Mój mały debiut tutaj, zapraszam.
***
Zerknęłam na telefon i przeklęłam w myślach - spędziłam pół godziny pod prysznicem. Owszem, chciałam choć przez chwilę dać się otulić gorącej wodzie, ale kto to widział stać trzydzieści minut, zamiast przykryć się kołderką i smacznie spać! Tak, taki był plan - szybkie zmycie z siebie brudu ciągłego chodzenia przez 7 godzin po Lizbonie, a następnie szybkie zaśnięcie, by znajomi nie mogli namówić mnie na kolejne kieliszki portugalskiego wina; gdzieżby przecież studenci poprzestali na jednym!
Westchnęłam - na ile dobrze znałam resztę wycieczkowiczów, wiedziałam że mam jeszcze mniej więcej pół godziny do ich powrotu ze sklepu. Przecież na pewno zahaczyli o bar z drinkami! Potrząsnęłam głową, po czym stanęłam z powrotem na zimnych kafelkach. Zawinięta w ręcznik dokończyłam wieczorną toaletę i już miałam sie ubierać, gdy dokonałam makabrycznego odkrycia - moja piżama została w pokoju. Może bym się nie zastanawiała i przebiegła te parę kroków przez korytarz, lecz zza drzwi nadal dobiegał głos muzyki, którą puszczał z telefonu sąsiad - Azjata; widać nie umiał jeść w ciszy. W głowie rozrysowałam mapę mieszkania - nie było szansy bym przeszła przez kuchnię, w której znajdował się skośnooki, a jednocześnie uniknęła jego oceniającego wzroku; musiałam więc wymyślić coś innego.
Wzięłam w rękę telefon. No tak, messenger, jako najczęściej używana aplikacja, była już otwarta. Szybko więc wyszukałam Mikołaja - który również pozostał na kwaterze - i poprosiłam, by przyniósł mi ubrania. Czekając aż odpisze zaczęłam rozczesywać włosy, z których skapywały jeszcze kropelki wody. Odłożyłam w końcu szczotkę na kraniec umywalki - nic dziwnego że nie minęła chwila, a przedmiot z łoskotem spadł na podłogę. Schyliłam się by podnieść go, nieświadoma, że stojący już pod drzwiami chłopak przestraszy się, że coś mi się stało i postanowi otworzyć drzwi. No, może nie byłoby problemu, gdybym w tym momencie nie sięgała po szczotkę i nie wypinała się w jego kierunku, ukazując wszystko, co do tej pory widzieli nieliczni.
Moje policzki oblały się rumieńcem gdy zrozumiałam, co się właśnie stało. Chłopak był moim przyjacielem - i cichym crushem. Może przez to jeszcze bardziej się zawstydziłam i zawiesiłam na chwilę wzrok na łazienkowych płytkach. Otrzeźwił mnie dopiero widok jego ręki, która wymachiwała przed moim nosem piżamą.
- Ziemia do Ady! - powiedział wyraźnie rozbawionym głosem, choć po jego minie widziałam, że również poczuł się nieco niekomfortowo.
Potrząsnęłam głową próbując ignorować widok wybrzuszenia w jego spodniach, które było coraz bardziej wyraźne. Już sięgałam po ubrania, chcąc jak najszybciej pozbyć się go z pomieszczenia, gdy nagle ręcznik się obsunął, po czym wylądował na moich stopach. Wymieniając w głowie wszystkie znane mi przekleństwa pisnęłam i zasłoniłam się - oczywiście bezskutecznie - rękami. Chłopak, niemniej zaskoczony obrotem spraw niż ja, w mgnieniu oka obrócił się i wykonał parę kroków w kierunku drzwi. Spodziewałam się że zaraz zniknie w wejściu, a ja będę mogła ubrać się, położyć do łóżka i zapomnieć o wstydliwej sytuacji, lecz nagle usłyszałam...
Przełknęłam ślinę, podnosząc materiał z podłogi, zdając sobie sprawę z tego, że przyjaciel nie tylko nie wyszedł, nie tylko przekręcił zamek w drzwiach, ale prędko znalazł się przy mnie i chwytając mnie za podbródek podniósł moją twarz w ten sposób, bym musiała spojrzeć mu w oczy.
