Ciąg dalszy tego wątku:
Elę poznałem w banalny sposób, znudzony ciągnącym się wieczorem i brakiem lepszych zajęć wszedłem na lokalny portal internetowy w zakładkę towarzyskie. Sam nie wiem, czego mogłem tam szukać, ot zwyczajna chęć poczytania co ludzie tam wrzucają - od samotnych starszych pań i panów, przez gówniarzy co to "wyliżę panie w dowolnym wieku" (pisownia oryginalna) aż po fantastów, którzy chyba się filmów za dużo naoglądali . Pełne spektrum, wśród którego normalnych anonsów jak na lekarstwo. Z drugiej strony między mną a Beatą ostatnio było inaczej niż zwykle. Była czasem nieobecna, zmienił się jej także charakter, stała się materialistką. Często zaczęła wybuchać gniewem z byle powodu. Wiek? Hormony? Może coś innego? Wszelkie próby porozmawiania zbywała krótkim "coś ci się zdaje".
Kilka ogłoszeń było dość ciekawych ale tylko jedno było w stanie przykuć moją uwagę. Zwykłe, bez napinania się, szczere ale jednocześnie zuchwałe. Jak wygląda i czego oczekuje. Co lubi i o czym marzy. W zakładce "kontakt" tylko link do komunikatora. A co mi szkodzi, klik. Parę słów od siebie, zupełnie neutralnych, niezdradzających zbyt wiele. Godzinę później uruchomiłem komunikator nie spodziewając się odpowiedzi jednak spotkało mnie miłe zaskoczenie. Odpisała wyrażając swoją radość, że jestem pierwszy, który nie pisze od razu o seksie. Cóż, taki jestem szarmancki... Imienia nie chciała zdradzić, bo "po co okłamywać i podawać wymyślone, prawdziwego wolę przez net nie dawać, poznasz jak się może zobaczymy". Wymiana zdań potoczyła się gładko, przerwał ją dopiero powrót Beaty z pracy.
Na drugi dzień pierwsze co zrobiłem po zajęciu miejsca za kierownicą samochodu to zalogowanie się do komunikatora. Niestety - zero wiadomości. Trudno, tak też bywa. Już w firmie zajmując się swoimi sprawami za biurkiem spoglądałem czasem na telefon, jednak ten był nieubłagany - ciągle nie chciał wyświetlić jakiejkolwiek wiadomości.
Po południu zjadłem lekki lunch, zajrzałem do pobliskiej ciastkarni i wróciłem do domu. Usiłowałem wyobrazić sobie jak tajemnicza nieznajoma wygląda. Opisywała się dość ogólnie, skrzętnie i inteligentnie wykręcała się od szczegółów swojego wyglądu lecz nie kryła że chciałaby być wyższa i mieć lepszą figurę, ale która by nie chciała? Opis pasował do wielu kobiet, miałem nadzieję, że nie jest to ktoś kogo znam. W głowie jak w kalejdoskopie przewijały się zmyślone ciała, ubiory, fryzury i makijaże układające się w setki kombinacji. A w sumie jak chciałbym aby wyglądała? Blondynka, ruda czy brunetka? Oczy zielone, niebieskie, czarne czy jeszcze inne? Drobna czy raczej mojego wzrostu? W okularach czy bez?
Tak wiele pytań a tak mało odpowiedzi. I nawet jeśli je poznam to co? Przecież to tylko dla zabawy, nie planuję przecież się z nią spotkać. Czy może jednak planuję?
Nie wytrzymałem.
"Hej, jesteś tam jeszcze?" - wystukałem na ekranie smartfona.
"Jestem" - odpowiedź przyszła nim ekran nie zdążył się wygasić.
"Dlaczego się nie odzywasz?"
"A Ty? Czekałam na Twój ruch"
"No to go zrobiłem. Co słychać?"
"Nie mogę pisać, mąż jest w domu".
Zaraz zaraz. Jaki mąż, o ty nie było mowy!
"MĄŻ???"
"Tak, mam męża, a co?"
"Nie pisałaś..."
Odpowiedzi się nie doczekałem. Mówi się trudno i żyje się dalej. Skasowałem historię konwersacji i wylogowałem się, lepiej dmuchać na zimne.
Wieczorem przed snem wyciszyłem telefon i zalogowałem się ponownie. Wiadomość już na mnie czekała.
"Przepraszam, nie mogłam pisać. Tak, mam męża. Przeszkadza ci to w czymkolwiek? Bo mi nie. Odezwij się".
Chwilę myślałem co z tym fantem począć, ogólnie nie mam oporów z mężatkami, ale zawsze to jest spontan.
"Nie przeszkadza, wręcz mnie to kręci" - to nie była do końca prawda, ale w ten sposób mogłem wybadać grunt - "ja też przecież nie jestem sam"
Odpowiedź nie nadeszła, więc wylogowałem się i zanim zasnąłem uświadomiłem sobie, że jednak to, że ma męża bardzo mnie kręci. Sen przyszedł, gdy rozmyślałem jak potoczy się dalej dialog między mną a nieznajomą.
Następnego dnia w pracy od razu się zalogowałem.
"Dzień dobry, mężatko" - zagaiłem zgryźliwie rozmowę.
Odpowiedź przyszła po dwóch godzinach.
"Dzień dobry... singlu. Bo jesteś singlem?"
"Nie jestem" - co miałem kłamać, nie zasypiam sam w łóżku przecież.
O dziwo nie była ani zła ani zaskoczona a przynajmniej nie dała tego po sobie poznać. Nasza konwersacja trwała do fajrantu z małymi przerwami, oboje mieliśmy zawodowe sprawy - udało mi się z niej wyciągnąć, że pracuje w banku. Wyobraziłem sobie kogoś pokroju Iwony - nienagannie ubrana i uczesana, zgodnie z bankowym dress-codem. Kuszące.
I tak nam płynnie schodziła wymiana wiadomości, cieszyło mnie to, że wydawała się być szczera i wszystko toczyło się naturalnym trybem, jakbyśmy się znali od lat. Jeśli nie chciała czegoś napisać to po prostu dawała to do zrozumienia, nie lawirowała ani co gorsza nie kłamała. Coraz częściej nasza wymiana zdań dryfowała w coraz bardziej erotyczne rejony, nie zauważyłem zażenowania po drugiej stronie, więc nie widziałem powodu aby przestawać.
W końcu dostałem wiadomość.
"Może się w końcu spotkamy?"
"Dlaczego nie, ryzyk fizyk, tylko gdzie i kiedy?"
Zaproponowała wizytę u niej w banku, trochę dziwne miejsce, ale pomyślałem, że w razie co chce mieć komfort bycia wśród ludzi jakbym się okazał jakimś zboczeńcem...
"Dam ci znać kiedy i gdzie, pa" - zakończyła wymianę zdań, no tak - przecież nie wiem, w którym banku pracuje, to tajemnica póki co.
Tego samego dnia byłem służbowo w swoim banku. Kiedyś bank to musiało być gmaszysko z rzędem okienek i gwarem. Teraz to kameralne małe biura, bez okienek, tylko z biurkami, pogrążone w ciszy przerywanej tylko czasem szumem drukarek. Choć szanse były małe, że nieznajoma pracuje akurat w tym banku były absolutnie niewielkie, ale i tak rozmawiając z asystentem rozglądałem się po innych pracownicach zastanawiając się, czy to może być któraś z nich. Jedna czy dwie spokojnie udźwignęłaby temat, pozostałe niestety nieatrakcyjne.
Kilka dni i wiele wiadomości później doczekałem się.
"Jutro o osiemnastej zapraszam, kończę o godzinie..." - i podała czas i adres. Sprawdziłem - to nie był w sumie bank tylko mała filia jednego z większych graczy w tej branży. Dzień mi pasował, Beata ma drugą zmianę.
Następnego dnia wróciłem do domu, wziąłem gorący prysznic, przebrałem się w świeże odzienie i pojechałem.
Pojawiłem się koło jej banku tuż przed umówioną godziną, praktycznie co do sekundy. Minąłem wielką witrynę częściowo zaklejoną wielkim logo. Obiecałem sobie, ze wejdę z marszu nie zerkając, ale nie wytrzymałem i spojrzałem przez szybę. Zobaczyłem puste pomieszczenie z dwiema dziewczynami - jedna siedziała tyłem do okna, druga krzątała się koło kopiarki. Ta druga miała wściekle rude włosy, miałem nadzieję, że to nie z nią mam się spotkać. Podszedłem do drzwi i nacisnąłem klamkę, jednak okazały się być zamknięte. Stąd nie było widać tej siedzącej panny, za to rudzielca było widać jak na dłoni. Spojrzałem na zegarek - no tak, sekundnik minął już godzinę zamknięcia placówki. Kobieta obok ksero nawet nie zaszczyciła mnie wzrokiem przez oszklone drzwi za to druga pojawiła się w zasięgu wzroku i podeszła. Otworzyła zamek i lekko uchyliła drzwi.
- To pan był umówiony? - miała bardzo miły głos, o kilka lat młodszy niż ona z wyglądu.
- Tak, zgadza się.
- To zapraszam - gestem wskazała wnętrze pomieszczenia.
Wszedłem nie za bardzo wiedząc co dalej, ale pomogła mi wskazując fotel naprzeciwko jej biurka i zamykając za mną drzwi. Przyjrzałem się jej przelotnie, faktycznie bankowy szablon ubioru - spodnie (niestety!), koszula i żakiet. Buty na małym obcasie ale niespecjalnie w takim fasonie jaki lubię. Ładna z twarzy, figura OK - kilka centymetrów więcej i byłoby bardzo dobrze. Ciemne włosy za ramiona ułożone w trudny do opisania sposób. Ale nad całością górowały olbrzymie oczy i przepiękny uśmiech.
Usiadłem posłusznie a ona wróciła na swoje miejsce.
- Czyli jeśli dobrze zrozumiałam przez telefon - chce pan wziąć kredyt na zakup mieszkania.
Wciąż nie byłem pewien, czy dobrze trafiłem, ale rozwiała moje wątpliwości pięknie się uśmiechając i puszczając do mnie oczko.
- No tak - podjąłem grę - nie bardzo wiem jednak jak to się odbywa, ale pani wygląda mi na konkretną osobę.
Druga z pracownic była za moimi plecami, więc nie mogła widzieć mojego szerokiego i bezczelnego uśmiechu.
- Spokojnie, pomogę - widać było, że powstrzymuje się od śmiechu.
Pani "kserokopiarka" skończyła odbierać papiery z urządzenia, głośnym stuknięciem wyrównała ich krawędzie, podeszła do biurka i położyła plik kartek na brzegu biurka.
- Przepraszam, Ela, tu masz wszystko w dwóch kopiach, mogę się zwijać czy ci pomóc?
Czyli Ela.
- Tak, poradzę sobie, leć.
Ruda obróciła się na pięcie, zniknęła w drugim pomieszczeniu na dosłownie dwie sekundy. Pojawiła się z płaszczem przewieszonym przez ramię, otworzyła drzwi, rzuciła krótkie "do widzenia, na razie" do nas obojga i wyszła. Ela wstała i zamknęła drzwi na klucz.
- Myślałam, że zdąży szybciej, przepraszam. Już się nie musimy wygłupiać. Ela - podała mi rękę z elegancko zrobionymi paznokciami.
- Michał, nic się nie stało.
- Poczekasz moment, muszę zamknąć dzień?
- Jasne, rób co musisz.
Znów zajęła miejsce przy biurku a ja uważnie się jej przyjrzałem. Zobaczyła, że się gapię, spojrzała mi prosto w oczy.
Miała naprawdę duże i piękne oczy, wykrojone zręczną ręką Matki Natury. Nie wytrzymała zbyt długo, lekko się zawstydziła i odwróciła głowę. Tylko na tym zyskałem, mogłem oglądać jej profil, ładny nosek no i te usta... Cudo. Naprawdę. Opięta biała bluzeczka obiecywała duże, ciężkie i okrągłe piersi. Dolna część jej ciała, ukryta teraz pod biurkiem, odziana była w spodnie - "trudno..." pomyślałem - "będzie niełatwo, ale da się zrobić...".
Rozmawialiśmy i rozmawialiśmy, Ela zadawała pytania, okazała się bardzo ciekawska i kilka kwestii sobie jasno wyjaśniliśmy. W końcu skończyła układać w swoim komputerze cyferki i mogliśmy skupić się na tylko sobie. Początkowe napięcie gdzieś uciekło.
Po jakimś czasie spojrzała na zegarek.
- OK, muszę lecieć, trochę nam zeszło - przepraszająco spojrzała wielkimi oczami.
- Już? OK, skoro musisz.
- Jak na pierwszy raz to i tak długo.
- A będzie kolejny? - nie wiedziałem, czy jej się spodobałem, może po dzisiejszym spotkaniu zablokuje mnie w komunikatorze.
- Jeśli zechcesz - uśmiechnęła się promiennie.
- Ja zechcę - odpowiedziałem zgodnie z prawdą, miała w sobie to coś.
Zaczęła szykować się do wyjścia ogarniając ulotki, papiery, poprawiając krzesła, cały czas ze mną rozmawiając, podobało mi się to.
Koniec końców w pomieszczeniu panował ład i porządek, pozostało tylko podlanie kwiatów. Wyszła na zaplecze po wodę a ja zastanowiłem się co robić.
Zebrałem się w sobie, raz kozie śmierć. Zamknąłem na moment oczy, w oddali słychać było szum wody z kranu. Dobra, kto nie ryzykuje ten nie ma.
Otworzyłem oczy, wstałem po cichu z wszedłem za nią do pomieszczenia, które okazało się czymś w rodzaju pomieszczenia socjalnego, kilka szafek, mały stolik, lodówka, zlewozmywak - standard chyba w takich placówkach. Odwróciła się zaskoczona, ale w jej oczach widać było, że to zaskoczenie trochę udawane. Zrzuciłem na podłogę kurtkę i przysunąłem się do niej. Spoważniała w jednej chwili i spojrzała na mnie wylęknionymi ogromnymi oczami. Delikatnie, aby nie sprawić jej dyskomfortu dotknąłem chłodnymi dłońmi skóry jej twarzy. Delikatnie, jakby badając czy jej nie spłoszę, dotknąłem wargami ust, teraz lekko zaciśniętych. Nie protestowała, ale też nie zachęcała, pomału przekonywała się do pocałunku i w końcu zupełnie wpiłem się w usta Eli.
Wspięła się w odpowiedzi na palce aby odrobinę zniwelować różnicę wzrostu, objąłem jej twarz i utonąłem w ustach. Smakowała świetnie, miękkie usta przywarły do moich, język, lekko szorstki, spotkał się z moim językiem. Zrobiło mi się przyjemnie gorąco, przez ciało przebiegł dreszcz. Przez głowę przelatywały mi różne scenariusze dalszych minut. W końcu przemogła się i jej ręce ramiona otoczyły moją szyję. Podniosłem ją i zaniosłem do pomieszczenia na zapleczu. Stało tam biurko nie wyglądająca na zbyt mocne, kilka biurowych krzeseł i szafka z drukarką. Szybka lustracja poskutkowała konkluzją, że pomieszczenie nie za specjalnie nadaje się do seksu, trzeba będzie sobie radzić. Sięgnąłem do czarnego wdzianka i zręcznie je rozpiąłem. Wierzchem dłoni prześlizgnąłem się po materiale koszuli mocno wypychanym przez piersi. Na ciasno opiętej tkaninie odcinały się szwy stanika. Zaskakujący gest zaowocował drgnięciem, ale zaraz się opanowała. Ba - wręcz nawet jakbym ją tym ośmielił albowiem bezceremonialnie sięgnęła w dół i położyła rękę na moim kroczu. Nie zaskoczyło jej absolutnie to, że byłem już całkiem spory, to co zastała tam na dole wywołało lekko zuchwały uśmiech zadowolenia. Do pełni wzwodu trochę jeszcze brakowało, stres czynił swoje. Ela nie poprzestała na położeniu tam ręki, lekko mnie ścisnęła i delikatnie uciskała przez gruby materia jeansowych spodni patrząc mi w oczy. Nie widać było nawet śladu pruderii, teraz już stres uciekł gdzieś w głąb umysłu i ani myślał powrócić. Brak umysłowego kagańca pozwolił członkowi urosnąć do prawidłowych wymiarów i stwardnieć, zdecydowanie to wyczuła i sprawiło jej to przyjemność. Pocałowałem ją najpierw delikatnie, potem trochę mocniej, zareagowała tak jak się spodziewałem. Po pierwszych kilku ledwie muśnięciach wargami wpiła się w moje usta łapczywie, jakby dawno się nie całowała i brakowało jej tego. A może właśnie tak było?
Nie przestając wymieniać pocałunków guzik po guziku rozpiąłem jej koszulę. Górny guzik, całus, kolejny - mocny całus. Trzeci - język głęboko jak tylko się da. Spojrzałem w dół i moim oczom ukazały się pięknie okrągłe spore piersi opięte białym materiałem stanika. Skóra miała ładny odcień, obie piersi ładną linią zbiegały się tworząc apetyczną szczelinę między nimi. Aż się prosiło aby się między nimi zatopić.
- Siadaj - wyszeptała na poły z wydyszeniem i wskazała szafkę.
Posłuchałem posłusznie polecenia gospodyni, stanęła naprzeciw mnie zbliżając się tak blisko jak tylko możliwe. Oceniłem jej figurę, którą krytykowała w czasie naszych pogaduszek internetowych. Nie miała na co narzekać, może kilka kilo mniej nie zaszkodziłoby, ale jej ciało wciąż było jędrne i kuszące. Przytuliłem się do ciepłej skóry jej brzucha, przycisnęła lekko moją głowę i wsunęła rękę pod moją koszulę.
Po chwili ponownie sięgnęła w dół, przez materiał spodni chwyciła członka i mocno, prawie sadystycznie zaczęła mnie pocierać. Przez moment uczucie było dziwne, ale po chwili stwierdziłem, że jest to całkiem przyjemne. Wstałem i przycisnąłem się do jej bioder, ręką sięgnąłem do pośladków, spiętych teraz mocno a potem w dół, jak najniżej, na ile mogłem sięgnąć w zagłębienie między jej nogami.
Chciałem zedrzeć z niej ubranie, ale głos rozsądku podpowiadał, że nie wolno mi tego zrobić, jakby do domu wróciła? Czas pokazał, że później takich dylematów nie miałem, ale nie uprzedzajmy faktów.
