Ciąg dalszy tego wątku:
Wydarzenia opisane poprzednim razem uświadomiły mi, że często fantazjuję o Izie. Dziwne, bo szczerze powiedziawszy po takim czasie zatarł się prawie widok jej twarzy. Zapamiętałem ją jako ładną i zgrabną, ubraną na sportowo, nic więcej. Jakby ktoś mnie spytał o kolor oczu, kształt nosa - no nie pamiętam. Ale jakbym ją zobaczył to bym poznał.
Od jakiegoś czasu nosiłem się z zamiarem odwiedzenia jej, nawet jak pamiętacie zapewne podjąłem raz próbę, niestety lub na szczęście nieudaną. W końcu przyszedł czas gdy naszła mnie ochota coś sobie kupić. Nawet nie potrzeba, ot - po wkurwiającym dniu w pracy kupno sobie czegoś nowego zawsze koi moje nerwy. Albo przebiegnięcie kilkunastu kilometrów, ale tego dnia akurat na jakikolwiek wysiłek nie miałem ochoty.
Nie mając zbytnio nadziei na spotkanie Izy od razu z firmy pojechałem do galerii. Błąkałem się między regałami zerkając na obsługę, niestety Izy nie zauważyłem. Podszedłem do jednej z dziewczyn z obsługi.
- Dzień dobry, przepraszam, czy Iza dzisiaj pracuje?
Znudzone dziewczę żując gumę otaksowało mnie wzrokiem, zanim udzieliło odpowiedzi mlasnęło dwa razy.
- Powinna być na dole.
No tak, Ty debilu, przecież ten sklep ma na dole dział damski!
Jeszcze chwilę pokręciłem się między wieszakami próbując zbudować w głowie jakikolwiek schemat spotkania.
Zjechałem na dół ruchomymi schodami, zauważyłem ją od razu mimo, że stała tyłem. Mogłem się mylić, nie tylko ona ma zgrabną figurę, ale nie pomyliłem się, to była ona.
Udałem się na pobliskie stoisko z bielizną, starałem się stać tak, aby wcześniej czy później mnie zauważyła. Tylko czy mnie pamięta?
Pamiętała.
- W czymś mogę pomóc? - usłyszałem miękkie pytanie i od razu przypomniałem sobie ten głos, wtedy zduszony i skrępowany, teraz swobodny. Odwróciłem się w jej stronę. I od razu przypomniałem sobie jej twarz, wyglądała dokładnie jak wtedy, ładne regularne rysy twarzy, włosy teraz może trochę dłuższe, ale nie byłem pewien. Obcisłe jeansy podkreślające szczupłe nogi i okrągłe biodra pasowały do t-shirtu, niby luźnego ale podkreślającego to i owo. Na ustach błąkał się miły uśmiech. W pierwszej chwili pomyślałem, że mnie nie kojarzy ale rozwiała moje wątpliwości.
- Jak koszula? - w jej oczach zatańczyły wesołe ogniki.
- A dziękuję, całkiem całkiem - nic mądrzejszego do głowy mi nie przyszło.
- Czego Pan szuka tym razem? Bo to damski dział. - zaczęła poprawiać wiszące na wieszaku staniczki.
- Serio? A to nie są męskie rzeczy? - palcem wskazałem na staniki wiszące przed nami.
- No dobra, a tak serio?
- Chciałem kupić spodnie dla siebie i jakiś seksowny komplet bielizny?
- Dla kogo? - skupiła się na kolejnym rządku.
- Dla ciebie - zaryzykowałem a ona niespodziewanie podjęła temat.
- Miło, a w którym by mnie Pan widział?
- "Pan" to ja jestem dla tych kobiet, które tego chcą, dla ciebie Michał póki co, OK?
Spojrzała zaskoczona i lekko zażenowana.
- A dla tamtej jesteś Michał czy "Pan"?
- Zależy od chwili i potrzeby.
- Czyli jesteście razem? - zasmuciła się albo mi się zdawało, na ułamek sekundy zatrzymała się z tym przekładaniem wieszaków ale po chwili wróciła do tej czynności.
- Nie, nie jesteśmy - urwałem krótko, nie zamierzałem opowiadać jej całej historii - a który wzór ci się podoba?
Wskazałem szerokim gestem cały regał ze stanikami, majteczkami itd.
- Hmmm, a do jakiej kwoty? - wyskoczyła z głupim pytaniem.
- Nie patrz na metkę tylko na wzór. - pewnie i tak orientowała się w cenach, chociaż orientacyjnie.
- Ale w sumie dlaczego miałbyś mi kupić bieliznę?
- Bo podobają mi się piękne kobiety w pięknej bieliźnie. I kręci mnie możliwość zdejmowania jej - i komplement i brutalna prawda naraz.
- Żadnego zdejmowania, co sobie myślisz? - zaprotestowała, ale nie było w tym przekonania.
- To cię przelecę bez zdejmowania - zaryzykowałem.
- No jasne, teraz to przegiąłeś - walnęła dąsa, ciągle przebierając w kolejnym już rządku staników.
- Daj spokój, prze... - chciałem ułagodzić sytuację, ale mi przerwała.
- Ten poproszę, bez zobowiązań - i wręczyła mi wieszak ze stanikiem i majtkami, po czym odwróciła się i wyraźnie zadowolona poszła w stronę kas. Bielizna to była koronka, ciemna zieleń, podoba mi się. Rzuciłem okiem na metkę - 70C, podoba mi się taka kombinacja...
Przy kasie już na mnie czekała, odprawiła widać poprzednią kasjerkę. Przesunęła metki pod skanerem, wskazała terminal nawet nie podając mi kwoty. Cóż, powiedziałem A, to trzeba powiedzieć B. Posłusznie przesunąłem kartą przed czytnikiem, wbiłem pin a komplet bielizny zniknął pod blatem.
- A teraz możesz iść na górę przymierzać spodnie. - żadnego "dziękuję" ani nic w tym stylu, ot takie oziębłe "idź już sobie".
Poczułem się wykorzystany, nie ukrywam. Cóż, mówi się trudno, strzeliłem nie trafiłem.
- To na razie - rzuciłem i odwróciłem się w stronę schodów.
- Na razie - usłyszałem za plecami.
Zły na siebie, że mogło to pójść trochę inaczej nawet nie siliłem się na grzebanie w stojakach ze spodniami, złapałem trzy pary z moim rozmiarem, ale innym krojem i udałem się do przebieralni. Z rozmysłem, trochę masochistycznie wybrałem tę samą, którą rozdziewiczyłem z Iwoną. Zdjąłem spodnie i przymierzyłem pierwszą parę. Za wąskie nogawki, pedalarz w rurkach. W trakcie zmiany na drugą parę zza kotarki dobiegł głos.
- Wszystko w porządku, coś pomóc? - widać Iza nie zamierzała skończyć tego spotkania tak po prostu.
- Nie, dziękuję, daję radę - wykrztusiłem po chwili wahania.
Kotarka się odsunęła i Iza wtarabaniła się do kabinki zasuwając kotarkę za sobą.
- Tu jesteś. Daj, jednak pomogę - wyszeptała i mocno przyssała się do moich ust. Przycisnęła się do mnie mocno i wepchnęła mi język głęboko, nie pozostałem jej dłużny. Stałem tak przed nią wpół nagi, z rosnącym przyrodzeniem w bokserkach. Iza wyczuła co się tam dzieje i wsadziła w nie rękę.
- Och, jaki gorący - wyszeptała ściskając go mocno.
Wyszarpałem jej koszulkę ze spodni, dotknąłem skóry na jej plecach, drgnęła lekko. Całowaliśmy się jak szaleni, jej dłoń masowała mi kutasa mocno, może nawet za mocno, kompulsywnie. Z drugiej strony taka odmiana dawała dodatkową podnietę. Powiodłem rękoma po jej ciele aż zatrzymały się na piersiach. Spore i ciężkie, nie pasowały do jej szczupłego ciała. Pieściłem je przez materiał, teraz pod palcami wyczułem miękką strukturę sportowego stanika. Iza westchnęła cicho, ciepłą dłoń położyła mi na karku i przycisnęła mnie do siebie. Pocałowałem ją w szyję, pachniała delikatnie, niemal niezauważenie. Kabinka pod naszym naporem zaskrzypiała w znajomy mi sposób.
Sięgnąłem do guzika jej spodni, ale odepchnęła mnie od siebie, przestała masować członka, upchnęła go bokiem w bokserkach.
- Nie tutaj. Kończę o piątej, czekaj przed sklepem, jak mnie zobaczysz to idź na parking, pójdę za tobą. - seria poleceń wydobyła się z jej ust, policzki miała zaczerwienione.
I wyszła z kabiny nawet nie zwracając uwagi, czy ktoś tam nie czeka.
Ochłonąłem lekko i miałem wielką ochotę skończyć samodzielnie, byłem naładowany na maksa. Ale jednak odpędziłem tę chęć od siebie.
Przymierzyłem drugie spodnie, okazały się w sam raz, trzecich już nie sprawdzałem.
Zapłaciłem, Iza chyba wróciła na dział damski. Popędziłem do domu, wziąłem porządny długi prysznic.
Tuż przed siedemnastą odwiedziłem aptekę i karnie zameldowałem się przed sklepem Izy, udając, że oglądam witrynę sklepu naprzeciwko. Punkt siedemnasta Iza ukazała się w drzwiach sklepu. Zupełnie inaczej ubrana niż wcześniej. Białe adidasy zostały, ale cała reszta została zmieniona. Teraz jej biodra opinała biała jeansowa spódniczka odsłaniająca wysportowane opalone nogi. Piersi skrywały się pod krótką obcisłą koszulką, na ramionach zarzucony miała błękitny luźny i rozpięty sweterek, służący bardziej za ozdobę niż za ciepłe okrycie. Mała sportowa torebka dopełniała całości "sporty girl look". Zobaczyła mnie ale nie podeszła, udała, że też ogląda witrynę własnego sklepu. Przypomniałem sobie jej polecenie i słusznie poszedłem do windy. Iza trzy kroki za mną, tak aby to nie wyglądało, że idziemy razem. W oczekiwaniu na windę nie udało się jednak uniknąć kontaktu.
- Niezła konspira - wcisnąłem guzik przywołania windy i zagadałem cicho.
- Tak musi być. Mógł przyjść po mnie mój chłopak.
