Jestem 45 letnim facetem, mam na imię Michał. Mam 190 cm wzrostu, ważę 100 kg, jestem raczej dobrze zbudowany. Ciemne włosy z lekką siwizną i gęsta broda, sprawia, że interesują się mną raczej dojrzałe kobiety, a nie nastolatki. A szkoda.
Prowadzę własną firmę. Wiedzie mi się dobrze, bo dużo czasu poświęcałem i nadal poświęcam pracy. Kiedy koledzy poznawali swoje przyszłe żony, brali śluby i robili dzieci, to ja w tym czasie zajmowałem się swoją firmą. Finansowo wyszło to dobrze, ale rodzinnie już nie tak bardzo.
2 lata temu poznałem 37 letnią kobietę - Anię. Była zjawiskowa. Bardzo wysoka, ok. 180 cm wzrostu. Szczupła, opalona, długowłosa blondynka. Miała powiększone piersi, rozmiar G, co w połączeniu z niechęcią do staników sprawiało, że oglądali się za nią wszyscy faceci.
Poznaliśmy się na Tinderze. Od początku dobrze się nam rozmawiało. Była wesoła i inteligentna. Szybko zaproponowałem spotkanie w dobrej restauracji. Zjedliśmy kolację, wypiliśmy prosecco, potem jeszcze kilka drinków. Już w restauracji, kiedy siedzieliśmy blisko siebie, poczułem jak wciska mi pod stołem do ręki małe zawiniątko. Były to jej zdjęte przed chwilą stringi. Piękne, czerwone, koronkowe majteczki, które jeszcze minutę wcześniej opinały jej cipkę. Po kolejnej pół godzinie wylądowaliśmy w hotelu.
Seks był niesamowity. Jeszcze w hotelowej windzie uklęknęła przede mną i wzięła do ust wyswobodzonego ze spodni penisa. Umiała obciągać. Lizała go wolno i delikatnie, ale jednocześnie równym dobrym tempem. Mogłem dojść bardzo szybko i tak by się stało, gdybyśmy nie dojechali na właściwe piętro. W pokoju od razu ściągnąłem jej sukienkę i dobrałem się do sztucznego biustu. Zaraz potem byłem w niej. Zafascynowało mnie to, że po krótkim seksie w cipkę, wyszeptała mi do ucha:
- Możesz włożyć w drugą dziurkę. Lubię to.
Byłem w siódmym niebie. Moje dotychczasowe partnerki z oporami zgadzały się na ten rodzaj seksu. Naplułem na jej dupkę i wszedłem w nią. Po kilku minutach szybkie bzykania, poczułem jak Ania odpływa. Zaczęła się rzucać na łóżku w orgazmie. Gdy poczułem jej skurcze, dopchnąłem penisa do końca i spuściłem się w gumce. Opadłem na nią.
Pomyślałem, że to ta jedyna. Tak zaczął się nasz związek.
Okazało się, że Ania ma pewną wadę. Otóż ma dziecko. 18 letnią Marcelinę. Dziewczyna były owocem jej pierwszego związku ze starszym facetem. Był bogaty i starszy od niej kilkadziesiąt lat. Zmarł przed kilkoma latami, zostawiając jej spory majątek. Może nie fortunę, ale kwotę, która pozwoliła Ani rozkręcić sporą własną firmę.
Kiedy dowiedziałem się, że ma dziecko, chciałem zakończyć nasz świeżo rozpoczęty związek. Nie zamierzałem nigdy wychowywać nieswoich dzieci. Z Anią rozmawiało mi się na tyle dobrze i pieprzyło jeszcze lepiej, że nie byłem wstanie podjąć tej decyzji.
Z biegiem czasu poznałem Marcelinę, córkę Ani. Urodę odziedziczyła po matce. Była równie wysoką, długowłosą blondynką. Miała średniej wielkości piersi, myślę, że jest to rozmiar C. Podobnie jak mama, nie przepadała za noszeniem staników. Piersi miała bardzo jędrne, przez obcisłe koszulki wyglądały jak połówki grapefruita przyklejone do klatki piersiowej. Była bardzo szczupła, bo jeszcze uwydatniało jej wzrost i długie nogi. Uwielbiała nosić dość krótkie rozkloszowane spódniczki i sukienki.
Wyglądała jak śliczna, młodziutka modelka. Typ dziewczyny, które można spotkać na jachtach milionerów.
Niemal od razu polubiliśmy się z Marceliną. Traktowałem ją bezpośrednio i po partnersku. Inaczej niż wcześniejsi, starsi ode mnie, partnerzy jej matki. Ci widzieli w niej dziecko, które powinno być niewidzialne.