Całowałem słodkie usta próbując wybadać czego tak naprawdę pragnie. Mówiła jedno, ale gorejące oczy mówiły co innego, nie chciałem sprawić zawodu. W końcu zebrałem wszystkie negatywne myśli, związałem je sznurem pożądania i wyrzuciłem precz. Wtuliłem się w nią, utonąłem w ramionach, w zapachu włosów, lekko już potarganych. Jej oczy jak dwa wielkie baseny turkusowej wody patrzyły na mnie hipnotyzująco jakby mówiąc "zrób to".
Oparłem ją lekko na biurku, sięgnąłem w dół próbując wybadać sposób odpinania jej spodni. Nie odgadłem, więc bez protestów pomogła mi trochę i droga do tego co ma pod spodem stanęła otworem. Odwróciłem ją tyłem do mnie, wypięła się lekko wypinając piersi do przodu jakby dopraszając się pieszczot co szybciutko zrobiłem. Były miękkie, przyjemne w dotyku, spojrzałem z boku, ich widok z góry przyprawił o szybsze bicie serca. Dopiero co rozpięte spodnie z lekką pomocą centymetr po centymetrze zsunęły się w dół, kucnąłem i oswobodziłem z buta jej stopę, noga opuściła nogawkę a but wrócił na swoje miejsce. Te kilka centymetrów więcej, jakie dawały jej obcasy było nie do przecenienia. Powtórzyłem zabieg z drugą nogą, niby od niechcenia trącając ustami skórę jej nóg i pośladków skrytych w czarnym materiale majteczek. Czekały one na zdjęcie ich z jej ciała, ale to musiało póki co poczekać.
Chwyciłem stanowczo ale nie brutalnie jej pośladki, spięła je jakby próbując spowodować, że będą jędrniejsze. Naprawdę nie było potrzeba, były dokładnie takie jak być powinny. Zrzuciłem koszulę a ona rozstawiła szerzej nogi dając dostęp mojej dłoni do cipki spragnionej mojego dotyku, pochyliła się jeszcze mocniej i zaparła o biurko. Moja dłoń powędrowała pod miękki materiał majtek, natrafiła na delikatne włoski i ciepłą, rozkoszną i lepką wilgoć.
Rozpiąłem swoje spodnie i błyskawicznie zsunąłem je razem z bokserkami. Członek stał twardo i błyszczał naprężoną skórą. Przylgnąłem lędźwiami do jej tyłeczka drażniąc materiałem jakże wrażliwą teraz żołądź. Zsunąłem jej majtki ile było potrzeba i skóra członka przywitała się z delikatnym rowkiem między pośladkami. Sięgnęła do tyłu, wcisnęła dłoń między nasze ciała i ścisnęła kutasa. Nie pozostałem dłużny, sięgnąłem do przodu nad jej biodrem i zanurzyłem w niej palce na tyle na ile to było możliwe.
Skierowała mnie do swojej cipki dając do zrozumienia, że nie chce w środku palców lecz coś innego. Pomału, wciąż ucząc się jej ciała i reakcji wsunąłem członka do jej rozpalonego wnętrza. Jakże była chętna i wilgotna! Delikatnie wsunąłem się w nią całkowicie, oplatała mojego kutasa jedwabną lepkością cipki, zacząłem pomału lecz przyspieszając wchodzić w nią delektując się jej cichym pomrukiem przyzwolenia.
Podciągnąłem do góry jej bluzkę i podziwiałem widok wypiętego tyłeczka przechodzącego miękką linią w talię, ciemnoróżowe wargi sromowe pozostawiały na skórze członka piękną lśniącą warstwę, niemal czułem jej zapach i smak, wyobraźnia płatała mi figle.
Złapałem ją za ramiona i wyprostowałem tak, aby mieć swobodny dostęp do piersi. Rozpiąłem staniczek a one uwolnione opadły lekko pod swym ciężarem ukazując różowe sutki. Patrzyłem na jej profil zza Twoich pleców, ocierałem się o pośladki, całowałem kark nie przestając się z nią kochać.
W pewnym momencie pomyślałem "dość kochania, to kiedy indziej, teraz czas na rżnięcie, kto nie ryzykuje, nie pije szampana".
- Chcesz mnie zerżnąć? - usłyszałem podniecony drżący głos. Domyśliłem się, że zamiast pomyśleć powiedziałem to głośno. Ups... Ale skoro już poszło...
- Tak, chcę zrobić to z Tobą mocno, bardzo mocno, zadać ci odrobinę bólu połączonego z rozkoszą, chcę Cię zerżnąć jak będę chciał i chcę żebyś prosiła o więcej.
Odważnie, ale chyba trafiłem w sedno bo odwróciła głowę i spojrzała mi w oczy lekko wylęknionym wzrokiem. Jednak w moich oczach zobaczyła chyba delikatną obietnicę czułości i ostrożności bo jej wzrok zmiękł i pojawił się cień ufności.
- To na co czekasz, posiądź mnie mocno. Lubię mocno.
Te słowa podziałały na mnie jak płachta na byka, poczułem przypływ jeszcze większego podniecenia. Pchnąłem mocniej, wywołując grymas jakby zaskoczenia, pchnąłem jeszcze raz i jeszcze. Pieściłem mocno jej piersi, nasze oddechy stały się krótkie. Nie wytrzymała naporu, zgięła się w pasie i opadła ciężko na biurko, zapierając się dłońmi o ścianę. Piersi musiały zetknąć się z chłodem blatu, ale zniosła to dzielnie bez słowa skargi.
Wspaniały widok jaki się pode mną roztaczał powodował oszołomienie i obietnicę szybkiego orgazmu. Opieprzyłem się w myślach za to i zmusiłem umysł do wolniejszej pracy "najpierw ona, potem ty!!!". Jej ciało rytmicznie wstrząsało się wskutek moich pchnięć, jakby nie zapierała się mocno o ścianę z pewnością uderzyłaby w nią głową. Jedną ręką przesuwałem po jej plecach, drugą pieściłem pośladki. Ciche jęki, stłumione strachem przed usłyszeniem nas przez kogokolwiek z zewnątrz stawały się coraz intensywniejsze i głośniejsze, wskazywały na zbliżający się orgazm. Postanowiłem podkręcić ją trochę mówiąc słowa, których normalnie nie używa się w seksie, niemniej jeśli panna to lubi to nie mam oporów, nie jestem zbyt pruderyjny:
- Wij się, chcę zobaczyć jak twój tyłek pracuje pod moim kutasem. Rżnę Cię i mam satysfakcję z tego, ty też? Bo nie widzę, pokaż jak Ci dobrze, zaraz wejdę ci w dupkę a Ty przyjmiesz mojego kutasa w całości bez zająknięcia i nie chcę słyszeć skargi, jeśli będzie to Cię ukarzę. Tak, masz piękne ciało, wygląda super ze mną w środku, pracuj tyłkiem, chcę widzieć, że Ci się podoba. Chcę skończyć na Ciebie, zobaczyć spermę na Twym ciele.
Poczułem lekkie spięcie jej mięśni, być może wizja nagłej penetracji analnej ją przestraszyła. Niemniej jej tyłek wciąż wirował powodując głośne mlaśnięcia cipki na moich jądrach, gorące wargi obejmowały mojego członka umiejętnie i miękko. Wizję seksu analnego jednak pozostawiłem na inny czas i być może miejsce...
Chwilę później poczułem delikatne skurcze na mnie i wyczułem, że zbliża się jej orgazm. Wprowadziłem do cipki dodatkowo kciuk, potęgując jej doznania i powodując eksplozję. Krzyknęła cicho zaskoczona i przygryzła dłoń, aby nie krzyczeć więcej. Zwolniłem ruchy nie uderzając już tak brutalnie, wiedziałem, że czas rozkoszy już minął, teraz odczułaby tylko ból.
Uciekła spode mnie, odwróciła się i dopiero wówczas zobaczyłam jakie ma wypieki na twarzy i dekolcie. No i mogłem podziwiać przez krótką chwilę krągłość jej dużych piersi.
- Teraz moja kolej, siadaj na krześle.
Posłusznie usiadłem wiedząc co się święci. Kucnęła między moimi nogami, ujęła członka w dłoń i zaczęłaś delikatnie masować. Był cały mokry i śliski, jej dłoń miękko przesuwała się na nim niemal bez oporu. Po chwili takich pieszczot patrząc mi ciągle w oczy zamknęła na nim usta i pochłonęła w całości. Język wirował po jego spodzie, wargi muskały delikatnie skórę, czasem pozostając w okolicy główki, czasem pochłaniając go w całości. Spojrzała na mnie wyzywająco i wypuściła członka z ust.
- Chciałbyś tak skończyć? - no co to za pytanie w ogóle?
- Pewnie.
- A jak, do buzi, czy na nią?
Zaskoczyła mnie tak bezpośrednim pytaniem. Na buzię? Matko, dla mnie to nie pierwszyzna ale ona wydawała mi się grzeczniejsza!
- A zgadzasz się na twarz? - zapytałem trochę głupio.
W odpowiedzi uśmiechnęła się tylko pięknie i rzuciła:
- Tylko daj znak, żebym zdążyła - i otwierając szeroko oczy wróciła do pieszczot. Jej ciepłe i wilgotne wnętrze ust było bardzo podniecające, dodatkowo wizja jaka mi roztoczyła w głowie znacząco przyspieszyła sprawę. Poczułem zbliżający się orgazm.
- Już za moment, już... - zamknąłem oczy i...
..."a ty co tak siedzisz?" usłyszałem. Otworzyłem oczy, stała na środku głównego pomieszczenia trzymając pojemnik z wodą do podlania kwiatów.
- Słyszałeś co do Ciebie mówiłam?
- Co nieco - wybrnąłem z sytuacji zdezorientowany, zastanawiając się, czy mój wzwód może być widoczny. To wszystko mi się zdawało? Jak to, hej!!! Tak nie wolno!!!
- Musimy już kończyć, muszę być zaraz w domu - rzuciła z wyraźnym przepraszającym tonem w głosie.
Niestety całe zdarzenie było tylko moim marzeniem. Ela podlała kwiaty zamieniając jeszcze parę zdań, każde wsiadło w swój samochód i pojechało w swoją stronę...
I nagle dostałem podniecającą wiadomość: "pragniesz mnie?"... I wiedziałem, że to jeszcze nie koniec. Odpisałem "Bardzo" i natychmiast wylogowałem się z komunikatora.
Kilka dni później postanowiłem powtórzyć spotkanie, Ela również nie miała nic przeciwko.
Spotkanie podobnie, o tej samej godzinie zamknięcia placówki.
Tym razem współpracownicy już nie było, została jej jeszcze papierkowa robota na koniec dnia, więc wysłała mnie na zaplecze aby nie rzucać się w oczy. Było inne niż w mojej fantazji, ale schemat podobny - stół, krzesła, drukarka, mały kącik kuchenny. Parę chwil później Ela dołączyła do mnie i rozmawialiśmy o tym jak nam minął dzień. Dzisiaj była bez samochodu, mąż korzystał.
Siedziałem naprzeciwko niej, w pewnym momencie zdjęła z nogi but z wyraźną ulgą. Moim oczom ukazała się zgrabna stopa z długimi ładnymi palcami zakończonymi elegancko pomalowanymi paznokciami. No, to lubię.
Stopa powędrowała odważnie do mojego krocza co mimo zmęczenia całym dniem powitałem z zadowoleniem. Oparłem się na krześle wygodnie pozwalając jej działać na razie bez mojej aktywności, zobaczymy co będzie.
Jej stopa na początku delikatnie, później coraz mocniej, wyczuwając że na mnie to działa, przesuwała się po moim członku. A niech się dzieje co chce, idźmy na żywioł. Rozpiąłem spodnie, pozwalając stópce poczuć mnie przez materiał bokserek. Nie zauważyłem żadnego zażenowania z jej strony, wręcz przeciwnie. W jej wyzywających teraz oczach widziałem iskierki zadowolenia tym co tam zastała. Pochyliłem się, rozpiąłem jej bluzkę i nie marnując czasu sięgnąłem do tyłu i pozbawiłem ją stanika. Wstałem, stanąłem za jej plecami, pochyliłem się i pieściłem piersi. Twardość mojego kutasa na jej plecach musiała zostać odnotowana. Miała bardzo kształtne piersi a ich widok z góry był niesamowity. Krągłe, ładnie ukształtowane, miękkie i delikatne. Bardzo dobre połączenie. Po chwili pochyliłem się głęboko i wsunąłem dłoń pod materiał jej spodni i majteczek. Było ciasno, więc drugą ręką, pozostawiając na razie piersi w samotności, rozpiąłem spodnie, uniosła lekko biodra umożliwiając mi ich zsunięcie. Widziałem teraz z góry złączenie ud, ale chciałem widzieć ją całą, więc okrążyłem krzesło i mimo niezbyt wiarygodnych protestów pozbawiłem ją kompletnie dolnej części garderoby.
Oblizując zmysłowo i jednoznacznie wargi sięgnęła do moich bokserek uwalniając mojego członka, lecz wpadł mi inny pomysł do głowy. Zsunąłem i zdjąłem też swoje spodnie, ująłem jej stopę i stojąc naprzeciwko położyłem ją na swoim członku. Zrozumiała o co mi chodzi i pieściła mnie palcami stopy. Drugą stopę podała mi wyżej, dzięki czemu mogłem ją całować i pieścić palce językiem. Wolnymi rękoma pieściła swoje piersi, po chwili jedną dłoń skierowała w dół swojego ciała patrząc mi w oczy wyzywająco. Zobaczyła niemą aprobatę, więc palce zanurzyły się w wilgoci cipki. Początkowo penetrowała swoje wnętrze mocno i głęboko, po chwili jednak palce opuściły aksamit i ciepło aby skupić się na pieszczotach zewnętrznych partii. Przesunąłem się tak aby stanąć z boku krzesła, mój członek znalazł się w okolicy jej głowy. Wiedziała co to oznacza. Chwyciła dłonią członka i zaczęła pieścić jego zewnętrzną stronę wargami bez wprowadzania go do ust. Pochyliłem się lekko i bez ogródek moje palce znalazły się głęboko w jej wnętrzu. W tej pozycji nie sięgała ustami do członka, ale rekompensowała to mocnym masażem dłonią. Na wskutek silnego uścisku kutas stwardniał odrobinę bardziej, jakby tego oczekiwała, jej biodra zaczęły poruszać się w szybkim rytmie, dostosowałem ruchy dłoni do tego jak wyginało się jej ciało. "Wejdź we mnie" zażądała, ale zdecydowałem, że skończy pod wpływem moich palców. Protestowała, ale postawiłem na swoim i po chwili urywany i szybszy oddech oznajmił mi, że sprawiłem jej przyjemność. Dodatkowej pewności dodała fala wilgoci na palcach. Ruchem ręki nakazałem jej wstać, zsunąłem dwa krzesła razem i kazałem na nich uklęknąć. Zrozumiała do czego zmierzam, posłusznie przybrała pozę, jaką chciałem i wypięła seksowny tyłeczek. Ela to kolejna panna, która niekoniecznie musi wiedzieć o tym, że jestem po wazektomii, więc sięgnąłem do spodni, wydobyłem i założyłem szybko prezerwatywę. Jej piękna cipka nie mogła za długo być samotna. Wszedłem w nią szybko korzystając z wilgoci pozostałem po orgazmie, wsunąłem się do końca, sekundę zostałem bez ruchu delektując się widokiem jej bioder i ładnego tyłeczka po czym zacząłem wchodzić i wychodzić z jej cipki, początkowo delikatnie, następnie mocniej, widząc jak ruchami ciała odpowiada na moje pchnięcia. Miałem w głowie moją wizję z pierwszego spotkania, ale postanowiłem nie zapędzać się za bardzo tym razem tylko wybadać grunt. Moje ręce błądziły po jej ciele, zwiedzały pośladki, plecy, pas, uda, gdziekolwiek mogłem sięgnąć. Przesuwałem delikatnie dłonią po kręgosłupie, placami delikatnie muskałem kark i szyję. Czasem moje palce zabłądziły w okolice drugiej dziurki delikatnie muskając skórę w jej okolicy jakby sprawdzając reakcję, która jednak była nieodgadniona. Niedługo potem poczułem zbliżający się orgazm, ona jakby też to czując zaczęła szeptać podkręcające mnie słowa "mocniej, rób to mocniej, z całej siły jeśli chcesz, chcę cię czuć jak najgłębiej, marzę o tym odkąd cię poznałam".
Złapałem jej biodra i przyciągnąłem z całej siły. Dwa, trzy silne pchnięcia okraszone klaśnięciem moich bioder o pośladki i moim ciałem wstrząsnęły drgawki orgazmu. Przytuliłem się do niej zmęczony, pocałowałem i opuściłem jej wnętrze. Szybko się pozbieraliśmy bo już czas był opuścić jej miejsce pracy, na autobus, którym jeździła gdy mąż korzystał z auta już nie miała szans zdążyć, więc zaoferowałem jej podwózkę.
W drodze do niej wciąż miałem ochotę na seks. Niespodziewanie dla niej sięgnąłem prawą ręką między jej nogi. Najpierw wnętrzem dłoni przesuwałem po wnętrzu uda, potem skupiłem się na cipce. Miałem wrażenie, że przez materiał spodni czuję ciepło i wilgoć. Rozchyliła lekko nogi i przymknęła powieki. Nie zwlekając sięgnąłem do zapięcia spodni Eli, jakoś udało mi się je rozpiąć i moja dłoń, choć w bardzo niewygodnej pozycji, znalazła drogę do cipki. Zaskoczyłem ją tym, ale w oczach zobaczyłem zadowolenie. Moje palce na tyle ile mogły zatopiły się w ciepłym wnętrzu. Jej dłoń sięgnęła do mojego karku a palce delikatnie muskały skórę powodując lekką gęsią skórkę.
Rozparła się wygodnie w fotelu, rozchyliła nogi i delektowała się pieszczotą. Nie chcąc być mi dłużna zostawiła kark i dłoń znalazła się na moim kroczu. Czując pod palcami, że jej pragnę rozpięła moje spodnie i wydobyła członka na wierzch. Lekko błyszczał, pieściła go momentami całą dłonią, a momentami dwoma palcami ułożonymi w kształt kółka i mocno zaciśniętymi, co było bardzo podniecające. Po chwili niespodziewanie i nagle odpięła pas, pochyliła się i mój członek zniknął w gorących ustach. Zaskoczony trochę nie wiedziałem jak zareagować, rozsądek kazał protestować, ale pragnienie śpiewało z rozkoszy. Członek momentami znikał w całości w jej ustach, momentami pieściła go tylko językiem doprowadzając mnie niemal do stanu braku kontroli nad własnym ciałem. Na szczęście po chwili sama przestała, pocałowała mnie gorąco w usta i stanowczo nakazała:
- Znajdź ustronne miejsce, chcę cię.