- To ty masz chłopaka - odruchowo spojrzałem na nią. Winda podjechała, rozległo się "bing, bong", drzwi się otworzyły i wsiedliśmy.
Jedno piętro przejechaliśmy w milczeniu, winda nie przyjechała pusta. Na zerowym poziomie "bing, bong" i wszyscy poza nami wysiedli.
- No mam, i co z tego?
- Niby nic, ale nie spodziewałem się.
- No tak, ładna zgrabna niegłupia dziewczyna ma chłopaka, co to się wyprawia - zakpiła.
- Nie to miałem na myśli...
Winda dojechała na parking pod ziemią, kończąc swoją drogę radosnym "bing, bong". Tutaj już Iza szła równo ze mną.
- Nie boisz się nakrycia?
- On nie ma samochodu.
- OK - wcisnąłem w kieszeni guzik pilota i w oddali błysnęły kierunkowskazy.
- To jaki masz plan, może coś zjemy? - zaproponowałem.
- Nie jestem głodna. No, na pewno nie jedzenia - zupełnie nie przypominała siebie z naszego pierwszego "spotkania".
Otworzyłem przed nią drzwi pasażera, widać było, że wnętrze samochodu pokryte jasną skórą zrobiło na niej wrażenie.
- Fiu fiu...
Obszedłem auto i wsiadłem za kierownicę.
- Co fiu fiu? Samochód? Urządzenie do przemieszczania się z punktu A do punktu G. Chciałem powiedzieć "B" ale wyszło jak wyszło. Iza chyba nie wyłapała.
- Całkiem wygodne te urządzenie.
- Dużo podróżuję, więc takie być musi.
Fakt - podróżuję sporo, ale aż takiego dużego auta nie potrzebowałem. Ale robi wrażenie na klientach. I laskach. Ale oficjalna wersja jest taka, że to dla klientów, żeby widzieli, że nie byle leszcz przyjeżdża. I to zdaje się działać.
- To gdzie jedziemy? - lawirowałem w wąskich przejazdach parkingu zdążając do wyjazdu z podziemi.
- Zawieź mnie do domu, ale nie tak od razu - i podała mi adres.
- Kawałek drogi do domu masz, nie męczy cię dojeżdżanie?
- Nie, przyzwyczaiłam się.
Wyjechaliśmy z podziemi, zmierzchało powoli, latarnie uliczne już się paliły. W ich świetle z przyjemnością obserwowałem jej szczupłe opalone nogi ładnie odcinające się od skóry siedzenia. Iza zapadła głęboko w fotel, chyba unikając spojrzeń z zewnątrz. Spojrzałem na ekran licznika - siedemnaście stopni na zewnątrz, mimo pory roku jeszcze było dość ciepło. Prowadziłem auto powoli, nie śpieszno mi było ją odwozić za szybko. Minęliśmy centrum i moja pasażerka wyraźnie się odprężyła. Podciągnęła się na siedzeniu, rozejrzała po aucie, bacznie przyglądając się tylnej kanapie.
- No no no... Całkiem sporo miejsca.
- Z tyłu? No sporo, tylko nikt tam nie jeździ w zasadzie.
- Nikt, żona, dzieci, pies?
- Nikt. Żony nie mam, dzieci to nie moja bajka, na psa nie mam czasu. - połowicznie skłamałem, żony nie mam ale jest przecież Bea.
Poczułem jej dłoń na udzie, niebezpiecznie blisko krocza.
- Ojej, jakiś ty samotny.
- Nie taki znów samotny, na to akurat nie narzekam - odparłem bez namysłu.
- Aha, no to w porządku - udała nadąsaną, zabrała rękę i położyła ją sobie na udzie wyżej niż pozwalała jej na to spódnica, materiał zmarszczył się odsłaniając jeszcze bardziej opalone nogi. Myślałem i miałem cichą nadzieję, że coś z tą ręką zrobi, ale się przeliczyłem. Zastygła w bezruchu, więc przejąłem inicjatywę. Złapałem ją za rękę i położyłem ją sobie na udzie. Moja dłoń z kolei powędrowała na jej udo, delikatne w dotyku. Palce musnęły wewnętrzną stronę jej ud. Odstęp pomiędzy jej kolanami się powiększył nieznacznie, jakby sygnalizując mi brak sprzeciwu. Jej zgrabna dłoń (choć niestety ciągle z krótkimi paznokciami bez zauważalnego śladu lakieru) podążyła w górę mojego uda docierając do pachwiny. Jak na złość członek ulokował się po drugiej stronie, czułem teraz jego powolny acz systematyczny wzrost. Iza rozchyliła szerzej sweterek, klimatyzacja w aucie była ustawiona optymalnie i nie miało prawa być jej gorąco, widocznie rozgrzewała się od środka. Sweter opadł odsłaniając jej ramiona i ramiączka od stanika, wydawało mi się, że widzę zieleń. Czyżby miała na sobie mój prezent?
- A ta laska z wtedy? Kto to? - dociekała moja pasażerka.
- Mówiłem ci, czysty sport, sypiamy ze sobą, nic więcej - mówiąc to poczułem delikatne ukłucie. Tęskniłem do Iwony choć zazwyczaj nie zdawałem sobie z tego sprawy. I w tym momencie poczułem się jakbym ją zdradzał. Nie Beatę. Iwonę!
- Jaka jest? - pasażerka drążyła temat.
- Hmmm, miła, mądra...
- Nie o to pytam - przerwała mi ten stek ogólników. - wiesz o co mi chodzi.
- O łóżko? - spytałem udając, że nie wiem o co.
- Łóżko i inne miejsca gdzie się kochaliście - nie owijała w bawełnę.
- Cóż, jest... - szukałem adekwatnego słowa - ...jest mocna.
Byliśmy już w zasadzie na wylocie z miasta, gdy Iza szybkim ruchem zrzuciła prawy but i postawiła stopę na desce rozdzielczej. W półmroku zauważyłem jedynie, że ma małe stópki.
- To niebezpieczne, wiesz? - powiedziałem zgodnie z prawdą.
- To patrz na drogę i na niej się skup.
- To trudne... - moja ręka powiodła wyżej pod materiał jej spódnicy. Przekręciła się lekko aby mi ułatwić dostęp.
Zabrałem jednak na chwilę rękę, aby poprawić sterczącego już na bok członka.
- Daj, ja - zabrała moją rękę i wsunęła dłoń w moje spodnie. Wciągnąłem brzuch aby jej to ułatwić, pas bezpieczeństwa sprawy nie ułatwiał.
Odnalazła ściśniętego wzwodem i ułożeniem członka, zręcznie ustawiła go w pionowej pozycji, co przyjąłem z ulgą.
- Nie mogę się doczekać, żeby go zobaczyć - powiedziała głośno. No tak, w przymierzalni nie spojrzała nawet.
- Ale co stoi na przeszkodzie? - puściłem na moment kierownicę i zapraszającym gestem wskazałem rozporek.
Iza posłusznie zajęła się guzikiem moich spodni, chwilę jej zeszło zanim poradziła sobie lewą ręką. Zamek już nie stanowił żadnej przeszkody, rozporek się rozchylił i z bokserek wyjrzał sterczący członek.
Iza pozbyła się drugiego buta i teraz obie nogi miała wysoko uniesione i oparte na desce. W razie wystrzału poduszki będzie dłubała kolanami w nosie.
- Mówię ci, że to niebezpieczne - postarałem się, aby było słychać reprymendę.
- A ja ci mówię, że masz uważać. Albo zjedź gdzieś. - złapała moją rękę i wsadziła sobie między nogi. Przez szorstki materiał poczułem ciepło. Jej palce objęły sterczącego kutasa i zaczęły się na nim przesuwać z góry na dół jednocześnie pokręcając lekko to w jedną to w drugą stronę.
- To jaka jest? Mocna? Co to znaczy? - wróciła do tematu.
- Że nie ma tabu, potrafi się kochać, bzykać, rżnąć i pierdolić, cały wachlarz - zaryzykowałem wulgaryzm.
- A wtedy w kabinie to była jej inicjatywa czy jej? - nie zraziłem jej wyraźnie ani o jotę.
- Jej, nie miałem za wiele do gadania.
- Daliście niezły popis, długo o nim myślałam. Byłam pewna, że przylecisz na drugi dzień.
- A to niespodzianka, co?
Podjąłem udaną próbę wsunięcia palców pod materiał jej majtek. Rozłożyła nogi jeszcze bardziej, poczułem lepką wilgoć. Na tyle na ile mogłem w tej niewygodnej pozycji (niech żyje wynalazca automatycznej skrzyni biegów!) delikatnie opuszkami palców muskałem wejście do jej cipki, czułem jedynie śliską skórę i żar bijący z jej wnętrza, nie wyczułem nawet śladu owłosienia, gładko jakby świeżo wydepilowana. Poczułem, że mocniej ścisnęła mojego członka i jej ruchy stały się szybsze. Spojrzałem na nią, głowę oparła o zagłówek i zamknęła oczy.
- Ej, mała, zwolnij bo się rozbijemy. I zdejmij te nogi z deski, to naprawdę niebezpieczne.
Wyobraziłem sobie obraz po wypadku, jak z pindlem na wierzchu a obok laska z połamanymi nogami, no świetny obrazek.
- Dobra, już dobra - zdjęła posłusznie nogi. Byliśmy już za miastem, zostało nam niewiele drogi, może z 10 kilometrów. Zacząłem się zastanawiać nad jakąś boczną drogą, w którą mógłbym zjechać nie narażając się na ciekawskie oczy. Przyszło mi takie jedno miejsce do głowy i w tym momencie Iza odpięła pas bezpieczeństwa. Zanim zdążyłem zapytać co robi, wspięła się na swoje siedzenie, uklękła na nim pochyliła się w moją stronę i wzięła mojego członka do ust.
O bogowie, jakbym na to czekał. Przyznam się Wam, że robienie laski w czasie jazdy zdarzyło mi się raz w życiu i to dawno.
Musiałem mocno skupiać się na drodze, zwolniłem jak najbardziej się da, na szczęście podmiejska droga świeciła pustkami.