Po kilku miesiącach znajomości, postanowiłem wprowadzić się do Ani na stałe. Miała dom oddalony o 40 km od centrum naszego miasta. Moje mieszkanie w centrum miasta postanowiliśmy zostawić sobie w razie konieczności zanocowanie w mieście oraz dla Marceliny, która nocowała w nim w tygodniach szkolnych, kiedy nie chciało się jej wracać do domu.
Pewnego dnia wieczorem, kiedy akurat kończyłem pracę, dostałem telefon od sąsiadki z piętra, że z mojego mieszkania wydobywa się zapach dymu. A że nie widzi żadnych świateł i nikt nie otwiera drzwi, to prosi żebym przyjechał to sprawdzić. Powiedziała, że nie trzeba wywarzać drzwi, bo raczej to nie pożar, ale możliwe, że jakieś urządzenie elektroniczne wymaga interwencji i odłączenia od prądu.
Szybko pojechałem na miejsce, drzwi wejściowe do apartamentowca były otwarte. Wbiegłem do windy i już po chwili, dwoma ruchami klucza, otwarłem drzwi do mieszkania. W mieszkaniu było ciemno i faktycznie było czuć jakiś dym. Ale bardzo specyficzny. To był zapach marihuany. Wtem dostrzegłem jak dwie postaci zrywają się z kanapy w salonie. Jedna z nich biegnie do łazienki, a druga poprawia swój strój. Wszedłem głębiej do mieszkania. Oczy przyzwyczaiły się mroku. Zobaczyłem, że stoi przede mną Marcelina. Miała przestraszoną minę i pomiętą bluzkę na ramiączkach oraz jeszcze bardziej pogniecioną białą, krótką spódniczkę.
- Sorry, Michał, nie wiedziałem, że będziesz dzisiaj. - powiedziała lekko się jąkając.
- Sąsiadka dzwoniła, że coś się u nas pali. Ale teraz czuję, że to nie coś, ale ktoś sobie coś popala. - starałem się brzmieć surowo.
- Nic nie paliłam, może sąsiad piętro niżej. - odpowiedziała po krótkiej chwili wachania.
- Akurat. A to na stole, to nie popielniczka? A co to za woreczek obok. - zapytałem. Marcelina rzuciła się do stolika, ale ja byłem szybszy. Już sekundę później miałem w ręku woreczek z marihuaną.
- Błagam cię. Nie mów mamie. - Marcelinie zaszkliły się oczy.
- Jak to? Przecież musi wiedzieć. - byłem nadal surowy.
- Tylko nie to. Ona mnie zabije. Jesteśmy przecież kumplami. Załatwmy to między sobą. Obiecuje, że to ostatni raz. - odważyła się na uśmiech do mnie.
- Nie widzę takiej możliwości.
- Naprawdę zrobię wszystko. Byleby tylko mama się nie dowiedziała. - dziewczyna stawała się zdesperowana.
- Co to znaczy? - zapytałem.
- No nie wiem. Mogę sprzątać u ciebie w biurze, mogę ci robić kawę kiedy będziesz chciał. Mogę inne rzeczy.
- Jakie? - dalej dopytywałem. Marcelina wyraźnie się zamyśliła, a już chwilkę później jej twarz rozpromienił uśmiech.
- Może chcesz zobaczyć mnie nago? - wypaliła do mnie. Zrozumiałem, że jest mocno spalona. - Pokażę, ci cycki i cipkę. Będziemy wtedy kwita. - uśmiechała na myśl o swoim doskonałym pomyśle.
Nie czekając na moją odpowiedź, chwyciła róg spódniczki i podniosła ją wysoko do góry. Nie miała majtek. Zobaczyłem najpierw długie i zgrabne uda, a potem wzgórek łonowy. Była wygolona w cieniutki paseczek. Pozostała cześć wzgórka była idealnie gładziutka. Po bardzo krótkiej chwili, zakręciła się w kółko, pokazując mi zgrabną, niewielką pupę. Kiedy była znów przodem do mnie, nie czekając na jakąkolwiek reakcję, podniosła do góry bluzkę i ściągając ją przez głowę. Moim oczom ukazały się dwie niemałe piersi. Były ładnie opalone, chyba stosowała samoopalacz, albo chodziła na solarium. Sutki miała zupełnie różowe. Kontrastowały z opalenizną.
- Jesteśmy na 100% kwita. Cieszę się, że się dogadaliśmy. Widzę, że ci się spodobało rozliczenie. - powiedziała Marcelina i wskazała na mój rozporek, który odstawał bardzo mocno, wypełniony stojącym kutasem.
- Yyyyyyy. - odpowiedziałem elokwentnie. Totalnie zaskoczony sytuacją.
- Oj nie stresuj się. Oboje mamy teraz tajemnicę przed mamą. - uśmiechała się do mnie. Cały czas miała gołe cycki.
- Może powiesz mi kto uciekł do łazienki? - odzyskałem trochę mózgu.