Przypomniał mi się epizod z Izą, tyle, że wtedy to było prawie zaplanowane, teraz to był spontan. Nie namyślając się wiele skręciłem w pierwszą lepszą drogę, poszukałem w miarę odosobnionego miejsca. Jak tylko zgasł silnik wpiłem się łapczywie w jej usta, po czym przenieśliśmy się na tylne siedzenie.
Nie było czasu ani warunków na romantyzm, błyskawicznie pozbawiłem ją spodni i majtek. Znów sięgnąłem do spodni aby skorzystać z "ubranka". Złapała mnie jednak za rękę, patrząc wymownie w oczy.
- Nie, chcę cię dobrze poczuć - powiedziała cicho z nadzieją. Ja przecież mogłem bez kondoma, ale nie zdecydowałem się jeszcze na wtajemniczenie jej w to. Sto myśli przegalopowało mi przez głowę i dla pewności i jej komfortu zaznaczyłem, że nie skończę w niej.
- Skończysz gdzie zechcesz - usłyszałem a w jej głosie pojawił się ogień pożądania. Nie namyślając się już dłużej zatopiłem się w gorącej i niesamowicie wilgotnej cipce. Ela ułożyła się wygodnie na siedzeniu a ja kochałem się z nią mocno i szybko. Warunki i adrenalina związana z ryzykiem, że ktoś nadjedzie spowodowały, że dość szybko doszła, tym razem stało się to dość głośno, co powitałem z zadowoleniem. Po chwili i ja byłem gotów skończyć, ostrzegłem, że zaraz to się stanie. Jakby dając mi do zrozumienia co ma się stać podciągnęła wysoko bluzkę i zsunęła w górę z piersi stanik. Objęła swoje krągłe piersi rękoma lekko je zbliżając do siebie i oblizała wyzywająco wargi
- Kończ gdzie chcesz.
Te "gdzie chcesz" w obliczu tego co robiła mogło znaczyć tylko jedno - tuż przed orgazmem szybko z niej wyszedłem, podsunąłem się wysoko, moje mięśnie skurczyły się pod wpływem orgazmu i na piersi spadły gorące krople mojej spermy. Złapała mojego członka i jakby chcąc wycisnąć z niego jak najwięcej pieściła go jeszcze przez chwilę mocno i intensywnie. Na koniec zniknął na moment w jaj ustach gdy oczy wpatrywały się we mnie intensywnie...
Dopiero gdy ochłonęliśmy zorientowaliśmy się, że miejsce, gdzie stanęliśmy choć już za miastem nie jest wcale takie odosobnione i pasażerowie przejeżdżających nieopodal aut mogli zobaczyć to i owo.
Odwiozłem ją prawie do domu, nie chciała pod dokładny adres aby mąż nie zauważył z okna. Choć mogła powiedzieć, że klient ją odwiózł to wolała nie ryzykować.
Wieczorem w domu odpaliłem komunikator. Po zalogowaniu się wyskoczyła jedna krótka wiadomość:
"Następnym razem nie bądź taki delikatny".
Spotykałem się z nią co jakiś czas. Różne to były spotkania - w większości przypadków zwyczajne - kawa, pogadanki, brak warunków lub czasu. Czasem zbliżenia, w końcu przyznałem się, że jestem po zabiegu wazektomii więc z mojej perspektywy nie ma problemu. A ona nie miała nic przeciwko abyśmy uprawiali seks bez zabezpieczenia, zaufała mi. Na tyle, że wyznała, że marzy się jej gwałt. Nie prawdziwy z jakimś losowym kolesiem, ale pozorowany.
Gadaliśmy na każdy temat, również o tym, że z mężem jej nie do końca po drodze stąd te jej ogłoszenie na portalu. Myślała, że jednak nic z tego nie wyjdzie a tu proszę.
Zawsze spotykaliśmy się jak Beata, moja partnerka, miała drugą zmianę. Dawało to psychiczny komfort. "Co robiłeś dziś po pracy? W banku byłem". Prowadziłem firmę, więc często bywałem w bankach choć nie tak jak w banku Eli.
Jakiś czas temu postanowiłem wziąć kredyt na firmę, rozbudowa parku maszyn.
Oczywiście bank Eli odpadał w przedbiegach - ze względu na dobre układy w moim macierzystym banku wszelkie finanse trzymałem tam. Ale Beata nie musiała tego rozumieć i o tym wiedzieć, finanse to nie jej bajka. Z zarabianiem było u niej kiepsko, z wydawaniem ostatnio coraz lepiej.
Wpadłem więc na szatański pomysł. Odpaliłem komunikator i napisałem do Eli.
"Cześć, chcę wziąć kredyt na firmę, szczegóły podam Ci w placówce, jutro o 17:00 może być?"
Odpowiedź przyszła szybko.
"Oczywiście, cieszę się".
"Nie będę sam" - zgasiłem szybko radość Eli.
"Szkoda" - odpisała krótko i już więcej tego dnia się nie odzywała.
Nazajutrz po pracy wziąłem prysznic. Beata właśnie wróciła z pracy, zaproponowałem wypad na obiad, wizytę w banku a potem zakupy.
Nie przypadła jej do gustu wizja wizyty w nudnym banku ale obietnica zakupów ją udobruchała.
Punkt siedemnasta zaparkowałem pod filią banku Eli. Przed wejściem zlustrowałem Beatę, wyglądała dziś szalenie atrakcyjnie, na łażenie po sklepach z ciuchami zawsze się lubiła zrobić na bóstwo. Perfekcyjny makijaż tylko podkreślał jej urodę. Ubiór także gustowny, opinał jej zgrabne ciało. Wysokie czerwone szpilki wydłużały jej wysportowane, i tak już długie nogi. Niby niczego w niej nie brakowało, ale jednak ostatnimi czasy jakoś mniej było między nami tego "czegoś". Może to żal po odejściu Iwony? A może jeszcze coś innego?
Już z zewnątrz zarejestrowałem, że okna do tej pory upstrzone tylko logo banku i reklamami kredytów teraz zyskały gustowne pionowe żaluzje. Zastaliśmy Elę krzątającą się po biurze. Rzuciła krótko na nas okiem, początkowa niechęć zmieniła się jak mi się zdawało w zainteresowanie. Beata wyglądała naprawdę szykownie, Ela mogła poczuć się doceniona, że mając taki "towar" u boku mogę jej chcieć.
Zostaliśmy poproszeni o chwilę cierpliwości. Rozejrzałem się po pomieszczeniu - poza żaluzjami nic się nie zmieniło, chociaż chyba przybyło kwiatów i kopiarka nieznacznie zmieniła miejsce. Współpracownica Eli spojrzała na nas przelotnie i wróciła do pracy, zapewne nie skojarzyła, że już mnie tu kiedyś widziała.
Usiedliśmy karnie przy biurku, Ela pojawiła się chwilę później wracając z zaplecza. Wyłapałem, że ewidentnie poprawiła makijaż i fryzurę. Pewien nie byłem, ale chyba "odpiął się" dodatkowo górny guzik jej koszuli.
Nie dając po sobie poznać, że się znamy wyłuszczyłem czego potrzebuję i w jakim celu. Nie musiałem przecież nawet wymyślać, wszystko to była prawda, faktycznie potrzebowałem kredytu, choć nie tu. Przedstawiłem Eli teczkę z dokumentami, jakie udało mi się zebrać, aby uwiarygodnić tę wizytę.
Pobieżnie przeglądała papiery a ja miałem chwilę aby się jej przyjrzeć. Starałem się robić to tak, aby Beata nie zauważyła nic podejrzanego.
Tego dnia Ela miała włosy upięte w koński ogon, delikatne kolczyki i dobrze dobrany do urody makijaż. Długa szyja znikała w śnieżnobiałej koszuli z wysokim kołnierzykiem. Koszula z kolei znikała w wąskiej czarnej spódnicy. Całości dopełniały czarne botki, teraz niewidoczne, ale zauważyłem je wcześniej, gdy przechodziła. Buty nie w moim typie, jakby nosiła wyższe obcasy to byłoby znacznie lepiej. Ale z tego co mówiła to przepisy bankowe ściśle regulują takie kwestie. Miałem wrażenie, że stara się być jak najbardziej wyprostowana i elegancka. Czasem znad papierów przenosiła wzrok na monitor coś mrucząc pod nosem i klikając coś na klawiaturze. Czasem spoglądała niby od niechcenia na nas wzrokiem, zauważyłem że gdy Beata patrzy w inną stronę jest taksowana dokładnie przez Elę. Ta w końcu spostrzegła, że to widzę i zrobiła dyskretnie minę w stylu "fiu fiu, niezłą dupę masz przy sobie, schrupałabym ją na śniadanie".
Zacząłem fantazjować jak wyglądałyby razem w łóżku, figury miały zupełnie innego rodzaju, bieliznę z tego co kiedyś zdążyłem zauważyć też preferowały inną. Przed oczami stanęły mi obie ubrane jedynie w seksowne ciuszki czekające na mnie na łóżku i patrzące lubieżnie. Poczułem, że się podniecam. Dodatkowej podniety dostarczyło wspomnienie Iwony i Ewy w łóżku ze mną. Poprawiłem się na fotelu aby ułatwić członkowi radosne powiększanie objętości. Beata jak na zawołanie rozpięła kurtkę ukazując nienagannie obcisłą bluzkę podkreślającą jej biust. W szczelinie między guzikami widziałem skrawek jej stanika.
Uchwyciłem znów wzrok Eli wpatrzony w moją partnerkę.
- Podoba się pani? Plan finansowania?
- Yyy, eeee - tak, wygląda dobrze - wydusiła z siebie zaskoczona Ela wskazując palcem na kartkę papieru. Byłem niemal pewien, że nie wie co na niej jest.
- Jestem pewien, że tak miłej osobie jak pani musi się takie coś podobać.
Kątem oka dostrzegłem, że Beata spojrzała na mnie zdziwiona, chyba pojechałem za mocno.
- Jest kilka rzeczy wymagających poprawy - nie usłyszałem złośliwości w odpowiedzi Eli, ale byłem pewien, że to była uwaga pod adresem mojej partnerki - jakby pan zmienił np. obiekt zainteresowań to szanse na powodzenie byłyby większe.
Mówiąc to popukała w skoroszyt z dokumentami, ale ja wiedziałem, że chodzi jej o coś innego.
- Myślałem o tym, ale inne cele są już częściowo zrealizowane - brnąłem dalej w ten kabaret.
- Cóż, proszę przemyśleć, zawsze coś co się ma można zmienić na lepsze. Póki co na chwilę obecną nie przedstawię panu oferty, wnioskowany kredyt jest skomplikowany i jest kilka niewiadomych, proszę uzupełnić dokumentację.
Resztę wizyty poświęciliśmy na brzmiące stuprocentowo profesjonalnie wymienianie pytań i odpowiedzi, aczkolwiek w mojej głowie obie kobiety siedzące ze mną przy biurku ciągle tańczyły ze sobą splecione w erotycznym supełku. Moje odpowiedzi były machinalne, niemal całkowicie zatonąłem w tej fantazji.
W mojej wyobraźni Ela pożądliwie patrzyła w oczy Beaty. Ta odwzajemniała się tym samym, jej oczy podkreślone zmysłową kreską wpatrywały się z uwielbieniem w Elę. Jej rozchylone wargi błyszczały namiętnością a język przesuwał się podniecająco po końcach bielutkich zębów. Poczułem kolejną falę gorąca i twardość tam, na dole. Wyobraziłem sobie język dziewczyny penetrujący cipkę tej drugiej. Prawie czułem zapach jej długich włosów, w głowie powstał obraz nagich, twardych i okrągłych opalonych piersi ze sterczącymi sutkami ocierających się o brzuch drugiej panny. W swojej wyobraźni chwyciłem je rękoma dziwiąc się jakie są twarde. "Nie są tak jędrne jak jej cycki" - usłyszałem w głowie szept kochanki. "Nie szkodzi, są piękne" odpowiedziałem w myślach. "Chcesz poczuć mój smak" spytała Beata. "Tak, ale nie umiem". "Umiesz" - szepnęła i przesunęła się trochę wyżej powodując, że jej piersi znalazły się na wysokości ust Eli. Ta bez namysłu chwyciła sutek ustami powodując westchnienie rozkoszy u partnerki. Ale ona nie tego chciała. Przesunęła się jeszcze wyżej, pozwalając obejrzeć swój brzuch z kolczykiem w pępku i wyżej, aż jej biodra dotarły do głowy leżącej. Bea kucnęła nad twarzą Eli i powoli osunęła na jej usta swoją przystrzyżoną cipkę z wyraźnie zaznaczonym paskiem włosków. Ela pierwszy raz w życiu smakowała kobiety. Moja kobieta wyprężyła się do tyłu, wygięła w sobie tylko znany sposób i zanurzyła palce w gorącej cipce dziewczyny pochłoniętej ssaniem jej warg sromowych. Ekstaza narastała, w wyobraźni widziałem dokładnie jak mokre są dłoń Beaty i twarz Eli.
Z marzeń wyrwał mnie głos stanowczy Eli.
- Przepraszam, zamyśliłem się, za dużo tych cyferek - palnąłem na usprawiedliwienie.
- Nic nie szkodzi, wytłumaczę, jeśli coś jest dla pana niejasne.
- Nie, to zbyteczne, zrozumiałem to co konieczne.
- To zapraszam jak uzupełni pan dokumentację.
Mówiąc to podniosła się z fotela służbiście poprawiając spódnicę.
Również wstaliśmy, pomogłem partnerce założyć kurtkę, podaliśmy Eli ręce na pożegnanie i opuściliśmy placówkę banku.
Na pożegnanie usłyszałem jeszcze:
- Proszę jeszcze wrócić, będę gotowa. I chętna. Żeby pomóc.
Przerwy jakie robiła między słowami były na tyle długie, aby jej pożegnanie miało dwuznaczny wydźwięk.
Zaraz po tym jak się drzwi za nami zamknęły Beata rzuciła złośliwie:
- Jaki ty milutki dla niej byłeś, ja pierdolę...
- No co, dobre słowo może urwać parę procent z kosztu kredytu.
- Gapiłeś się w nią jak sroka w gnat. A ona w ciebie, kurwa mać - Beata była wyraźnie zdenerwowana.
- Nieprawda - to był błąd, nieprzemyślane zupełnie kłamstwo, które od razu zostało zdemaskowane.
- I jeszcze mi tu kit wciskasz.
- Kochanie, w takich miejscach trzeba być miłym i schlebiać, mówię przecież, że tu każdy procent się liczy.
Nie wiem czy ją takie wytłumaczenie przekonało czy nie. Do końca dnia była na mnie obrażona. Pojechaliśmy do galerii i na parkingu zorientowałem się, że w banku zostawiłem teczkę z dokumentami. Chciałem wracać z Beą, ale fuknęła, że sam mogę sobie jechać a ona idzie na zakupy i mam ją potem zgarnąć.
Ledwo zdążyłem, pod bank podjechałem kilka minut po zamknięciu, miasto było zakorkowane bardziej niż zwykle, ale światło za żaluzjami jeszcze się paliło. Gruby materiał zasłaniał dokładnie wnętrze lokalu.
Przez oszklone drzwi nie było nic widać, biurko Eli było za rogiem pomieszczenia. Podniosłem rękę w górę aby zapukać ale zobaczyłem jakiś ruch i w zasięgu wzroku pojawiła się Ela z dzbankiem do podlewania kwiatów. Chwilę obserwowałem jak dostarcza roślinom życiodajną wodę i zapukałem. Podskoczyła wystraszona, ale odetchnęła z ulgą widząc mnie za drzwiami. Odstawiła na parapet dzbanek i podeszła do drzwi. Przekręciła klucz i drzwi uchyliły się nieznacznie.
- Zapomniał pan dokumentów - powiedziała oficjalnie, zerkając zarazem czy jestem sam.
- Spokojnie, sam wróciłem.
- Wejdź, schowałam do szuflady.
Odstąpiła od drzwi zerkając jednocześnie na zegarek.
- Rany, muszę już lecieć a chciałabym chwilę z tobą posiedzieć - na sto procent usłyszałem prawdziwy żal.
Odwróciła się i skierowała do biurka.
- Co się odwlecze to nie uciecze. - obietnica w moim głosie musiała być słyszalna, bo zaśmiała się cicho.
Zatrzasnąłem drzwi i przekręciłem klucz w zamku. Zanim zdążyła się odwrócić do końca szybkim ruchem dopadłem jej, zderzyła się ze mną w połowie obrotu. Zaskoczona odruchowo próbowała się cofnąć, ale wpadła na biurko. Cicho krzyknęła z bólu, ale stanowczo objąłem ją ręką jednocześnie zatykając usta. Na jej twarzy zaskoczenie mieszało się z lekkim strachem. Zabrałem rękę aby mogła mówić.
- Czego chcesz - w głosie było słychać delikatną nutkę strachu ale szybko się opanowała, profesjonalizm wkradł się ostrym kolcem w aksamit strachu.
Spojrzałem na nią przenikliwie, rozchyliłem wargi i usłyszała to, czego się nie spodziewała.
- Ciebie. Widziałem jak patrzysz na Beatę i wyobrażałem sobie jak pieprzę was obie naraz i mnie to podjarało. I kiedyś prosiłaś abym nie był delikatny. Nie będę.
- Jak to - poczerwieniała i znacznie ściszyła głos - o czym ty mówisz?
- O tym, że jak ty pierdoliłaś o cyferkach to ja pierdoliłem was dwie w głowie na łóżku - przycisnąłem ją jeszcze mocniej do biurka, lekko się ugięło pod naszym ciężarem - I zerżnę cię mocno i szybko.
Widać było, że dziesiątki myśli przewijają się jej przez głowę. Rzuciła okiem na okno chyba sprawdzając, czy nas nie widać z zewnątrz.
- Wiesz co teraz się stanie?