Iza ostro wzięła się za moje przyrodzenie, nawet jakby trochę za ostro. Położyłem dłoń na jej głowie lekkim naciskiem sugerując zmianę tempa. Zrozumiała i dostosowała się do sugestii. Zostawiłem jej głowę w spokoju, już teraz sama sobie radziła wyśmienicie. Moja ręka powiodła wzdłuż jej ciała, oswobodziłem ją ze sweterka, był luźny więc jego eliminacja z tej układanki była bardzo łatwa. Przez chwilę gładziłem ją po plecach, po czym podciągnąłem jej króciutką koszulkę do góry, moja ręka powędrowała pod nią i poczułem ciężar piersi spoczywający teraz w miseczkach stanika. Iza pracowała wytrwale głową głośno oddychając przez nos, dałbym głowę uciąć, że w wentylowanym wnętrzu pojazdu jest aż gęsto od zapachu seksu.
Zagapiłem się i ominąłem zjazd w boczną drogę, o której wcześniej myślałem. Próbowałem wymyślić inne miejsce, ale to co się działo na dole skutecznie zabierało mi zdolność logicznego myślenia.
Podciągnąłem spódniczkę do góry odsłaniając pośladki i trójkąt majteczek układający się między nimi. W mroku nie widziałem dobrze koloru, ale byłem już pewien, że miała na sobie bieliznę ode mnie. Wzór był charakterystyczny, zresztą nawet szorstkość koronki mówiła, że majteczki są nowiutkie. Widziałem za to zarys tyłeczka, w tej pozycji pośladki miała mocno rozchylone, aż prosiły się o wizytę między nimi. Ścisnąłem krągły pośladek, idealnie pasował do dłoni, palec powędrował pod koronkę majteczek w ich górnej części, po czym powoli zsunął się w dół. Powoli wzdłuż rowka, wypiętego przecudnie i jakże kuszącego, w dół o dwa centymetry i z powrotem do góry. I znów w dół, trochę niżej niż poprzednio i do góry. I znów w dół, natrafiając na ściśnięty zwieracz. Sięgnąłem do ust i nawilżyłem palec śliną. Ręka wróciła na poprzednie miejsce.
Iza poczuła wilgotny palec na swoim drugim otworku i zastygła. Delikatnym pchnięciem bioder dałem do zrozumienia, że ma kontynuować. Posłusznie wykonała polecenie a mój palec tańczył wokół jej odbytu, po czym powędrował dalej natrafiając na mokrą cipkę. Pocierałem ją przez chwilę otwartą dłonią, po chwili była cała mokra. Mokry był też mój kutas, Iza lizała go intensywnie pomrukując cicho przy tym.
Chociaż jechałem najwolniej jak się dało nie wzbudzając sensacji wśród mijanych domów wkrótce dojeżdżaliśmy do jej posesji.
- Iza, zaraz twój dom - wysapałem.
Podniosła głowę gwałtownie i się rozejrzała. Ręka uciekła mi z jej cipki.
- Jedź dalej, dwa kilometry i po lewej będziesz miał skręt w polną drogę. Poznasz, obok jest przewrócony betonowy słup.
Zakomenderowała krótko i wróciła do robienia mi laski. Położyłem na jej plecach jeszcze lepką rękę, ale sięgnęła po nią i położyła sobie na tyłku. OK, mi tam pasuje, wróciłem do pieszczot jej cipki. Mokry palec zanurzyłem w jej gorącym wnętrzu, drugi krążył wokół drugiego otworka. Oderwała usta od mojego przyrodzenia i wydyszała:
- Wsadź.
Krótka komenda mnie zaskoczyła, zupełnie się tego nie spodziewałem, ale spełniłem jej polecenie.
Do pierwszego palca w cipce na moment dołączył drugi, po czym dobrze nawilżony jej śluzem znów pojawił się u wejścia do jej tyłeczka. Wycelowałem w sam środek i leciutko naparłem na wlot. Iza widać znała się na rzeczy i pchnęła biodrami do tyłu, jednocześnie lekko luzując zwieracz. Mój palec wpadł do środka, nacisk wokół niego był w sam raz, posuwałem ją teraz dłonią w obie dziurki, do palca w cipce dołączył drugi, Iza mruknęła z aprobatą.
Chwilę potem pojawiło się skrzyżowanie o którym mówiła Iza, faktycznie kilkanaście metrów dalej sterczał zapomniany przez ludzkość stary złamany betonowy słup energetyczny. Skręciłem w polną drogę i kilkanaście metrów dalej zatrzymałem samochód, droga okazała się donikąd.
Rozejrzałem się dookoła, można było dostrzec moje auto tylko jeżeli ktoś w ciemnościach przejeżdżając spojrzałby w tę stronę. Jeśli patrzył tylko przed siebie na drogę - nie było opcji, żeby cokolwiek zobaczył.
Zgasiłem silnik i mając w końcu obie ręce wolne wykorzystałem lewą, aby sterować głową Izy. Wplotłem pace w jej włosy i posuwałem ją w usta w stylu jaki lubię. Moja prawa ręka tańczyła w jej cipce i tyłeczku, teraz już byłem pewien, że seksem w aucie pachnie mocno.
Nie chciałem tak kończyć, pociągnąłem jej głowę do góry, puściła kutasa z głośnym wciągnięciem powietrza.
- Chodź do tyłu - zakomenderowałem.
Nie trudziła się wysiadaniem z auta, zręcznie między fotelami przedostała się na tylne siedzenie.
Wysiadłem z samochodu, z przyjemnością stwierdziłem, że jest jeszcze całkiem ciepło. Otworzyłem tylne drzwi samochodu i w ciemności udało mi się dostrzec Izę leżącą na wznak z szeroko rozrzuconymi nogami, jedną na zagłówku przedniego siedzenia, drugą na tylnego.
- Chodź do mnie - powiedziała.
Dwa razy mi nie trzeba powtarzać, zanurkowałem do wnętrza, wsunąłem się na nią i pocałowałem. Miała miękkie wargi i język, pod ręką błądzącą po jej ciele poczułem, że ciągle jest w majteczkach, spódnicę podciągnęła wysoko i pozbyła się koszulki. Kiedy ona zdążyła to zrobić? Całowałem ją przez chwilę, po czym uciekłem do piersi, ciężkich i ładnie opiętych w nowym staniku. Podążyłem dalej, chwilę poświęciłem na składanie pocałunków na jej brzuchu, po czym przeskoczyłem nad fałdami spódnicy i poczułem ciepły zapach jakże miły dla każdego faceta. Objęła moją głowę, jakby mówiąc "no dalej, na co czekasz".
Pocałowałem wnętrze jej uda, delikatnie, jakby się drocząc, przeszedłem do drugiego uda. Mój palec powędrował pod materiał majtek, jego wierzchem delikatnie wodziłem po płatkach jej cipki, delektując się wilgocią, jaką na nim zostawiała.
W końcu odwiodłem koronkę na bok i pocałowałem jej gorący kwiatek. Wysunąłem język i jego koniuszkiem przejechałem od samego dołu aż do łechtaczki, zadrżała i westchnęła.
- Tak w majtkach? - wyszeptała.
- Przecież mówiłem, że przelecę cię w majtkach - odparłem, po czym wbiłem język głęboko w jej cipkę.
Wyprężyła się, wsunąłem ręce pod jej pośladki ułatwiając sobie dostęp do niej. Pół klęczałem, pół leżałem na siedzeniu, pozycja nie była wygodna, ale reakcje Izy wynagradzały wszelkie niedogodności. Lizałem jej wilgotniejącą coraz bardziej cipkę, czasem koniuszkiem języka, czasem całą jego powierzchnią. Iza wiła się pode mną jak szalona, głośno sygnalizowała, że sprawiam jej przyjemność, zaparła się mocno nogami o zagłówki, rzucała gwałtownie biodrami. Wyjąłem dłoń spod pośladka i wpakowałem bez ostrzeżenia dwa palce w jej cipkę. Jakby nawet nie poczuła, ruchy jej bioder nie zwolniły nawet odrobinę, przyciskała moją głowę mocno do swojego krocza, zaczynała boleć mnie szczęka, ale reakcje kochanki kazały mi wytrzymać jeszcze trochę. I było warto. Iza w pewnym momencie wyrzuciła z siebie:
- Wsadź mi palec w tyłek!
Zaskakujące, ale jakże miłe dla ucha. Spełniłem prośbę nie zmieniając tempa ani stylu pieszczot, wbiłem palec w jej dupkę, wszedł jak w masło. Iza krzyknęła cicho, przyszło mi do głowy, że na szczęście najbliższe zabudowania są jakieś półtora kilometra dalej. Posuwałem ją regularnie ręką jednocześnie liżąc jej cipkę, moja broda była cała mokra od jej soków, przemknęło mi przez myśl, że tapicerce też się oberwało. Nie miałem jednak świadomości tego co się miało wydarzyć. Nie minęło mianowicie nawet minuta gdy Iza wydała z siebie przeciągły pisk, przycisnęła moją głowę z całej siły, mięśnie wyraźnie się spięły i zaczęła cała drżeć.
- Nie przestawaj, nie przestawaj - wypiszczała.
Nie przestałem, a nawet zwiększyłem jej doznania. Do jednego palce w tyłku dołączył drugi, też wszedł bez oporu.
Kilka mocnych pchnięć później Iza krzyknęła głośno i moją twarz zalała fala wilgoci. Nie, nie wilgoci, ona miała po prostu kobiecy wytrysk. Teraz już byłem pewien, że tapicerka do czyszczenia.
Kilka spazmów później Iza bezwładnie opadła na siedzenie.
- Nie mówiłam ci, że mam bardzo mokre orgazmy, przepraszam... - wysapała ciężko dysząc.
- Nie ma za co, fajnie było...
- Daj mi chwilę i będzie jeszcze fajniej.
W sumie dobrze, bo mój kutas pomału zaczynał opadać zostawiony tak samotnie bo głowa skupiła się na robieniu dobrze Izie.
- OK, jasne...
Wygramoliłem się tyłem z samochodu i okazało się, że wcale nie muszę długo czekać. Panna szybko podniosła się z siedzenia, usiadła na nim wystawiając nogi na zewnątrz. Sięgnęła łapiąc mnie za pasek i przyciągnęła do siebie.
- Dawaj go tutaj, trzeba go postawić z powrotem.
Widziałem zarys jej ciała i to, że masując kutasa patrzy na niego, choć w ciemnościach wiele nie mogła zobaczyć.
Chwilę później członek odzyskał formę i znalazł się w jej ciepłych ustach. Jedną ręką oparłem się o samochód, drugą objąłem Izę za głowę i delikatnie zacząłem ją posuwać w i mokre usta. Czułem się błogo i wiedziałem, że zaraz będę mógł finiszować.