- To Adam, mój kolega. - Chyba w tym momencie przypomniało się jej, że ktoś jest jeszcze w mieszkaniu.
- Może go przedstawisz?
Marcelina naciągnęła bluzkę na gołe piersi i poszła do łazienki. Zastukała w drzwi i powiedziała:
- Wszystko OK, możesz wychodzić.
Usłyszeliśmy otwierany zamek łazienkowy i z drzwi wyszedł chłopak. Był minimalnie wyższy od Marceliny, a więc sporo niższy ode mnie, dość szczupły, blondyn. Był cały czerwony na twarzy. Miał ubraną koszulę, a zamiast spodni miał zawinięty ręcznik kąpielowy. Mój ręcznik.
- Przerwałem wam coś? - zaśmiałem się, odzyskując kontrolę nad sytuacją.
- My tylko... - Adam zaczął się tłumaczyć.
- Nic nie mówcie. Ubierz coś na siebie i możemy sobie pogadać na luzie. Nie jestem jeszcze takim dziadem, jak może się wydawać. - uśmiechałem się do nich.
Chłopak chwycił spodnie z fotela i uciekł do łazienki. Nie zwróciłem uwagi, czy ze spodniami były majtki, czy też miał je jednak na sobie. Po chwili wyszedł i usiedliśmy na kanapie.
- Dzieciaki, nie jestem przeciwko paleniu. Sam lubiłem czasami zapalić. Ale jak to robicie, to musicie zachować trochę rozsądku. Otwórzcie szeroko okna w salonie, tak żeby sąsiedzi nie byli przez was inhalowani. Bo inaczej mogą być z tego problemy. - powiedziałem do nich.
- Już otwieram i wietrzę. - Adam zerwał się z fotela.
Kiedy otwierał drzwi, ja bawiłem się trzymaną w ręku torebką. Marcelina siedziała na przeciwko mnie i przyglądała się ciekawie. Czuła się już zupełnie swobodnie. Usiadła niedbale, podwijając jedną nogę do góry. Nie wiem czy zrobiła to specjalnie, czy przez nieuwagę. Spojrzałem wtedy na dobrze widoczne wargi jej cipki. Były naprawdę ładne. Bułeczka ładnie skrywała wargi mniejsze. Nasze spojrzenia się spotkały. Marcelina odwróciła wzrok do chłopaka, który mocował się z oknami. Kiedy upewniła się, że nie patrzy, wówczas podniosła spódniczkę do góry, jednocześnie rozkładając nogi. Miałem pełen dostęp wzrokiem do jej cipki. Była naprawdę śliczna. Młoda, różowa, wygolona cipeczka. Przyozdobiona tylko jasnym paseczkiem włosów.
Dziewczyna puściła do mnie oko i usiadła porządniej. W tym czasie wrócił do nas Adam.
- Może chcesz spróbować zapalić z nami? - zapytała mnie Marcelina.
- Chyba by mnie twoja matka zabiła. - odrzekłem
- Nie ma takich szans. Nigdy się nie dowie. Z Adamem lubimy sobie zapalić i nigdy tego nie wyczuła. - powiedziała Marcelina i wyciągnęła mi woreczek z rąk.
Po chwili siedzieliśmy już na kanapie blisko siebie i paliliśmy jak starzy hipisi. Palenie było bardzo dobre. Szybko poczułem się rozluźniony. Po chwili otwarłem nam butelkę szampana, aby uczcić taki niespodziewany obrót spraw. Wypiliśmy go we trójkę bardzo szybko. Włączyłem na telewizorze jakieś teledyski i gadaliśmy sobie spokojnie.
Po dłuższej chwili moje zmęczenie po dniu pracy, palenie i alkohol wzięły górę. Zasnąłem na kanapie.
Przebudziłem się po dłuższej chwili. Przebudzenie było bardzo łagodne i przyjemne. Sen odchodził powoli. Zorientowałem się, że czuję jakby coś falowało. Bardzo ostrożnie i powoli otworzyłem powieki i zobaczyłem Marcelinę, która siedziała okrakiem na Adamie, który siedział na kanapie oparty wygodnie. Nie miała na sobie koszulki, miała tylko białą spódniczkę. Całowali się bardzo namiętnie. Dziewczyna bardzo wolno podnosiła się i opadała na chłopaku.
- O kurwa. Co ja patrze. - przebiegło mi przez myśl. Postanowiłem udawać, że śpię i obserwować widowisko. Rzadko ma się okazję obserwować porno na żywo, w wykonaniu dwójki osiemnastolatków.
Byłem ciekawy, czy jeździ mu tylko cipką po kutasie w spodniach, czy też wyciągnął już go na zewnątrz, a może nawet był w niej?
Adam wsadził ręce pod spódniczkę i zaczął ją macać po tyłku. Odsłonił go w całości i wtedy zobaczyłem, że jego penis miarowo wsuwa i wysuwa się w jej cipkę. Nie miał na sobie prezerwatywy. Ciekawe czy się zabezpieczała, czy też nie pomyśleli o tym.