- Nie - lekko się uśmiechnęła, nie wiedziała jeszcze jakie mam co do niej plany. Szybko starłem jej z twarzy ten uśmiech.
Złapałem za ułożone włosy i szarpnięciem odciągnąłem głowę do tyłu. Krzyknęła cicho zaskoczona.
- Zaraz się dowiesz - ścisnąłem boleśnie jej pierś.
- Ała - przełknęła ślinę i jęknęła cicho.
- Żadne ała, zrobię ci krzywdę i masz to przyjąć bez słowa skargi a po wszystkim podziękować, rozumiesz?
Nie dotarło do niej chyba, więc wymierzyłem dość mocny policzek. Zrozumiała, że nie żartuję i próbowała się wyrwać, z gardła wydostało się stłumione "nie".
- Co "nie"? Nie ma dzisiaj takiego słowa w twoim słowniku, zrozumiano?
I ponownie przyjęła cios otwartą ręką. Wiedziałem jak uderzyć, na tyle lekko aby nie zrobić jej krzywdy a na tyle mocno, żeby przekaz dotarł. W jej oczach pojawiła się nuta strachu i łza, która od razu stoczyła się po skroni.
Zapewne mnóstwo myśli przetaczało jej się przez głowę. Była tu sama, zamknięta, żaluzje zasłonięte. Znajdowaliśmy się przy ruchliwej ulicy, ale o tej godzinie ruch zamierał. Krzyczeć? Walczyć? Na szkoleniu pewnie mówili o pieniądzach ale przecież po nie nie przyszedłem, o napaści seksualnej nikt nie myślał...
Na jej nieszczęście biurko stało tak, że nie było go widać przez niezasłonięte żaluzjami drzwi. To co dawało do tej pory namiastkę intymności, teraz było pułapką. Teraz już po dwóch otrzymanych policzkach wiedziała, że to nie żarty.
Lekko zluzowałem uścisk i znów próbowała się oswobodzić. Wyprostowała się jednocześnie próbując mnie odepchnąć i zrobiła krok w stronę drzwi.
Złapałem ją jednak za włosy, pociągnąłem do siebie i pchnąłem ponownie na biurko, może trochę za mocno. Wpadła na nie, strącając stojak z pisakami. Doskoczyłem do niej aby nie miała możliwości jakiejkolwiek obrony, chwyciłem białą koszulę i szarpnąłem. Delikatny materiał puścił, guziki potoczyły się po podłodze. Leżała na biurku w niewygodnej pozycji przestraszona, odsłonięte piersi opięte stanikiem falowały, brzuch napięty teraz do granic także poruszał się w szybkim tempie. Złapałem za pierś i lekko wykręciłem. Pisnęła cicho, poluzowałem uścisk ale po chwili znów ścisnąłem. Próbowała mnie uderzyć otwartą dłonią, ale uchyliłem się, złapałem za nadgarstek i siłą położyłem jej rękę na swoim rozporku. Poczuła męskość, nie mogła jej nie poczuć, kutas stał pionowo z całą mocą. W jej oczach obok lęku i bólu zagościło coś jeszcze. Czyżby się jej podobało? Powinno, taki przecież miałem plan, pamiętałem jej "nie bądź taki delikatny" i wyznanie, że ma fantazję o przemocy.
Pocierałem jej dłonią kutasa, złapałem ją ponownie za włosy, odciągnąłem jej głowę do tyłu odsłaniając w całej okazałości szyję. Wpiłem się w nią, lekko przygryzając, ale tak, aby nie zostawić śladów. Próbowała się wyszarpnąć, ale wyraźnie górowałem nad nią wzrostem i masą i skrępowanie jej nie było niczym specjalnie trudnym. Miała pewnie jeszcze nadzieję, że się oswobodzi i nic się nie stanie, gdy sięgnąłem w dół do jej spódnicy. Szarpnąłem do góry, odsłaniając gładkie uda, ale nie na tyle mocno aby podrzeć materiał. Podartą bluzkę mogła zakryć kurtką ale spódnicy już nie.
Szarpnęła się i ścisnęła nogi. Odsłoniłem zęby w drapieżnym władczym uśmiechu, wepchnąłem swoją nogę pomiędzy jej nogi. Siłą rozstawiłem je na boki przyciskając jednocześnie mocniej ją do biurka. Wydała z siebie zduszony jęk strachu, nie była w stanie krzyczeć sparaliżowana strachem, a na takim etapie musiała chcieć głośno wołać o pomoc. Moja ręka sięgnęła do jej krocza ale zamiast na majtki trafiła na cipkę.
Zaskoczony brakiem majtek odsunąłem się odruchowo i spojrzałem w dół. Faktycznie była bez majtek! Wykorzystała chwilę mojej nieuwagi i spróbowała uciec. Ale nie miała szans, złapałem ją w pasie i brutalnie rzuciłem przodem z powrotem na blat tak, że rozsypała leżące na nim poukładane w stosik dokumenty. Od razu próbowała wstać, ale przytrzymałem ją i przycisnąłem jej głowę do biurka. Próbowała obciągnąć spódnicę na nagie pośladki, ale wykręciłem boleśnie jej rękę i wymierzyłem mocnego klapsa w tyłek. Od razu pojawił się na nim czerwony ślad, wyraźnie odwzorowujący moją rękę. Rozstawiłem siłą jej nogi mimo, że próbowała za wszelką cenę je złączyć.
- Nie, nie, proszę, nie - wyłkała.
Jej wolna ręka gwałtownie próbowała się bronić, zasłaniać, ale nie miała większych szans. Wsadziłem dłoń między jej uda i zanurzyłem w niej palce. Szamotała się próbując zaprotestować, z jej oczu pociekły łzy strachu. Gwałciłem ją dłonią szybko i intensywnie. Była wilgotna, strach zmieszany z pożądaniem powodował fale wilgoci napływające do jej cipki. Badałem intensywnie wnętrze jej ciała, puściłem wykręconą rękę i sięgnąłem pod podartą bluzkę do zapięcia stanika. Uporałem się z nim, już nie protestowała z całą mocą, wiedziała, że to drobiazg w stosunku co już jej robiłem. Usłyszała dźwięk rozpinanego rozporka. Szarpnęła się z całej siły na ile pozwoliła jej na to pozycja, ale tylko skwitowałem to siarczystym klapsem. Odwróciła głowę w stronę okna, sprawdzając czy może widać ich z ulicy i ktoś może przyjść z pomocą. Ale byliśmy w takim miejscu, że ledwo ich było widać a żaluzje tak zasłonięte, że ktoś musiały się zatrzymać i zbliżyć twarz do ewentualnej szczeliny aby nas zobaczyć. Była więc zdana na moją łaskę, łzy płynące po policzku zostawiały mokry ślad na biurku. Jednocześnie bała się krzyczeć, obawiała się, że ktoś przyjdzie z pomocą i zobaczy ją w takim stanie, miotały nią sprzeczne uczucia.
Poczuła twardego członka na swoich palących od klapsów pośladkach. Drgnęła i spięła się jakbym dotknął ją rozpalonym prętem. Chwilę ocierałem się o nią jakby badając jej reakcję, po czym chwyciłem kutasa u nasady, skierowałem prosto do jej mokrej cipki i pchnąłem z całej siły. Nie dała rady, krzyknęła głośno trochę z bólu, trochę ze strachu, trochę może z rozkoszy... Złapałem ją za ramiona i dociskając do biurka rżnąłem z całej siły. Nie miała możliwości najmniejszego ruchu, jej ciało przemieszczało się do przodu i w tył w rytm moich silnych pchnięć. Wyłączyła percepcję, odsunęła w głąb strach, ból i poniżenie. Zdawało się jej, że już bardziej nie może jej zdominować i zapadła w nicość drapiąc paznokciami blat biurka. Zauważyłem to, chwyciłem za włosy i pociągnąłem tak, aby miała wrażenie, że głową dotknie pleców. Jedną ręką trzymając odwiedzioną głowę drugą chwyciłem ją za szyję, stanowczo, ale nie za mocno. Nie chciałem jej przecież udusić.
Obezwładniona pojękiwała cicho, po jej nogach spływały jej wydzieliny, emanując słodkim zapachem drażniącym zmysłowo nozdrza. Przyłapałem się, że dawno nie byłem tak podniecony. Poczułem, że Ela delikatnie zaczęła oddawać pchnięcia, nadziewając się na kutasa odrobinę głębiej, docierałem do najdalszego zakamarka jej śliskiej cipki. Sięgnęła ręką do tyłu złapała mnie za biodro i zasygnalizowała, że chce mocniej. Dołączyłem do jej doznań wulgaryzmy.
- Co jest, za słabo cię rżnę, suko? Chcesz mocniej? Poproś!
- Proszę - wydusiła z siebie.
- O co mnie prosisz?
- Żebyś mnie mocniej rżnął - odpowiedziała sama chyba nie wierząc w to co wydobyło się z jej ust. Przed chwilą broniła swojej kobiecości przed brutalnym mężczyzną, który teraz pakował w nią z wielką siłą swojego członka i zadawał jej ból a jej się to podobało. Nie wiedziała jednak, że to gra z jego strony.
- Czyli co, nie jestem wystarczająco dobry? No to czeka cię za te słowa kara.
Zanim zdążyła zaprotestować wyszedł z niej z głośnym chlupnięciem. Kutas lśnił pokryty jej śluzem. Przez jej głowę przeszedł porażający piorun myśli, że wejdę w nią drugim otworem, który w końcu miałem idealnie przed sobą. Ten rejon był zarezerwowany dla czułego kochanka, nie dla brutala, zacisnęła więc mięśnie jak mogła najmocniej. Ale nie o to mi chodziło, choć kusiło mnie, żeby zgwałcić też jej odbyt. Aczkolwiek nie omieszkałem skorzystać z okazji, wsadziłem kciuk w jej cipkę, odpowiednio go nawilżyłem i wcisnąłem go w jej odbyt. Zaprotestowała, szarpnęła się i krzyknęła z bólu, ale nic nie wskórała, jej zwieracz oplatał mi już palec u samej jego nasady. Poczekałem chwilę aż się uspokoi i ponownie wbiłem w jej cipkę kutasa. Posuwałem ją na przemian wsuwając palec i wysuwając członka, i odwrotnie. Rozluźniła się i tylko cicho pojękiwała gwałcona w obie dziurki. Pod kciukiem przez cienką ściankę pochwy czułem twardego kutasa, dotyk dodatkowo potęgował moją przyjemność. Chwilę takiej zabawy wystarczyło, czas na zmianę.
Wyszedłem z niej nagle i bez ostrzeżenia, chwyciłem ją za biodra, podniosłem z biurka i gestem nakazałem położyć się jej na biurku na plecach. Posłusznie wykonała polecenie, zapewne w obawie przed bólem, jaki ją czeka przy oporze. Zapewne spodziewała się, że wejdę w nią ponownie bo zakryła dłonią cipkę. Siłą odciągnąłem jej dłoń z krocza i wymierzyłem w odsłoniętą cipkę mocnego klapsa. Zwinęła się z bólu i ścisnęła nogi.
Szybko okrążyłem biurko, złapałem ją za ręce i pociągnąłem tak, że jej głowa zwiesiła się z blatu. Leżąc na plecach widziała pomieszczenie do góry nogami. Zobaczyła śliskiego i mokrego on jej soków członka i jądra pod nim pozbawione całkowicie owłosienia, skurczone teraz i twarde. Złapałem za jej rozpięty stanik, który ciągle zwisał jej z ramion i ściągnąłem szybkim ruchem. Złapałem obiema rękami za piersi i mocno wykręciłem. Zadawałem jej ból, ale chyba już się pogodziła się z cierpieniem, a może nawet było to dla niej przyjemne?
Zbliżyłem lędźwie do jej twarzy ocierając jądrami o usta. Wysunęła język i zaczęła mnie pieścić. Kutas drgał za każdym dotknięciem jej gorącego języka, delikatnie poruszałem biodrami jakby już ją posuwając. W końcu złapałem członka, skierowałem go w dół, spojrzałem jej w oczy jakby mówiąc "weź oddech" i wsunąłem go do samego końca w jej gorące gardło.
Zaprotestowała gardłowym dźwiękiem, ale uciszyłem ją klapsem w policzek.
Przez kilka sekund posuwałem ją w usta aż zobaczyłem, że naprawdę chce się wyswobodzić bo się dusi. Odczekałem jeszcze chwilę i dopiero gdy w oczach pojawiły się łzy wyszedłem z niej uwalniając oddech. Łapczywie wciągała powietrze wiedząc, że za chwilę znów wrócę do niej, zamykając dopływ tlenu. Poczekałem aż się uspokoiła i znów, tym razem delikatnie zacząłem wsuwać członka między jej gorące i mokre wargi. Patrzyłem na znikającego członka, na jej usta obejmujące moją męskość i czasami wysuwający się języczek. Chwyciłem kutasa, wyjmowałem go z jej ust, bawiłem się nim w jej ustach, kierowałem w prawo, w lewo, głębiej, płycej, widziałem żołądź przez skórę jej policzka. Już nie było potrzeby przesadnej brutalności, gwałtu, wiedziałem, ze co teraz nie zrobię to się zgodzi.
Spojrzałem pytająco, odczytała mój zamiar i mrugnęła przyzwalająco oczami. Wsunąłem członka do samego końca aż jądra oparły się na jej nosie. Sięgnęła do góry i złapała mnie za biodra. Pozwoliłem jej na początku nadawać rytm i patrzyłem jak jej gardło wybrzusza się od członka. W końcu przejąłem inicjatywę, w końcu miałem ją ukarać za jej słowa o mocniejszym rżnięciu. Wyjąłem na moment członka pozwalając jej odetchnąć. Po chwili wróciłem do ciepła jej ust. Sięgnąłem daleko przed siebie, pochyliłem się i moja dłoń odnalazła jej cipkę, gotową, rozgrzaną i spragnioną eksplozji. Posuwałem ją palcami, dwoma, trzema, ostatecznie czterema, przyjęła wszystkie bez słowa skargi. Zmieniałem ciągle ustawienie palców, ich ilość i głębokość penetracji. Wiła się przyszpilona z dwóch stron, z jednej strony kutasem penetrującym głęboko jej gardło i odbierającym tlen, z drugiej strony dłonią, zdawałoby się sięgającej na całą głębokość rozpalonej cipki. Spojrzałem na jej twarz, po policzkach ciekły łzy zostawiając ciemne kreski rozmytego makijażu, na szyi pojawiły się nabrzmiałe żyły. Ale nie przestawałem a ona nie dawała wyraźnych sygnałów, że dociera do granic wytrzymałości. Wiła się na biurku, mocząc czyjeś papiery, które znalazły się pod jej tyłkiem, biodra szalały w ekstazie. Mój członek niestrudzenie buszował w jej ustach i gardle wywołując mokre bulgotanie.
Zaśliniła się cała na twarzy, ale nie przeszkadzało to ani jej ani tym bardziej mi. W pewnym momencie ruch jej bioder przyspieszył, uda złączyły się i uwięziły moją dłoń. Oznaczać to mogło jedno - ona za chwilę eksploduje. Podnieciło mnie to i poczułem, że sam zaraz dojdę. Nie wiedziałem jak ona zapatruje się na spermę w gardle ale nie obchodziło mnie to zupełnie. Jej ciałem wstrząsnął dreszcz, spięła wszystkie mięśnie potęgując doznania i na chwilę jej jaźń straciła kontakt z rzeczywistością. Chwilę potem wytrysnąłem w jej ustach.
Nie spodziewała się chyba, ale przyjęła wszystko delektując się uczuciem pulsującego w jej ustach członka. Wycofałem się z niej zanim członek stracił swą twardość. Leżała na biurku zwiotczała od fali bólu, poniżenia i rozkoszy jaka przetoczyła się przez jej ciało i umysł. Nie była w stanie ruszyć się z biurka, jej nogi były jakby nieobecne. Zapiąłem rozporek, nie podnosząc głowy wodziła za nim oczami. Była w podniecająco opłakanym stanie. Porwana bluzka, zmięta spódnica podciągnięta do samej góry, rozmazany makijaż wymieszany ze spermą i śliną, na podłodze stanik i but, który nawet nie wiem kiedy spadł...
Pochyliłem się i czule pogłaskałem ją po policzku, pocałowałem delikatnie w usta nie zważając na to, że pokryte są spermą i śliną. Po tym co przeszła było to jak kojący kompres, uleciały z niej resztki stresu, rozpłakała się spazmatycznie.
Przez moment trwałem przytulony do jej policzka, po czym wstałem i podniosłem z podłogi jej torbę aby znaleźć w niej chusteczki.
Natrafiłem na zwitek materiału. Wyciągnąłem i rozwinąłem. To były przemoczone majteczki, komplet od staniczka, seksowne stringi, malutki kawałek materiału pachnący płynem do prania i nią. Wsadziłem go do kieszeni, pochyliłem się nad nią i wyszeptałem:
- Na pamiątkę.
Ela podniosła się, wyciągnęła z torby lusterko.
- O kurwa - nie owijała w bawełnę, to co zobaczyła w odbiciu zdecydowanie ją zdruzgotało.
- I co, było wystarczająco brutalnie? - zapytałem zaczepnie, choć wiedziałem, że jej się podobało mimo cierpienia.
- Nawet ujdzie - wymierzyła mi siarczysty policzek w rewanżu za zadany ból, nawet nie zdążyłem zarejestrować nadlatującej dłoni.
Zapiekło mocno, ale bardziej zabolało to co powiedziała.
Bez słowa odwróciłem się, podszedłem do drzwi, przekręciłem klucz i zniknąłem w mroku średnio przejmując się jak ona ogarnie siebie i placówkę.
Wsiadłem do samochodu, zapaliłem lampkę i spojrzałem w lusterko - ślad jej dłoni na twarzy był dobrze widoczny. Miałem nadzieję, że zanim wrócę do galerii handlowej po Beatę to czerwona plama zniknie. Profilaktycznie do końca dnia starałem lewy policzek ukrywać.
Wieczorem jak Bea już spała, uruchomiłem komunikator.
"Jesteś mi winien nową bluzkę i przeprosiny. Podobało mi się choć bolało, ale następnym razem takie rzeczy to w domu".
Brzmiało jak zaproszenie.
Nigdy nie skorzystałem.