Jednak chwilę potem Iza mnie odepchnęła i wyszła z samochodu, stanęła do mnie tyłem, jedną ręką przytrzymała spódnicę a drugą oparła się o samochód kusząco wypinając tyłeczek i stając na palcach.
- Poczekaj - powiedziałem i otworzyłem przednie drzwi - ubiorę się.
Zdążyłem sięgnąć do podłokietnika, ale Iza mnie powstrzymała.
- Jeśli nie chcesz to nie musisz. Chcę cię w tyłku.
Zaskoczyła mnie tym bardziej, że chciałem posiąść ją klasycznie.
- Dlaczego tak? Bo cipka jest dla chłopaka. I lubię w dupę a on nie - roześmiała się szczerze bez żadnej pruderii, jakby mówiła o pogodzie.
"Jakiś kurwa debil, w dupę nie lubi" pomyślałem. Jego strata, na pohybel frajerom.
Wróciłem do Izy, przylgnąłem na chwilę do niej całując jej kark, poczułem gęsią skórkę, raczej nie z podniecenia, dopiero teraz zwróciłem uwagę, że wyraźnie się ochłodziło.
Odgiąłem się do tyłu, odchyliłem materiał jej majtek, wycelowałem z pomocą Izy i wszedłem w jej anusa.
- Powoli - wyszeptała.
Zgodnie z prośbą najpierw delikatnie poruszałem się w jej dupce zanurzywszy tylko żołądź, potem sukcesywnie zagłębiałem się centymetr po centymetrze coraz dalej. Gdy już byłem dość głęboko Iza wyraźnie się rozluźniła co po chwili znalazło potwierdzenie.
- Teraz już możesz mocno.
No skoro mogę to proszę bardzo. Zacząłem ją regularnie posuwać, złapałem się za reling na dachu auta aby mieć lepsze podparcie. Iza pokazywała mi jak lubi bo jej biodra mocno odpowiadały na moje pchnięcia. Spróbowałem sięgnąć do jej cipki, ale natrafiłem tam na jej dłoń, zabawiała się sama - nie przeszkodziłem jej i ręka powędrowała na bark. Złapałem mocno i przyciągałem do siebie jej ciało za każdym pchnięciem. Kutas pulsował w jej tyłku, poczułem, że po początkowym rozluźnieniu nie ma śladu i teraz mocno mnie ściska. Iza po pierwszym spotkaniu wydawała się być speszoną myszką a okazała się demonem analu, widać szukała kogoś kto wpisze się w jej preferencje. I oto jestem. Trochę szkoda, bo marzyła mi się jej niewinność, jak fantazjowałem o niej to była grzeczna i uległa, posiadałem ją na miękko, a tu proszę - walić jak w bęben i jeszcze jej mało.
Chciałem już skończyć ale powstrzymywałem się w nadziei na jej ponowny orgazm. Materiał majteczek ocierający się o bok kutasa dodatkowo drażnił i pobudzał. Jej na szczęście wiele trzeba nie było bo ruchy jej bioder stały się szybsze i gwałtowniejsze a oddech krótszy, pochyliła się bardzo do przodu i musiałem puścić reling, już go nie sięgałem. Spojrzałem w dół i oczy przyzwyczajone już do mroku dostrzegły moją pałę znikającą raz za razem w jej pięknej dupce, to mnie wkręciło do maksimum i poczułem, że zaraz skończę.
- Zaraz dojdę - poinformowałem profilaktycznie Izę.
- Nie, jeszcze trochę, wytrzymaj - wydyszała kręcąc dupą na wszystkie strony.
Nie pozostawiła mi wyboru, dzieliły mnie tylko sekundy od kulminacji, spróbowałem przyspieszyć jej orgazm wbijając się w jej tyłek tak mocno jak tylko mogłem, nieomal ją unosząc w powietrze. Trzy pchnięcia później uciekła do przodu targnięta spazmem, oparła się całym ciałem na samochodzie a mój kutas wystrzelił fontanną spermy w bliżej nieokreślonym kierunku. Iza opadła na kucki, nogi jej się ewidentnie trzęsły.
- Ała, mocno było - wyjęczała
- Mocno czy za mocno? - dotknąłem przepraszająco jej głowy.
- Mocno. I chyba ospermiłeś mi nogi - próbowała się zaśmiać.
- Przepraszam, mogłem skończyć w tobie, ale uciekłaś.
- Mocny orgazm, co poradzę.
Kucnąłem obok uprzednio schowawszy członka w spodnie i pocałowałem Izę.
- Wszystko OK?
- Tak, było super, aż się nie spodziewałam, jesteś otwarty.
Uuuu, dzieciaku, ty nawet nie wiesz jak jestem otwarty...
- Ty tu rządziłaś - to było zgodne z prawdą.
- A porządzisz ty kiedyś? Tak naprawdę.
- Jesteś pewna, co mówisz? O co prosisz?
Podniosła się, poprawiła majtki i obciągnęła spódnicę.
- Zrobisz co zechcesz. Tylko warunki lepsze skombinuj.
- Zobaczymy.
- Co masz patrzeć jak ci się podobało - sięgnęła do auta i znalazła sweterek, zarzuciła go na siebie i się nim okręciła.
- Podobało. Wsiadaj, marzniesz.
- Mi też. Mój chłopak mi wiele nie daje. A ja to lubię.
Wsiadła posłusznie do auta i założyła buty na stopy.
- Lubisz anal, co? - zapytałem uruchamiając silnik. Światła automatycznie się wypoziomowały tańcząc na ścianie drzew.
- Lubię i to mocny - odpowiedziała bez skrępowania. Po tej zaczerwienionej speszonej dziewczynie ze sklepu nie zostało za wiele. Nie wiem, czy mi się to podobało, nie to widziałem przed oczami.
- Ogólnie lubię mocno - ciągnęła temat - a to co słyszałam w przymierzalni było mocne, nie spodziewałam się czegoś takiego w miejscu publicznym. Na ogół takie rzeczy to w domu...
- W domu też. I w pracy. I w hotelu. I gdzie się da - nie mogła nawet się domyślać, że te miejsca są "rozdziewiczone". I jeszcze parę innych. - wróciłem na drogę.
- Wysadź mnie tak z dwieście metrów za moim domem, nie możesz tak po prostu podjechać. Tak to pomyślą, że autobusem przyjechałam, jak zwykle.
- Dlaczego, kolega cię nie mógł podwieźć?
- Jasne, bo mam masę kolegów z taką bryką.
No punkt dla niej.
- Zaprosisz mnie do siebie - wyskoczyła nagle. Takim pośrednim tonem między pytaniem a stwierdzeniem.
- Może kiedyś, na razie nie ma możliwości.
- OK, rozumiem.
Ale nie rozumiała, po pierwsze przecież nie mieszkam sam, o czym nie wie, po drugie mam podobny przypadek za sobą - młoda dupa zachłysnęła się tym, że starszy od niej, dobrze ustawiony facet ją przeleciał i ma nadzieje na ciepły stały związek. No nie, ja tak nie gram. Żadnych wizyt w moim domu, adresów, telefonów.
Minęliśmy jej dom chwilę później, rzuciłem okiem - fajna nowoczesna konstrukcja.
- Tak mieszkasz? Ładnie.
- To dom rodziców, nie mój przecież.
- No więc trochę twój.
Zatrzymałem auto na poboczu w ustronnym miejscu.
- To na razie.
Wysiadła z samochodu, zabrała torebkę, chwilę w niej grzebała, coś wyjęła i po chwili ponownie wsiadła nie zamykając drzwi i podała mi skrawek papieru. Jej imię i numer telefonu.
- Jak będziesz miał ochotę mocno mnie przelecieć to zadzwoń - odważnie zabrzmiało.
- Jak mocno?
- Mocniej niż dzisiaj. Mógłbyś mnie sponiewierać, ale bez śladów.
- Naoglądałaś się Greya maleńka.
- Owszem, ale jednak chcę mocno i brutalnie. Nie zaznałam tego nigdy a chciałabym, dzisiaj byłeś dalej niż ktokolwiek. Najdalej. I chcę być jak ta twoja dupa z przymierzalni. Mam taką fantazję i mógłbyś ją spełnić.
Najdalej w sensie że co? Najgłębiej wszedłem, czy ma to inne znaczenie?
- Hamuj się, "dupa" o niej mogę mówić tylko ja.
- Zastanów się i zadzwoń. Jak chcesz - pochyliła się, pocałowała mnie oblizując mi usta i wysiadła zatrzaskując za sobą drzwi. Poczekałem aż zniknie w mroku i przełożyłem stopę z pedału hamulca na gaz.
Na wjeździe do miasta zatrzymałem się na myjni, gdzie wyczyściłem tylne siedzenie, przemoczyła je mocno.
Dyskretnie też pozbyłem się zakupionych w aptece prezerwatyw. Jakby Bea je znalazła nie wytłumaczyłbym powodu ich obecności w aucie.
W domu w świetle łazienki obejrzałem spodnie - zacieki były widoczne gołym okiem. Mam nadzieję, że Bea wstawiając pranie nie będzie oglądać ich zbyt wnikliwie... Wziąłem porządny prysznic, wolałem nie zostawiać na sobie zapachu Izy, a miałem wrażenie, że czuć ode mnie jej soki na metry. Pod prysznicem próbowałem wyobrazić sobie ostry i wyuzdany seks z Izą, ale nie kleiło mi się to. Spodziewałem się po niej zupełnie innych doznań i to trochę zepsuła, nie kręciła mnie tak jak jeszcze dzisiaj rano. Odsunąłem myśli o niej na bok i przywołałem widok wypiętego w wannie tyłeczka Iwony. I tego jak reagowała na swój analny pierwszy raz, zapragnąłem przeżyć to jeszcze raz. Iza po prostu przyjęła mnie jakby robiła to codziennie, bez tego "czegoś". Doprowadziłem się do porządnego podniecenia i skończyłem prysznic.
Beata wróciła z pracy, wzięła szybki prysznic. Wskoczyła do łóżka a wtedy wziąłem ja ją. Myśląc o Iwonie.