Dotykał jej pupy całymi dłońmi. Zauważyłem też, że dość śmiało zahaczał palcem o jej odbyt. Ciekawe czy młoda lubiła anal tak samo jak jej mama?
Marcelina zaczęła cichutko pojękiwać i oddychać głęboko. Było słychać, że jest jej dobrze. Chłopak wiedział co robi. Korzystał z okazji i lizał jej piersi, które skakały mu przed twarzą. Młoda odebrała to z wyraźnym zadowoleniem. Nabijała się na sztywnego penisa mocniej i głębiej.
Czułem jak mój kutas chce rozerwać spodnie. Dużo bym dał, żeby go chwycić w dłoń i ulżyć sobie. Skończyłbym w kilku ruchach, ale nie chciałem ich spłoszyć. Wolałem obserwować ich i chłonąć tą podniecającą sytuację.
W pewnej chwili Marcelina odwróciła się do mnie twarzą. Akurat miałem oczy otwarte dość szeroko, pomimo, że starałem się udawać, że śpię. Łatwo zauważyła, że nie śpię, ale że ich obserwuję. Trochę się przestraszyła, ale zaraz rzuciła okiem na moje wybrzuszone spodnie i jej twarz przybrała bardziej zrelaksowany wyraz.
- Możesz sobie patrzeć na nas. Nie przeszkadza mi to. - powiedziała cicho.
Nie mogłem nie skorzystać z okazji. Otwarłem szeroko oczy i chłonąłem widok. Młodzi przestali się krępować. Marcelina zaczęła głośno jęczeć, a Adam sapał podnosząc i znów sadzając ją na sztywnym członku.
Dotknąłem mojego penisa przez spodnie. Był sztywny jak kamień. Pomyślałem, że skoro oni nie wstydzą się pieprzyć przy mnie, to ja mogę sobie zwalić. Odpiąłem pasek i oswobodziłem penisa. Był cały mokry od preejakulatu i bardzo nabrzmiały. Zacząłem się masturbować patrząc na młodego kutasa zagłębiającego się w szparce nastolatki.
Marcelina z ciekawością przyglądała się mojemu członkowi i temu co z nim robię. Zrobiła się bardziej czerwona na twarzy. Zauważyłem, że oblizuje wargi i uśmiecha się do mnie. Pomyślałem, że może zgodzi się na coś więcej niż tylko oglądanie. Nie chciałem czekać. Wstałem z kanapy i podszedłem do nich od przodu. Mój wzrok spotkał się ze wzrokiem Adama.
- Nieźle sobie młody radzisz. Marcelina to pierwszorzędna laska. - powiedziałem.
- Jest najlepsza. Uwielbiam ją. - odpowiedział chłopak.
- Nie chwalcie mnie, tylko skupcie się na mnie. Dużo mi nie brakuje. - wyjęczała dziewczyna.
Podsunąłem jej penisa do ust. Od razu zrozumiała o co chodzi. Najpierw ostrożnie chwyciła go w dłoń. Cały aż zadrżałem. To było strasznie podniecające. Potem wyciągnęła języczek i oblizała go z preejaktulatu. Nie zdziwiła się smakiem, ani nie skrzywiła się. Pewnie jej nastoletni koledzy, których bzyka zawsze podniecają się na sam jej widok i kiedy bierze ich do buzi to są już na granicy spustu, więc doskonale znała ten słonawy smak. Kiedy go oblizała dookoła, wsadziła sobie całą główkę do ust i zaczęła ssać. Było mi cudownie. Byłem na granicy orgazmu. Spojrzałem w jej niebieskie oczka wpatrzone we mnie. Zobaczyłem też zaciśnięte na moi kutasie usteczka. Wtedy nie wytrzymałem i zacząłem dochodzić.
Kiedy Marcelinka poczuła pierwszą salwę spermy w ustach, wtedy wyciągnęła penisa z ust. Kolejne salwy ubrudziły jej twarz i włosy. Nie pamiętam, kiedy miąłem tak obfity orgazm. Trochę spermy kapnęło też na Adama. Nie przeszkadzała mu to jednak, bo kiedy zobaczył, że spuszczam się na twarz dziewczyny, to zajęczał głośno, wbił się mocniej i doszedł w środku.
Marcelina poczuła ciepłą spermę w brzuchu, wówczas rozpoczęła prawdziwy galop na jego penisie. Po kilku chwilach osiągnęła szczyt. Krzyczała prawie na cały głos.
- O kurwa jak dobrze, rób mi to jeszcze...
Kiedy skończyła dochodzić, opadła na chłopaka i pocałowała go głęboko.
- Było mi bardzo dobrze. Byliście super. - powiedziała do nas z szerokim uśmiechem.
