Jazda samochodem usypia panią na twardo. Głowa poleciała na bok, usta otwarte, bidulka osunęła się na fotelu. Pas bezpieczeństwa bardzo źle potraktował bluzeczkę. Do dwóch rozpiętych guzików doszły dwa dodatkowe. Mało tego ,swym dociskiem przesunął i tak już ciężko pracujący stanik do tego stopnia że ponad połowa aureolki i sutek zaczęły ciekawie spoglądać na świat. Nóżki rozsunęły się na bok a spódniczka podsunęła się do samych majteczek. Notabene majteczki czarne, koronkowe bardziej wszystko ukazywały niż zasłaniały...
W otwartej torebce połyskuje smartfon. Wysyłam z niego do siebie pustego SMS-a. Kto wie, może przyda mi się jej numer telefonu?
Zatrzymujesz się na poboczu żeby troszkę panią ogarnąć. Niestety kobiecina źle odczytała twoje intencje. Jej rękę ląduje na twoim kroczu i niezdarnie próbuje rozpiąć ci rozporek....
Spodnie wraz z bokserkami opadają Mi do kostek. Tuż przed oczami Kasi zaczął prężyć się mój sztywny członek. Złapałem kobietę za włosy i wprowadziłem kutasa do jej gardła.
Dopycham kutasa jeszcze mocniej, aby poczuć na nim napierające działanie migdałków. W tym momencie kobietą wstrząsa silny odruch wymiotny i cała zawartość żołądka, wieczorny poczęstunek, ale też wcześniejszy obiad, lądują na moim brzuchu, kroczu, spodniach. Gryzący smród niestrawionego jeszcze pokarmu, połączony z wonią alkoholu wypełnia wnętrze samochodu. Nerwowo otwieram okna ale to nic nie daje. Sięgam do schowka po chusteczki. Podczas wycierania wymiocin brudzę sobie przy okazji dłonie. Czuję obrzydzenie i wstręt do siebie i do kobiety. Ona tymczasem przeciera dłonią usta, rozmazując resztki po wargach i policzkach. Mam wielką ochotę wyrzucić ją z auta...
I może bym to zrobił, ale kobieta sama, chyba zszokowana sytuacją, opuściła mój pojazd, oddalając się w pośpiechu. Szczerze mówiąc, nie dziwiło mnie to. Sam bym chętnie i natychmiast opuścił cuchnący samochód, gdyby nie to, że jest mój.
Dzień później.
Trochę głupio wczoraj wyszło. Zadzwonię do babki i przeproszę.
Beeep… beeep… beeep…
– Słucham? – W słuchawce odezwał się damski głos.
Dobra nasza.
– Dzień dobry, to ja odwoziłem panią wczoraj…
– Ojej! – wydawała się spłoszona. – Zarzygałam panu samochód, prawda? Trochę mi wstyd… Pewnie miał pan sporo sprzątania i…
– To moja wina – przerwałem jej. – Zachowałem się jak ostatni kretyn. Przepraszam. Nie powinienem tak, zanim nie zjedliśmy ze sobą beczki śledzi. – W powiedzeniu jest mowa o beczce soli, ale celowo zmieniłem.
– Beczki śledzi? – Kobieta była tyleż zdziwiona co rozbawiona.
– Nie najlepiej rozpoczęliśmy znajomość. Proponuję kolację w dobrej restauracji.
– W dobrej, czyli drogiej?
– Chyba tak. Co pani na to. Zapraszam i ja stawiam. Mam nadzieję, że pani mąż nie będzie miał nic przeciwko temu.
– Jestem w trakcie rozwodu. – Na parę sekund zapadała cisza. – Jeśli to będzie najdroższa restauracja, to chętnie zjem z panem beczkę śledzi. – Rozbawienie jej nie opuszczało. – Może nawet dam się przeprosić.
Ostatnie jej słowa zabrzmiały zalotnie, zachęcająco stwarzając nadzieję na coś więcej. Przynajmniej tak mi się wydawało.