Część dziesiąta: Małgosia part 2
Ciąg dalszy tego wątku: https://sexforum.pl/threads/czesc-dziewiata-wiktoria-part-1.11750/ Z biegiem czasu okazało się, że wybór Małgośki na sekretarkę to był strzał w dziesiątkę. Pisząc "sekretarka" w sumie ją obrażam, jest bardziej asystentką. Po pierwszym spotkaniu i zgodzie na podwójną...
sexforum.pl
Wydarzenia opisane poprzednim razem uświadomiły mi, że często fantazjuję o Izie. Dziwne, bo szczerze powiedziawszy po takim czasie zatarł się prawie widok jej twarzy. Zapamiętałem ją jako ładną i zgrabną, ubraną na sportowo, nic więcej. Jakby ktoś mnie spytał o kolor oczu, kształt nosa - no nie pamiętam. Ale jakbym ją zobaczył to bym poznał.
Od jakiegoś czasu nosiłem się z zamiarem odwiedzenia jej, nawet jak pamiętacie zapewne podjąłem raz próbę, niestety lub na szczęście nieudaną. W końcu przyszedł czas gdy naszła mnie ochota coś sobie kupić. Nawet nie potrzeba, ot - po wkurwiającym dniu w pracy kupno sobie czegoś nowego zawsze koi moje nerwy. Albo przebiegnięcie kilkunastu kilometrów, ale tego dnia akurat na jakikolwiek wysiłek nie miałem ochoty.
Nie mając zbytnio nadziei na spotkanie Izy od razu z firmy pojechałem do galerii. Błąkałem się między regałami zerkając na obsługę, niestety Izy nie zauważyłem. Podszedłem do jednej z dziewczyn z obsługi.
- Dzień dobry, przepraszam, czy Iza dzisiaj pracuje?
Znudzone dziewczę żując gumę otaksowało mnie wzrokiem, zanim udzieliło odpowiedzi mlasnęło dwa razy.
- Powinna być na dole.
No tak, Ty debilu, przecież ten sklep ma na dole dział damski!
Jeszcze chwilę pokręciłem się między wieszakami próbując zbudować w głowie jakikolwiek schemat spotkania.
Zjechałem na dół ruchomymi schodami, zauważyłem ją od razu mimo, że stała tyłem. Mogłem się mylić, nie tylko ona ma zgrabną figurę, ale nie pomyliłem się, to była ona.
Udałem się na pobliskie stoisko z bielizną, starałem się stać tak, aby wcześniej czy później mnie zauważyła. Tylko czy mnie pamięta?
Pamiętała.
- W czymś mogę pomóc? - usłyszałem miękkie pytanie i od razu przypomniałem sobie ten głos, wtedy zduszony i skrępowany, teraz swobodny. Odwróciłem się w jej stronę. I od razu przypomniałem sobie jej twarz, wyglądała dokładnie jak wtedy, ładne regularne rysy twarzy, włosy teraz może trochę dłuższe, ale nie byłem pewien. Obcisłe jeansy podkreślające szczupłe nogi i okrągłe biodra pasowały do t-shirtu, niby luźnego ale podkreślającego to i owo. Na ustach błąkał się miły uśmiech. W pierwszej chwili pomyślałem, że mnie nie kojarzy ale rozwiała moje wątpliwości.
- Jak koszula? - w jej oczach zatańczyły wesołe ogniki.
- A dziękuję, całkiem całkiem - nic mądrzejszego do głowy mi nie przyszło.
- Czego Pan szuka tym razem? Bo to damski dział. - zaczęła poprawiać wiszące na wieszaku staniczki.
- Serio? A to nie są męskie rzeczy? - palcem wskazałem na staniki wiszące przed nami.
- No dobra, a tak serio?
- Chciałem kupić spodnie dla siebie i jakiś seksowny komplet bielizny?
- Dla kogo? - skupiła się na kolejnym rządku.
- Dla ciebie - zaryzykowałem a ona niespodziewanie podjęła temat.
- Miło, a w którym by mnie Pan widział?
- "Pan" to ja jestem dla tych kobiet, które tego chcą, dla ciebie Michał póki co, OK?
Spojrzała zaskoczona i lekko zażenowana.
- A dla tamtej jesteś Michał czy "Pan"?
- Zależy od chwili i potrzeby.
- Czyli jesteście razem? - zasmuciła się albo mi się zdawało, na ułamek sekundy zatrzymała się z tym przekładaniem wieszaków ale po chwili wróciła do tej czynności.
- Nie, nie jesteśmy - urwałem krótko, nie zamierzałem opowiadać jej całej historii - a który wzór ci się podoba?
Wskazałem szerokim gestem cały regał ze stanikami, majteczkami itd.
- Hmmm, a do jakiej kwoty? - wyskoczyła z głupim pytaniem.
- Nie patrz na metkę tylko na wzór. - pewnie i tak orientowała się w cenach, chociaż orientacyjnie.
- Ale w sumie dlaczego miałbyś mi kupić bieliznę?
- Bo podobają mi się piękne kobiety w pięknej bieliźnie. I kręci mnie możliwość zdejmowania jej - i komplement i brutalna prawda naraz.
- Żadnego zdejmowania, co sobie myślisz? - zaprotestowała, ale nie było w tym przekonania.
- To cię przelecę bez zdejmowania - zaryzykowałem.
- No jasne, teraz to przegiąłeś - walnęła dąsa, ciągle przebierając w kolejnym już rządku staników.
- Daj spokój, prze... - chciałem ułagodzić sytuację, ale mi przerwała.
- Ten poproszę, bez zobowiązań - i wręczyła mi wieszak ze stanikiem i majtkami, po czym odwróciła się i wyraźnie zadowolona poszła w stronę kas. Bielizna to była koronka, ciemna zieleń, podoba mi się. Rzuciłem okiem na metkę - 70C, podoba mi się taka kombinacja...
Przy kasie już na mnie czekała, odprawiła widać poprzednią kasjerkę. Przesunęła metki pod skanerem, wskazała terminal nawet nie podając mi kwoty. Cóż, powiedziałem A, to trzeba powiedzieć B. Posłusznie przesunąłem kartą przed czytnikiem, wbiłem pin a komplet bielizny zniknął pod blatem.
- A teraz możesz iść na górę przymierzać spodnie. - żadnego "dziękuję" ani nic w tym stylu, ot takie oziębłe "idź już sobie".
Poczułem się wykorzystany, nie ukrywam. Cóż, mówi się trudno, strzeliłem nie trafiłem.
- To na razie - rzuciłem i odwróciłem się w stronę schodów.
- Na razie - usłyszałem za plecami.
Zły na siebie, że mogło to pójść trochę inaczej nawet nie siliłem się na grzebanie w stojakach ze spodniami, złapałem trzy pary z moim rozmiarem, ale innym krojem i udałem się do przebieralni. Z rozmysłem, trochę masochistycznie wybrałem tę samą, którą rozdziewiczyłem z Iwoną. Zdjąłem spodnie i przymierzyłem pierwszą parę. Za wąskie nogawki, pedalarz w rurkach. W trakcie zmiany na drugą parę zza kotarki dobiegł głos.
- Wszystko w porządku, coś pomóc? - widać Iza nie zamierzała skończyć tego spotkania tak po prostu.
- Nie, dziękuję, daję radę - wykrztusiłem po chwili wahania.
Kotarka się odsunęła i Iza wtarabaniła się do kabinki zasuwając kotarkę za sobą.
- Tu jesteś. Daj, jednak pomogę - wyszeptała i mocno przyssała się do moich ust. Przycisnęła się do mnie mocno i wepchnęła mi język głęboko, nie pozostałem jej dłużny. Stałem tak przed nią wpół nagi, z rosnącym przyrodzeniem w bokserkach. Iza wyczuła co się tam dzieje i wsadziła w nie rękę.
- Och, jaki gorący - wyszeptała ściskając go mocno.
Wyszarpałem jej koszulkę ze spodni, dotknąłem skóry na jej plecach, drgnęła lekko. Całowaliśmy się jak szaleni, jej dłoń masowała mi kutasa mocno, może nawet za mocno, kompulsywnie. Z drugiej strony taka odmiana dawała dodatkową podnietę. Powiodłem rękoma po jej ciele aż zatrzymały się na piersiach. Spore i ciężkie, nie pasowały do jej szczupłego ciała. Pieściłem je przez materiał, teraz pod palcami wyczułem miękką strukturę sportowego stanika. Iza westchnęła cicho, ciepłą dłoń położyła mi na karku i przycisnęła mnie do siebie. Pocałowałem ją w szyję, pachniała delikatnie, niemal niezauważenie. Kabinka pod naszym naporem zaskrzypiała w znajomy mi sposób.
Sięgnąłem do guzika jej spodni, ale odepchnęła mnie od siebie, przestała masować członka, upchnęła go bokiem w bokserkach.
- Nie tutaj. Kończę o piątej, czekaj przed sklepem, jak mnie zobaczysz to idź na parking, pójdę za tobą. - seria poleceń wydobyła się z jej ust, policzki miała zaczerwienione.
I wyszła z kabiny nawet nie zwracając uwagi, czy ktoś tam nie czeka.
Ochłonąłem lekko i miałem wielką ochotę skończyć samodzielnie, byłem naładowany na maksa. Ale jednak odpędziłem tę chęć od siebie.
Przymierzyłem drugie spodnie, okazały się w sam raz, trzecich już nie sprawdzałem.
Zapłaciłem, Iza chyba wróciła na dział damski. Popędziłem do domu, wziąłem porządny długi prysznic.
Tuż przed siedemnastą odwiedziłem aptekę i karnie zameldowałem się przed sklepem Izy, udając, że oglądam witrynę sklepu naprzeciwko. Punkt siedemnasta Iza ukazała się w drzwiach sklepu. Zupełnie inaczej ubrana niż wcześniej. Białe adidasy zostały, ale cała reszta została zmieniona. Teraz jej biodra opinała biała jeansowa spódniczka odsłaniająca wysportowane opalone nogi. Piersi skrywały się pod krótką obcisłą koszulką, na ramionach zarzucony miała błękitny luźny i rozpięty sweterek, służący bardziej za ozdobę niż za ciepłe okrycie. Mała sportowa torebka dopełniała całości "sporty girl look". Zobaczyła mnie ale nie podeszła, udała, że też ogląda witrynę własnego sklepu. Przypomniałem sobie jej polecenie i słusznie poszedłem do windy. Iza trzy kroki za mną, tak aby to nie wyglądało, że idziemy razem. W oczekiwaniu na windę nie udało się jednak uniknąć kontaktu.
