyć kawę na ławę. Wspomniałaś o pisaniu z innymi. Kiedyś podchodziłem do pisania tylko z jedną kobietą. Niestety to od Was się nauczyłem prowadzenia kilku rozmów na raz. Nie spotykam się z kilkoma, nie ghostuję, ale na etapie pisania (max 2 dni, potem spacer i kawa) nie widzę w tym nic złego. Inna kwestia, że w ciagu 2 dni nie raz zdarzało się wymienić zawrotne 4-6 wiadomości przez co nawet nie proponowałem - albo razem jesteśmy siebie ciekawi i chcemy coś stworzyć, albo szkoda mojego czasu. Gdy brakuje mi fochów lub tekstów "domyśl się", wystarczy mi jeden call z managerką i już wiem dlaczego.
Później mężczyźni na każdym kroku nas krytykują, że jesteśmy wybredne, że mamy wymagania. No mamy, bo nie chcemy się wpakować w jakieś dziwne relacje i później płakać ze złamanym sercem, że byłyśmy tylko eksperymentem społecznym.
Docieramy więc do meritum. Zranione serce, obawa przed ponownym zranieniem, traktowanie każdego mężczyzny jak potencjalnego dupka. W tej sytuacji obie płcie są winne - dupek który zranił/wykorzystał kobietę, kobieta która była naiwna lub zbyt szybko zaufała. Wspomniałaś wcześniej, że nawet po seksie nie wiesz na czym stoisz - to po co do tego seksu dopuściłaś skoro nie byłaś pewna relacji? Dla jasności to nie wyrzut, lecz porównując trochę do samochodu - chcesz kupić byle jaki samochód aby dojeżdżać do pracy (mieć szybki seks i kogokolwiek by nie być samą) czy posiadać wymarzone 3.0 V6 (odłożyć w czasie seks i poznać się lepiej jasno od początku mówiąc do jakiej relacji dążysz i czego oczekujesz od mężczyzny)?
Na koniec mam kilka luźnych myśli:
- te wszystkie flagi są potrzebne, ale używając ich z rozsądkiem. Bardziej skupiałbym się na poszukiwaniu green flagów, ale mając z tyłu głowy pamięć o najgroźniejszych męskich red flagach np. narcyzach, mundurowych czy przemocowcach (wg statystyk)
- kobiety z pokolenie Z mają przerąbane, a przy nich mężczyźni pokolenia Z jak i Millenialsi. Z jednej strony są rozchwytywane przez rówieśników, jaki i mężczyzn 30+, a z drugiej są najbardziej samotnym pokoleniem w dużej mierze z powodu szkodliwego działania TikToka i Instagrama na ich psychikę, poglądy i mocno skrzywioną perspektywę na życie i związki przez te platformy, choć najgorszy jest TikTok. Więcej tutaj:
[Artykuł]
- kobiety mają problem by zastosować przynajmniej półroczny "detoks mentalno-emocjonalny" po relacji, a po dłuższej np. roczny. Sam stosuję i łatwiej jest zrozumieć czego właściwie oczekuję od nowego związku, nie patrzę na nową kobietę przez pryzmat krzywd z poprzedniej relacji (nie czarujmy się, niezależnie czyja wina była, zawsze obie osoby robią sobie w jakimś stopniu choćby niewielką krzywdę).
- od kilku lat zacząłem to dostrzegać, że kobiety w przedziale 23-41 lat, rzadko kiedy wchodzą w relację "na czysto", tzn. wchodzą w nowe relacje z jeszcze niezakończonymi starymi relacjami lub wręcz będąc w związku. Nie chcę generalizować, ale czy to tu na forum czy na kilku portalach randkowych spotykałem się z tym nagminnie. Skutkiem czego był szybki koniec rozmowy.