- Długo jeszcze będziemy się tak skradać w jednym kierunku? - zapytał, unosząc kącik ust do góry.
Wzięłam głęboki wdech czując, jak poziom adrenaliny w moim organizmie gwałtownie skacze.
- To może zamkniemy się wreszcie i weźmiemy do roboty? - uniosłam brwi.
Był to dosłownie ostatni moment, kiedy myślałam trzeźwo. Kiedy on właściwie docisnął moje usta do swoich i rozchylił językiem moje wargi? Minęły sekundy, minuty czy lata? Nie wiedziałam. Ponieważ rozum już dawno dał za wygraną, objęłam go i jedną z dłoni jeszcze bardziej docisnęłam jego głowę do siebie. Następnym, co zarejestrował mój domagający się serotoniny mózg był fakt, że znalazłam się na toalecie, gdy niebieskooki brunet klęcząc przede mną językiem pieścił na zmianę moją łechtaczkę i okolice wejścia do pochwy starannie omijając to miejsce, które tak desperacko potrzebowało jego uwagi.
- Jeszcze... - jęknęłam gdy poczułam, jak zasysa łechtaczkę, a on jakby na moje życzenie wszedł maksymalnie językiem.
Przysięgam, w tym momencie straciłam dwie ostatnie, szare komórki, które usiłowały się jakkolwiek zderzać. To był koniec, wygrał instynkt, a on kazał mi wstać i pociągnąć Mikołaja w stronę prysznica. Czułam na sobie jego wzrok, gdy polewałam wodą te miejsca, które aktualnie badała moja ręka. Nie myślałam, lecz byłam w pełni sobą - musiałam więc się podrażnić i starannie omijać to miejsce, które najbardziej się tego domagało.
Nie trzeba było być orłem by widzieć, jak bardzo podoba mu się sytuacja, którą wspólnie wykreowaliśmy. Może gdyby mój mózg był w stanie łączyć kropki, to powiązałabym to wszystko z subtelnym podrywem z jego strony, który wydawało mi się ostatnio dostrzegać. Kropki jednak nawet nie tyle zostały samodzielne w głowie, co zostały pochłonięte przez te dwie ostatnie komórki; razem z nimi zniknęły czerwone flagi, które chciały mnie ostrzec, by tym razem nie zaczynać relacji od seksu. Hej, ale kiedyś się nauczę, dobrze? Robiąc w głowie szybki rachunek zysków i strat zdecydowałam, że to nie jest chwila, w której warto rezygnować.
Zdecydowanie bardziej ten moment pasował na to, by w końcu odłożyć zbędny prysznic i uklęknąć przed mężczyzną. Podeptałam i rozdarłam metaforyczne flagi, drażniąc czubek penisa językiem. Przejechałam nim parę razy po całej długości członka, po czym wzięłam żołądź do ust i zassałam lekko, jednocześnie zabawiając go także dłonią. Widziałam że tego chce, ale nie mogłam wziąć go zbyt łatwo, to nie było w moim stylu. Znacznie bardziej wołałam brać go tylko połowicznie, a gdy już miał docisnąć moją głowę przerwać, by zająć przez chwilę swoją uwagę jądrami. Uśmiechnęłam się zawadiacko słysząc jak wzdycha i znów przestałam, wracając do drażnienia go językiem.
Sama jednak nie mogłam i nie chciałam dłużej wytrzymywać, więc znienacka wzięłam go całego, dopychając go jeszcze za pośladki, podczas gdy on trzymał moją głowę, coraz szybciej biorąc moje usta. Gdybym tylko mogła, mruknęłabym z zadowolenia widząc, jak na niego działam. Nie różniłam się niczym od innych dziewczyn, więc to naturalne że wyobrażałam sobie wcześniej taką chwilę, ale w najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewałam się takiego natłoku przyjemności wymieszanej z dzikim instynktem.
Zamiast mruknięcia jęknęłam, gdy chłopak postawił mnie na nogi, a nawet pisnęłam, gdy podniósł mnie, by zaraz okryć moje ciało ręcznikiem.
- A ten Azjata w kuchni? - zapytałam w całym swym geniuszu, gdy przyjaciel otworzył drzwi, na co mój towarzysz przewrócił oczami.