Część trzynasta: Iwona part 6
Ciąg dalszy tego wątku: https://sexforum.pl/threads/czesc-dwunasta-beata-part-2.11786/ Taki mały prezent na Nowy Rok ode mnie :cool: Dni dłużyły się niemiłosiernie, wspomnienie pytania od Iwony wywiercało w głowie coraz głębszą dziurę. Prezent? Jaki prezent? Każde plumknięcie powiadomienia o...
sexforum.pl
Elę poznałem w banalny sposób, znudzony ciągnącym się wieczorem i brakiem lepszych zajęć wszedłem na lokalny portal internetowy w zakładkę towarzyskie. Sam nie wiem, czego mogłem tam szukać, ot zwyczajna chęć poczytania co ludzie tam wrzucają - od samotnych starszych pań i panów, przez gówniarzy co to "wyliżę panie w dowolnym wieku" (pisownia oryginalna) aż po fantastów, którzy chyba się filmów za dużo naoglądali . Pełne spektrum, wśród którego normalnych anonsów jak na lekarstwo. Z drugiej strony między mną a Beatą ostatnio było inaczej niż zwykle. Była czasem nieobecna, zmienił się jej także charakter, stała się materialistką. Często zaczęła wybuchać gniewem z byle powodu. Wiek? Hormony? Może coś innego? Wszelkie próby porozmawiania zbywała krótkim "coś ci się zdaje".
Kilka ogłoszeń było dość ciekawych ale tylko jedno było w stanie przykuć moją uwagę. Zwykłe, bez napinania się, szczere ale jednocześnie zuchwałe. Jak wygląda i czego oczekuje. Co lubi i o czym marzy. W zakładce "kontakt" tylko link do komunikatora. A co mi szkodzi, klik. Parę słów od siebie, zupełnie neutralnych, niezdradzających zbyt wiele. Godzinę później uruchomiłem komunikator nie spodziewając się odpowiedzi jednak spotkało mnie miłe zaskoczenie. Odpisała wyrażając swoją radość, że jestem pierwszy, który nie pisze od razu o seksie. Cóż, taki jestem szarmancki... Imienia nie chciała zdradzić, bo "po co okłamywać i podawać wymyślone, prawdziwego wolę przez net nie dawać, poznasz jak się może zobaczymy". Wymiana zdań potoczyła się gładko, przerwał ją dopiero powrót Beaty z pracy.
Na drugi dzień pierwsze co zrobiłem po zajęciu miejsca za kierownicą samochodu to zalogowanie się do komunikatora. Niestety - zero wiadomości. Trudno, tak też bywa. Już w firmie zajmując się swoimi sprawami za biurkiem spoglądałem czasem na telefon, jednak ten był nieubłagany - ciągle nie chciał wyświetlić jakiejkolwiek wiadomości.
Po południu zjadłem lekki lunch, zajrzałem do pobliskiej ciastkarni i wróciłem do domu. Usiłowałem wyobrazić sobie jak tajemnicza nieznajoma wygląda. Opisywała się dość ogólnie, skrzętnie i inteligentnie wykręcała się od szczegółów swojego wyglądu lecz nie kryła że chciałaby być wyższa i mieć lepszą figurę, ale która by nie chciała? Opis pasował do wielu kobiet, miałem nadzieję, że nie jest to ktoś kogo znam. W głowie jak w kalejdoskopie przewijały się zmyślone ciała, ubiory, fryzury i makijaże układające się w setki kombinacji. A w sumie jak chciałbym aby wyglądała? Blondynka, ruda czy brunetka? Oczy zielone, niebieskie, czarne czy jeszcze inne? Drobna czy raczej mojego wzrostu? W okularach czy bez?
Tak wiele pytań a tak mało odpowiedzi. I nawet jeśli je poznam to co? Przecież to tylko dla zabawy, nie planuję przecież się z nią spotkać. Czy może jednak planuję?
Nie wytrzymałem.
"Hej, jesteś tam jeszcze?" - wystukałem na ekranie smartfona.
"Jestem" - odpowiedź przyszła nim ekran nie zdążył się wygasić.
"Dlaczego się nie odzywasz?"
"A Ty? Czekałam na Twój ruch"
"No to go zrobiłem. Co słychać?"
"Nie mogę pisać, mąż jest w domu".
Zaraz zaraz. Jaki mąż, o ty nie było mowy!
"MĄŻ???"
"Tak, mam męża, a co?"
"Nie pisałaś..."
Odpowiedzi się nie doczekałem. Mówi się trudno i żyje się dalej. Skasowałem historię konwersacji i wylogowałem się, lepiej dmuchać na zimne.
Wieczorem przed snem wyciszyłem telefon i zalogowałem się ponownie. Wiadomość już na mnie czekała.
"Przepraszam, nie mogłam pisać. Tak, mam męża. Przeszkadza ci to w czymkolwiek? Bo mi nie. Odezwij się".
Chwilę myślałem co z tym fantem począć, ogólnie nie mam oporów z mężatkami, ale zawsze to jest spontan.
"Nie przeszkadza, wręcz mnie to kręci" - to nie była do końca prawda, ale w ten sposób mogłem wybadać grunt - "ja też przecież nie jestem sam"
Odpowiedź nie nadeszła, więc wylogowałem się i zanim zasnąłem uświadomiłem sobie, że jednak to, że ma męża bardzo mnie kręci. Sen przyszedł, gdy rozmyślałem jak potoczy się dalej dialog między mną a nieznajomą.
Następnego dnia w pracy od razu się zalogowałem.
"Dzień dobry, mężatko" - zagaiłem zgryźliwie rozmowę.
Odpowiedź przyszła po dwóch godzinach.
"Dzień dobry... singlu. Bo jesteś singlem?"
"Nie jestem" - co miałem kłamać, nie zasypiam sam w łóżku przecież.
O dziwo nie była ani zła ani zaskoczona a przynajmniej nie dała tego po sobie poznać. Nasza konwersacja trwała do fajrantu z małymi przerwami, oboje mieliśmy zawodowe sprawy - udało mi się z niej wyciągnąć, że pracuje w banku. Wyobraziłem sobie kogoś pokroju Iwony - nienagannie ubrana i uczesana, zgodnie z bankowym dress-codem. Kuszące.
I tak nam płynnie schodziła wymiana wiadomości, cieszyło mnie to, że wydawała się być szczera i wszystko toczyło się naturalnym trybem, jakbyśmy się znali od lat. Jeśli nie chciała czegoś napisać to po prostu dawała to do zrozumienia, nie lawirowała ani co gorsza nie kłamała. Coraz częściej nasza wymiana zdań dryfowała w coraz bardziej erotyczne rejony, nie zauważyłem zażenowania po drugiej stronie, więc nie widziałem powodu aby przestawać.
W końcu dostałem wiadomość.
"Może się w końcu spotkamy?"
"Dlaczego nie, ryzyk fizyk, tylko gdzie i kiedy?"
Zaproponowała wizytę u niej w banku, trochę dziwne miejsce, ale pomyślałem, że w razie co chce mieć komfort bycia wśród ludzi jakbym się okazał jakimś zboczeńcem...
"Dam ci znać kiedy i gdzie, pa" - zakończyła wymianę zdań, no tak - przecież nie wiem, w którym banku pracuje, to tajemnica póki co.
Tego samego dnia byłem służbowo w swoim banku. Kiedyś bank to musiało być gmaszysko z rzędem okienek i gwarem. Teraz to kameralne małe biura, bez okienek, tylko z biurkami, pogrążone w ciszy przerywanej tylko czasem szumem drukarek. Choć szanse były małe, że nieznajoma pracuje akurat w tym banku były absolutnie niewielkie, ale i tak rozmawiając z asystentem rozglądałem się po innych pracownicach zastanawiając się, czy to może być któraś z nich. Jedna czy dwie spokojnie udźwignęłaby temat, pozostałe niestety nieatrakcyjne.
Kilka dni i wiele wiadomości później doczekałem się.
"Jutro o osiemnastej zapraszam, kończę o godzinie..." - i podała czas i adres. Sprawdziłem - to nie był w sumie bank tylko mała filia jednego z większych graczy w tej branży. Dzień mi pasował, Beata ma drugą zmianę.
Następnego dnia wróciłem do domu, wziąłem gorący prysznic, przebrałem się w świeże odzienie i pojechałem.
Pojawiłem się koło jej banku tuż przed umówioną godziną, praktycznie co do sekundy. Minąłem wielką witrynę częściowo zaklejoną wielkim logo. Obiecałem sobie, ze wejdę z marszu nie zerkając, ale nie wytrzymałem i spojrzałem przez szybę. Zobaczyłem puste pomieszczenie z dwiema dziewczynami - jedna siedziała tyłem do okna, druga krzątała się koło kopiarki. Ta druga miała wściekle rude włosy, miałem nadzieję, że to nie z nią mam się spotkać. Podszedłem do drzwi i nacisnąłem klamkę, jednak okazały się być zamknięte. Stąd nie było widać tej siedzącej panny, za to rudzielca było widać jak na dłoni. Spojrzałem na zegarek - no tak, sekundnik minął już godzinę zamknięcia placówki. Kobieta obok ksero nawet nie zaszczyciła mnie wzrokiem przez oszklone drzwi za to druga pojawiła się w zasięgu wzroku i podeszła. Otworzyła zamek i lekko uchyliła drzwi.
- To pan był umówiony? - miała bardzo miły głos, o kilka lat młodszy niż ona z wyglądu.
- Tak, zgadza się.
- To zapraszam - gestem wskazała wnętrze pomieszczenia.
Wszedłem nie za bardzo wiedząc co dalej, ale pomogła mi wskazując fotel naprzeciwko jej biurka i zamykając za mną drzwi. Przyjrzałem się jej przelotnie, faktycznie bankowy szablon ubioru - spodnie (niestety!), koszula i żakiet. Buty na małym obcasie ale niespecjalnie w takim fasonie jaki lubię. Ładna z twarzy, figura OK - kilka centymetrów więcej i byłoby bardzo dobrze. Ciemne włosy za ramiona ułożone w trudny do opisania sposób. Ale nad całością górowały olbrzymie oczy i przepiękny uśmiech.
Usiadłem posłusznie a ona wróciła na swoje miejsce.
- Czyli jeśli dobrze zrozumiałam przez telefon - chce pan wziąć kredyt na zakup mieszkania.
Wciąż nie byłem pewien, czy dobrze trafiłem, ale rozwiała moje wątpliwości pięknie się uśmiechając i puszczając do mnie oczko.
- No tak - podjąłem grę - nie bardzo wiem jednak jak to się odbywa, ale pani wygląda mi na konkretną osobę.
Druga z pracownic była za moimi plecami, więc nie mogła widzieć mojego szerokiego i bezczelnego uśmiechu.
- Spokojnie, pomogę - widać było, że powstrzymuje się od śmiechu.
Pani "kserokopiarka" skończyła odbierać papiery z urządzenia, głośnym stuknięciem wyrównała ich krawędzie, podeszła do biurka i położyła plik kartek na brzegu biurka.
- Przepraszam, Ela, tu masz wszystko w dwóch kopiach, mogę się zwijać czy ci pomóc?
Czyli Ela.
- Tak, poradzę sobie, leć.
Ruda obróciła się na pięcie, zniknęła w drugim pomieszczeniu na dosłownie dwie sekundy. Pojawiła się z płaszczem przewieszonym przez ramię, otworzyła drzwi, rzuciła krótkie "do widzenia, na razie" do nas obojga i wyszła. Ela wstała i zamknęła drzwi na klucz.
- Myślałam, że zdąży szybciej, przepraszam. Już się nie musimy wygłupiać. Ela - podała mi rękę z elegancko zrobionymi paznokciami.
- Michał, nic się nie stało.
- Poczekasz moment, muszę zamknąć dzień?
- Jasne, rób co musisz.
Znów zajęła miejsce przy biurku a ja uważnie się jej przyjrzałem. Zobaczyła, że się gapię, spojrzała mi prosto w oczy.
Miała naprawdę duże i piękne oczy, wykrojone zręczną ręką Matki Natury. Nie wytrzymała zbyt długo, lekko się zawstydziła i odwróciła głowę. Tylko na tym zyskałem, mogłem oglądać jej profil, ładny nosek no i te usta... Cudo. Naprawdę. Opięta biała bluzeczka obiecywała duże, ciężkie i okrągłe piersi. Dolna część jej ciała, ukryta teraz pod biurkiem, odziana była w spodnie - "trudno..." pomyślałem - "będzie niełatwo, ale da się zrobić...".
Rozmawialiśmy i rozmawialiśmy, Ela zadawała pytania, okazała się bardzo ciekawska i kilka kwestii sobie jasno wyjaśniliśmy. W końcu skończyła układać w swoim komputerze cyferki i mogliśmy skupić się na tylko sobie. Początkowe napięcie gdzieś uciekło.
Po jakimś czasie spojrzała na zegarek.
- OK, muszę lecieć, trochę nam zeszło - przepraszająco spojrzała wielkimi oczami.
- Już? OK, skoro musisz.
- Jak na pierwszy raz to i tak długo.
- A będzie kolejny? - nie wiedziałem, czy jej się spodobałem, może po dzisiejszym spotkaniu zablokuje mnie w komunikatorze.
- Jeśli zechcesz - uśmiechnęła się promiennie.
- Ja zechcę - odpowiedziałem zgodnie z prawdą, miała w sobie to coś.
Zaczęła szykować się do wyjścia ogarniając ulotki, papiery, poprawiając krzesła, cały czas ze mną rozmawiając, podobało mi się to.
Koniec końców w pomieszczeniu panował ład i porządek, pozostało tylko podlanie kwiatów. Wyszła na zaplecze po wodę a ja zastanowiłem się co robić.
Zebrałem się w sobie, raz kozie śmierć. Zamknąłem na moment oczy, w oddali słychać było szum wody z kranu. Dobra, kto nie ryzykuje ten nie ma.
Otworzyłem oczy, wstałem po cichu z wszedłem za nią do pomieszczenia, które okazało się czymś w rodzaju pomieszczenia socjalnego, kilka szafek, mały stolik, lodówka, zlewozmywak - standard chyba w takich placówkach. Odwróciła się zaskoczona, ale w jej oczach widać było, że to zaskoczenie trochę udawane. Zrzuciłem na podłogę kurtkę i przysunąłem się do niej. Spoważniała w jednej chwili i spojrzała na mnie wylęknionymi ogromnymi oczami. Delikatnie, aby nie sprawić jej dyskomfortu dotknąłem chłodnymi dłońmi skóry jej twarzy. Delikatnie, jakby badając czy jej nie spłoszę, dotknąłem wargami ust, teraz lekko zaciśniętych. Nie protestowała, ale też nie zachęcała, pomału przekonywała się do pocałunku i w końcu zupełnie wpiłem się w usta Eli.
Wspięła się w odpowiedzi na palce aby odrobinę zniwelować różnicę wzrostu, objąłem jej twarz i utonąłem w ustach. Smakowała świetnie, miękkie usta przywarły do moich, język, lekko szorstki, spotkał się z moim językiem. Zrobiło mi się przyjemnie gorąco, przez ciało przebiegł dreszcz. Przez głowę przelatywały mi różne scenariusze dalszych minut. W końcu przemogła się i jej ręce ramiona otoczyły moją szyję. Podniosłem ją i zaniosłem do pomieszczenia na zapleczu. Stało tam biurko nie wyglądająca na zbyt mocne, kilka biurowych krzeseł i szafka z drukarką. Szybka lustracja poskutkowała konkluzją, że pomieszczenie nie za specjalnie nadaje się do seksu, trzeba będzie sobie radzić. Sięgnąłem do czarnego wdzianka i zręcznie je rozpiąłem. Wierzchem dłoni prześlizgnąłem się po materiale koszuli mocno wypychanym przez piersi. Na ciasno opiętej tkaninie odcinały się szwy stanika. Zaskakujący gest zaowocował drgnięciem, ale zaraz się opanowała. Ba - wręcz nawet jakbym ją tym ośmielił albowiem bezceremonialnie sięgnęła w dół i położyła rękę na moim kroczu. Nie zaskoczyło jej absolutnie to, że byłem już całkiem spory, to co zastała tam na dole wywołało lekko zuchwały uśmiech zadowolenia. Do pełni wzwodu trochę jeszcze brakowało, stres czynił swoje. Ela nie poprzestała na położeniu tam ręki, lekko mnie ścisnęła i delikatnie uciskała przez gruby materia jeansowych spodni patrząc mi w oczy. Nie widać było nawet śladu pruderii, teraz już stres uciekł gdzieś w głąb umysłu i ani myślał powrócić. Brak umysłowego kagańca pozwolił członkowi urosnąć do prawidłowych wymiarów i stwardnieć, zdecydowanie to wyczuła i sprawiło jej to przyjemność. Pocałowałem ją najpierw delikatnie, potem trochę mocniej, zareagowała tak jak się spodziewałem. Po pierwszych kilku ledwie muśnięciach wargami wpiła się w moje usta łapczywie, jakby dawno się nie całowała i brakowało jej tego. A może właśnie tak było?
Nie przestając wymieniać pocałunków guzik po guziku rozpiąłem jej koszulę. Górny guzik, całus, kolejny - mocny całus. Trzeci - język głęboko jak tylko się da. Spojrzałem w dół i moim oczom ukazały się pięknie okrągłe spore piersi opięte białym materiałem stanika. Skóra miała ładny odcień, obie piersi ładną linią zbiegały się tworząc apetyczną szczelinę między nimi. Aż się prosiło aby się między nimi zatopić.
- Siadaj - wyszeptała na poły z wydyszeniem i wskazała szafkę.
Posłuchałem posłusznie polecenia gospodyni, stanęła naprzeciw mnie zbliżając się tak blisko jak tylko możliwe. Oceniłem jej figurę, którą krytykowała w czasie naszych pogaduszek internetowych. Nie miała na co narzekać, może kilka kilo mniej nie zaszkodziłoby, ale jej ciało wciąż było jędrne i kuszące. Przytuliłem się do ciepłej skóry jej brzucha, przycisnęła lekko moją głowę i wsunęła rękę pod moją koszulę.
Po chwili ponownie sięgnęła w dół, przez materiał spodni chwyciła członka i mocno, prawie sadystycznie zaczęła mnie pocierać. Przez moment uczucie było dziwne, ale po chwili stwierdziłem, że jest to całkiem przyjemne. Wstałem i przycisnąłem się do jej bioder, ręką sięgnąłem do pośladków, spiętych teraz mocno a potem w dół, jak najniżej, na ile mogłem sięgnąć w zagłębienie między jej nogami.
