Panie i Panowie, czy są wśród Was przedstawiciele grupy społecznej (licznej jak się okazuje) zwanej przegrywem? Jak sobie z tym radzicie? Czy z przegrywu można Waszym zdaniem wyjść? I kto to w ogóle jest przegryw?
Ja wiele, wiele lat należałam do tej grupy, byłam dla płci przeciwnej niewidzialna, wręcz przezroczysta. Nie ułatwiała sprawy moja arcynieśmiałość w kontaktach nie tylko z facetami ale ogólnie międzyludzkich. Wydawało mi się, że nie mam nic ciekawego do powiedzenia, a jak tu zwrócić na siebie uwagę mężczyzn, skoro morda 3/10.
Musiałam więc zmienić cały swój światopogląd. Zrozumiałam, że faceci nie chcą ze mną rozmawiać tylko chcą seksu. Jak poszłam pierwszy raz na siłownię i nie wiedziałam w ogóle co mam tam robić, to podeszłam do takiego jednego, ze wstydu myślałam, że się zapalę i mówię do niego, żeby mi pokazał jak to się robi. No i mi pokazał, nie tylko na siłowni ale też w łóżku i poza nim. Wtedy zrozumiałam, że siła tkwi w pewności siebie i nawet taka nieciekawa z wyglądu laska jak ja może wyrwać faceta 10/10. Oczywiście był to proces długi i żmudny ale da się.
A Wy co myślicie?
Ja wiele, wiele lat należałam do tej grupy, byłam dla płci przeciwnej niewidzialna, wręcz przezroczysta. Nie ułatwiała sprawy moja arcynieśmiałość w kontaktach nie tylko z facetami ale ogólnie międzyludzkich. Wydawało mi się, że nie mam nic ciekawego do powiedzenia, a jak tu zwrócić na siebie uwagę mężczyzn, skoro morda 3/10.
Musiałam więc zmienić cały swój światopogląd. Zrozumiałam, że faceci nie chcą ze mną rozmawiać tylko chcą seksu. Jak poszłam pierwszy raz na siłownię i nie wiedziałam w ogóle co mam tam robić, to podeszłam do takiego jednego, ze wstydu myślałam, że się zapalę i mówię do niego, żeby mi pokazał jak to się robi. No i mi pokazał, nie tylko na siłowni ale też w łóżku i poza nim. Wtedy zrozumiałam, że siła tkwi w pewności siebie i nawet taka nieciekawa z wyglądu laska jak ja może wyrwać faceta 10/10. Oczywiście był to proces długi i żmudny ale da się.
A Wy co myślicie?