- Niech zajmie się tym swoim przegotowanym ryżem i słucha, jak ja za ścianą zajmuję się tobą.
Na szczęście jednak nie było już słychać najtańszego kpopu, a więc droga była czysta. Czy Mikołaj jedną ręką mnie trzymał, jakbym była piórkiem (a nie byłam!), a drugą starannie badał moją kobiecą anatomię? Być może. Nie przestał nawet wtedy, gdy przez chwilę męczył się, by łokciem nacisnąć klamkę do drzwi naszego pokoju. Nie przestał również wtedy, gdy z wyczuciem położył mnie na swoim łózku, a drugą ręką grzebał w plecaku, w poszukiwaniu paczki prezerwatyw. Gdy w końcu oderwał swoje palce ode mnie, by założyć zabezpieczenie, wpadłam na nieodpowiedni dla grzecznych dziewczynek, acz jakże przyjemny pomysł.
Gdy tylko on uporał się z czynnością, ja prędko wstałam i popchnęłam go na materac. Zanim się spostrzegł, już byłam nad nim i ujeżdżałam go. Wiedziałam że jest blisko, ja zresztą też byłam, szczególnie wtedy, gdy bawił się dodatkowo moimi piersiami. Znów nie wiedziałam, ile właściwie czasu upłynęło, ale stało się. Uśmiechnęłam się szeroko widząc, jakie zadowolenie orgazm wymalował na jego twarzy. Tak, sama byłam na granicy i jęknęłam gdy zdjął mnie z siebie. Wystarczyła jednak tylko chwila, delikatne dotknięcie łechtaczki, połączone z kolejnym intensywnym pocałunkiem, bym i ja szczytowała.
Czy miałam czerwone flagi przed oczami gdy tak leżałam obok niego i analizowałam najlepsze możliwe zakończenie tego dnia, stanowiące jednocześnie chyba najlepszy seks mojego życia? Być może. Czy warto było roztrząsać i tak już rozlane mleko? Ani trochę, szczególnie gdy z korytarza dobiegł nas dźwięk drzwi do budynku, które widocznie musiały zostać otworzone za pomocą kodu. On zdawał sobie sprawę że minie co najmniej jeszcze pięć minut, zanim wstawieni znajomi doczłapią się na ostatnie piętro budynku i trafią kluczami do zamka, więc tylko z rozbawieniem obserwował mnie, spokojnie się ubierając. Ja zaś w panice chwyciłam pierwszą lepszą sukienkę i zaczęłam grzebać w plecaku podróżnym, by znaleźć jakąkolwiek bieliznę, spakowaną przeze mnie oczywiście na samo dno.
Głupi i zauroczeni (lub - w tym przypadku - niezbyt ogarnięta ja, ledwo trzymająca się na nogach) mają szczęście, więc drzwi otworzyły się akurat, gdy już tylko poprawiałam znajdujące się już na mnie ubranie. Nie ochroniło mnie to jednak przed analizującymi zaistniałą sytuację spojrzeniami przyjaciół, którzy wręcz musieli się domyślić, co jeszcze przed chwilą robiłam. Ktoś szepnął coś drugiej osobie do ucha, ktoś chrząknął wymownie, lecz nie zwróciłam na to uwagi, bo zarumieniona podniosłam ręcznik z podłogi i oznajmiłam, że idę wziąć prysznic.
- Skoro dopiero idziesz pod prysznic, to dlaczego masz mokre włosy? - zapytano.
- Dlaczego twój ręcznik jest mokry? - druga z koleżanek niemal dławiła się powstrzymując śmiech.
- Tak, i dlaczego masz na sobie inne ubrania? - dodał ktoś inny.
Rzuciłam groźne spojrzenie Mikołajowi, aby wiedział, że jeśli podzieli się wydarzeniami dzisiejszego wieczoru, to zanim upłynie noc, znajdzie się w najniższym kręgu piekieł. Mężczyzna założył ręce na piersi i czekał na mój ruch. Wiedziałam że tej bitwy na spojrzenia nie wygram, więc podniosłam ręcznik z podłogi i ruszyłam w stronę korytarza.
- Hej, my potrzebujemy świeżych ploteczek! - ktoś krzyknął mi za plecami.
- Pomidor! - rzuciłam, po czym zniknęłam za drzwiami.
