Jeśli chodzi o mnie to nie podoba mi się kiedy dziewczyna podrywa, lub zaczepia. Chociaż zdażyło mi sie to tylko dwa razy zawsze coś z tego było. Jednak zawsze to ja jestem napastnikiem i w obu przypadkach po dosłownie paru(2)sekundach przejmowałem inicjatywę i wszystko w klasie. Ale nie popieram tego syndromu wg. mnie zatarcia płci.
Tak jak u Kasiulli, między nami brak złych dni, były tylko smutki, żadnych kłutni, czy rzeczywiście szczeniackich zerwań i powrotów. Jak do tej pory jesteśmy wyjątkowo zgodną parą, lecz zostaliśmy wystawieni na próbę większego rozstania niż 8 dni. W ciągu 2 miesięcy spotkamy się najwyżej trzy razy na nie więcej niż 3 dni. Nikomu tego nie życzę bo to naprawdę nieprzyjemnę, zwłaszcza, że wszyscy wokól są dodatkowo przeciwni naszemu związkowi. Ponowne spotkania to prawdziwe niebo i rzadnych oznak rys, a co dopiero wyrw kończących związek. Niedługo minie rok, nie znam przyszłości, ale wątpie w nasze rozstanie. Jest dobrze, ale rozumiem ludzi którzy się rozstają nawet po ślubie(jak moi rodzice - 9 lat po rozwodzie). To normalne.