Chciałem zedrzeć z niej ubranie, ale głos rozsądku podpowiadał, że nie wolno mi tego zrobić, jakby do domu wróciła? Czas pokazał, że później takich dylematów nie miałem, ale nie uprzedzajmy faktów.
Całowałem słodkie usta próbując wybadać czego tak naprawdę pragnie. Mówiła jedno, ale gorejące oczy mówiły co innego, nie chciałem sprawić zawodu. W końcu zebrałem wszystkie negatywne myśli, związałem je sznurem pożądania i wyrzuciłem precz. Wtuliłem się w nią, utonąłem w ramionach, w zapachu włosów, lekko już potarganych. Jej oczy jak dwa wielkie baseny turkusowej wody patrzyły na mnie hipnotyzująco jakby mówiąc "zrób to".
Oparłem ją lekko na biurku, sięgnąłem w dół próbując wybadać sposób odpinania jej spodni. Nie odgadłem, więc bez protestów pomogła mi trochę i droga do tego co ma pod spodem stanęła otworem. Odwróciłem ją tyłem do mnie, wypięła się lekko wypinając piersi do przodu jakby dopraszając się pieszczot co szybciutko zrobiłem. Były miękkie, przyjemne w dotyku, spojrzałem z boku, ich widok z góry przyprawił o szybsze bicie serca. Dopiero co rozpięte spodnie z lekką pomocą centymetr po centymetrze zsunęły się w dół, kucnąłem i oswobodziłem z buta jej stopę, noga opuściła nogawkę a but wrócił na swoje miejsce. Te kilka centymetrów więcej, jakie dawały jej obcasy było nie do przecenienia. Powtórzyłem zabieg z drugą nogą, niby od niechcenia trącając ustami skórę jej nóg i pośladków skrytych w czarnym materiale majteczek. Czekały one na zdjęcie ich z jej ciała, ale to musiało póki co poczekać.
Chwyciłem stanowczo ale nie brutalnie jej pośladki, spięła je jakby próbując spowodować, że będą jędrniejsze. Naprawdę nie było potrzeba, były dokładnie takie jak być powinny. Zrzuciłem koszulę a ona rozstawiła szerzej nogi dając dostęp mojej dłoni do cipki spragnionej mojego dotyku, pochyliła się jeszcze mocniej i zaparła o biurko. Moja dłoń powędrowała pod miękki materiał majtek, natrafiła na delikatne włoski i ciepłą, rozkoszną i lepką wilgoć.
Rozpiąłem swoje spodnie i błyskawicznie zsunąłem je razem z bokserkami. Członek stał twardo i błyszczał naprężoną skórą. Przylgnąłem lędźwiami do jej tyłeczka drażniąc materiałem jakże wrażliwą teraz żołądź. Zsunąłem jej majtki ile było potrzeba i skóra członka przywitała się z delikatnym rowkiem między pośladkami. Sięgnęła do tyłu, wcisnęła dłoń między nasze ciała i ścisnęła kutasa. Nie pozostałem dłużny, sięgnąłem do przodu nad jej biodrem i zanurzyłem w niej palce na tyle na ile to było możliwe.
Skierowała mnie do swojej cipki dając do zrozumienia, że nie chce w środku palców lecz coś innego. Pomału, wciąż ucząc się jej ciała i reakcji wsunąłem członka do jej rozpalonego wnętrza. Jakże była chętna i wilgotna! Delikatnie wsunąłem się w nią całkowicie, oplatała mojego kutasa jedwabną lepkością cipki, zacząłem pomału lecz przyspieszając wchodzić w nią delektując się jej cichym pomrukiem przyzwolenia.
Podciągnąłem do góry jej bluzkę i podziwiałem widok wypiętego tyłeczka przechodzącego miękką linią w talię, ciemnoróżowe wargi sromowe pozostawiały na skórze członka piękną lśniącą warstwę, niemal czułem jej zapach i smak, wyobraźnia płatała mi figle.
Złapałem ją za ramiona i wyprostowałem tak, aby mieć swobodny dostęp do piersi. Rozpiąłem staniczek a one uwolnione opadły lekko pod swym ciężarem ukazując różowe sutki. Patrzyłem na jej profil zza Twoich pleców, ocierałem się o pośladki, całowałem kark nie przestając się z nią kochać.
W pewnym momencie pomyślałem "dość kochania, to kiedy indziej, teraz czas na rżnięcie, kto nie ryzykuje, nie pije szampana".
- Chcesz mnie zerżnąć? - usłyszałem podniecony drżący głos. Domyśliłem się, że zamiast pomyśleć powiedziałem to głośno. Ups... Ale skoro już poszło...
- Tak, chcę zrobić to z Tobą mocno, bardzo mocno, zadać ci odrobinę bólu połączonego z rozkoszą, chcę Cię zerżnąć jak będę chciał i chcę żebyś prosiła o więcej.
Odważnie, ale chyba trafiłem w sedno bo odwróciła głowę i spojrzała mi w oczy lekko wylęknionym wzrokiem. Jednak w moich oczach zobaczyła chyba delikatną obietnicę czułości i ostrożności bo jej wzrok zmiękł i pojawił się cień ufności.
- To na co czekasz, posiądź mnie mocno. Lubię mocno.
Te słowa podziałały na mnie jak płachta na byka, poczułem przypływ jeszcze większego podniecenia. Pchnąłem mocniej, wywołując grymas jakby zaskoczenia, pchnąłem jeszcze raz i jeszcze. Pieściłem mocno jej piersi, nasze oddechy stały się krótkie. Nie wytrzymała naporu, zgięła się w pasie i opadła ciężko na biurko, zapierając się dłońmi o ścianę. Piersi musiały zetknąć się z chłodem blatu, ale zniosła to dzielnie bez słowa skargi.
Wspaniały widok jaki się pode mną roztaczał powodował oszołomienie i obietnicę szybkiego orgazmu. Opieprzyłem się w myślach za to i zmusiłem umysł do wolniejszej pracy "najpierw ona, potem ty!!!". Jej ciało rytmicznie wstrząsało się wskutek moich pchnięć, jakby nie zapierała się mocno o ścianę z pewnością uderzyłaby w nią głową. Jedną ręką przesuwałem po jej plecach, drugą pieściłem pośladki. Ciche jęki, stłumione strachem przed usłyszeniem nas przez kogokolwiek z zewnątrz stawały się coraz intensywniejsze i głośniejsze, wskazywały na zbliżający się orgazm. Postanowiłem podkręcić ją trochę mówiąc słowa, których normalnie nie używa się w seksie, niemniej jeśli panna to lubi to nie mam oporów, nie jestem zbyt pruderyjny:
- Wij się, chcę zobaczyć jak twój tyłek pracuje pod moim kutasem. Rżnę Cię i mam satysfakcję z tego, ty też? Bo nie widzę, pokaż jak Ci dobrze, zaraz wejdę ci w dupkę a Ty przyjmiesz mojego kutasa w całości bez zająknięcia i nie chcę słyszeć skargi, jeśli będzie to Cię ukarzę. Tak, masz piękne ciało, wygląda super ze mną w środku, pracuj tyłkiem, chcę widzieć, że Ci się podoba. Chcę skończyć na Ciebie, zobaczyć spermę na Twym ciele.
Poczułem lekkie spięcie jej mięśni, być może wizja nagłej penetracji analnej ją przestraszyła. Niemniej jej tyłek wciąż wirował powodując głośne mlaśnięcia cipki na moich jądrach, gorące wargi obejmowały mojego członka umiejętnie i miękko. Wizję seksu analnego jednak pozostawiłem na inny czas i być może miejsce...
Chwilę później poczułem delikatne skurcze na mnie i wyczułem, że zbliża się jej orgazm. Wprowadziłem do cipki dodatkowo kciuk, potęgując jej doznania i powodując eksplozję. Krzyknęła cicho zaskoczona i przygryzła dłoń, aby nie krzyczeć więcej. Zwolniłem ruchy nie uderzając już tak brutalnie, wiedziałem, że czas rozkoszy już minął, teraz odczułaby tylko ból.
Uciekła spode mnie, odwróciła się i dopiero wówczas zobaczyłam jakie ma wypieki na twarzy i dekolcie. No i mogłem podziwiać przez krótką chwilę krągłość jej dużych piersi.
- Teraz moja kolej, siadaj na krześle.
Posłusznie usiadłem wiedząc co się święci. Kucnęła między moimi nogami, ujęła członka w dłoń i zaczęłaś delikatnie masować. Był cały mokry i śliski, jej dłoń miękko przesuwała się na nim niemal bez oporu. Po chwili takich pieszczot patrząc mi ciągle w oczy zamknęła na nim usta i pochłonęła w całości. Język wirował po jego spodzie, wargi muskały delikatnie skórę, czasem pozostając w okolicy główki, czasem pochłaniając go w całości. Spojrzała na mnie wyzywająco i wypuściła członka z ust.
- Chciałbyś tak skończyć? - no co to za pytanie w ogóle?
- Pewnie.
- A jak, do buzi, czy na nią?
Zaskoczyła mnie tak bezpośrednim pytaniem. Na buzię? Matko, dla mnie to nie pierwszyzna ale ona wydawała mi się grzeczniejsza!
- A zgadzasz się na twarz? - zapytałem trochę głupio.
W odpowiedzi uśmiechnęła się tylko pięknie i rzuciła:
- Tylko daj znak, żebym zdążyła - i otwierając szeroko oczy wróciła do pieszczot. Jej ciepłe i wilgotne wnętrze ust było bardzo podniecające, dodatkowo wizja jaka mi roztoczyła w głowie znacząco przyspieszyła sprawę. Poczułem zbliżający się orgazm.
- Już za moment, już... - zamknąłem oczy i...
..."a ty co tak siedzisz?" usłyszałem. Otworzyłem oczy, stała na środku głównego pomieszczenia trzymając pojemnik z wodą do podlania kwiatów.
- Słyszałeś co do Ciebie mówiłam?
- Co nieco - wybrnąłem z sytuacji zdezorientowany, zastanawiając się, czy mój wzwód może być widoczny. To wszystko mi się zdawało? Jak to, hej!!! Tak nie wolno!!!
- Musimy już kończyć, muszę być zaraz w domu - rzuciła z wyraźnym przepraszającym tonem w głosie.
Niestety całe zdarzenie było tylko moim marzeniem. Ela podlała kwiaty zamieniając jeszcze parę zdań, każde wsiadło w swój samochód i pojechało w swoją stronę...
I nagle dostałem podniecającą wiadomość: "pragniesz mnie?"... I wiedziałem, że to jeszcze nie koniec. Odpisałem "Bardzo" i natychmiast wylogowałem się z komunikatora.
Kilka dni później postanowiłem powtórzyć spotkanie, Ela również nie miała nic przeciwko.
Spotkanie podobnie, o tej samej godzinie zamknięcia placówki.
Tym razem współpracownicy już nie było, została jej jeszcze papierkowa robota na koniec dnia, więc wysłała mnie na zaplecze aby nie rzucać się w oczy. Było inne niż w mojej fantazji, ale schemat podobny - stół, krzesła, drukarka, mały kącik kuchenny. Parę chwil później Ela dołączyła do mnie i rozmawialiśmy o tym jak nam minął dzień. Dzisiaj była bez samochodu, mąż korzystał.
Siedziałem naprzeciwko niej, w pewnym momencie zdjęła z nogi but z wyraźną ulgą. Moim oczom ukazała się zgrabna stopa z długimi ładnymi palcami zakończonymi elegancko pomalowanymi paznokciami. No, to lubię.
Stopa powędrowała odważnie do mojego krocza co mimo zmęczenia całym dniem powitałem z zadowoleniem. Oparłem się na krześle wygodnie pozwalając jej działać na razie bez mojej aktywności, zobaczymy co będzie.
Jej stopa na początku delikatnie, później coraz mocniej, wyczuwając że na mnie to działa, przesuwała się po moim członku. A niech się dzieje co chce, idźmy na żywioł. Rozpiąłem spodnie, pozwalając stópce poczuć mnie przez materiał bokserek. Nie zauważyłem żadnego zażenowania z jej strony, wręcz przeciwnie. W jej wyzywających teraz oczach widziałem iskierki zadowolenia tym co tam zastała. Pochyliłem się, rozpiąłem jej bluzkę i nie marnując czasu sięgnąłem do tyłu i pozbawiłem ją stanika. Wstałem, stanąłem za jej plecami, pochyliłem się i pieściłem piersi. Twardość mojego kutasa na jej plecach musiała zostać odnotowana. Miała bardzo kształtne piersi a ich widok z góry był niesamowity. Krągłe, ładnie ukształtowane, miękkie i delikatne. Bardzo dobre połączenie. Po chwili pochyliłem się głęboko i wsunąłem dłoń pod materiał jej spodni i majteczek. Było ciasno, więc drugą ręką, pozostawiając na razie piersi w samotności, rozpiąłem spodnie, uniosła lekko biodra umożliwiając mi ich zsunięcie. Widziałem teraz z góry złączenie ud, ale chciałem widzieć ją całą, więc okrążyłem krzesło i mimo niezbyt wiarygodnych protestów pozbawiłem ją kompletnie dolnej części garderoby.
Oblizując zmysłowo i jednoznacznie wargi sięgnęła do moich bokserek uwalniając mojego członka, lecz wpadł mi inny pomysł do głowy. Zsunąłem i zdjąłem też swoje spodnie, ująłem jej stopę i stojąc naprzeciwko położyłem ją na swoim członku. Zrozumiała o co mi chodzi i pieściła mnie palcami stopy. Drugą stopę podała mi wyżej, dzięki czemu mogłem ją całować i pieścić palce językiem. Wolnymi rękoma pieściła swoje piersi, po chwili jedną dłoń skierowała w dół swojego ciała patrząc mi w oczy wyzywająco. Zobaczyła niemą aprobatę, więc palce zanurzyły się w wilgoci cipki. Początkowo penetrowała swoje wnętrze mocno i głęboko, po chwili jednak palce opuściły aksamit i ciepło aby skupić się na pieszczotach zewnętrznych partii. Przesunąłem się tak aby stanąć z boku krzesła, mój członek znalazł się w okolicy jej głowy. Wiedziała co to oznacza. Chwyciła dłonią członka i zaczęła pieścić jego zewnętrzną stronę wargami bez wprowadzania go do ust. Pochyliłem się lekko i bez ogródek moje palce znalazły się głęboko w jej wnętrzu. W tej pozycji nie sięgała ustami do członka, ale rekompensowała to mocnym masażem dłonią. Na wskutek silnego uścisku kutas stwardniał odrobinę bardziej, jakby tego oczekiwała, jej biodra zaczęły poruszać się w szybkim rytmie, dostosowałem ruchy dłoni do tego jak wyginało się jej ciało. "Wejdź we mnie" zażądała, ale zdecydowałem, że skończy pod wpływem moich palców. Protestowała, ale postawiłem na swoim i po chwili urywany i szybszy oddech oznajmił mi, że sprawiłem jej przyjemność. Dodatkowej pewności dodała fala wilgoci na palcach. Ruchem ręki nakazałem jej wstać, zsunąłem dwa krzesła razem i kazałem na nich uklęknąć. Zrozumiała do czego zmierzam, posłusznie przybrała pozę, jaką chciałem i wypięła seksowny tyłeczek. Ela to kolejna panna, która niekoniecznie musi wiedzieć o tym, że jestem po wazektomii, więc sięgnąłem do spodni, wydobyłem i założyłem szybko prezerwatywę. Jej piękna cipka nie mogła za długo być samotna. Wszedłem w nią szybko korzystając z wilgoci pozostałem po orgazmie, wsunąłem się do końca, sekundę zostałem bez ruchu delektując się widokiem jej bioder i ładnego tyłeczka po czym zacząłem wchodzić i wychodzić z jej cipki, początkowo delikatnie, następnie mocniej, widząc jak ruchami ciała odpowiada na moje pchnięcia. Miałem w głowie moją wizję z pierwszego spotkania, ale postanowiłem nie zapędzać się za bardzo tym razem tylko wybadać grunt. Moje ręce błądziły po jej ciele, zwiedzały pośladki, plecy, pas, uda, gdziekolwiek mogłem sięgnąć. Przesuwałem delikatnie dłonią po kręgosłupie, placami delikatnie muskałem kark i szyję. Czasem moje palce zabłądziły w okolice drugiej dziurki delikatnie muskając skórę w jej okolicy jakby sprawdzając reakcję, która jednak była nieodgadniona. Niedługo potem poczułem zbliżający się orgazm, ona jakby też to czując zaczęła szeptać podkręcające mnie słowa "mocniej, rób to mocniej, z całej siły jeśli chcesz, chcę cię czuć jak najgłębiej, marzę o tym odkąd cię poznałam".
Złapałem jej biodra i przyciągnąłem z całej siły. Dwa, trzy silne pchnięcia okraszone klaśnięciem moich bioder o pośladki i moim ciałem wstrząsnęły drgawki orgazmu. Przytuliłem się do niej zmęczony, pocałowałem i opuściłem jej wnętrze. Szybko się pozbieraliśmy bo już czas był opuścić jej miejsce pracy, na autobus, którym jeździła gdy mąż korzystał z auta już nie miała szans zdążyć, więc zaoferowałem jej podwózkę.
W drodze do niej wciąż miałem ochotę na seks. Niespodziewanie dla niej sięgnąłem prawą ręką między jej nogi. Najpierw wnętrzem dłoni przesuwałem po wnętrzu uda, potem skupiłem się na cipce. Miałem wrażenie, że przez materiał spodni czuję ciepło i wilgoć. Rozchyliła lekko nogi i przymknęła powieki. Nie zwlekając sięgnąłem do zapięcia spodni Eli, jakoś udało mi się je rozpiąć i moja dłoń, choć w bardzo niewygodnej pozycji, znalazła drogę do cipki. Zaskoczyłem ją tym, ale w oczach zobaczyłem zadowolenie. Moje palce na tyle ile mogły zatopiły się w ciepłym wnętrzu. Jej dłoń sięgnęła do mojego karku a palce delikatnie muskały skórę powodując lekką gęsią skórkę.
