I Ty
@forhir jesteś tym łobuzem scyzorykiem? I doświadczyłeś tego uwielbienia od strony damskiej? Podziel się zatem swoimi spostrzeżeniami z kolegami
Nie do konca. Nigdy bym nie powiedzial, ze doswiadczylem uwielbienia od strony damskiej. Tylko tutaj pojawia sie jedno pytanie do Panow: widzicie jak sie podobacie kobiecie? Z moich obserwacji wynika, ze faceci nie potrafia czytac tego wzroku, a on jest zazwyczaj czytelny. To jedno.
Wypowiem sie, zapewne, w specyficzny sposob. Ostatni raz celnie uderzylem innego faceta w twarz jak mialem 14 lat. Zasadniczo brzydze sie przemoca, uwazam ze udowadnianie sobie jakiejkolwiek racji na zasadzie kto komu da mocniej w morde za totalna aberracje. A to wsrod "lobuzow" jest dosyc popularne. Wielu znam wspominanych lobuzow i moja teoria jest taka: dlatego kobiety lgna do ludzi po kryminalach, bandytow czy czasami zwyklych chamow, bo gdzies tam poszukuja tej zatraconej meskosci, kobiecy gadzi mozdzek, te sprawy.
Tylko bardzo czesto to sa tak zwane "huki". Jak sie hukow nie boisz, to zostaje dalej tylko pustka.
Powiem tak, duza czesc kryminalistow to sa wrazliwi ludzie, tylko ciezko im zrzucic te maske. Niejeden wariat wie, ze przy mnie moze sie otworzyc i wielokrotnie widywalem ludzi, ktorych niemal wszyscy sie boja, jak po prostu placza przy mnie, bo wiedza ze przy mnie moga, a ja zapewne empatycznie bede plakal razem z nimi i ich przytulal.
Uwazam, ze mezczyna, ktory nie wstydzi sie wylanych lez za jedna z dwoch najbardziej meskich rzeczy...
Aczkolwiek scyzorykiem to ja owszem jestem, zazwyczaj na eventy/wyjscia na miasto/dluzsze opuszczanie domu (24h+) mam przy sobie kose, nie przypominam sobie sytuacji, bym musial jej uzyc chocby do zastraszania, ale moim zdaniem lepiej byc zawsze przygotowanym. Szczegolnie, ze Kielce to naprawde specyficzne miasto. Jak mieszkalem w Warszawie czy Londynie to przez mysl by mi nie przeszlo chodzic z nozem w kieszeni. Moze po prostu zbyt dobrze znam moje miasto
Nie wiem czy o takie spostrzezenia chodzilo, ale ja jestem czlowiek-dygresja
Odnoszac sie do tematyki seksualnej, to ja nie jestem zadnym ruchczem, myslalem ze w zyciu bede uprawial seks z jedna kobieta, ale w ciezki sposob rozsalsmy sie z moja pierwsza miloscia, moze kiedys to tutaj opowiem, ale to jest strasznie pokurwiony schemat. Jak moj pierwszy zwiazek sie skonczyl, to ucieklem troche w przygodny seks, szukalem w nim pocieszenia, ale w pewnym momencie sie otrzasnalem. Bylo to na tej zasadzie: skoro juz z Martyna cos nie wyszlo, to hulaj dusza, piekla nie ma. Chcialbym rowniez by nie zabrzmialo, to w ten sposob, ze w ciagu tygodnia zerznalem 55 kobiet. Nie, nie. Byly trzy w ciagu miesiaca, jak sie otrzasnalem. Mialem 19 lat (teraz 33) i pamietam, ze sam do siebie mowilem, ze to nie jestem ja. Juz pozniej kazda kobieta, z ktora uprawialem seks to mialo sens. Albo bylismy razem albo ze soba krecilismy na tyle by to mialo miejsce. Uwazam, ze najbardziej istotne, to sluchac wlasnego ciala i umyslu. Robmy, wszyscy, to co jest zgodne z nami i zycie bedzie latwiejsze dla nas wszystkich.
Chyba nie tego rodzaju odpowiedz byla spodziewana, ale...