***
Zerknęłam na telefon i przeklęłam w myślach - spędziłam pół godziny pod prysznicem. Owszem, chciałam choć przez chwilę dać się otulić gorącej wodzie, ale kto to widział stać trzydzieści minut, zamiast przykryć się kołderką i smacznie spać! Tak, taki był plan - szybkie zmycie z siebie brudu ciągłego chodzenia przez 7 godzin po Lizbonie, a następnie szybkie zaśnięcie, by znajomi nie mogli namówić mnie na kolejne kieliszki portugalskiego wina; gdzieżby przecież studenci poprzestali na jednym!
Westchnęłam - na ile dobrze znałam resztę wycieczkowiczów, wiedziałam że mam jeszcze mniej więcej pół godziny do ich powrotu ze sklepu. Przecież na pewno zahaczyli o bar z drinkami! Potrząsnęłam głową, po czym stanęłam z powrotem na zimnych kafelkach. Zawinięta w ręcznik dokończyłam wieczorną toaletę i już miałam sie ubierać, gdy dokonałam makabrycznego odkrycia - moja piżama została w pokoju. Może bym się nie zastanawiała i przebiegła te parę kroków przez korytarz, lecz zza drzwi nadal dobiegał głos muzyki, którą puszczał z telefonu sąsiad - Azjata; widać nie umiał jeść w ciszy. W głowie rozrysowałam mapę mieszkania - nie było szansy bym przeszła przez kuchnię, w której znajdował się skośnooki, a jednocześnie uniknęła jego oceniającego wzroku; musiałam więc wymyślić coś innego.
Wzięłam w rękę telefon. No tak, messenger, jako najczęściej używana aplikacja, była już otwarta. Szybko więc wyszukałam Mikołaja - który również pozostał na kwaterze - i poprosiłam, by przyniósł mi ubrania. Czekając aż odpisze zaczęłam rozczesywać włosy, z których skapywały jeszcze kropelki wody. Odłożyłam w końcu szczotkę na kraniec umywalki - nic dziwnego że nie minęła chwila, a przedmiot z łoskotem spadł na podłogę. Schyliłam się by podnieść go, nieświadoma, że stojący już pod drzwiami chłopak przestraszy się, że coś mi się stało i postanowi otworzyć drzwi. No, może nie byłoby problemu, gdybym w tym momencie nie sięgała po szczotkę i nie wypinała się w jego kierunku, ukazując wszystko, co do tej pory widzieli nieliczni.
Moje policzki oblały się rumieńcem gdy zrozumiałam, co się właśnie stało. Chłopak był moim przyjacielem - i cichym crushem. Może przez to jeszcze bardziej się zawstydziłam i zawiesiłam na chwilę wzrok na łazienkowych płytkach. Otrzeźwił mnie dopiero widok jego ręki, która wymachiwała przed moim nosem piżamą.
- Ziemia do Ady! - powiedział wyraźnie rozbawionym głosem, choć po jego minie widziałam, że również poczuł się nieco niekomfortowo.
Potrząsnęłam głową próbując ignorować widok wybrzuszenia w jego spodniach, które było coraz bardziej wyraźne. Już sięgałam po ubrania, chcąc jak najszybciej pozbyć się go z pomieszczenia, gdy nagle ręcznik się obsunął, po czym wylądował na moich stopach. Wymieniając w głowie wszystkie znane mi przekleństwa pisnęłam i zasłoniłam się - oczywiście bezskutecznie - rękami. Chłopak, niemniej zaskoczony obrotem spraw niż ja, w mgnieniu oka obrócił się i wykonał parę kroków w kierunku drzwi. Spodziewałam się że zaraz zniknie w wejściu, a ja będę mogła ubrać się, położyć do łóżka i zapomnieć o wstydliwej sytuacji, lecz nagle usłyszałam...
Przełknęłam ślinę, podnosząc materiał z podłogi, zdając sobie sprawę z tego, że przyjaciel nie tylko nie wyszedł, nie tylko przekręcił zamek w drzwiach, ale prędko znalazł się przy mnie i chwytając mnie za podbródek podniósł moją twarz w ten sposób, bym musiała spojrzeć mu w oczy.