Rozparła się wygodnie w fotelu, rozchyliła nogi i delektowała się pieszczotą. Nie chcąc być mi dłużna zostawiła kark i dłoń znalazła się na moim kroczu. Czując pod palcami, że jej pragnę rozpięła moje spodnie i wydobyła członka na wierzch. Lekko błyszczał, pieściła go momentami całą dłonią, a momentami dwoma palcami ułożonymi w kształt kółka i mocno zaciśniętymi, co było bardzo podniecające. Po chwili niespodziewanie i nagle odpięła pas, pochyliła się i mój członek zniknął w gorących ustach. Zaskoczony trochę nie wiedziałem jak zareagować, rozsądek kazał protestować, ale pragnienie śpiewało z rozkoszy. Członek momentami znikał w całości w jej ustach, momentami pieściła go tylko językiem doprowadzając mnie niemal do stanu braku kontroli nad własnym ciałem. Na szczęście po chwili sama przestała, pocałowała mnie gorąco w usta i stanowczo nakazała:
- Znajdź ustronne miejsce, chcę cię.
Przypomniał mi się epizod z Izą, tyle, że wtedy to było prawie zaplanowane, teraz to był spontan. Nie namyślając się wiele skręciłem w pierwszą lepszą drogę, poszukałem w miarę odosobnionego miejsca. Jak tylko zgasł silnik wpiłem się łapczywie w jej usta, po czym przenieśliśmy się na tylne siedzenie.
Nie było czasu ani warunków na romantyzm, błyskawicznie pozbawiłem ją spodni i majtek. Znów sięgnąłem do spodni aby skorzystać z "ubranka". Złapała mnie jednak za rękę, patrząc wymownie w oczy.
- Nie, chcę cię dobrze poczuć - powiedziała cicho z nadzieją. Ja przecież mogłem bez kondoma, ale nie zdecydowałem się jeszcze na wtajemniczenie jej w to. Sto myśli przegalopowało mi przez głowę i dla pewności i jej komfortu zaznaczyłem, że nie skończę w niej.
- Skończysz gdzie zechcesz - usłyszałem a w jej głosie pojawił się ogień pożądania. Nie namyślając się już dłużej zatopiłem się w gorącej i niesamowicie wilgotnej cipce. Ela ułożyła się wygodnie na siedzeniu a ja kochałem się z nią mocno i szybko. Warunki i adrenalina związana z ryzykiem, że ktoś nadjedzie spowodowały, że dość szybko doszła, tym razem stało się to dość głośno, co powitałem z zadowoleniem. Po chwili i ja byłem gotów skończyć, ostrzegłem, że zaraz to się stanie. Jakby dając mi do zrozumienia co ma się stać podciągnęła wysoko bluzkę i zsunęła w górę z piersi stanik. Objęła swoje krągłe piersi rękoma lekko je zbliżając do siebie i oblizała wyzywająco wargi
- Kończ gdzie chcesz.
Te "gdzie chcesz" w obliczu tego co robiła mogło znaczyć tylko jedno - tuż przed orgazmem szybko z niej wyszedłem, podsunąłem się wysoko, moje mięśnie skurczyły się pod wpływem orgazmu i na piersi spadły gorące krople mojej spermy. Złapała mojego członka i jakby chcąc wycisnąć z niego jak najwięcej pieściła go jeszcze przez chwilę mocno i intensywnie. Na koniec zniknął na moment w jaj ustach gdy oczy wpatrywały się we mnie intensywnie...
Dopiero gdy ochłonęliśmy zorientowaliśmy się, że miejsce, gdzie stanęliśmy choć już za miastem nie jest wcale takie odosobnione i pasażerowie przejeżdżających nieopodal aut mogli zobaczyć to i owo.
Odwiozłem ją prawie do domu, nie chciała pod dokładny adres aby mąż nie zauważył z okna. Choć mogła powiedzieć, że klient ją odwiózł to wolała nie ryzykować.
Wieczorem w domu odpaliłem komunikator. Po zalogowaniu się wyskoczyła jedna krótka wiadomość:
"Następnym razem nie bądź taki delikatny".
Spotykałem się z nią co jakiś czas. Różne to były spotkania - w większości przypadków zwyczajne - kawa, pogadanki, brak warunków lub czasu. Czasem zbliżenia, w końcu przyznałem się, że jestem po zabiegu wazektomii więc z mojej perspektywy nie ma problemu. A ona nie miała nic przeciwko abyśmy uprawiali seks bez zabezpieczenia, zaufała mi. Na tyle, że wyznała, że marzy się jej gwałt. Nie prawdziwy z jakimś losowym kolesiem, ale pozorowany.
Gadaliśmy na każdy temat, również o tym, że z mężem jej nie do końca po drodze stąd te jej ogłoszenie na portalu. Myślała, że jednak nic z tego nie wyjdzie a tu proszę.
Zawsze spotykaliśmy się jak Beata, moja partnerka, miała drugą zmianę. Dawało to psychiczny komfort. "Co robiłeś dziś po pracy? W banku byłem". Prowadziłem firmę, więc często bywałem w bankach choć nie tak jak w banku Eli.
Jakiś czas temu postanowiłem wziąć kredyt na firmę, rozbudowa parku maszyn.
Oczywiście bank Eli odpadał w przedbiegach - ze względu na dobre układy w moim macierzystym banku wszelkie finanse trzymałem tam. Ale Beata nie musiała tego rozumieć i o tym wiedzieć, finanse to nie jej bajka. Z zarabianiem było u niej kiepsko, z wydawaniem ostatnio coraz lepiej.
Wpadłem więc na szatański pomysł. Odpaliłem komunikator i napisałem do Eli.
"Cześć, chcę wziąć kredyt na firmę, szczegóły podam Ci w placówce, jutro o 17:00 może być?"
Odpowiedź przyszła szybko.
"Oczywiście, cieszę się".
"Nie będę sam" - zgasiłem szybko radość Eli.
"Szkoda" - odpisała krótko i już więcej tego dnia się nie odzywała.
Nazajutrz po pracy wziąłem prysznic. Beata właśnie wróciła z pracy, zaproponowałem wypad na obiad, wizytę w banku a potem zakupy.
Nie przypadła jej do gustu wizja wizyty w nudnym banku ale obietnica zakupów ją udobruchała.
Punkt siedemnasta zaparkowałem pod filią banku Eli. Przed wejściem zlustrowałem Beatę, wyglądała dziś szalenie atrakcyjnie, na łażenie po sklepach z ciuchami zawsze się lubiła zrobić na bóstwo. Perfekcyjny makijaż tylko podkreślał jej urodę. Ubiór także gustowny, opinał jej zgrabne ciało. Wysokie czerwone szpilki wydłużały jej wysportowane, i tak już długie nogi. Niby niczego w niej nie brakowało, ale jednak ostatnimi czasy jakoś mniej było między nami tego "czegoś". Może to żal po odejściu Iwony? A może jeszcze coś innego?
Już z zewnątrz zarejestrowałem, że okna do tej pory upstrzone tylko logo banku i reklamami kredytów teraz zyskały gustowne pionowe żaluzje. Zastaliśmy Elę krzątającą się po biurze. Rzuciła krótko na nas okiem, początkowa niechęć zmieniła się jak mi się zdawało w zainteresowanie. Beata wyglądała naprawdę szykownie, Ela mogła poczuć się doceniona, że mając taki "towar" u boku mogę jej chcieć.
Zostaliśmy poproszeni o chwilę cierpliwości. Rozejrzałem się po pomieszczeniu - poza żaluzjami nic się nie zmieniło, chociaż chyba przybyło kwiatów i kopiarka nieznacznie zmieniła miejsce. Współpracownica Eli spojrzała na nas przelotnie i wróciła do pracy, zapewne nie skojarzyła, że już mnie tu kiedyś widziała.
Usiedliśmy karnie przy biurku, Ela pojawiła się chwilę później wracając z zaplecza. Wyłapałem, że ewidentnie poprawiła makijaż i fryzurę. Pewien nie byłem, ale chyba "odpiął się" dodatkowo górny guzik jej koszuli.
Nie dając po sobie poznać, że się znamy wyłuszczyłem czego potrzebuję i w jakim celu. Nie musiałem przecież nawet wymyślać, wszystko to była prawda, faktycznie potrzebowałem kredytu, choć nie tu. Przedstawiłem Eli teczkę z dokumentami, jakie udało mi się zebrać, aby uwiarygodnić tę wizytę.
Pobieżnie przeglądała papiery a ja miałem chwilę aby się jej przyjrzeć. Starałem się robić to tak, aby Beata nie zauważyła nic podejrzanego.
Tego dnia Ela miała włosy upięte w koński ogon, delikatne kolczyki i dobrze dobrany do urody makijaż. Długa szyja znikała w śnieżnobiałej koszuli z wysokim kołnierzykiem. Koszula z kolei znikała w wąskiej czarnej spódnicy. Całości dopełniały czarne botki, teraz niewidoczne, ale zauważyłem je wcześniej, gdy przechodziła. Buty nie w moim typie, jakby nosiła wyższe obcasy to byłoby znacznie lepiej. Ale z tego co mówiła to przepisy bankowe ściśle regulują takie kwestie. Miałem wrażenie, że stara się być jak najbardziej wyprostowana i elegancka. Czasem znad papierów przenosiła wzrok na monitor coś mrucząc pod nosem i klikając coś na klawiaturze. Czasem spoglądała niby od niechcenia na nas wzrokiem, zauważyłem że gdy Beata patrzy w inną stronę jest taksowana dokładnie przez Elę. Ta w końcu spostrzegła, że to widzę i zrobiła dyskretnie minę w stylu "fiu fiu, niezłą dupę masz przy sobie, schrupałabym ją na śniadanie".
Zacząłem fantazjować jak wyglądałyby razem w łóżku, figury miały zupełnie innego rodzaju, bieliznę z tego co kiedyś zdążyłem zauważyć też preferowały inną. Przed oczami stanęły mi obie ubrane jedynie w seksowne ciuszki czekające na mnie na łóżku i patrzące lubieżnie. Poczułem, że się podniecam. Dodatkowej podniety dostarczyło wspomnienie Iwony i Ewy w łóżku ze mną. Poprawiłem się na fotelu aby ułatwić członkowi radosne powiększanie objętości. Beata jak na zawołanie rozpięła kurtkę ukazując nienagannie obcisłą bluzkę podkreślającą jej biust. W szczelinie między guzikami widziałem skrawek jej stanika.
Uchwyciłem znów wzrok Eli wpatrzony w moją partnerkę.
- Podoba się pani? Plan finansowania?
- Yyy, eeee - tak, wygląda dobrze - wydusiła z siebie zaskoczona Ela wskazując palcem na kartkę papieru. Byłem niemal pewien, że nie wie co na niej jest.
- Jestem pewien, że tak miłej osobie jak pani musi się takie coś podobać.
Kątem oka dostrzegłem, że Beata spojrzała na mnie zdziwiona, chyba pojechałem za mocno.
- Jest kilka rzeczy wymagających poprawy - nie usłyszałem złośliwości w odpowiedzi Eli, ale byłem pewien, że to była uwaga pod adresem mojej partnerki - jakby pan zmienił np. obiekt zainteresowań to szanse na powodzenie byłyby większe.
Mówiąc to popukała w skoroszyt z dokumentami, ale ja wiedziałem, że chodzi jej o coś innego.
- Myślałem o tym, ale inne cele są już częściowo zrealizowane - brnąłem dalej w ten kabaret.
- Cóż, proszę przemyśleć, zawsze coś co się ma można zmienić na lepsze. Póki co na chwilę obecną nie przedstawię panu oferty, wnioskowany kredyt jest skomplikowany i jest kilka niewiadomych, proszę uzupełnić dokumentację.
Resztę wizyty poświęciliśmy na brzmiące stuprocentowo profesjonalnie wymienianie pytań i odpowiedzi, aczkolwiek w mojej głowie obie kobiety siedzące ze mną przy biurku ciągle tańczyły ze sobą splecione w erotycznym supełku. Moje odpowiedzi były machinalne, niemal całkowicie zatonąłem w tej fantazji.
W mojej wyobraźni Ela pożądliwie patrzyła w oczy Beaty. Ta odwzajemniała się tym samym, jej oczy podkreślone zmysłową kreską wpatrywały się z uwielbieniem w Elę. Jej rozchylone wargi błyszczały namiętnością a język przesuwał się podniecająco po końcach bielutkich zębów. Poczułem kolejną falę gorąca i twardość tam, na dole. Wyobraziłem sobie język dziewczyny penetrujący cipkę tej drugiej. Prawie czułem zapach jej długich włosów, w głowie powstał obraz nagich, twardych i okrągłych opalonych piersi ze sterczącymi sutkami ocierających się o brzuch drugiej panny. W swojej wyobraźni chwyciłem je rękoma dziwiąc się jakie są twarde. "Nie są tak jędrne jak jej cycki" - usłyszałem w głowie szept kochanki. "Nie szkodzi, są piękne" odpowiedziałem w myślach. "Chcesz poczuć mój smak" spytała Beata. "Tak, ale nie umiem". "Umiesz" - szepnęła i przesunęła się trochę wyżej powodując, że jej piersi znalazły się na wysokości ust Eli. Ta bez namysłu chwyciła sutek ustami powodując westchnienie rozkoszy u partnerki. Ale ona nie tego chciała. Przesunęła się jeszcze wyżej, pozwalając obejrzeć swój brzuch z kolczykiem w pępku i wyżej, aż jej biodra dotarły do głowy leżącej. Bea kucnęła nad twarzą Eli i powoli osunęła na jej usta swoją przystrzyżoną cipkę z wyraźnie zaznaczonym paskiem włosków. Ela pierwszy raz w życiu smakowała kobiety. Moja kobieta wyprężyła się do tyłu, wygięła w sobie tylko znany sposób i zanurzyła palce w gorącej cipce dziewczyny pochłoniętej ssaniem jej warg sromowych. Ekstaza narastała, w wyobraźni widziałem dokładnie jak mokre są dłoń Beaty i twarz Eli.
Z marzeń wyrwał mnie głos stanowczy Eli.
- Przepraszam, zamyśliłem się, za dużo tych cyferek - palnąłem na usprawiedliwienie.
- Nic nie szkodzi, wytłumaczę, jeśli coś jest dla pana niejasne.
- Nie, to zbyteczne, zrozumiałem to co konieczne.
- To zapraszam jak uzupełni pan dokumentację.
Mówiąc to podniosła się z fotela służbiście poprawiając spódnicę.
Również wstaliśmy, pomogłem partnerce założyć kurtkę, podaliśmy Eli ręce na pożegnanie i opuściliśmy placówkę banku.
Na pożegnanie usłyszałem jeszcze:
- Proszę jeszcze wrócić, będę gotowa. I chętna. Żeby pomóc.
Przerwy jakie robiła między słowami były na tyle długie, aby jej pożegnanie miało dwuznaczny wydźwięk.
Zaraz po tym jak się drzwi za nami zamknęły Beata rzuciła złośliwie:
- Jaki ty milutki dla niej byłeś, ja pierdolę...
- No co, dobre słowo może urwać parę procent z kosztu kredytu.
- Gapiłeś się w nią jak sroka w gnat. A ona w ciebie, kurwa mać - Beata była wyraźnie zdenerwowana.
- Nieprawda - to był błąd, nieprzemyślane zupełnie kłamstwo, które od razu zostało zdemaskowane.
- I jeszcze mi tu kit wciskasz.
- Kochanie, w takich miejscach trzeba być miłym i schlebiać, mówię przecież, że tu każdy procent się liczy.
Nie wiem czy ją takie wytłumaczenie przekonało czy nie. Do końca dnia była na mnie obrażona. Pojechaliśmy do galerii i na parkingu zorientowałem się, że w banku zostawiłem teczkę z dokumentami. Chciałem wracać z Beą, ale fuknęła, że sam mogę sobie jechać a ona idzie na zakupy i mam ją potem zgarnąć.
Ledwo zdążyłem, pod bank podjechałem kilka minut po zamknięciu, miasto było zakorkowane bardziej niż zwykle, ale światło za żaluzjami jeszcze się paliło. Gruby materiał zasłaniał dokładnie wnętrze lokalu.
Przez oszklone drzwi nie było nic widać, biurko Eli było za rogiem pomieszczenia. Podniosłem rękę w górę aby zapukać ale zobaczyłem jakiś ruch i w zasięgu wzroku pojawiła się Ela z dzbankiem do podlewania kwiatów. Chwilę obserwowałem jak dostarcza roślinom życiodajną wodę i zapukałem. Podskoczyła wystraszona, ale odetchnęła z ulgą widząc mnie za drzwiami. Odstawiła na parapet dzbanek i podeszła do drzwi. Przekręciła klucz i drzwi uchyliły się nieznacznie.
- Zapomniał pan dokumentów - powiedziała oficjalnie, zerkając zarazem czy jestem sam.
- Spokojnie, sam wróciłem.
- Wejdź, schowałam do szuflady.
Odstąpiła od drzwi zerkając jednocześnie na zegarek.
- Rany, muszę już lecieć a chciałabym chwilę z tobą posiedzieć - na sto procent usłyszałem prawdziwy żal.
Odwróciła się i skierowała do biurka.
- Co się odwlecze to nie uciecze. - obietnica w moim głosie musiała być słyszalna, bo zaśmiała się cicho.
Zatrzasnąłem drzwi i przekręciłem klucz w zamku. Zanim zdążyła się odwrócić do końca szybkim ruchem dopadłem jej, zderzyła się ze mną w połowie obrotu. Zaskoczona odruchowo próbowała się cofnąć, ale wpadła na biurko. Cicho krzyknęła z bólu, ale stanowczo objąłem ją ręką jednocześnie zatykając usta. Na jej twarzy zaskoczenie mieszało się z lekkim strachem. Zabrałem rękę aby mogła mówić.
- Czego chcesz - w głosie było słychać delikatną nutkę strachu ale szybko się opanowała, profesjonalizm wkradł się ostrym kolcem w aksamit strachu.
Spojrzałem na nią przenikliwie, rozchyliłem wargi i usłyszała to, czego się nie spodziewała.
- Ciebie. Widziałem jak patrzysz na Beatę i wyobrażałem sobie jak pieprzę was obie naraz i mnie to podjarało. I kiedyś prosiłaś abym nie był delikatny. Nie będę.
- Jak to - poczerwieniała i znacznie ściszyła głos - o czym ty mówisz?
- O tym, że jak ty pierdoliłaś o cyferkach to ja pierdoliłem was dwie w głowie na łóżku - przycisnąłem ją jeszcze mocniej do biurka, lekko się ugięło pod naszym ciężarem - I zerżnę cię mocno i szybko.
