Cześć, chciałbym wam opowiedzieć o moim cichym układzie jaki mam z moją sąsiadką. Mam 28 lat, ona około 55. Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu, podczas jednego z naszych rutynowych spotkań na papierosie na klatce schodowej. Warto wspomnieć, że jest to mały blok i bardzo rzadko się kogoś tam mija. A więc po długich namysłach postanowiłem zrealizować swoją fantazje i przetestować jej reakcje. Na spotkanie wyszedłem w szlafroku nie mając nic pod spodem i usiadłem na schodach w taki sposób, że było widać mojego penisa. Serce waliło mi jak oszalałe gdy zauważyłem jak sąsiadka otwiera szeroko oczy w szoku gdy w końcu go zobaczyła, jednak nic nie powiedziała, tylko co chwile na niego patrzyła i rozmawialiśmy jak gdyby nigdy nic. Przez jakiś czas to się powtarzało, aż po paru tygodniach ona również wyszła tylko w szlafroku i ubiegła mnie na moim miejscu siadając tak bym to teraz ja oglądał jej krocze a ja specjalnie dałem po sobie poznać, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że widać jej cipkę. Ani razu o tym nie rozmawialiśmy, po prostu wychodziliśmy jak gdyby nigdy nic i patrzyliśmy nawzajem na swoje miejsca intymne. Dwa tygodnie temu postanowiłem pójść o krok dalej i gdy siedzieliśmy zacząłem masować mojego penisa, nie przestałem nawet gdy stanął i przez cały czas palenia trzymałem go w ręku i wykonywałem powolne rytmiczne ruchy. Przed wczoraj jednak złamałem kolejną "zasadę" a mianowicie gdy siedzieliśmy to zacząłem dotykać nogę mojej sąsiadki. Masowałem jej wewnętrzną stronę łydki i powoli przenosiłem się na udo, zbliżałem się do cipeczki i gdy nie odczułem żadnego oporu z jej strony to bardzo delikatnie muskałem jej wargi sromowe. Nic więcej się nie wydarzyło, dalej nie padły żadne słowa na ten temat. Spaliliśmy do końca i rozeszliśmy się do własnych mieszkań. Co o tym sądzicie? Zaprosić ją do siebie? Z jednej strony pragnę ją jebać jak oszalały, ale z drugiej ten cały układ tak mnie podnieca, że nie wiem czy chcę to zmieniać. Ktoś z was miał lub ma coś podobnego? Chętnie poczytam wasze odpowiedzi.