- Długo jeszcze będziemy się tak skradać w jednym kierunku? - zapytał, unosząc kącik ust do góry.
Wzięłam głęboki wdech czując, jak poziom adrenaliny w moim organizmie gwałtownie skacze.
- To może zamkniemy się wreszcie i weźmiemy do roboty? - uniosłam brwi.
Był to dosłownie ostatni moment, kiedy myślałam trzeźwo. Kiedy on właściwie docisnął moje usta do swoich i rozchylił językiem moje wargi? Minęły sekundy, minuty czy lata? Nie wiedziałam. Ponieważ rozum już dawno dał za wygraną, objęłam go i jedną z dłoni jeszcze bardziej docisnęłam jego głowę do siebie. Następnym, co zarejestrował mój domagający się serotoniny mózg był fakt, że znalazłam się na toalecie, gdy niebieskooki brunet klęcząc przede mną językiem pieścił na zmianę moją łechtaczkę i okolice wejścia do pochwy starannie omijając to miejsce, które tak desperacko potrzebowało jego uwagi.
- Jeszcze... - jęknęłam gdy poczułam, jak zasysa łechtaczkę, a on jakby na moje życzenie wszedł maksymalnie językiem.
Przysięgam, w tym momencie straciłam dwie ostatnie, szare komórki, które usiłowały się jakkolwiek zderzać. To był koniec, wygrał instynkt, a on kazał mi wstać i pociągnąć Mikołaja w stronę prysznica. Czułam na sobie jego wzrok, gdy polewałam wodą te miejsca, które aktualnie badała moja ręka. Nie myślałam, lecz byłam w pełni sobą - musiałam więc się podrażnić i starannie omijać to miejsce, które najbardziej się tego domagało.
Nie trzeba było być orłem by widzieć, jak bardzo podoba mu się sytuacja, którą wspólnie wykreowaliśmy. Może gdyby mój mózg był w stanie łączyć kropki, to powiązałabym to wszystko z subtelnym podrywem z jego strony, który wydawało mi się ostatnio dostrzegać. Kropki jednak nawet nie tyle zostały samodzielne w głowie, co zostały pochłonięte przez te dwie ostatnie komórki; razem z nimi zniknęły czerwone flagi, które chciały mnie ostrzec, by tym razem nie zaczynać relacji od seksu. Hej, ale kiedyś się nauczę, dobrze? Robiąc w głowie szybki rachunek zysków i strat zdecydowałam, że to nie jest chwila, w której warto rezygnować.
Zdecydowanie bardziej ten moment pasował na to, by w końcu odłożyć zbędny prysznic i uklęknąć przed mężczyzną. Podeptałam i rozdarłam metaforyczne flagi, drażniąc czubek penisa językiem. Przejechałam nim parę razy po całej długości członka, po czym wzięłam żołądź do ust i zassałam lekko, jednocześnie zabawiając go także dłonią. Widziałam że tego chce, ale nie mogłam wziąć go zbyt łatwo, to nie było w moim stylu. Znacznie bardziej wołałam brać go tylko połowicznie, a gdy już miał docisnąć moją głowę przerwać, by zająć przez chwilę swoją uwagę jądrami. Uśmiechnęłam się zawadiacko słysząc jak wzdycha i znów przestałam, wracając do drażnienia go językiem.
Sama jednak nie mogłam i nie chciałam dłużej wytrzymywać, więc znienacka wzięłam go całego, dopychając go jeszcze za pośladki, podczas gdy on trzymał moją głowę, coraz szybciej biorąc moje usta. Gdybym tylko mogła, mruknęłabym z zadowolenia widząc, jak na niego działam. Nie różniłam się niczym od innych dziewczyn, więc to naturalne że wyobrażałam sobie wcześniej taką chwilę, ale w najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewałam się takiego natłoku przyjemności wymieszanej z dzikim instynktem.
Zamiast mruknięcia jęknęłam, gdy chłopak postawił mnie na nogi, a nawet pisnęłam, gdy podniósł mnie, by zaraz okryć moje ciało ręcznikiem.
- A ten Azjata w kuchni? - zapytałam w całym swym geniuszu, gdy przyjaciel otworzył drzwi, na co mój towarzysz przewrócił oczami.