Widać było, że dziesiątki myśli przewijają się jej przez głowę. Rzuciła okiem na okno chyba sprawdzając, czy nas nie widać z zewnątrz.
- Wiesz co teraz się stanie?
- Nie - lekko się uśmiechnęła, nie wiedziała jeszcze jakie mam co do niej plany. Szybko starłem jej z twarzy ten uśmiech.
Złapałem za ułożone włosy i szarpnięciem odciągnąłem głowę do tyłu. Krzyknęła cicho zaskoczona.
- Zaraz się dowiesz - ścisnąłem boleśnie jej pierś.
- Ała - przełknęła ślinę i jęknęła cicho.
- Żadne ała, zrobię ci krzywdę i masz to przyjąć bez słowa skargi a po wszystkim podziękować, rozumiesz?
Nie dotarło do niej chyba, więc wymierzyłem dość mocny policzek. Zrozumiała, że nie żartuję i próbowała się wyrwać, z gardła wydostało się stłumione "nie".
- Co "nie"? Nie ma dzisiaj takiego słowa w twoim słowniku, zrozumiano?
I ponownie przyjęła cios otwartą ręką. Wiedziałem jak uderzyć, na tyle lekko aby nie zrobić jej krzywdy a na tyle mocno, żeby przekaz dotarł. W jej oczach pojawiła się nuta strachu i łza, która od razu stoczyła się po skroni.
Zapewne mnóstwo myśli przetaczało jej się przez głowę. Była tu sama, zamknięta, żaluzje zasłonięte. Znajdowaliśmy się przy ruchliwej ulicy, ale o tej godzinie ruch zamierał. Krzyczeć? Walczyć? Na szkoleniu pewnie mówili o pieniądzach ale przecież po nie nie przyszedłem, o napaści seksualnej nikt nie myślał...
Na jej nieszczęście biurko stało tak, że nie było go widać przez niezasłonięte żaluzjami drzwi. To co dawało do tej pory namiastkę intymności, teraz było pułapką. Teraz już po dwóch otrzymanych policzkach wiedziała, że to nie żarty.
Lekko zluzowałem uścisk i znów próbowała się oswobodzić. Wyprostowała się jednocześnie próbując mnie odepchnąć i zrobiła krok w stronę drzwi.
Złapałem ją jednak za włosy, pociągnąłem do siebie i pchnąłem ponownie na biurko, może trochę za mocno. Wpadła na nie, strącając stojak z pisakami. Doskoczyłem do niej aby nie miała możliwości jakiejkolwiek obrony, chwyciłem białą koszulę i szarpnąłem. Delikatny materiał puścił, guziki potoczyły się po podłodze. Leżała na biurku w niewygodnej pozycji przestraszona, odsłonięte piersi opięte stanikiem falowały, brzuch napięty teraz do granic także poruszał się w szybkim tempie. Złapałem za pierś i lekko wykręciłem. Pisnęła cicho, poluzowałem uścisk ale po chwili znów ścisnąłem. Próbowała mnie uderzyć otwartą dłonią, ale uchyliłem się, złapałem za nadgarstek i siłą położyłem jej rękę na swoim rozporku. Poczuła męskość, nie mogła jej nie poczuć, kutas stał pionowo z całą mocą. W jej oczach obok lęku i bólu zagościło coś jeszcze. Czyżby się jej podobało? Powinno, taki przecież miałem plan, pamiętałem jej "nie bądź taki delikatny" i wyznanie, że ma fantazję o przemocy.
Pocierałem jej dłonią kutasa, złapałem ją ponownie za włosy, odciągnąłem jej głowę do tyłu odsłaniając w całej okazałości szyję. Wpiłem się w nią, lekko przygryzając, ale tak, aby nie zostawić śladów. Próbowała się wyszarpnąć, ale wyraźnie górowałem nad nią wzrostem i masą i skrępowanie jej nie było niczym specjalnie trudnym. Miała pewnie jeszcze nadzieję, że się oswobodzi i nic się nie stanie, gdy sięgnąłem w dół do jej spódnicy. Szarpnąłem do góry, odsłaniając gładkie uda, ale nie na tyle mocno aby podrzeć materiał. Podartą bluzkę mogła zakryć kurtką ale spódnicy już nie.
Szarpnęła się i ścisnęła nogi. Odsłoniłem zęby w drapieżnym władczym uśmiechu, wepchnąłem swoją nogę pomiędzy jej nogi. Siłą rozstawiłem je na boki przyciskając jednocześnie mocniej ją do biurka. Wydała z siebie zduszony jęk strachu, nie była w stanie krzyczeć sparaliżowana strachem, a na takim etapie musiała chcieć głośno wołać o pomoc. Moja ręka sięgnęła do jej krocza ale zamiast na majtki trafiła na cipkę.
Zaskoczony brakiem majtek odsunąłem się odruchowo i spojrzałem w dół. Faktycznie była bez majtek! Wykorzystała chwilę mojej nieuwagi i spróbowała uciec. Ale nie miała szans, złapałem ją w pasie i brutalnie rzuciłem przodem z powrotem na blat tak, że rozsypała leżące na nim poukładane w stosik dokumenty. Od razu próbowała wstać, ale przytrzymałem ją i przycisnąłem jej głowę do biurka. Próbowała obciągnąć spódnicę na nagie pośladki, ale wykręciłem boleśnie jej rękę i wymierzyłem mocnego klapsa w tyłek. Od razu pojawił się na nim czerwony ślad, wyraźnie odwzorowujący moją rękę. Rozstawiłem siłą jej nogi mimo, że próbowała za wszelką cenę je złączyć.
- Nie, nie, proszę, nie - wyłkała.
Jej wolna ręka gwałtownie próbowała się bronić, zasłaniać, ale nie miała większych szans. Wsadziłem dłoń między jej uda i zanurzyłem w niej palce. Szamotała się próbując zaprotestować, z jej oczu pociekły łzy strachu. Gwałciłem ją dłonią szybko i intensywnie. Była wilgotna, strach zmieszany z pożądaniem powodował fale wilgoci napływające do jej cipki. Badałem intensywnie wnętrze jej ciała, puściłem wykręconą rękę i sięgnąłem pod podartą bluzkę do zapięcia stanika. Uporałem się z nim, już nie protestowała z całą mocą, wiedziała, że to drobiazg w stosunku co już jej robiłem. Usłyszała dźwięk rozpinanego rozporka. Szarpnęła się z całej siły na ile pozwoliła jej na to pozycja, ale tylko skwitowałem to siarczystym klapsem. Odwróciła głowę w stronę okna, sprawdzając czy może widać ich z ulicy i ktoś może przyjść z pomocą. Ale byliśmy w takim miejscu, że ledwo ich było widać a żaluzje tak zasłonięte, że ktoś musiały się zatrzymać i zbliżyć twarz do ewentualnej szczeliny aby nas zobaczyć. Była więc zdana na moją łaskę, łzy płynące po policzku zostawiały mokry ślad na biurku. Jednocześnie bała się krzyczeć, obawiała się, że ktoś przyjdzie z pomocą i zobaczy ją w takim stanie, miotały nią sprzeczne uczucia.
Poczuła twardego członka na swoich palących od klapsów pośladkach. Drgnęła i spięła się jakbym dotknął ją rozpalonym prętem. Chwilę ocierałem się o nią jakby badając jej reakcję, po czym chwyciłem kutasa u nasady, skierowałem prosto do jej mokrej cipki i pchnąłem z całej siły. Nie dała rady, krzyknęła głośno trochę z bólu, trochę ze strachu, trochę może z rozkoszy... Złapałem ją za ramiona i dociskając do biurka rżnąłem z całej siły. Nie miała możliwości najmniejszego ruchu, jej ciało przemieszczało się do przodu i w tył w rytm moich silnych pchnięć. Wyłączyła percepcję, odsunęła w głąb strach, ból i poniżenie. Zdawało się jej, że już bardziej nie może jej zdominować i zapadła w nicość drapiąc paznokciami blat biurka. Zauważyłem to, chwyciłem za włosy i pociągnąłem tak, aby miała wrażenie, że głową dotknie pleców. Jedną ręką trzymając odwiedzioną głowę drugą chwyciłem ją za szyję, stanowczo, ale nie za mocno. Nie chciałem jej przecież udusić.
Obezwładniona pojękiwała cicho, po jej nogach spływały jej wydzieliny, emanując słodkim zapachem drażniącym zmysłowo nozdrza. Przyłapałem się, że dawno nie byłem tak podniecony. Poczułem, że Ela delikatnie zaczęła oddawać pchnięcia, nadziewając się na kutasa odrobinę głębiej, docierałem do najdalszego zakamarka jej śliskiej cipki. Sięgnęła ręką do tyłu złapała mnie za biodro i zasygnalizowała, że chce mocniej. Dołączyłem do jej doznań wulgaryzmy.
- Co jest, za słabo cię rżnę, suko? Chcesz mocniej? Poproś!
- Proszę - wydusiła z siebie.
- O co mnie prosisz?
- Żebyś mnie mocniej rżnął - odpowiedziała sama chyba nie wierząc w to co wydobyło się z jej ust. Przed chwilą broniła swojej kobiecości przed brutalnym mężczyzną, który teraz pakował w nią z wielką siłą swojego członka i zadawał jej ból a jej się to podobało. Nie wiedziała jednak, że to gra z jego strony.
- Czyli co, nie jestem wystarczająco dobry? No to czeka cię za te słowa kara.
Zanim zdążyła zaprotestować wyszedł z niej z głośnym chlupnięciem. Kutas lśnił pokryty jej śluzem. Przez jej głowę przeszedł porażający piorun myśli, że wejdę w nią drugim otworem, który w końcu miałem idealnie przed sobą. Ten rejon był zarezerwowany dla czułego kochanka, nie dla brutala, zacisnęła więc mięśnie jak mogła najmocniej. Ale nie o to mi chodziło, choć kusiło mnie, żeby zgwałcić też jej odbyt. Aczkolwiek nie omieszkałem skorzystać z okazji, wsadziłem kciuk w jej cipkę, odpowiednio go nawilżyłem i wcisnąłem go w jej odbyt. Zaprotestowała, szarpnęła się i krzyknęła z bólu, ale nic nie wskórała, jej zwieracz oplatał mi już palec u samej jego nasady. Poczekałem chwilę aż się uspokoi i ponownie wbiłem w jej cipkę kutasa. Posuwałem ją na przemian wsuwając palec i wysuwając członka, i odwrotnie. Rozluźniła się i tylko cicho pojękiwała gwałcona w obie dziurki. Pod kciukiem przez cienką ściankę pochwy czułem twardego kutasa, dotyk dodatkowo potęgował moją przyjemność. Chwilę takiej zabawy wystarczyło, czas na zmianę.
Wyszedłem z niej nagle i bez ostrzeżenia, chwyciłem ją za biodra, podniosłem z biurka i gestem nakazałem położyć się jej na biurku na plecach. Posłusznie wykonała polecenie, zapewne w obawie przed bólem, jaki ją czeka przy oporze. Zapewne spodziewała się, że wejdę w nią ponownie bo zakryła dłonią cipkę. Siłą odciągnąłem jej dłoń z krocza i wymierzyłem w odsłoniętą cipkę mocnego klapsa. Zwinęła się z bólu i ścisnęła nogi.
Szybko okrążyłem biurko, złapałem ją za ręce i pociągnąłem tak, że jej głowa zwiesiła się z blatu. Leżąc na plecach widziała pomieszczenie do góry nogami. Zobaczyła śliskiego i mokrego on jej soków członka i jądra pod nim pozbawione całkowicie owłosienia, skurczone teraz i twarde. Złapałem za jej rozpięty stanik, który ciągle zwisał jej z ramion i ściągnąłem szybkim ruchem. Złapałem obiema rękami za piersi i mocno wykręciłem. Zadawałem jej ból, ale chyba już się pogodziła się z cierpieniem, a może nawet było to dla niej przyjemne?
Zbliżyłem lędźwie do jej twarzy ocierając jądrami o usta. Wysunęła język i zaczęła mnie pieścić. Kutas drgał za każdym dotknięciem jej gorącego języka, delikatnie poruszałem biodrami jakby już ją posuwając. W końcu złapałem członka, skierowałem go w dół, spojrzałem jej w oczy jakby mówiąc "weź oddech" i wsunąłem go do samego końca w jej gorące gardło.
Zaprotestowała gardłowym dźwiękiem, ale uciszyłem ją klapsem w policzek.
Przez kilka sekund posuwałem ją w usta aż zobaczyłem, że naprawdę chce się wyswobodzić bo się dusi. Odczekałem jeszcze chwilę i dopiero gdy w oczach pojawiły się łzy wyszedłem z niej uwalniając oddech. Łapczywie wciągała powietrze wiedząc, że za chwilę znów wrócę do niej, zamykając dopływ tlenu. Poczekałem aż się uspokoiła i znów, tym razem delikatnie zacząłem wsuwać członka między jej gorące i mokre wargi. Patrzyłem na znikającego członka, na jej usta obejmujące moją męskość i czasami wysuwający się języczek. Chwyciłem kutasa, wyjmowałem go z jej ust, bawiłem się nim w jej ustach, kierowałem w prawo, w lewo, głębiej, płycej, widziałem żołądź przez skórę jej policzka. Już nie było potrzeby przesadnej brutalności, gwałtu, wiedziałem, ze co teraz nie zrobię to się zgodzi.
Spojrzałem pytająco, odczytała mój zamiar i mrugnęła przyzwalająco oczami. Wsunąłem członka do samego końca aż jądra oparły się na jej nosie. Sięgnęła do góry i złapała mnie za biodra. Pozwoliłem jej na początku nadawać rytm i patrzyłem jak jej gardło wybrzusza się od członka. W końcu przejąłem inicjatywę, w końcu miałem ją ukarać za jej słowa o mocniejszym rżnięciu. Wyjąłem na moment członka pozwalając jej odetchnąć. Po chwili wróciłem do ciepła jej ust. Sięgnąłem daleko przed siebie, pochyliłem się i moja dłoń odnalazła jej cipkę, gotową, rozgrzaną i spragnioną eksplozji. Posuwałem ją palcami, dwoma, trzema, ostatecznie czterema, przyjęła wszystkie bez słowa skargi. Zmieniałem ciągle ustawienie palców, ich ilość i głębokość penetracji. Wiła się przyszpilona z dwóch stron, z jednej strony kutasem penetrującym głęboko jej gardło i odbierającym tlen, z drugiej strony dłonią, zdawałoby się sięgającej na całą głębokość rozpalonej cipki. Spojrzałem na jej twarz, po policzkach ciekły łzy zostawiając ciemne kreski rozmytego makijażu, na szyi pojawiły się nabrzmiałe żyły. Ale nie przestawałem a ona nie dawała wyraźnych sygnałów, że dociera do granic wytrzymałości. Wiła się na biurku, mocząc czyjeś papiery, które znalazły się pod jej tyłkiem, biodra szalały w ekstazie. Mój członek niestrudzenie buszował w jej ustach i gardle wywołując mokre bulgotanie.
Zaśliniła się cała na twarzy, ale nie przeszkadzało to ani jej ani tym bardziej mi. W pewnym momencie ruch jej bioder przyspieszył, uda złączyły się i uwięziły moją dłoń. Oznaczać to mogło jedno - ona za chwilę eksploduje. Podnieciło mnie to i poczułem, że sam zaraz dojdę. Nie wiedziałem jak ona zapatruje się na spermę w gardle ale nie obchodziło mnie to zupełnie. Jej ciałem wstrząsnął dreszcz, spięła wszystkie mięśnie potęgując doznania i na chwilę jej jaźń straciła kontakt z rzeczywistością. Chwilę potem wytrysnąłem w jej ustach.
Nie spodziewała się chyba, ale przyjęła wszystko delektując się uczuciem pulsującego w jej ustach członka. Wycofałem się z niej zanim członek stracił swą twardość. Leżała na biurku zwiotczała od fali bólu, poniżenia i rozkoszy jaka przetoczyła się przez jej ciało i umysł. Nie była w stanie ruszyć się z biurka, jej nogi były jakby nieobecne. Zapiąłem rozporek, nie podnosząc głowy wodziła za nim oczami. Była w podniecająco opłakanym stanie. Porwana bluzka, zmięta spódnica podciągnięta do samej góry, rozmazany makijaż wymieszany ze spermą i śliną, na podłodze stanik i but, który nawet nie wiem kiedy spadł...
Pochyliłem się i czule pogłaskałem ją po policzku, pocałowałem delikatnie w usta nie zważając na to, że pokryte są spermą i śliną. Po tym co przeszła było to jak kojący kompres, uleciały z niej resztki stresu, rozpłakała się spazmatycznie.
Przez moment trwałem przytulony do jej policzka, po czym wstałem i podniosłem z podłogi jej torbę aby znaleźć w niej chusteczki.
Natrafiłem na zwitek materiału. Wyciągnąłem i rozwinąłem. To były przemoczone majteczki, komplet od staniczka, seksowne stringi, malutki kawałek materiału pachnący płynem do prania i nią. Wsadziłem go do kieszeni, pochyliłem się nad nią i wyszeptałem:
- Na pamiątkę.
Ela podniosła się, wyciągnęła z torby lusterko.
- O kurwa - nie owijała w bawełnę, to co zobaczyła w odbiciu zdecydowanie ją zdruzgotało.
- I co, było wystarczająco brutalnie? - zapytałem zaczepnie, choć wiedziałem, że jej się podobało mimo cierpienia.
- Nawet ujdzie - wymierzyła mi siarczysty policzek w rewanżu za zadany ból, nawet nie zdążyłem zarejestrować nadlatującej dłoni.
Zapiekło mocno, ale bardziej zabolało to co powiedziała.
Bez słowa odwróciłem się, podszedłem do drzwi, przekręciłem klucz i zniknąłem w mroku średnio przejmując się jak ona ogarnie siebie i placówkę.
Wsiadłem do samochodu, zapaliłem lampkę i spojrzałem w lusterko - ślad jej dłoni na twarzy był dobrze widoczny. Miałem nadzieję, że zanim wrócę do galerii handlowej po Beatę to czerwona plama zniknie. Profilaktycznie do końca dnia starałem lewy policzek ukrywać.
Wieczorem jak Bea już spała, uruchomiłem komunikator.
"Jesteś mi winien nową bluzkę i przeprosiny. Podobało mi się choć bolało, ale następnym razem takie rzeczy to w domu".
Brzmiało jak zaproszenie.
Nigdy nie skorzystałem.