Pewnego zimowego dnia, do mojej plebanii przyszła młodziutka parafianka.
- Szczęść Boże, chciałam zamówić mszę w intencji.
- To bardzo miło z Twojej strony córko, że pamiętasz o zmarłych. Na kogo będzie msza?
- Przyszłam w innej intencji proszę księdza. Chodzi o to, że chciałabym zajść w ciąże, próbowaliśmy z mężem wszystkiego. Może taka msza pomoże?
Ta parafianka to młoda dorodna blondynka, żona jakiegoś prezesa, mieszkają na wsi i podlegają pod moją parafie. Na pierwszy rzut oka naprawdę śliczne młode dziewczę, jednak nie wykazywała się zbytnią inteligencją. Coś za coś, jest śliczna i bardzo ponętna, jednak też głupsza od gołębia w parku.
- No to napiszemy w takim razie w intencji "udanego poczęcia"
- Ksiądz wie lepiej co tam trzeba napisać, co ja tam mogę wiedzieć
- To będzie 200 zł za msze
- O Boże aż tyle? No nic, jak trzeba to trzeba. Jeżeli ma pomóc to nie będe żałować
- Gwarancji jednak dać nie mogę
Przyjąłem usługę, parafianka już wychodziła gdy zapytałem
- Córko. Czy próbowałaś bardziej przyziemnych sposobów?
- Oczywiście Ojcze byłam u lekarza, wszystko jest ok ze mną i z mężem. Teściowa wymyśla mnie już od najgorszych.
- Nie martw się córko coś na to poradzimy.
Przytuliła się do mnie tak mocno, że czułem jej twarde sterczące piersi na moich. Zapewniłem, że coś poradzimy. Przytuliłem mocno do siebie, a drugą ręką przejechałem na jej pośladki. Nie spotkałem się z żadnym oporem. Musiałem wybadać teren i nie spłoszyć mojej sarenki. Zaproponowałem, żebyśmy przeszli do mojego pokoju, bo ta rozmowa wymaga intymności. Upewniłem się, że nasze rozmowy będą odbywać się w pełnej tajemnicy, bo nie można oszukać kapłana bez konsekwencji.
- Zadam Ci teraz kilka pytań córko.
- Czy mąż Cię przypadkiem nie zaniedbuje, nie uchyla się od obowiązku małżeńskiego?
- Chodzi o bzykanie? 2 razy na tydzień. Mąż często jest pijany i po prostu zasypia.
- Czy mąz ma dużego członka?
- Nie wiem proszę księdza.
- Nie widziałaś penisa własnego męża?
- Nie, nie chodzi o to. Po prostu to mój jedyny partner w życiu.
- To bardzo chwalebne córko, że trwasz w takiej czystości.
Wybadałem trochę grunt. Widziałem, że mam do czynienia z wyjątkowo głupiutką sarenką. Należało obrać odpowiednią strategie i sprawić żeby się przede mną obnażyła. Wtedy już pójdzie z górki. Zaproponowałem więc, że muszę ją zbadać. Muszę zbadać jej piersi. Przeszliśmy na łóżko. Parafianka trochę zdziwiona nie protestowała tak jak podejrzewałem. Obnażyła swoje piersi przede mną. Zaskoczona pieszczota które jej oferowałem, gwarantując, że to niezbędne badanie piersi, czy są gotowe do macierzyństwa.
Zacząłem ściągać jej spódnice, parafianka nie protestowała, wręcz przeciwnie, pomogła mi ja ściągnąć. Zdejmuje majteczki. Moim oczom ukazała się młodziutka, gładka *****. Rozchyliłem jej nogi i zacząłem lizać. Powiedziałem, że to lekcje przygotowujące ją na macierzyństwo, po tym zabiegu w najbliższym czasie powinna zajść w ciąże. Polizałem palec wsadzając go do jej pochwy, gwarantując, że to rutynowe badanie. Była ciasna jak dziewica, doszedłem do wniosku, że pójdziemy dalej tym tropem.
- Jesteś zbyt ciasna moje dziecko - powiedziałem wyciągając powoli kutasa
- O Boże, proszę księdza ale on jest ogromny. Strasznie boli
- Spokojnie córko, zaraz będzie po wszystkim.
Dopasowałem mojego członka do jej wilgotnej i fantastycznie ciasnej cipki. Rozepchałem ją kilkoma ruchami posuwisto zwrotnymi i krzyki dziewczyny ucichły.
- Zapewniam Cię córko, że kilka takich zabiegów i zajdziesz w ciąże. Musisz tylko regularnie sypiać ze swoim mężem
Następnie kazałem jej paść na kolana i wziąć do buzi mojego wacka. Szkoląc z techniki mówiłem, że jej mąż będzie w niebo wzięty gdy to samo powtórzy razem z nim. Zaleciłem także regularne wizyty na lekcje przygotowawcze.
Po jakimś czasie parafianka przyszła z nowiną, że spodziewają się dziecka. Jednak z międzyczasie była częstnym gościem na mojej plebanii. Tak spodobały jej się jej pieszczoty, że wpadała regularnie.