- Niezła konspira - wcisnąłem guzik przywołania windy i zagadałem cicho.
- Tak musi być. Mógł przyjść po mnie mój chłopak.
- To ty masz chłopaka - odruchowo spojrzałem na nią. Winda podjechała, rozległo się "bing, bong", drzwi się otworzyły i wsiedliśmy.
Jedno piętro przejechaliśmy w milczeniu, winda nie przyjechała pusta. Na zerowym poziomie "bing, bong" i wszyscy poza nami wysiedli.
- No mam, i co z tego?
- Niby nic, ale nie spodziewałem się.
- No tak, ładna zgrabna niegłupia dziewczyna ma chłopaka, co to się wyprawia - zakpiła.
- Nie to miałem na myśli...
Winda dojechała na parking pod ziemią, kończąc swoją drogę radosnym "bing, bong". Tutaj już Iza szła równo ze mną.
- Nie boisz się nakrycia?
- On nie ma samochodu.
- OK - wcisnąłem w kieszeni guzik pilota i w oddali błysnęły kierunkowskazy.
- To jaki masz plan, może coś zjemy? - zaproponowałem.
- Nie jestem głodna. No, na pewno nie jedzenia - zupełnie nie przypominała siebie z naszego pierwszego "spotkania".
Otworzyłem przed nią drzwi pasażera, widać było, że wnętrze samochodu pokryte jasną skórą zrobiło na niej wrażenie.
- Fiu fiu...
Obszedłem auto i wsiadłem za kierownicę.
- Co fiu fiu? Samochód? Urządzenie do przemieszczania się z punktu A do punktu G. Chciałem powiedzieć "B" ale wyszło jak wyszło. Iza chyba nie wyłapała.
- Całkiem wygodne te urządzenie.
- Dużo podróżuję, więc takie być musi.
Fakt - podróżuję sporo, ale aż takiego dużego auta nie potrzebowałem. Ale robi wrażenie na klientach. I laskach. Ale oficjalna wersja jest taka, że to dla klientów, żeby widzieli, że nie byle leszcz przyjeżdża. I to zdaje się działać.
- To gdzie jedziemy? - lawirowałem w wąskich przejazdach parkingu zdążając do wyjazdu z podziemi.
- Zawieź mnie do domu, ale nie tak od razu - i podała mi adres.
- Kawałek drogi do domu masz, nie męczy cię dojeżdżanie?
- Nie, przyzwyczaiłam się.
Wyjechaliśmy z podziemi, zmierzchało powoli, latarnie uliczne już się paliły. W ich świetle z przyjemnością obserwowałem jej szczupłe opalone nogi ładnie odcinające się od skóry siedzenia. Iza zapadła głęboko w fotel, chyba unikając spojrzeń z zewnątrz. Spojrzałem na ekran licznika - siedemnaście stopni na zewnątrz, mimo pory roku jeszcze było dość ciepło. Prowadziłem auto powoli, nie śpieszno mi było ją odwozić za szybko. Minęliśmy centrum i moja pasażerka wyraźnie się odprężyła. Podciągnęła się na siedzeniu, rozejrzała po aucie, bacznie przyglądając się tylnej kanapie.
- No no no... Całkiem sporo miejsca.
- Z tyłu? No sporo, tylko nikt tam nie jeździ w zasadzie.
- Nikt, żona, dzieci, pies?
- Nikt. Żony nie mam, dzieci to nie moja bajka, na psa nie mam czasu. - połowicznie skłamałem, żony nie mam ale jest przecież Bea.
Poczułem jej dłoń na udzie, niebezpiecznie blisko krocza.
- Ojej, jakiś ty samotny.
- Nie taki znów samotny, na to akurat nie narzekam - odparłem bez namysłu.
- Aha, no to w porządku - udała nadąsaną, zabrała rękę i położyła ją sobie na udzie wyżej niż pozwalała jej na to spódnica, materiał zmarszczył się odsłaniając jeszcze bardziej opalone nogi. Myślałem i miałem cichą nadzieję, że coś z tą ręką zrobi, ale się przeliczyłem. Zastygła w bezruchu, więc przejąłem inicjatywę. Złapałem ją za rękę i położyłem ją sobie na udzie. Moja dłoń z kolei powędrowała na jej udo, delikatne w dotyku. Palce musnęły wewnętrzną stronę jej ud. Odstęp pomiędzy jej kolanami się powiększył nieznacznie, jakby sygnalizując mi brak sprzeciwu. Jej zgrabna dłoń (choć niestety ciągle z krótkimi paznokciami bez zauważalnego śladu lakieru) podążyła w górę mojego uda docierając do pachwiny. Jak na złość członek ulokował się po drugiej stronie, czułem teraz jego powolny acz systematyczny wzrost. Iza rozchyliła szerzej sweterek, klimatyzacja w aucie była ustawiona optymalnie i nie miało prawa być jej gorąco, widocznie rozgrzewała się od środka. Sweter opadł odsłaniając jej ramiona i ramiączka od stanika, wydawało mi się, że widzę zieleń. Czyżby miała na sobie mój prezent?
- A ta laska z wtedy? Kto to? - dociekała moja pasażerka.
- Mówiłem ci, czysty sport, sypiamy ze sobą, nic więcej - mówiąc to poczułem delikatne ukłucie. Tęskniłem do Iwony choć zazwyczaj nie zdawałem sobie z tego sprawy. I w tym momencie poczułem się jakbym ją zdradzał. Nie Beatę. Iwonę!
- Jaka jest? - pasażerka drążyła temat.
- Hmmm, miła, mądra...
- Nie o to pytam - przerwała mi ten stek ogólników. - wiesz o co mi chodzi.
- O łóżko? - spytałem udając, że nie wiem o co.
- Łóżko i inne miejsca gdzie się kochaliście - nie owijała w bawełnę.
- Cóż, jest... - szukałem adekwatnego słowa - ...jest mocna.
Byliśmy już w zasadzie na wylocie z miasta, gdy Iza szybkim ruchem zrzuciła prawy but i postawiła stopę na desce rozdzielczej. W półmroku zauważyłem jedynie, że ma małe stópki.
- To niebezpieczne, wiesz? - powiedziałem zgodnie z prawdą.
- To patrz na drogę i na niej się skup.
- To trudne... - moja ręka powiodła wyżej pod materiał jej spódnicy. Przekręciła się lekko aby mi ułatwić dostęp.
Zabrałem jednak na chwilę rękę, aby poprawić sterczącego już na bok członka.
- Daj, ja - zabrała moją rękę i wsunęła dłoń w moje spodnie. Wciągnąłem brzuch aby jej to ułatwić, pas bezpieczeństwa sprawy nie ułatwiał.
Odnalazła ściśniętego wzwodem i ułożeniem członka, zręcznie ustawiła go w pionowej pozycji, co przyjąłem z ulgą.
- Nie mogę się doczekać, żeby go zobaczyć - powiedziała głośno. No tak, w przymierzalni nie spojrzała nawet.
- Ale co stoi na przeszkodzie? - puściłem na moment kierownicę i zapraszającym gestem wskazałem rozporek.
Iza posłusznie zajęła się guzikiem moich spodni, chwilę jej zeszło zanim poradziła sobie lewą ręką. Zamek już nie stanowił żadnej przeszkody, rozporek się rozchylił i z bokserek wyjrzał sterczący członek.
Iza pozbyła się drugiego buta i teraz obie nogi miała wysoko uniesione i oparte na desce. W razie wystrzału poduszki będzie dłubała kolanami w nosie.
- Mówię ci, że to niebezpieczne - postarałem się, aby było słychać reprymendę.
- A ja ci mówię, że masz uważać. Albo zjedź gdzieś. - złapała moją rękę i wsadziła sobie między nogi. Przez szorstki materiał poczułem ciepło. Jej palce objęły sterczącego kutasa i zaczęły się na nim przesuwać z góry na dół jednocześnie pokręcając lekko to w jedną to w drugą stronę.
- To jaka jest? Mocna? Co to znaczy? - wróciła do tematu.
- Że nie ma tabu, potrafi się kochać, bzykać, rżnąć i pierdolić, cały wachlarz - zaryzykowałem wulgaryzm.
- A wtedy w kabinie to była jej inicjatywa czy jej? - nie zraziłem jej wyraźnie ani o jotę.
- Jej, nie miałem za wiele do gadania.
- Daliście niezły popis, długo o nim myślałam. Byłam pewna, że przylecisz na drugi dzień.
- A to niespodzianka, co?
Podjąłem udaną próbę wsunięcia palców pod materiał jej majtek. Rozłożyła nogi jeszcze bardziej, poczułem lepką wilgoć. Na tyle na ile mogłem w tej niewygodnej pozycji (niech żyje wynalazca automatycznej skrzyni biegów!) delikatnie opuszkami palców muskałem wejście do jej cipki, czułem jedynie śliską skórę i żar bijący z jej wnętrza, nie wyczułem nawet śladu owłosienia, gładko jakby świeżo wydepilowana. Poczułem, że mocniej ścisnęła mojego członka i jej ruchy stały się szybsze. Spojrzałem na nią, głowę oparła o zagłówek i zamknęła oczy.
- Ej, mała, zwolnij bo się rozbijemy. I zdejmij te nogi z deski, to naprawdę niebezpieczne.
Wyobraziłem sobie obraz po wypadku, jak z pindlem na wierzchu a obok laska z połamanymi nogami, no świetny obrazek.
- Dobra, już dobra - zdjęła posłusznie nogi. Byliśmy już za miastem, zostało nam niewiele drogi, może z 10 kilometrów. Zacząłem się zastanawiać nad jakąś boczną drogą, w którą mógłbym zjechać nie narażając się na ciekawskie oczy. Przyszło mi takie jedno miejsce do głowy i w tym momencie Iza odpięła pas bezpieczeństwa. Zanim zdążyłem zapytać co robi, wspięła się na swoje siedzenie, uklękła na nim pochyliła się w moją stronę i wzięła mojego członka do ust.
O bogowie, jakbym na to czekał. Przyznam się Wam, że robienie laski w czasie jazdy zdarzyło mi się raz w życiu i to dawno.
Musiałem mocno skupiać się na drodze, zwolniłem jak najbardziej się da, na szczęście podmiejska droga świeciła pustkami.