Pomyślałem, że było warto. Nawet jeśli ma się o tym dowiedzieć moja dziewczyna.
Prowadzę własną firmę. Wiedzie mi się dobrze, bo dużo czasu poświęcałem i nadal poświęcam pracy. Kiedy koledzy poznawali swoje przyszłe żony, brali śluby i robili dzieci, to ja w tym czasie zajmowałem się swoją firmą. Finansowo wyszło to dobrze, ale rodzinnie już nie tak bardzo.
2 lata temu poznałem 37 letnią kobietę - Anię. Była zjawiskowa. Bardzo wysoka, ok. 180 cm wzrostu. Szczupła, opalona, długowłosa blondynka. Miała powiększone piersi, rozmiar G, co w połączeniu z niechęcią do staników sprawiało, że oglądali się za nią wszyscy faceci.
Poznaliśmy się na Tinderze. Od początku dobrze się nam rozmawiało. Była wesoła i inteligentna. Szybko zaproponowałem spotkanie w dobrej restauracji. Zjedliśmy kolację, wypiliśmy prosecco, potem jeszcze kilka drinków. Już w restauracji, kiedy siedzieliśmy blisko siebie, poczułem jak wciska mi pod stołem do ręki małe zawiniątko. Były to jej zdjęte przed chwilą stringi. Piękne, czerwone, koronkowe majteczki, które jeszcze minutę wcześniej opinały jej cipkę. Po kolejnej pół godzinie wylądowaliśmy w hotelu.
Seks był niesamowity. Jeszcze w hotelowej windzie uklęknęła przede mną i wzięła do ust wyswobodzonego ze spodni penisa. Umiała obciągać. Lizała go wolno i delikatnie, ale jednocześnie równym dobrym tempem. Mogłem dojść bardzo szybko i tak by się stało, gdybyśmy nie dojechali na właściwe piętro. W pokoju od razu ściągnąłem jej sukienkę i dobrałem się do sztucznego biustu. Zaraz potem byłem w niej. Zafascynowało mnie to, że po krótkim seksie w cipkę, wyszeptała mi do ucha:
- Możesz włożyć w drugą dziurkę. Lubię to.
Byłem w siódmym niebie. Moje dotychczasowe partnerki z oporami zgadzały się na ten rodzaj seksu. Naplułem na jej dupkę i wszedłem w nią. Po kilku minutach szybkie bzykania, poczułem jak Ania odpływa. Zaczęła się rzucać na łóżku w orgazmie. Gdy poczułem jej skurcze, dopchnąłem penisa do końca i spuściłem się w gumce. Opadłem na nią.
Pomyślałem, że to ta jedyna. Tak zaczął się nasz związek.
Okazało się, że Ania ma pewną wadę. Otóż ma dziecko. 18 letnią Marcelinę. Dziewczyna były owocem jej pierwszego związku ze starszym facetem. Był bogaty i starszy od niej kilkadziesiąt lat. Zmarł przed kilkoma latami, zostawiając jej spory majątek. Może nie fortunę, ale kwotę, która pozwoliła Ani rozkręcić sporą własną firmę.
Kiedy dowiedziałem się, że ma dziecko, chciałem zakończyć nasz świeżo rozpoczęty związek. Nie zamierzałem nigdy wychowywać nieswoich dzieci. Z Anią rozmawiało mi się na tyle dobrze i pieprzyło jeszcze lepiej, że nie byłem wstanie podjąć tej decyzji.
Z biegiem czasu poznałem Marcelinę, córkę Ani. Urodę odziedziczyła po matce. Była równie wysoką, długowłosą blondynką. Miała średniej wielkości piersi, myślę, że jest to rozmiar C. Podobnie jak mama, nie przepadała za noszeniem staników. Piersi miała bardzo jędrne, przez obcisłe koszulki wyglądały jak połówki grapefruita przyklejone do klatki piersiowej. Była bardzo szczupła, bo jeszcze uwydatniało jej wzrost i długie nogi. Uwielbiała nosić dość krótkie rozkloszowane spódniczki i sukienki.
Wyglądała jak śliczna, młodziutka modelka. Typ dziewczyny, które można spotkać na jachtach milionerów.
Niemal od razu polubiliśmy się z Marceliną. Traktowałem ją bezpośrednio i po partnersku. Inaczej niż wcześniejsi, starsi ode mnie, partnerzy jej matki. Ci widzieli w niej dziecko, które powinno być niewidzialne.
Po kilku miesiącach znajomości, postanowiłem wprowadzić się do Ani na stałe. Miała dom oddalony o 40 km od centrum naszego miasta. Moje mieszkanie w centrum miasta postanowiliśmy zostawić sobie w razie konieczności zanocowanie w mieście oraz dla Marceliny, która nocowała w nim w tygodniach szkolnych, kiedy nie chciało się jej wracać do domu.