- Niech zajmie się tym swoim przegotowanym ryżem i słucha, jak ja za ścianą zajmuję się tobą.
Na szczęście jednak nie było już słychać najtańszego kpopu, a więc droga była czysta. Czy Mikołaj jedną ręką mnie trzymał, jakbym była piórkiem (a nie byłam!), a drugą starannie badał moją kobiecą anatomię? Być może. Nie przestał nawet wtedy, gdy przez chwilę męczył się, by łokciem nacisnąć klamkę do drzwi naszego pokoju. Nie przestał również wtedy, gdy z wyczuciem położył mnie na swoim łózku, a drugą ręką grzebał w plecaku, w poszukiwaniu paczki prezerwatyw. Gdy w końcu oderwał swoje palce ode mnie, by założyć zabezpieczenie, wpadłam na nieodpowiedni dla grzecznych dziewczynek, acz jakże przyjemny pomysł.
Gdy tylko on uporał się z czynnością, ja prędko wstałam i popchnęłam go na materac. Zanim się spostrzegł, już byłam nad nim i ujeżdżałam go. Wiedziałam że jest blisko, ja zresztą też byłam, szczególnie wtedy, gdy bawił się dodatkowo moimi piersiami. Znów nie wiedziałam, ile właściwie czasu upłynęło, ale stało się. Uśmiechnęłam się szeroko widząc, jakie zadowolenie orgazm wymalował na jego twarzy. Tak, sama byłam na granicy i jęknęłam gdy zdjął mnie z siebie. Wystarczyła jednak tylko chwila, delikatne dotknięcie łechtaczki, połączone z kolejnym intensywnym pocałunkiem, bym i ja szczytowała.
Czy miałam czerwone flagi przed oczami gdy tak leżałam obok niego i analizowałam najlepsze możliwe zakończenie tego dnia, stanowiące jednocześnie chyba najlepszy seks mojego życia? Być może. Czy warto było roztrząsać i tak już rozlane mleko? Ani trochę, szczególnie gdy z korytarza dobiegł nas dźwięk drzwi do budynku, które widocznie musiały zostać otworzone za pomocą kodu. On zdawał sobie sprawę że minie co najmniej jeszcze pięć minut, zanim wstawieni znajomi doczłapią się na ostatnie piętro budynku i trafią kluczami do zamka, więc tylko z rozbawieniem obserwował mnie, spokojnie się ubierając. Ja zaś w panice chwyciłam pierwszą lepszą sukienkę i zaczęłam grzebać w plecaku podróżnym, by znaleźć jakąkolwiek bieliznę, spakowaną przeze mnie oczywiście na samo dno.
Głupi i zauroczeni (lub - w tym przypadku - niezbyt ogarnięta ja, ledwo trzymająca się na nogach) mają szczęście, więc drzwi otworzyły się akurat, gdy już tylko poprawiałam znajdujące się już na mnie ubranie. Nie ochroniło mnie to jednak przed analizującymi zaistniałą sytuację spojrzeniami przyjaciół, którzy wręcz musieli się domyślić, co jeszcze przed chwilą robiłam. Ktoś szepnął coś drugiej osobie do ucha, ktoś chrząknął wymownie, lecz nie zwróciłam na to uwagi, bo zarumieniona podniosłam ręcznik z podłogi i oznajmiłam, że idę wziąć prysznic.
- Skoro dopiero idziesz pod prysznic, to dlaczego masz mokre włosy? - zapytano.
- Dlaczego twój ręcznik jest mokry? - druga z koleżanek niemal dławiła się powstrzymując śmiech.
- Tak, i dlaczego masz na sobie inne ubrania? - dodał ktoś inny.
Rzuciłam groźne spojrzenie Mikołajowi, aby wiedział, że jeśli podzieli się wydarzeniami dzisiejszego wieczoru, to zanim upłynie noc, znajdzie się w najniższym kręgu piekieł. Mężczyzna założył ręce na piersi i czekał na mój ruch. Wiedziałam że tej bitwy na spojrzenia nie wygram, więc podniosłam ręcznik z podłogi i ruszyłam w stronę korytarza.
- Hej, my potrzebujemy świeżych ploteczek! - ktoś krzyknął mi za plecami.
- Pomidor! - rzuciłam, po czym zniknęłam za drzwiami.