Iza ostro wzięła się za moje przyrodzenie, nawet jakby trochę za ostro. Położyłem dłoń na jej głowie lekkim naciskiem sugerując zmianę tempa. Zrozumiała i dostosowała się do sugestii. Zostawiłem jej głowę w spokoju, już teraz sama sobie radziła wyśmienicie. Moja ręka powiodła wzdłuż jej ciała, oswobodziłem ją ze sweterka, był luźny więc jego eliminacja z tej układanki była bardzo łatwa. Przez chwilę gładziłem ją po plecach, po czym podciągnąłem jej króciutką koszulkę do góry, moja ręka powędrowała pod nią i poczułem ciężar piersi spoczywający teraz w miseczkach stanika. Iza pracowała wytrwale głową głośno oddychając przez nos, dałbym głowę uciąć, że w wentylowanym wnętrzu pojazdu jest aż gęsto od zapachu seksu.
Zagapiłem się i ominąłem zjazd w boczną drogę, o której wcześniej myślałem. Próbowałem wymyślić inne miejsce, ale to co się działo na dole skutecznie zabierało mi zdolność logicznego myślenia.
Podciągnąłem spódniczkę do góry odsłaniając pośladki i trójkąt majteczek układający się między nimi. W mroku nie widziałem dobrze koloru, ale byłem już pewien, że miała na sobie bieliznę ode mnie. Wzór był charakterystyczny, zresztą nawet szorstkość koronki mówiła, że majteczki są nowiutkie. Widziałem za to zarys tyłeczka, w tej pozycji pośladki miała mocno rozchylone, aż prosiły się o wizytę między nimi. Ścisnąłem krągły pośladek, idealnie pasował do dłoni, palec powędrował pod koronkę majteczek w ich górnej części, po czym powoli zsunął się w dół. Powoli wzdłuż rowka, wypiętego przecudnie i jakże kuszącego, w dół o dwa centymetry i z powrotem do góry. I znów w dół, trochę niżej niż poprzednio i do góry. I znów w dół, natrafiając na ściśnięty zwieracz. Sięgnąłem do ust i nawilżyłem palec śliną. Ręka wróciła na poprzednie miejsce.
Iza poczuła wilgotny palec na swoim drugim otworku i zastygła. Delikatnym pchnięciem bioder dałem do zrozumienia, że ma kontynuować. Posłusznie wykonała polecenie a mój palec tańczył wokół jej odbytu, po czym powędrował dalej natrafiając na mokrą cipkę. Pocierałem ją przez chwilę otwartą dłonią, po chwili była cała mokra. Mokry był też mój kutas, Iza lizała go intensywnie pomrukując cicho przy tym.
Chociaż jechałem najwolniej jak się dało nie wzbudzając sensacji wśród mijanych domów wkrótce dojeżdżaliśmy do jej posesji.
- Iza, zaraz twój dom - wysapałem.
Podniosła głowę gwałtownie i się rozejrzała. Ręka uciekła mi z jej cipki.
- Jedź dalej, dwa kilometry i po lewej będziesz miał skręt w polną drogę. Poznasz, obok jest przewrócony betonowy słup.
Zakomenderowała krótko i wróciła do robienia mi laski. Położyłem na jej plecach jeszcze lepką rękę, ale sięgnęła po nią i położyła sobie na tyłku. OK, mi tam pasuje, wróciłem do pieszczot jej cipki. Mokry palec zanurzyłem w jej gorącym wnętrzu, drugi krążył wokół drugiego otworka. Oderwała usta od mojego przyrodzenia i wydyszała:
- Wsadź.
Krótka komenda mnie zaskoczyła, zupełnie się tego nie spodziewałem, ale spełniłem jej polecenie.
Do pierwszego palca w cipce na moment dołączył drugi, po czym dobrze nawilżony jej śluzem znów pojawił się u wejścia do jej tyłeczka. Wycelowałem w sam środek i leciutko naparłem na wlot. Iza widać znała się na rzeczy i pchnęła biodrami do tyłu, jednocześnie lekko luzując zwieracz. Mój palec wpadł do środka, nacisk wokół niego był w sam raz, posuwałem ją teraz dłonią w obie dziurki, do palca w cipce dołączył drugi, Iza mruknęła z aprobatą.
Chwilę potem pojawiło się skrzyżowanie o którym mówiła Iza, faktycznie kilkanaście metrów dalej sterczał zapomniany przez ludzkość stary złamany betonowy słup energetyczny. Skręciłem w polną drogę i kilkanaście metrów dalej zatrzymałem samochód, droga okazała się donikąd.
Rozejrzałem się dookoła, można było dostrzec moje auto tylko jeżeli ktoś w ciemnościach przejeżdżając spojrzałby w tę stronę. Jeśli patrzył tylko przed siebie na drogę - nie było opcji, żeby cokolwiek zobaczył.
Zgasiłem silnik i mając w końcu obie ręce wolne wykorzystałem lewą, aby sterować głową Izy. Wplotłem pace w jej włosy i posuwałem ją w usta w stylu jaki lubię. Moja prawa ręka tańczyła w jej cipce i tyłeczku, teraz już byłem pewien, że seksem w aucie pachnie mocno.
Nie chciałem tak kończyć, pociągnąłem jej głowę do góry, puściła kutasa z głośnym wciągnięciem powietrza.
- Chodź do tyłu - zakomenderowałem.
Nie trudziła się wysiadaniem z auta, zręcznie między fotelami przedostała się na tylne siedzenie.
Wysiadłem z samochodu, z przyjemnością stwierdziłem, że jest jeszcze całkiem ciepło. Otworzyłem tylne drzwi samochodu i w ciemności udało mi się dostrzec Izę leżącą na wznak z szeroko rozrzuconymi nogami, jedną na zagłówku przedniego siedzenia, drugą na tylnego.
- Chodź do mnie - powiedziała.
Dwa razy mi nie trzeba powtarzać, zanurkowałem do wnętrza, wsunąłem się na nią i pocałowałem. Miała miękkie wargi i język, pod ręką błądzącą po jej ciele poczułem, że ciągle jest w majteczkach, spódnicę podciągnęła wysoko i pozbyła się koszulki. Kiedy ona zdążyła to zrobić? Całowałem ją przez chwilę, po czym uciekłem do piersi, ciężkich i ładnie opiętych w nowym staniku. Podążyłem dalej, chwilę poświęciłem na składanie pocałunków na jej brzuchu, po czym przeskoczyłem nad fałdami spódnicy i poczułem ciepły zapach jakże miły dla każdego faceta. Objęła moją głowę, jakby mówiąc "no dalej, na co czekasz".
Pocałowałem wnętrze jej uda, delikatnie, jakby się drocząc, przeszedłem do drugiego uda. Mój palec powędrował pod materiał majtek, jego wierzchem delikatnie wodziłem po płatkach jej cipki, delektując się wilgocią, jaką na nim zostawiała.
W końcu odwiodłem koronkę na bok i pocałowałem jej gorący kwiatek. Wysunąłem język i jego koniuszkiem przejechałem od samego dołu aż do łechtaczki, zadrżała i westchnęła.
- Tak w majtkach? - wyszeptała.
- Przecież mówiłem, że przelecę cię w majtkach - odparłem, po czym wbiłem język głęboko w jej cipkę.
Wyprężyła się, wsunąłem ręce pod jej pośladki ułatwiając sobie dostęp do niej. Pół klęczałem, pół leżałem na siedzeniu, pozycja nie była wygodna, ale reakcje Izy wynagradzały wszelkie niedogodności. Lizałem jej wilgotniejącą coraz bardziej cipkę, czasem koniuszkiem języka, czasem całą jego powierzchnią. Iza wiła się pode mną jak szalona, głośno sygnalizowała, że sprawiam jej przyjemność, zaparła się mocno nogami o zagłówki, rzucała gwałtownie biodrami. Wyjąłem dłoń spod pośladka i wpakowałem bez ostrzeżenia dwa palce w jej cipkę. Jakby nawet nie poczuła, ruchy jej bioder nie zwolniły nawet odrobinę, przyciskała moją głowę mocno do swojego krocza, zaczynała boleć mnie szczęka, ale reakcje kochanki kazały mi wytrzymać jeszcze trochę. I było warto. Iza w pewnym momencie wyrzuciła z siebie:
- Wsadź mi palec w tyłek!
Zaskakujące, ale jakże miłe dla ucha. Spełniłem prośbę nie zmieniając tempa ani stylu pieszczot, wbiłem palec w jej dupkę, wszedł jak w masło. Iza krzyknęła cicho, przyszło mi do głowy, że na szczęście najbliższe zabudowania są jakieś półtora kilometra dalej. Posuwałem ją regularnie ręką jednocześnie liżąc jej cipkę, moja broda była cała mokra od jej soków, przemknęło mi przez myśl, że tapicerce też się oberwało. Nie miałem jednak świadomości tego co się miało wydarzyć. Nie minęło mianowicie nawet minuta gdy Iza wydała z siebie przeciągły pisk, przycisnęła moją głowę z całej siły, mięśnie wyraźnie się spięły i zaczęła cała drżeć.
- Nie przestawaj, nie przestawaj - wypiszczała.
Nie przestałem, a nawet zwiększyłem jej doznania. Do jednego palce w tyłku dołączył drugi, też wszedł bez oporu.
Kilka mocnych pchnięć później Iza krzyknęła głośno i moją twarz zalała fala wilgoci. Nie, nie wilgoci, ona miała po prostu kobiecy wytrysk. Teraz już byłem pewien, że tapicerka do czyszczenia.
Kilka spazmów później Iza bezwładnie opadła na siedzenie.
- Nie mówiłam ci, że mam bardzo mokre orgazmy, przepraszam... - wysapała ciężko dysząc.
- Nie ma za co, fajnie było...
- Daj mi chwilę i będzie jeszcze fajniej.
W sumie dobrze, bo mój kutas pomału zaczynał opadać zostawiony tak samotnie bo głowa skupiła się na robieniu dobrze Izie.
- OK, jasne...
Wygramoliłem się tyłem z samochodu i okazało się, że wcale nie muszę długo czekać. Panna szybko podniosła się z siedzenia, usiadła na nim wystawiając nogi na zewnątrz. Sięgnęła łapiąc mnie za pasek i przyciągnęła do siebie.
- Dawaj go tutaj, trzeba go postawić z powrotem.
Widziałem zarys jej ciała i to, że masując kutasa patrzy na niego, choć w ciemnościach wiele nie mogła zobaczyć.