Pewnego dnia wieczorem, kiedy akurat kończyłem pracę, dostałem telefon od sąsiadki z piętra, że z mojego mieszkania wydobywa się zapach dymu. A że nie widzi żadnych świateł i nikt nie otwiera drzwi, to prosi żebym przyjechał to sprawdzić. Powiedziała, że nie trzeba wywarzać drzwi, bo raczej to nie pożar, ale możliwe, że jakieś urządzenie elektroniczne wymaga interwencji i odłączenia od prądu.
Szybko pojechałem na miejsce, drzwi wejściowe do apartamentowca były otwarte. Wbiegłem do windy i już po chwili, dwoma ruchami klucza, otwarłem drzwi do mieszkania. W mieszkaniu było ciemno i faktycznie było czuć jakiś dym. Ale bardzo specyficzny. To był zapach marihuany. Wtem dostrzegłem jak dwie postaci zrywają się z kanapy w salonie. Jedna z nich biegnie do łazienki, a druga poprawia swój strój. Wszedłem głębiej do mieszkania. Oczy przyzwyczaiły się mroku. Zobaczyłem, że stoi przede mną Marcelina. Miała przestraszoną minę i pomiętą bluzkę na ramiączkach oraz jeszcze bardziej pogniecioną białą, krótką spódniczkę.
- Sorry, Michał, nie wiedziałem, że będziesz dzisiaj. - powiedziała lekko się jąkając.
- Sąsiadka dzwoniła, że coś się u nas pali. Ale teraz czuję, że to nie coś, ale ktoś sobie coś popala. - starałem się brzmieć surowo.
- Nic nie paliłam, może sąsiad piętro niżej. - odpowiedziała po krótkiej chwili wachania.
- Akurat. A to na stole, to nie popielniczka? A co to za woreczek obok. - zapytałem. Marcelina rzuciła się do stolika, ale ja byłem szybszy. Już sekundę później miałem w ręku woreczek z marihuaną.
- Błagam cię. Nie mów mamie. - Marcelinie zaszkliły się oczy.
- Jak to? Przecież musi wiedzieć. - byłem nadal surowy.
- Tylko nie to. Ona mnie zabije. Jesteśmy przecież kumplami. Załatwmy to między sobą. Obiecuje, że to ostatni raz. - odważyła się na uśmiech do mnie.
- Nie widzę takiej możliwości.
- Naprawdę zrobię wszystko. Byleby tylko mama się nie dowiedziała. - dziewczyna stawała się zdesperowana.
- Co to znaczy? - zapytałem.
- No nie wiem. Mogę sprzątać u ciebie w biurze, mogę ci robić kawę kiedy będziesz chciał. Mogę inne rzeczy.
- Jakie? - dalej dopytywałem. Marcelina wyraźnie się zamyśliła, a już chwilkę później jej twarz rozpromienił uśmiech.
- Może chcesz zobaczyć mnie nago? - wypaliła do mnie. Zrozumiałem, że jest mocno spalona. - Pokażę, ci cycki i cipkę. Będziemy wtedy kwita. - uśmiechała na myśl o swoim doskonałym pomyśle.
Nie czekając na moją odpowiedź, chwyciła róg spódniczki i podniosła ją wysoko do góry. Nie miała majtek. Zobaczyłem najpierw długie i zgrabne uda, a potem wzgórek łonowy. Była wygolona w cieniutki paseczek. Pozostała cześć wzgórka była idealnie gładziutka. Po bardzo krótkiej chwili, zakręciła się w kółko, pokazując mi zgrabną, niewielką pupę. Kiedy była znów przodem do mnie, nie czekając na jakąkolwiek reakcję, podniosła do góry bluzkę i ściągając ją przez głowę. Moim oczom ukazały się dwie niemałe piersi. Były ładnie opalone, chyba stosowała samoopalacz, albo chodziła na solarium. Sutki miała zupełnie różowe. Kontrastowały z opalenizną.
- Jesteśmy na 100% kwita. Cieszę się, że się dogadaliśmy. Widzę, że ci się spodobało rozliczenie. - powiedziała Marcelina i wskazała na mój rozporek, który odstawał bardzo mocno, wypełniony stojącym kutasem.
- Yyyyyyy. - odpowiedziałem elokwentnie. Totalnie zaskoczony sytuacją.
- Oj nie stresuj się. Oboje mamy teraz tajemnicę przed mamą. - uśmiechała się do mnie. Cały czas miała gołe cycki.
- Może powiesz mi kto uciekł do łazienki? - odzyskałem trochę mózgu.
- To Adam, mój kolega. - Chyba w tym momencie przypomniało się jej, że ktoś jest jeszcze w mieszkaniu.
- Może go przedstawisz?