Chwilę później członek odzyskał formę i znalazł się w jej ciepłych ustach. Jedną ręką oparłem się o samochód, drugą objąłem Izę za głowę i delikatnie zacząłem ją posuwać w i mokre usta. Czułem się błogo i wiedziałem, że zaraz będę mógł finiszować.
Jednak chwilę potem Iza mnie odepchnęła i wyszła z samochodu, stanęła do mnie tyłem, jedną ręką przytrzymała spódnicę a drugą oparła się o samochód kusząco wypinając tyłeczek i stając na palcach.
- Poczekaj - powiedziałem i otworzyłem przednie drzwi - ubiorę się.
Zdążyłem sięgnąć do podłokietnika, ale Iza mnie powstrzymała.
- Jeśli nie chcesz to nie musisz. Chcę cię w tyłku.
Zaskoczyła mnie tym bardziej, że chciałem posiąść ją klasycznie.
- Dlaczego tak? Bo cipka jest dla chłopaka. I lubię w dupę a on nie - roześmiała się szczerze bez żadnej pruderii, jakby mówiła o pogodzie.
"Jakiś kurwa debil, w dupę nie lubi" pomyślałem. Jego strata, na pohybel frajerom.
Wróciłem do Izy, przylgnąłem na chwilę do niej całując jej kark, poczułem gęsią skórkę, raczej nie z podniecenia, dopiero teraz zwróciłem uwagę, że wyraźnie się ochłodziło.
Odgiąłem się do tyłu, odchyliłem materiał jej majtek, wycelowałem z pomocą Izy i wszedłem w jej anusa.
- Powoli - wyszeptała.
Zgodnie z prośbą najpierw delikatnie poruszałem się w jej dupce zanurzywszy tylko żołądź, potem sukcesywnie zagłębiałem się centymetr po centymetrze coraz dalej. Gdy już byłem dość głęboko Iza wyraźnie się rozluźniła co po chwili znalazło potwierdzenie.
- Teraz już możesz mocno.
No skoro mogę to proszę bardzo. Zacząłem ją regularnie posuwać, złapałem się za reling na dachu auta aby mieć lepsze podparcie. Iza pokazywała mi jak lubi bo jej biodra mocno odpowiadały na moje pchnięcia. Spróbowałem sięgnąć do jej cipki, ale natrafiłem tam na jej dłoń, zabawiała się sama - nie przeszkodziłem jej i ręka powędrowała na bark. Złapałem mocno i przyciągałem do siebie jej ciało za każdym pchnięciem. Kutas pulsował w jej tyłku, poczułem, że po początkowym rozluźnieniu nie ma śladu i teraz mocno mnie ściska. Iza po pierwszym spotkaniu wydawała się być speszoną myszką a okazała się demonem analu, widać szukała kogoś kto wpisze się w jej preferencje. I oto jestem. Trochę szkoda, bo marzyła mi się jej niewinność, jak fantazjowałem o niej to była grzeczna i uległa, posiadałem ją na miękko, a tu proszę - walić jak w bęben i jeszcze jej mało.
Chciałem już skończyć ale powstrzymywałem się w nadziei na jej ponowny orgazm. Materiał majteczek ocierający się o bok kutasa dodatkowo drażnił i pobudzał. Jej na szczęście wiele trzeba nie było bo ruchy jej bioder stały się szybsze i gwałtowniejsze a oddech krótszy, pochyliła się bardzo do przodu i musiałem puścić reling, już go nie sięgałem. Spojrzałem w dół i oczy przyzwyczajone już do mroku dostrzegły moją pałę znikającą raz za razem w jej pięknej dupce, to mnie wkręciło do maksimum i poczułem, że zaraz skończę.
- Zaraz dojdę - poinformowałem profilaktycznie Izę.
- Nie, jeszcze trochę, wytrzymaj - wydyszała kręcąc dupą na wszystkie strony.
Nie pozostawiła mi wyboru, dzieliły mnie tylko sekundy od kulminacji, spróbowałem przyspieszyć jej orgazm wbijając się w jej tyłek tak mocno jak tylko mogłem, nieomal ją unosząc w powietrze. Trzy pchnięcia później uciekła do przodu targnięta spazmem, oparła się całym ciałem na samochodzie a mój kutas wystrzelił fontanną spermy w bliżej nieokreślonym kierunku. Iza opadła na kucki, nogi jej się ewidentnie trzęsły.
- Ała, mocno było - wyjęczała
- Mocno czy za mocno? - dotknąłem przepraszająco jej głowy.
- Mocno. I chyba ospermiłeś mi nogi - próbowała się zaśmiać.
- Przepraszam, mogłem skończyć w tobie, ale uciekłaś.
- Mocny orgazm, co poradzę.
Kucnąłem obok uprzednio schowawszy członka w spodnie i pocałowałem Izę.
- Wszystko OK?
- Tak, było super, aż się nie spodziewałam, jesteś otwarty.
Uuuu, dzieciaku, ty nawet nie wiesz jak jestem otwarty...
- Ty tu rządziłaś - to było zgodne z prawdą.
- A porządzisz ty kiedyś? Tak naprawdę.
- Jesteś pewna, co mówisz? O co prosisz?
Podniosła się, poprawiła majtki i obciągnęła spódnicę.
- Zrobisz co zechcesz. Tylko warunki lepsze skombinuj.
- Zobaczymy.
- Co masz patrzeć jak ci się podobało - sięgnęła do auta i znalazła sweterek, zarzuciła go na siebie i się nim okręciła.
- Podobało. Wsiadaj, marzniesz.
- Mi też. Mój chłopak mi wiele nie daje. A ja to lubię.
Wsiadła posłusznie do auta i założyła buty na stopy.
- Lubisz anal, co? - zapytałem uruchamiając silnik. Światła automatycznie się wypoziomowały tańcząc na ścianie drzew.
- Lubię i to mocny - odpowiedziała bez skrępowania. Po tej zaczerwienionej speszonej dziewczynie ze sklepu nie zostało za wiele. Nie wiem, czy mi się to podobało, nie to widziałem przed oczami.
- Ogólnie lubię mocno - ciągnęła temat - a to co słyszałam w przymierzalni było mocne, nie spodziewałam się czegoś takiego w miejscu publicznym. Na ogół takie rzeczy to w domu...
- W domu też. I w pracy. I w hotelu. I gdzie się da - nie mogła nawet się domyślać, że te miejsca są "rozdziewiczone". I jeszcze parę innych. - wróciłem na drogę.
- Wysadź mnie tak z dwieście metrów za moim domem, nie możesz tak po prostu podjechać. Tak to pomyślą, że autobusem przyjechałam, jak zwykle.
- Dlaczego, kolega cię nie mógł podwieźć?
- Jasne, bo mam masę kolegów z taką bryką.
No punkt dla niej.
- Zaprosisz mnie do siebie - wyskoczyła nagle. Takim pośrednim tonem między pytaniem a stwierdzeniem.
- Może kiedyś, na razie nie ma możliwości.
- OK, rozumiem.
Ale nie rozumiała, po pierwsze przecież nie mieszkam sam, o czym nie wie, po drugie mam podobny przypadek za sobą - młoda dupa zachłysnęła się tym, że starszy od niej, dobrze ustawiony facet ją przeleciał i ma nadzieje na ciepły stały związek. No nie, ja tak nie gram. Żadnych wizyt w moim domu, adresów, telefonów.
Minęliśmy jej dom chwilę później, rzuciłem okiem - fajna nowoczesna konstrukcja.
- Tak mieszkasz? Ładnie.
- To dom rodziców, nie mój przecież.
- No więc trochę twój.
Zatrzymałem auto na poboczu w ustronnym miejscu.
- To na razie.
Wysiadła z samochodu, zabrała torebkę, chwilę w niej grzebała, coś wyjęła i po chwili ponownie wsiadła nie zamykając drzwi i podała mi skrawek papieru. Jej imię i numer telefonu.
- Jak będziesz miał ochotę mocno mnie przelecieć to zadzwoń - odważnie zabrzmiało.
- Jak mocno?
- Mocniej niż dzisiaj. Mógłbyś mnie sponiewierać, ale bez śladów.
- Naoglądałaś się Greya maleńka.
- Owszem, ale jednak chcę mocno i brutalnie. Nie zaznałam tego nigdy a chciałabym, dzisiaj byłeś dalej niż ktokolwiek. Najdalej. I chcę być jak ta twoja dupa z przymierzalni. Mam taką fantazję i mógłbyś ją spełnić.
Najdalej w sensie że co? Najgłębiej wszedłem, czy ma to inne znaczenie?
- Hamuj się, "dupa" o niej mogę mówić tylko ja.
- Zastanów się i zadzwoń. Jak chcesz - pochyliła się, pocałowała mnie oblizując mi usta i wysiadła zatrzaskując za sobą drzwi. Poczekałem aż zniknie w mroku i przełożyłem stopę z pedału hamulca na gaz.
Na wjeździe do miasta zatrzymałem się na myjni, gdzie wyczyściłem tylne siedzenie, przemoczyła je mocno.
Dyskretnie też pozbyłem się zakupionych w aptece prezerwatyw. Jakby Bea je znalazła nie wytłumaczyłbym powodu ich obecności w aucie.
W domu w świetle łazienki obejrzałem spodnie - zacieki były widoczne gołym okiem. Mam nadzieję, że Bea wstawiając pranie nie będzie oglądać ich zbyt wnikliwie... Wziąłem porządny prysznic, wolałem nie zostawiać na sobie zapachu Izy, a miałem wrażenie, że czuć ode mnie jej soki na metry. Pod prysznicem próbowałem wyobrazić sobie ostry i wyuzdany seks z Izą, ale nie kleiło mi się to. Spodziewałem się po niej zupełnie innych doznań i to trochę zepsuła, nie kręciła mnie tak jak jeszcze dzisiaj rano. Odsunąłem myśli o niej na bok i przywołałem widok wypiętego w wannie tyłeczka Iwony. I tego jak reagowała na swój analny pierwszy raz, zapragnąłem przeżyć to jeszcze raz. Iza po prostu przyjęła mnie jakby robiła to codziennie, bez tego "czegoś". Doprowadziłem się do porządnego podniecenia i skończyłem prysznic.
Beata wróciła z pracy, wzięła szybki prysznic. Wskoczyła do łóżka a wtedy wziąłem ja ją. Myśląc o Iwonie.