Marcelina naciągnęła bluzkę na gołe piersi i poszła do łazienki. Zastukała w drzwi i powiedziała:
- Wszystko OK, możesz wychodzić.
Usłyszeliśmy otwierany zamek łazienkowy i z drzwi wyszedł chłopak. Był minimalnie wyższy od Marceliny, a więc sporo niższy ode mnie, dość szczupły, blondyn. Był cały czerwony na twarzy. Miał ubraną koszulę, a zamiast spodni miał zawinięty ręcznik kąpielowy. Mój ręcznik.
- Przerwałem wam coś? - zaśmiałem się, odzyskując kontrolę nad sytuacją.
- My tylko... - Adam zaczął się tłumaczyć.
- Nic nie mówcie. Ubierz coś na siebie i możemy sobie pogadać na luzie. Nie jestem jeszcze takim dziadem, jak może się wydawać. - uśmiechałem się do nich.
Chłopak chwycił spodnie z fotela i uciekł do łazienki. Nie zwróciłem uwagi, czy ze spodniami były majtki, czy też miał je jednak na sobie. Po chwili wyszedł i usiedliśmy na kanapie.
- Dzieciaki, nie jestem przeciwko paleniu. Sam lubiłem czasami zapalić. Ale jak to robicie, to musicie zachować trochę rozsądku. Otwórzcie szeroko okna w salonie, tak żeby sąsiedzi nie byli przez was inhalowani. Bo inaczej mogą być z tego problemy. - powiedziałem do nich.
- Już otwieram i wietrzę. - Adam zerwał się z fotela.
Kiedy otwierał drzwi, ja bawiłem się trzymaną w ręku torebką. Marcelina siedziała na przeciwko mnie i przyglądała się ciekawie. Czuła się już zupełnie swobodnie. Usiadła niedbale, podwijając jedną nogę do góry. Nie wiem czy zrobiła to specjalnie, czy przez nieuwagę. Spojrzałem wtedy na dobrze widoczne wargi jej cipki. Były naprawdę ładne. Bułeczka ładnie skrywała wargi mniejsze. Nasze spojrzenia się spotkały. Marcelina odwróciła wzrok do chłopaka, który mocował się z oknami. Kiedy upewniła się, że nie patrzy, wówczas podniosła spódniczkę do góry, jednocześnie rozkładając nogi. Miałem pełen dostęp wzrokiem do jej cipki. Była naprawdę śliczna. Młoda, różowa, wygolona cipeczka. Przyozdobiona tylko jasnym paseczkiem włosów.
Dziewczyna puściła do mnie oko i usiadła porządniej. W tym czasie wrócił do nas Adam.
- Może chcesz spróbować zapalić z nami? - zapytała mnie Marcelina.
- Chyba by mnie twoja matka zabiła. - odrzekłem
- Nie ma takich szans. Nigdy się nie dowie. Z Adamem lubimy sobie zapalić i nigdy tego nie wyczuła. - powiedziała Marcelina i wyciągnęła mi woreczek z rąk.
Po chwili siedzieliśmy już na kanapie blisko siebie i paliliśmy jak starzy hipisi. Palenie było bardzo dobre. Szybko poczułem się rozluźniony. Po chwili otwarłem nam butelkę szampana, aby uczcić taki niespodziewany obrót spraw. Wypiliśmy go we trójkę bardzo szybko. Włączyłem na telewizorze jakieś teledyski i gadaliśmy sobie spokojnie.
Po dłuższej chwili moje zmęczenie po dniu pracy, palenie i alkohol wzięły górę. Zasnąłem na kanapie.
Przebudziłem się po dłuższej chwili. Przebudzenie było bardzo łagodne i przyjemne. Sen odchodził powoli. Zorientowałem się, że czuję jakby coś falowało. Bardzo ostrożnie i powoli otworzyłem powieki i zobaczyłem Marcelinę, która siedziała okrakiem na Adamie, który siedział na kanapie oparty wygodnie. Nie miała na sobie koszulki, miała tylko białą spódniczkę. Całowali się bardzo namiętnie. Dziewczyna bardzo wolno podnosiła się i opadała na chłopaku.
- O kurwa. Co ja patrze. - przebiegło mi przez myśl. Postanowiłem udawać, że śpię i obserwować widowisko. Rzadko ma się okazję obserwować porno na żywo, w wykonaniu dwójki osiemnastolatków.
Byłem ciekawy, czy jeździ mu tylko cipką po kutasie w spodniach, czy też wyciągnął już go na zewnątrz, a może nawet był w niej?
Adam wsadził ręce pod spódniczkę i zaczął ją macać po tyłku. Odsłonił go w całości i wtedy zobaczyłem, że jego penis miarowo wsuwa i wysuwa się w jej cipkę. Nie miał na sobie prezerwatywy. Ciekawe czy się zabezpieczała, czy też nie pomyśleli o tym.
Dotykał jej pupy całymi dłońmi. Zauważyłem też, że dość śmiało zahaczał palcem o jej odbyt. Ciekawe czy młoda lubiła anal tak samo jak jej mama?
Marcelina zaczęła cichutko pojękiwać i oddychać głęboko. Było słychać, że jest jej dobrze. Chłopak wiedział co robi. Korzystał z okazji i lizał jej piersi, które skakały mu przed twarzą. Młoda odebrała to z wyraźnym zadowoleniem. Nabijała się na sztywnego penisa mocniej i głębiej.
Czułem jak mój kutas chce rozerwać spodnie. Dużo bym dał, żeby go chwycić w dłoń i ulżyć sobie. Skończyłbym w kilku ruchach, ale nie chciałem ich spłoszyć. Wolałem obserwować ich i chłonąć tą podniecającą sytuację.
W pewnej chwili Marcelina odwróciła się do mnie twarzą. Akurat miałem oczy otwarte dość szeroko, pomimo, że starałem się udawać, że śpię. Łatwo zauważyła, że nie śpię, ale że ich obserwuję. Trochę się przestraszyła, ale zaraz rzuciła okiem na moje wybrzuszone spodnie i jej twarz przybrała bardziej zrelaksowany wyraz.
- Możesz sobie patrzeć na nas. Nie przeszkadza mi to. - powiedziała cicho.
Nie mogłem nie skorzystać z okazji. Otwarłem szeroko oczy i chłonąłem widok. Młodzi przestali się krępować. Marcelina zaczęła głośno jęczeć, a Adam sapał podnosząc i znów sadzając ją na sztywnym członku.
Dotknąłem mojego penisa przez spodnie. Był sztywny jak kamień. Pomyślałem, że skoro oni nie wstydzą się pieprzyć przy mnie, to ja mogę sobie zwalić. Odpiąłem pasek i oswobodziłem penisa. Był cały mokry od preejakulatu i bardzo nabrzmiały. Zacząłem się masturbować patrząc na młodego kutasa zagłębiającego się w szparce nastolatki.
Marcelina z ciekawością przyglądała się mojemu członkowi i temu co z nim robię. Zrobiła się bardziej czerwona na twarzy. Zauważyłem, że oblizuje wargi i uśmiecha się do mnie. Pomyślałem, że może zgodzi się na coś więcej niż tylko oglądanie. Nie chciałem czekać. Wstałem z kanapy i podszedłem do nich od przodu. Mój wzrok spotkał się ze wzrokiem Adama.
- Nieźle sobie młody radzisz. Marcelina to pierwszorzędna laska. - powiedziałem.
- Jest najlepsza. Uwielbiam ją. - odpowiedział chłopak.
- Nie chwalcie mnie, tylko skupcie się na mnie. Dużo mi nie brakuje. - wyjęczała dziewczyna.
Podsunąłem jej penisa do ust. Od razu zrozumiała o co chodzi. Najpierw ostrożnie chwyciła go w dłoń. Cały aż zadrżałem. To było strasznie podniecające. Potem wyciągnęła języczek i oblizała go z preejaktulatu. Nie zdziwiła się smakiem, ani nie skrzywiła się. Pewnie jej nastoletni koledzy, których bzyka zawsze podniecają się na sam jej widok i kiedy bierze ich do buzi to są już na granicy spustu, więc doskonale znała ten słonawy smak. Kiedy go oblizała dookoła, wsadziła sobie całą główkę do ust i zaczęła ssać. Było mi cudownie. Byłem na granicy orgazmu. Spojrzałem w jej niebieskie oczka wpatrzone we mnie. Zobaczyłem też zaciśnięte na moi kutasie usteczka. Wtedy nie wytrzymałem i zacząłem dochodzić.
Kiedy Marcelinka poczuła pierwszą salwę spermy w ustach, wtedy wyciągnęła penisa z ust. Kolejne salwy ubrudziły jej twarz i włosy. Nie pamiętam, kiedy miąłem tak obfity orgazm. Trochę spermy kapnęło też na Adama. Nie przeszkadzała mu to jednak, bo kiedy zobaczył, że spuszczam się na twarz dziewczyny, to zajęczał głośno, wbił się mocniej i doszedł w środku.
Marcelina poczuła ciepłą spermę w brzuchu, wówczas rozpoczęła prawdziwy galop na jego penisie. Po kilku chwilach osiągnęła szczyt. Krzyczała prawie na cały głos.
- O kurwa jak dobrze, rób mi to jeszcze...
Kiedy skończyła dochodzić, opadła na chłopaka i pocałowała go głęboko.
- Było mi bardzo dobrze. Byliście super. - powiedziała do nas z szerokim uśmiechem.
Pomyślałem, że było warto. Nawet jeśli ma się o tym dowiedzieć moja dziewczyna.